piątek, 16 marca 2018

UCZTA DLA ZMYSŁÓW

Marcowy ogród jest bury, brzydki i smętny. To miesiąc, którego najbardziej nie lubię. Wiem, niesie nadzieję, ale... Na razie niewiele zapowiada to, co przez kolejne miesiące będzie się działo.

Żeby więc przywołać z pamięci ładniejsze obrazy i poprawić sobie nastrój, wybrałam na marzec taką złotą myśl ogrodniczą:

Obcowanie z ogrodem to niekończąca się uczta dla zmysłów

Ponieważ rasowy ogrodnik przeznacza na pobyt w ogrodzie wszystkie wolne od obowiązków chwile, jego udziałem są ciągle nowe wrażenia zmysłowe. No, może nie nowe, bo w końcu róże kwitną co roku, ale czy ich zapach jest taki sam? Poza tym, po tak długiej przerwie wrażenia są tak świeże, że w ogóle nie na miejscu byłoby powiedzieć, że to ten sam zapach.

Od razu przychodzi mi na myśl pytanie do Was - które wrażenia zmysłowe są dla Was najważniejsze w ogrodzie? Czy jakieś są ważne szczególnie?

obudowa warzywnika z cegły rozbiórkowej
tyle zieleniny do zjadania w moim małym warzywniku



Ogólnie, najważniejszy jest wzrok - tak przyswajamy ok. 80 % informacji o świecie i myślę, że każdy ogrodnik, urządzając ogród, bierze pod uwagę wrażenia wzrokowe.
Dla mnie ten zmysł jest zdecydowanie najważniejszy. Ma wyglądać, tak jak chcę i wywoływać określone wrażenie.
Na oczekiwane efekty wzrokowe wpływają i kolory i kształty. Ale też ruch - np. falujące trawy, unoszące się nad kwiatami motyle, poruszające się, wiotkie gałązki...
Poniżej moje pierwsze próbki "filmowe" (otwiera się dobrze, nie zrażajcie się, że w tej chwili wygląda nieostro):



motyle uwielbiają płaskie kwiaty jeżówek


Ogromna rolę odgrywa światło. Potrafi wyczarować coś, niedostrzegalnego wcześniej, zmienić kompletnie znany obraz i miejsce.

altana w ogrodzie, cegła w ogrodzie
magiczna chwila w Kąciku pod Lipą


a tu inny moment i to samo miejsce - muru prawie nie widać, baldachim z lipy dominuje nad wszystkim

Dużą rolę odgrywa zmysł węchu. Podobno najdłużej pamiętamy właśnie wrażenia zapachowe! Także na odczuwanie smaku przede wszystkim ma wpływ aromat jedzenia, a nie sam smak.

Pamiętam swoje zaskoczenie sprzed lat, kiedy nowo poznana ogrodniczka oświadczyła mi, że głównym kryterium urządzania jej ogrodu jest zapach roślin! Nie mogłam w to uwierzyć, dla mnie zapach w ogóle się nie liczył. I niewiele się tu zmieniło w tej kwestii.

lilie OT
lilie Conca d'Or pachną u mnie najmocniej


skromniutkie konwalie chyba jeszcze ładniej


Nie jest tak, oczywiście, że zapach nie ma dla mnie w ogóle znaczenia, tylko jakoś inaczej.
Np. perfumy nie są mi niezbędne, nie lubię pachnących kosmetyków, drażni mnie smród spalin na ulicy (słyszę: nie przesadzaj...). Ukułam sobie teorię, że jestem wrażliwa na zapachy i dlatego potrzebuję ich mało.

Jak więc wygląda uczta zapachowa w moim ogrodzie?
Przy zakupie roślin zapach nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Oczywiście, mam pachnące kwiaty w ogrodzie - bez, lilie, konwalie...

lonicera Graham Thomas
wiciokrzew Graham Thomas silnie pachnie wieczorem


Ale tak naprawdę uszczęśliwia mnie po prostu zapach świeżego powietrza, wiatru... Za każdym razem wychodząc do ogrodu biorę głębszy oddech i się uśmiecham.

