niedziela, 14 stycznia 2018

OGRODOWE ZŁOTE MYŚLI - 1

Pamiętacie z dawnych czasów Złote Myśli? Jest to pytanie do osób z minionej epoki, do jakich należę. Młodszym wyjaśniam, że były to zeszyty, w których zaproszone osoby odpowiadały na pytania przygotowane przez właściciela. Ja robiłam je namiętnie w podstawówce i nie zdziwi Was pewnie, że zeszyty były pełne głębokich i nieco afektowanych refleksji, typowych dla ludzi w tym wieku.

Wspomnienia naprowadziły mnie na myśl, aby tegoroczny cykl poświęcić takim złotym myślom dotyczącym ogrodnictwa.
Zaczynam od chińskiego przysłowia, które chyba każdy ogrodnik zna:

Jeśli chcesz być szczęśliwy jeden dzień - upij się,
Jeśli chcesz być szczęśliwy przez rok - ożeń się.
Jeśli chcesz być szczęśliwy przez całe życie - załóż ogród.

imperata Red Baron, trawnik
ja założyłam i jestem szczęśliwa!




Każdy z nas marzy o szczęściu, każdy nieco inaczej je sobie wyobraża. Niektórzy czekają aż niebiosa je ześlą, inni próbują wyjść mu na przeciw, wierząc, że w znacznym stopniu sami wykuwają swój los.
Sposoby znajdujemy na to różne, jak choćby te wspomniane powyżej.

Na temat upicia się wiem może najmniej, bo nie piję alkoholu i nie mam własnych doświadczeń w tej dziedzinie, ale z obserwacji moich jednoznacznie wynika, że przyjemne wrażenia trwają tu zdecydowanie krótko.

Z małżeństwem różnie to bywa. Możemy spierać się, czy szczęście trwa rok czy dziesięć lat, ale szczerze mówiąc, szczęście trwające z tego powodu całe życie nie zdarza się często.

Wygląda więc na to, że z wymienionych w tym przysłowiu sposobów na wieczne szczęście najbardziej atrakcyjne jest jednak założenie ogrodu!
Dlaczego? Czy w tym powiedzeniu zawarta jest głęboka prawda?

plony z małego warzywnika
czy zerwanie z własnego krzaczka maliny to nie jest mała chwila szczęścia?

O tym, że ogrodnictwo uszczęśliwia nie muszę chyba nikogo z czytelników przekonywać. Ale czy całe życie..?

Tak naprawdę niewiele jest czynników, które mogą nam w tym przeszkodzić.
Jeśli tylko możesz korzystać z najmniejszego choćby kawałka ziemi, możesz działać i Twoje szanse na szczęście wzrastają tysiąckrotnie.
Nie trzeba hektarów, ba, nawet nie trzeba być właścicielem ziemi. Np. moja kuzynka, zapalona ogrodniczka, gospodaruje na kawałku ziemi w ogródkach działkowych w Warszawie, nie jest właścicielką, a ile ma z tego frajdy i to od wielu lat!

Nie trzeba majątku i pełnego portfela - paczka nasion jest w zasięgu każdego, a dodatkowo życzliwi ogrodnicy lubią się dzielić - sadzonkami, szczepkami, nasionami, ale i zupełnie dorosłymi roślinami. Więc czy jesteś na wozie czy pod wozem - możesz zajmować się ogrodem.

Zresztą w ogrodnictwie nie chodzi w większości przypadków o efekt, a o samo działanie.
A przecież już sama aktywność działa pobudzająco i daje radość.
Zresztą grzebanie w ziemi i fizyczny kontakt z nią też podobno wywiera zbawienny wpływ - coś tam się wydziela czy są jakieś mikroby, które nas uszczęśliwiają. Kto wie coś na ten temat, niech uzupełni, proszę, tę moją wątpliwą wypowiedź.

strumyk w ogrodzie
pierwsza, wiosenna zieleń - gwarantowana radość każdego roku



Dodatkową satysfakcję ogrodnikowi daje świadomość, że tworzenie ogrodu i jego pielęgnacja to twórcze działania, to wspieranie nowego życia, co gwarantuje poczucie sprawczości.
Potęguje to świadomość uczestniczenia w czymś ważnym (np. ochronie przyrody czy upiększaniu świata) i obserwacja szybkich efektów własnych działań.
A przecież to wszystko może być naszym udziałem lata całe, zarówno kiedy jesteśmy piękni i młodzi, ale i kiedy dawno już wiek emerytalny zostanie przekroczony.

miskanty jesienią
jesienne barwy cieszą oczy co roku


prace ogrodowe
ale takie góry igliwia też zgarniam każdej jesieni



To wszystko sprawia, że czujemy się szczęśliwsi.
Ogród zapewnia nam to samopoczucie rzeczywiście przez lata, do końca życia.
Na stare lata jest to szczególnie ważne, bo wtedy "odstawienie na boczny tor", bezczynność - dosłownie wykańcza.

