poniedziałek, 11 lipca 2016

BUSCOT PARK

Zapraszam do Buscot Park!
To jeden z ogrodów zwiedzanych w czasie mojego niedawnego wyjazdu.

kamienna sadzawka
zieleń i porośnięty porostami ,szary kamień...

Buscot Park to wielka posiadłość, której obecnym właścicielem jest National Trust.
Park krajobrazowy liczy 49 ha, a pałac otacza 2-hektarowy ogród. To miejsce na długi spacer!
Kiedy pada deszcz (a nam się to zdarzyło) także jest co robić - we wnętrzach pałacu jest bardzo ciekawa kolekcja dzieł sztuki.

pałac XVIIIw.
widać stokrotki na trawniku!


Spod pałacu, ponad wielkim trawnikiem (pełnym stokrotek),  rozciągają się wspaniałe widoki na park krajobrazowy i okolicę (Pleasure Grounds). Wdzięcznie pozują pasące się owieczki, jeśli można tak powiedzieć - stały element ogrodów krajobrazowych... 

park krajobrazowy
drzewa , posadzone kulisowo, prowadzą wzrok w dal...









Chlubą Buscot jest Ogród Wodny, zaprojektowany przez Harolda Peto na początku XX w. Uznawany jest za jeden z najwspanialszych ogrodów tego okresu.
Wkrótce napiszę o pięknym ogrodzie Harolda Peto Iford Manor.

Peto Water Garden
górna część ogrodu Harolda Peto


Peto był znanym architektem i wielbicielem renesansowych ogrodów włoskich. Potrafił umiejętnie połączyć ten formalny styl z łagodnym krajobrazem angielskim.
Założenia Peto robią wrażenie także na osobach preferujących inne formy w ogrodzie. Podobno Gertrude Jekyll go podziwiała.
Mnie także bardzo się podobała ta część ogrodów Buscot - jest taka wyrazista i spokojna. 

Peto Water Garden
ciekawie przycięte żywopłoty i piękny, kamienny mostek w głębi



Peto Water Garden
słynna sadzawka z fontanną


Peto stworzył w Buscot pomiędzy domem a jeziorem długi i wąski ogród wodny, który jakby spływał po zboczu. Wspaniale wykorzystał warunki terenowe.
Nad obramowanym kamiennymi płytami kanałem, prowadzącym nas w dół jak aleja, pochylają się drzewa, a żywopłoty tworzą ramy.
Mimo, że kompozycja składa się z niewielu  elementów, typowych dla ogrodów włoskich,  w połączeniu z otoczeniem, wywołuje to duże wrażenie.
Główną rolę odgrywa struktura, to ogród architektoniczny, ale równie ważne jest w nim ukształtowanie terenu i krajobraz.
Na dole niespodzianką jest otwierający się piękny widok na jezioro. Daje to zupełnie teatralny efekt. Cieszę się, że mogłam to zobaczyć!

Peto Water Garden
ogród tworzy kanał i seria sadzawek



Peto Water Garden
na końcu ogrodu czeka wspaniały widok...


Zupełnie inny klimat ma Walled Garden, czyli dawny warzywnik. Otoczony ceglanym murami teren,  zagłębia się ku środkowi, przez co ogród jest ciekawszy. 

Walled Garden
plan jest geometryczny, alejki tworzą osie widokowe


W ogrodzie tym połączono nowoczesne elementy i tradycyjne. Centralna część jest spokojna i prosta - kwatery trawnika i drzewa otaczają kamienny, stary basen z fontanną. 

Walled Garden
na brzegach rabaty, a większość powierzchni zajmuje trawnik i drzewa



sadzawka w Walled Garden
 kamienną sadzawkę otacza "uniesiony" żywopłot


Pod murami mamy bujne, bylinowe rabaty, także z różami. Kolorystka jest stonowana, przeważają zgaszone róże i fiolety.
Mogłam się przyjrzeć, jak radzić sobie z aranżacją długiej rabaty (pisałam o kłopotach z jej urządzeniem) - tu gatunki roślin powtarzają się rytmicznie co jakiś czas - czy nie mogę zastosować tego prostego sposobu u siebie? Ba, gdybym robiła ją od początku teraz... Ale poprawki w tym duchu pewnie zrobię, na pewno mojej Długiej Rabacie wyjdzie to na dobre. Wszędzie można się czegoś nauczyć. 

rabata bylinowa
może wygląda to nieco smutno... Było deszczowo



rabata bylinowa
spokojna kolorystyka


Warto zwrócić uwagę, że pośród bylin posadzono warzywa, tu widać liście buraków i pory. Ostatnio w sztuce ogrodowej propaguje się takie rozwiązania. Warzywa też są ładne!