A zapach ogrodu po deszczu..! A po skoszeniu trawy..! Może to olejki eteryczne z moich sosen tak mnie satysfakcjonują..? Nie potrzeba mi nic więcej.

A dla Was, jakie zapachy w ogrodzie są najważniejsze? Może zapewnia je jakaś super pachnąca roślina?

trawy szumią, floksy pachną...


baldachim sosnowy otula ogród zapachami


Ogrodowa uczta dla zmysłów to także rośliny jadalne.
Coraz więcej spośród nas uprawia własne warzywa. Niektórzy mają całe poletka z warzywami, ba, nawet to one stanowią trzon ogrodu.
Można mieć cały sad albo tylko dwie jabłonie, zioła w skrzynce czy koper lub botwinę wrzucone pomiędzy rośliny ozdobne - ale frajda ze schrupania czegoś z własnego ogrodu jest nie do zastąpienia.
Muszę się przyznać, że groszek cukrowy zjadam sama, w pośpiechu i nie dzieląc się z nikim. Co roku.

pomidorami już dzielę się z innymi


w tym roku było wilgotno, więc w moim lasku zbierałam grzyby


a tu takie różności z wyprawy do warzywnika

Nie za dużo u mnie tych własnych plonów, ale jestem zadowolona - jest mały warzywnik z podstawowym zestawem i sałatami, po 6 krzewów borówki i malin, trochę poziomek.
No i są jeszcze jadalne kwiaty!

nasturcje - można jeść kwiaty i nasiona, no, a poza tym cieszą oczy


liliowce są jadalne, chociaż sama nie próbowałam


Jeszcze jedna ważna rzecz, o której trzeba pamiętać - nasz ogród to uczta dla masy stworzeń!

Ślimorów, wsuwających w ekspresowym tempie liście host czy jeżówki nie lubię, ale już na motylki czy trzmiele, pasące się na kwiatkach, miło jest popatrzeć.
A złotooki pożerające mszyce? A ptaki połykające złotooki?
W naszych ogrodach toczy się po prostu bezustanna orgia obżarstwa. I dobrze, bo takie wzajemne pożeranie mu służy na dłuższą metę. Więc cieszmy się, że ta uczta dla zmysłów jest nie tylko dla nas.

Ja się cieszę, także z tego, że tego wszystkiego nie widzę.

zdegenerowana marchewka

Zmysł dotyku także wzbogaca naszą permanentną, ogrodową ucztę.
Zupełnie odruchowo wyciągamy dłoń, żeby dotknąć liścia o chropawej fakturze, po prostu nie da się przejść obok, nie robiąc tego.
Lubicie dotykać swoich roślin? Czy udaje się Wam przejść obok włochatej trawy, nie wyciągając ręki?

dotknięcie liścia czyśćca to sama przyjemność


włochaty pąk magnolii aż się prosi o dotknięcie


Dla mnie ważne jest, żeby rośliny były przyjemne w dotyku, wydają mi się wtedy bardziej przyjazne i lepiej się czuję w ich otoczeniu. Lubię mieć wrażenie otulania przez rośliny.
Dlatego nie cierpię kłujących roślin i usuwam takie krzewy z ogrodu. Nie lubię nawet takich wyglądających ostro.

Lubię musnąć śliski, gładki listek albo pocieszyć się włochatym futerkiem. To jak przystawka do uczty.
Ale już łażenie boso po trawie to danie główne! Murawa ma duże znaczenie dla wyglądu ogrodu, ale możliwość chodzenia po zielonym dywanie czy wyciągnięcia się na nim, jest dla mnie bardzo ważne.

Inne wrażenia, ale też przyjemne, daje dotknięcie gładkiego kamienia, szorstkiej kory... To takie drobiazgi, wzbogacające naszą codzienną ucztę.
No i są jeszcze te miękkie poduchy na fotelach ogrodowych, zdecydowanie za rzadko zapewniające nam relaks.