I seniorom i młodym praca w ogrodzie podnosi sprawność fizyczną i wpływa na zdrowie, co w oczywisty sposób przekłada się też na samopoczucie psychiczne.

A zaangażowanie w ogrodnictwo gwarantuje te wszystkie zajęcia na stałe - czujemy się ogrodowi potrzebni i lubimy te zajęcia, tu nikt nas nie zwolni z roboty, wiek emerytalny nie obowiązuje, a nawet niepełnosprawność nie uniemożliwia działania, a wręcz ma terapeutyczne znaczenie w takiej sytuacji.
Zawsze trawnik będzie wymagał strzyżenia, owoce zbierania, kwiaty siania, krzewy przycięcia, chwasty wyrywania...

Ale ten cykl to nie tylko praca, także radosne wydarzenia. Np. oczekiwanie na ten krótki czas, kiedy kwitną piwonie, powtarzający się co roku, też jest ogromną przyjemnością. A w ogrodzie prawie co kilka dni coś takiego się przydarza.

peonia Festiva Maxima
kwiat piwonii Festiva Maxima



Jednocześnie, mimo, że cykl się powtarza co roku, nic nie jest takie samo.
Jest rok urodzaju, jest rok suszy, coś wymarznie, coś się rozwinie... Co rok mamy nieco inne problemy i nieco inne radości. Ta zmienność też ma znaczenie.

Istotą ogrodnictwa jest cykliczność z jednej strony, a z drugiej nieustanne niespodzianki i rozwój samego ogrodnika. Bo ogród to niekończąca się opowieść.

Czy znacie kogoś, komu "odwidziało się" ogrodnictwo? Kto był pasjonatem, a potem mu przeszło? Może to możliwe, ale ja takiej osoby nie znam.

kwitnąca świdośliwa, wiosna w ogrodzie
świdośliwa kwitnie bardzo krótko, ale czekam na ten moment co roku



Jest jeszcze aspekt towarzyski. Bez względu na wiek, stan posiadania i płeć, ogrodnicy z przyjemnością kontaktują się ze sobą. Rozmowy o ogrodzie są gwarantowaną przyjemnością, a wzajemne obdarowywanie się doświadczeniem i plonami z ogrodu zacieśnia relacje. Człowiek jako istota społeczna ich potrzebuje, dają mu radość i poczucie bezpieczeństwa. A relacje takie mogą trwać latami i ciągle zawiązywać się nowe .

takie drobiazgi jak przelotne smugi słońca składają się  na szczęście ogrodnika



Bez względu na to, co w życiu nas spotyka, a nie da się przejść przez życie bez problemów - ogród jest źródłem szczęścia.
Jeśli "po drodze" wpadamy w jakieś tarapaty, nawet poważne, praca w ogrodzie zawsze pomoże je przetrwać, rozładować napięcie, uporać się z problemami, zapomnieć o dramatach, wyciągnąć znów na powierzchnię. Nie bez powodu poważne instytucje wykorzystują ogrodnictwo jako terapię.

tulipany, fiołki i niezapominajki
w najbardziej smutnej chwili na widok takich wiosennych kwiatów pojawi się bardziej pogodna myśl



Żaden ogrodnik nie ma wątpliwości, że ogrodnictwo wiele dobrego mu daje. Ale inne czynniki także mogą to zapewnić.
Wyjątkowe w ogrodnictwie jest to, że szczęśliwe chwile przychodzą w ogrodzie co dzień, co rok, bez względu na sytuację, aż do końca. A pasja sprawia, że krew krąży szybciej, nawet, gdy powinna zwalniać.

Może więc na furtce do każdego ogrodu powinna wisieć tablica z napisem: jeśli chcesz być szczęśliwy całe życie - załóż ogród.
Niech wszyscy się o tym dowiedzą!