Ciekawa jestem, czy ktoś z Was miesza u siebie warzywa z roślinami ozdobnymi na rabatach?

Jednego z wejść do Walled Garden strzegą wojownicy - to kopie kilkunastu figur ze słynnej, terakotowej armii, pochodzącej z III w. p.n.e. Została odkopana w Chinach. 

kopia terakotowej armii
kopia terakotowej armii


Jeszcze coś tutaj zauważyłam - efekty działania takiego samego szkodnika liliowców, który u mnie zeszłego roku niszczył kwiaty...

Przed wejściem do Ogrodu za Murami przechodzi się przez Parents's Walk – ta aleja bardzo mi się nie podobała. Zaznaczam, że inni uczestnicy wycieczki mieli inne wrażenia.
Dla mnie okropne były te żółte katalpy. Za grosz subtelności, nie lubię takich kontrastów.
 

Parents' Walk
czy to nie pstrokacizna..?


Natomiast Swinging Garden wydał mi się sympatyczny. To niewielki ogródek, nowoczesny w formie, w którego centrum ustawiono poruszające się na wietrze śmigiełko (czy noski klonowe?).
Rośliny są tam w kolorach biało-srebrzystych (hosty, jarzmianki), a wiatraczek ma identyczną barwę, jak drzewka (grusze wierzbolistne?). 

Swinging Garden
ładnie, prawda..?

Swinging Garden
wszystko  nieco szare w deszczu...


W innym miejscu przecinających się osi widokowych usytuowano Citrus Bowl Pyramid. Ten zakątek z kolei wyglądał dla mnie dziwacznie i absurdalnie – nic do siebie nie pasowało: stara studnia, drzewka cytrusowe i blaszana piramida, wszystko z innej bajki. Zdecydowanie nie dla mnie takie pomysły. Chyba mam konserwatywne upodobania... 


Citrus Bowl Pyramid
Citrus Bowl Pyramid


Cały park jest rozległy, można spacerować alejkami wśród starych drzew, są klasyczne trawniki oraz łąki kwietne. Można natknąć się na klasyczne, kamienne ozdoby, pełne uroku. 

kamienna ławka
kamienna ławka

kamienna rzeźba
rzeźba w zaułku żywopłotowym



Albo na strzeliste jałowce! Kompletnie mnie zaskoczyły w takim miejscu.


aleja widokowa
przez park prowadzą szerokie aleje



Podsumowując - warto pojechać!
Wartościowa kolekcja malarstwa w pałacu, piękny park, niezwykły ogród wodny Harolda Peto i wiele ciekawych zakątków.
Mam za sobą bardzo przyjemny spacer po Buscot Park, mimo padającego deszczu.

16 komentarzy:

  1. Iza, cieszę się, że mogę poznać dzięki Tobie kolejny ogród.
    Ten jest pełen zaskakujących rozwiązań, często dalekich od mojego rozumienia angielskiego ogrodu, chociaz wydaje mi się, że każdy kto je kocha ma swoje wyobrażenie, swoją wizję. Na hasło ogród angielski przewija się nam taśma z tym co uwielbiamy i chcemy widzieć. I pewnie konfrontacja tego byłaby ciekawa, zaskakujaca i zróżnicowana....
    Z niecierpliwością czekam na dalsze relacje, szczególnie na perełki...sierika/taconieposiadakomórki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten ogród to mieszanka, jak zresztą wiele innych, zmieniają się wraz ze swymi właścicielami, z kulturą... Tutaj i park i Walled Garden zawierają nowoczesne elementy, przez to są ciekawe.
      Masz rację, że kochamy swoje wyobrażenia. Zamieszanie dodatkowo powoduje to, że spotykamy się z określeniem "ogród angielski" na angielski park krajobrazowy, którego styl całkowicie odmienił sztukę ogrodową albo tym samym pojęciem określa się styl już z XX w. - z żywopłotami, bujnymi, kolorowymi rabatami bylinowymi.
      Z pewnością dla miłosników ogrodów wszystkie są warte uwagi.
      Cieszę się, że zaglądasz!