Czy wrażenia płynące z dotyku są dla Was ważne? Czy jakaś roślina albo przedmiot liczą się dla Was szczególnie?

ogród latem
taras jest na jednym poziomie z trawnikiem, więc wychodzę boso prosto na murawę (z prawej)


zawsze, przechodząc, dotykam tych miękkich kłosków rozplenicy


fajnie jest przejechać dłonią po kwiatostanach trzcinnika


Nie zapomniałam także o zmyśle słuchu, a dźwięki w ogrodzie są niezwykle ważne. Badania wykazują, że aż w 65 proc. za nasz nastrój odpowiada właśnie to, co słyszymy.

takie suche miskanty fajnie szeleszczą nawet na lekkim wietrze

Ale po pierwsze - błogosławiona cisza.
To jest najważniejsze dla mnie.
A raczej to, co ciszą nazywamy - lekki szum wiaterku, jakieś świergoty i kląskania, ciurkanie wody, bzyczenie owadów...
Jak cudnie mi się wypoczywa na łóżku tarasowym pod wielką hortensją pnącą w czasie kwitnienia..! Nad głową słyszę bzyczenie setek owadów, których absolutnie moja osoba nie interesuje, tylko baldachy hortensjowe.

Jeśli są owady, to są i ptaki i one zapewniają koncerty bez karnetów. Zauważyliście, że już się zaczęły?

hedera helix kwiat
kwiaty bluszczu - to chyba dzika pszczoła


trzmiel na kwiatostanach szałwii, lubię ich buczenie


Dużo teraz mówi się o trawach, które zapewniają przyjemne szumy, powstają nawet ogrody ciszy, tworzone z traw (np. w ogrodzie w Rykach).

W moim ogrodzie najważniejszym źródłem dźwięku spośród roślin są drzewa. Mam ich dużo dużych i wiatr załatwia resztę. Do długich, wiotkich gałęzi brzozowych wystarcza nawet lekki wiaterek. Uwielbiam te wrażenia.

wielka brzoza nad tarasem zapewnia delikatny szum praktycznie stale


tak wygląda większa część ogrodu, więc nic dziwnego, że drzewa są głównym źródłem dźwięków


Lubię też dźwięk padającego deszczu.
Zresztą woda jest niezastąpionym źródłem dźwięku w ogrodzie. U mnie na razie najwyraźniej słychać pluszczący na kamieniach strumyk, ale mam nadzieję, że wkrótce wrażenia zapewni mi ciurkadełko w Kąciku pod Lipą.

Muszę napisać, niestety, co zakłóca przyjemne dźwięki w moim ogrodzie - hałas z ulicy. Mimo bujnej zieleni, nie jestem w stanie go usunąć. Sielanka nie jest pełna...Też macie taki problem?

Poniżej filmik znad strumyka (też otwiera się dobrze).




Obcowanie z ogrodem gwarantuje nam ciągłe wrażenia zmysłowe, często wiele jednocześnie. To także jeden z powodów szczęścia ogrodnika.
Zresztą autorytety już dawno dostrzegły ten dobroczynny wpływ. Powstają ogrody sensoryczne, komponowane ze szczególnym uwzględnieniem działania roślin na zmysły, mające budzić nie tylko przyjemność, ale pełniące ważną rolę terapeutyczną czy leczniczą.

dojrzewają maliny

Ogrodnicy zaś świadomie podejmują działania, aby podkreślić doznania zmysłowe, jakie zapewnia im ogród, chcą zwielokrotnić te doznania.
Wiedzą, że na dobrej glebie wyrastają smaczniejsze warzywa, że nagrzane słońcem owoce czy zioła pachną inaczej, że pora zbioru jest ważna.
Starają się zamknąć zapach różanek wysoką barierą, sadzą pachnące krzewy przy miejscach odpoczynku i pod oknami, a puchate byliny tam, gdzie mogą musnąć je, przechodząc. Sadzą atrakcyjne wizualnie rośliny w wybranych miejscach, starają się wyeksponować ich urok w wybranym przez siebie momencie (np. kiedy padają na nie promienie zachodzącego słońca).