14 komentarzy:

  1. Zgadzam się całkowicie z tą złotą myślą. Ja jestem bardzo szczęśliwa mogąc popracować w ogrodzie, ale nie tylko. Wielką radość sprawia mi sam spacer po ogrodzie. Oglądanie co akurat rośnie, kwitnie, co trzeba jeszcze zrobić.
    Fakt, że czasem trudno pogodzić prace ogrodowe z pracą zawodową, ale mimo wszystko warto się pomęczyć.
    No i te znajomości ogrodowe....
    Moje życie stało się dużo bogatsze od kiedy zajęłam się ogrodem. Poszerzyłam swój krąg znajomych o kolejne osoby
    Jest super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może na poczucie szczęścia ma wpływ i to, że jest nam dawkowane, choćby przez przerwy na pracę zawodową.
      Życie jest bogatsze, masz rację, w dodatku tylko o same pozytywy.

      Usuń
  2. Dla mnie każdy moment w ogrodzie jest wyczekiwany. Ale nie zawsze tak było. Musiałam po prostu do tego dojrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie zwróciłaś uwagę na to, że ogród nie każdego natychmiast uszczęśliwi. Ja także przez lata w ogóle nie dostrzegałam takiej możliwości. Mało tego, już po zamieszkaniu w domu z ogrodem nie zwracałam na niego specjalnej uwagi, nie mówiąc już o czerpaniu takich doznań.
      Ale kiedy już odkryjesz ten świat, to wszystko jest twoje.

      Usuń
  3. Tamaryszku, uwielbiam Twoje pisanie, czekam z niecierpliwością na każdy nowy artykuł, na szczęście pojawia się szybko i często. Teraz podpowiedziałaś; więc znajdę odpowiednią deskę, napiszę- namaluję złotą myśl o szczęśliwym ogrodniku i powieszę gdzieś w zakamarkach ogrodu. Dzięki za pomysł:)
    Lila R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że lubisz czytać moje artykuły, Lilu! Kiedyś widziałam taki ogród, gdzie sentencje umieszczono w różnych zakątkach ogrodu. Też myślałam, żeby jakoś ten pomysł wykorzystać u siebie.

      Usuń
  4. Myśli nie złote, a brylantowe, rzekłabym. Nic dodać, nic ująć.O ogrodach można nieskończenie - mówić i tworzyć. Sama wiesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja się z tym zgadzam.Co prawda musiałam do tego dorosnąć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mną było podobnie, moja pasja do ogrodnictwa zrodziła się w zasadzie w dojrzałym wieku. Tyle lat zmarnowanych.

      Usuń
  6. Prawda, Twoje przemyślenia można powiedzieć to filozofia ogrodu, a tworzenie ogrodu to Sztuka; mówi się o -sztuce ogrodowej, czyż nie?
    Dla mnie ogród to też odejście od trudnych spraw,które nas spotykają w życiu; ogród mi nie zachoruje i nie umrze...
    Ale porzucając ten poważny ton, chciałam zwrócić uwagę na tych brytyjskich ogrodników pokazywanych np w serialach "Gardeners' World"
    - zauważyłaś, ze żaden z nich nie nosi rękawiczek? Wszyscy pracują gołymi rękami ...
    Bożena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to są prawdziwi ogrodnicy. Ja pracuję w rękawiczkach, ale paznokci w zasadzie nie mam. I trudno. Poza tym, że uwielbiam swój ogród, pasjonuję się sztuką ogrodową. A to, że ogród zawsze na nas czeka, jest najlepsze. Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Tak to prawda, ze ogrod podnosi hormon szczescia.Jednak sa sytuacje ktore czlowieka patalizuja tak bylo ze mna. Ugryzl mnie kleszcz po o/k 6 dniach 3 dni 40st goraczki pokleszczowy rumien rozsiany;( no straszne :( nie umiem wprost normalnie zapomniec wszedzie widze te potwory:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, ale Cię, drań, urządził. Chyba miałaś pecha. Ja całymi dniami siedzę w ogrodzie, mnie też ugryzły kleszcze, kilka razy, ale nie miałam takich objawów. Szybko wychwyciłam boreliozę i wzięłam antybiotyki, jest ok. Na co dzień nie myślę o kleszczach, chociaż obiecywałam sobie robić badania po sezonie, na wypadek, gdybym nie zauważyła ugryzienia.

      Usuń