      Usuń
  2. Pleżer, pani! Pleżer przy oglądaniu już jest, a pobytowy pleżer to by mnie chyba upił i omamił! ;)
    A teraz odnosząc się do twoich notatek.
    Ja wiem, że posiadłość i arystokracja i etc, ale nazywajmy rzeczy po imieniu: ta piramida z dupy jest (pardon, ale jednak). Oddać na złom a za uzyskane środki kupić dodatkową owcę (postulat ;). A jeśli chodzi o Pstrokacizna Walk: tu mi się nasuwa określenie przyuważone na jakimś blogu o warszawskiej architekturze: 'lepiej niż w cygańskim burdelu' ;) Czyli zasadniczo się zgadzamy.
    Ja bym jeszcze wyrzuciła tych Chińców, gdyż przy tych kamiennych, zębem czasu i erozji muśniętych figur są niczym jakiś egzotycznie przaśny, tandetny żart.
    Cała reszta, z naciskiem na sadzawki, bardzo żoli & bjuti.
    Fajnie sobie pospacerowałam przed snem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobał artykuł! Na wycieczkach lubię się zachwycać, znaleźć się w miejscu, które poruszy serce. Ale lubię też rzeczy kontrowersyjne - wtedy rozbudzone emocje i rozum pomagają mi określić własne oczekiwania wobec ogrodu, własne kryteria piękna. Taki element jak ta nieszczęsna piramida pokazuje, jak jedną rzeczą można zmienić całe założenie - na plus czy na minus.
      Ja też wolę te stare rzeźby niż "terakotową armię". I zapraszam na kolejny spacer!

      Usuń
  3. Pięknie. Mimo deszczu ogród wygląda bardzo ciekawie. Spodobały mi się kamienne, półkoliste ławki w górnym ogrodzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także zachwycił cały ogród Peto. To ascetyczne niemalże połączenie szarego kamienia, jego prostych form i otaczającej zieleni jest bardzo efektowne.
      A dzięki deszczowi ludzie uciekli - można było zwiedzać ogród prawie w samotności.

      Usuń
  4. Cieszę się, że umieściłaś już post po powrocie z wycieczki, wielki Buscot Park chyba męczacy, piękny zagłębiony taras Harolda Peto, Walled Garden nieskomplikowany i wcale nie wydaje się smutny, ale buraków na Twojej Długiej Rabacie jakoś nie widzę- jest ładniejsza niż to co widzę na zdjęciach, rzeczywiście katalpy a także wojowników armii terakotowej mogli sobie darować... Wiatraczek z nosków klonowych może filuterny, ale nie w moim stylu, oprócz tego biały zakątek uroczy.
    Nie byłam jeszcze na takiej wycieczce, ciekawa jestem jak wygląda tempo zwiedzania, czy oprowadza przewodnik?
    Bożena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buscot Park jest wielki, ale nie męczący! Całości, oczywiście, nie zwiedziłam, ale w takich ładnych miejscach zmęczenia nie czuję - po całodziennym zwiedzaniu dopiero w domu opadam z sił.
      Nie zamierzam sadzić buraków u siebie, choć pomysł to ciekawy. Ale powtarzanie kęp jednej rośliny mi się podobało i to spróbuję zrobić. Z mojej Długiej Rabaty nie jestem zadowolona,ale dziękuję za dobre słowo.
      Buscot Park mi się bardzo podobał, ale też nie był to "mój" ogród.
      Co do sposobu zwiedzania - byłam z różnymi organizatorami na takich ogrodniczych wycieczkach i nigdzie nie oprowadzał przewodnik. Czasem było spotkanie z głównym ogrodnikiem, który opowiadał o ogrodzie, czasem robił to właściciel czy twórca ogrodu. A potem czas na swobodne zwiedzanie we własnym tempie (2 godziny np., zależy od ogrodu).