Każdy ogrodnik jest koneserem na uczcie, którą oferuje ogród.

Napiszcie, jakie są Wasze relacje zmysłowe z ogrodem.
Czy ważniejsze są zapachy czy dźwięki? Jakie macie sposoby, żeby zwiększyć te doznania?
Jakie rośliny najlepiej, według Was, pobudzają nasze zmysły? Może np. drzewa owocowe?



30 komentarzy:

  1. Chętnie poznałabym ogrodniczkę dla której, tak jak dla mnie, najważniejsze są zapachy :).
    Ja też nie przepadam za perfumami, kosmetyki wybieram bezzapachowe, ale rośliny od zawsze zapamiętywałam zapachami. Wiosna pachnąca bzem, kwitnącymi sadami...a póżniej akacją i jaśminem....lipowa słodycz lata, subtelne wonie winorośli pachnącej i hortensji, ciężkie i mocne wiciokrzewów.... Mięta i floksy....
    Kolory, ich zestawienia są prawie równie ważne. Chociaż przecież, jak piszesz, w ogrodzie, w przyrodzie wszystko pachnie - ziemia sucha inaczej a po deszczu inaczej, łąka o świcie i wieczorem, więdnące rośliny i gnijące liście......
    Tak, zapachy są dla mnie najgłębszym doznaniem.
    Dobrze Izo, że w te burawe dni odchodzącej zimy "rzucasz" nam ciekawe tematy do rozmyślań :).
    Jak Twoje zdrowie?
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta ogrodniczka, o której wspomniałam to Agata (Riane), która poznałam kiedyś na forum ogrodniczym, mieszka niedaleko mnie. Ale myślę, że takich osób może być więcej, mam nadzieję, że się tu ujawnią.
      Grypę chyba przegnałam, czuję się dobrze, natomiast kolano kiepsko. W poniedziałek mam wizytę u lekarza, zapadnie decyzja.

      Usuń
  2. Chłonę wzrokiem...każda pora roku ma swojego wybrańca...ale pozostałe zmysły też są dla mnie ważne... Leżąc w hamaku słucham świergotu ptaków, idąc ścieżką cieszy mnie widok trzmieli gęsto obsiadających lawendę... Wiosną czekam na kwitnienie budlei skrętolistnej, lilaka czy jaśminowca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli czerpiesz z całego bogactwa, które oferuje ogród. Żadnych wrażeń zmysłowych nie wyróżniasz?

      Usuń
    2. Na pewno najmniejszą wagę przywiązuję do dotyku...

      Usuń
  3. Mieszkam na odludziu, wkoło absolutna zewnętrzna cisza i dlatego wszystkie odgłosy przyrody się potęgują. Jak burza czy wicher to straszno,jak deszcz uderza o taflę stawu ukojenie. Nawet trzepot skrzydeł ptaków przylatujących do karmnika jest zastanawiająco głośny. Pojawią się niedługo kolory i zapachy to już będzie pełnia szczęścia. Życzę dobrej diagnozy kolana.
    Lila R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, oby nie była konieczna operacja.
      Mieszkasz w cudownym miejscu, to moje marzenie! Szkoda, że nie można mieć wszystkiego. Masz rację, że w takich warunkach wszystkie dźwięki brzmią inaczej, w ogóle to inny świat.

      Usuń
  4. Piękny post!! Bardzo mi się podoba. Żałuję tylko, że filmiki się nie odpalają nie wiadomo czemu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że post się podoba! Zauważyłam, że filmiki się nie otwierają, to moje pierwsze próby i coś sknociłam, nie wiem, jak to poprawić, przepraszam. Muszę się dokształcić w tej kwestii. Kiedy byłam zalogowana na yotube, to się otwierały przy sprawdzaniu, ale okazuje się, że na stałe to nie działa.

      Usuń
    2. Udało mi się poprawić filmiki! Działa ok.