      Usuń
  5. Szczerze mówiąc - to co przedstawiasz jest dla mnie kwintesencją angielskiego, a nie bylinowe rabaty rodem z dusznej wiktoriańskiej Anglii. Polecam (po raz kolejny powtarzany cykl na Domo o historii angielskiej sztuki ogrodowej; może dostępny jest w internecie). Piramida i terakotowa armia - odczytuję to jako żart i złamanie konwencji. Nie lubicie żartu w ogrodzie? Ja bardzo. (nb. uniesiony żywopłot to boskiet).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rabaty bylinowe kojarzyłam z okresem późniejszym, raczej epoką edwardiańską. Czasy wiktoriańskie to dla mnie bardzo kolorowe rabaty dywanowe z jednorocznych roślin, krzykliwe i nienaturalne, nie lubię ich. Ale angielski park krajobrazowy - owszem.
      Cykl o historii ogrodów angielskich oglądam, po raz kolejny zresztą, uważam, że jest doskonały. Ja też polecam.
      Żart w ogrodzie, łamanie konwencji... może masz rację, że o to chodzi. Ja chyba wszystko biorę zbyt serio. Raczej nie lubię mieszania, szczególnie, gdy dotyczy rzeczy mi bliskich, które lubię i w otoczeniu których czuje się bezpiecznie. Brak mi dystansu.
      Po zastanowieniu się nad Twoimi uwagami, odwołuję zdanie, że piramida jest beznadziejna - rozumiem, ale i tak nie lubię.

      Usuń
  6. Ogród bardzo różnorodny. Co do alejki z żółtymi katalpami, to na zdjęciu nie widzę pstrokaziny, żółty kolor powtarza się w bylinach na dole, jest niebieski, delikatny różowy tu i ówdzie i dużo bieli. Więc jest tu konsekwencja.
    Figury niby terakotowej armii - w sumie co za różnica, czy są to kariatydy, wenusy z milo, czy żołnierze?:). Byle nie z betonu.
    Buraki liściowe, czyli boćwinę i koper wysiałam na stworzonej w tym roku dwudziestometrowej mojej własnej "red border" i powiem nieskromnie, że jestem zachwycona gąszczem wszystkiego który mi wyrósł w kolorach ognia. Warzywa dosiałam, bo się bałam, że będę miała za mało kwiatów. Wyglądają pięknie, bo buraki dodają masy zielonej, a koper lekkości.
    Cieszę sie na dalsze Twoje relacje, pozdrawiam. Acha, East Lambrook prześliczny był i w maju, właśnie stamtąd przywiozłam kilka roślinek, bo szkółka mała, ale zacna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W East Lambrook wiosna pewnie ciekawe były okolice rowu (strumienia). Ciekawa jestem, jakie rosliny przywiozlas. (cos mi się zrobilo z polska czcionka!).
      Masz Red Border..! Jestes absolutnie na czasie w trendach ogrodowych! Musze koniecznie zajrzeć do Twojego ogrodu.
      Koper już kilka razy planowałam posiac na rabatach i ciagle mi to umyka.
      A co do tej nieszczęsnej rabaty z katalpami, to masz racje, widze powtarzalność barw, ale i tak dla mnie jest tam dla mnie za pstrokato. Jakos ta rabata nie trafila w mój gust.

      Usuń
  7. Wszystko mi się podoba, nawet ta pstrokacizna. No, może tylko do piramidy bym się przyczepiła... Jednak. Jakoś ten żart do mnie nie przemawia. Ale wielki ten ogród!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogrod wielki i ciekawy. Nawet jeśli jakiś fragment mniej się podoba, to przecież i tak warto zobaczyć to miejsce.

      Usuń
  8. Bardzo ładnie. Ja bardzo lubię podróżować i zwiedzać najpopularniejsze ogrody w danym zakątku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wlasnie, przecież ogrody to jeden z elementow kultury, przez nie także poznajemy historie miejsca, które zwiedzamy. A do tego sa szczególnie bliskie ogrodnikowi-turyscie.

      Usuń