      Usuń
  5. Przepiękny ogród. A ten las, pozazdrościć!:) Też uwielbiam chłonąć zieloność wszystkimi zmysłami. Niestety, mój ogródek jest młodziutki i częściej patrzę w dół niż w górę ;)
    A powiedz, obok czego rosła ta nasturcja? Jakiś srebrny jałowiec? Podoba mi się to połączenie kolorystyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło, że Ci się u mnie podoba. Ogród potrzebuje czasu, ale nawet młody może zaspokajać wszystkie zmysły, prawda?
      Nasturcja rosła przy jałowcu łuskowatym Blue Star, jest o nim artykuł na blogu w Moich Roślinach, zajrzyj. Doskonały iglak.

      Usuń
  6. Na to, który zmysł jest ważniejszy duże znaczenie ma miejsce i czas. Gdy patrzę z tarasu na ogród podziwiam ogólny widok i wrażenie całości, bo szczegóły z takiej odległości umykają. Rano ogród wypełnia śpiew ptaków wtedy cała reszta przestaje mieć znaczenie. Wieczorem zapach maciejki.
    Przedogródek zwykle przebiegam szybko w drodze od bramki do drzwi. Zauważam formy, kształty i kolor kwiatów. Tylko wiosną gdy kwitną kaliny (angielskie? wonne?) ich zapach przynosi każdy podmuch wiatru, zawsze mnie to zatrzyma w miejscu.
    Na kamiennych schodkach koło warzywniaka siadam zwykle tylko latem, czuję wtedy ciepło nagrzanego słońcem kamienia i zapach ziół. Rośliny są blisko. Na wyciągnięcie ręki jest srebrzysta lawenda czy dywaniki macierzanki, aż się chce je pogłaskać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za piękną opowieść o doznaniach zmysłowych. Ależ ci ogrodnicy są szczęśliwi, prawda?
      Muszę pomyśleć o maciejce u siebie.

      Usuń
  7. wszystkie zmysły w odbieraniu ogrodu są dla mnie ważne jednak chyba najwięcej odbieram wzrokiem i słuchem bo zapach to rzecz względna każdemu podoba się inny i inaczej go odbiera. Przebywając w ogrodzie odkryłam dawno temu że ta sama roślina ,róża może zwłaszcza pachnie inaczej o każdej porze dnia. Mam trudny ogród a może raczej ogródek piach żółty w którym nawet długotrwałe ulewy nie są w stanie zrobić kałuży,kiedyś nie lubiłam deszczu teraz dzięki mojemu ogrodowi i jego potrzebom nauczyłam się go kochać,jego zapach,odgłos i dobroczynny wpływ na moje rośliny. To co dla mnie dawno temu stało się njważniejsze to żeby ogród żył..spiewem ptaków ,owadami i wszystkimi żyjątkami.Dawno temu bałabym się niektórych owadów czy stworzeń a teraz ich obecność i dzwięki witam z radością i uśmiechem. Obecnie na chwilę wróciła zima ale to co zapoczątkowała już wiosna trwa i nie minie..ten śpiew ptaków niezależnie od pogody nie sposób się nie cieszyć i nie uśmiechać.Każdy zmysł jaki pozwala mi odbierać ogród i przyrodę kocham i doceniam bo to jest nieskończone piękno samo w sobie. Pozdrawiam Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Moniko! I ja kiedyś byłam "blokową" dziewczyną, która była nieufna wobec każdego owada. A ziemię mam w ogrodzie taką jak Ty, więc mam takie same doświadczenia. U mnie też ptaki już szaleją, fajnie jest. Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Pięknie opisane wszystkie doznania jakie ogród może dostarczyć.
    Ostatnio w czasie sprzątania obejścia (bo niestety nie mogę użyć słowa 'ogród') przenosząc gałązki połamane przez tegoroczne wiatry, poczułam przepiękny zapach. Próbowałam zbadać co było jego źródłem ale do końca nie mam pewności czy były to gałązki modrzewia, czeremchy. Trudno ten zapach opisać ale nie był to zapach żywiczny ale taki bardziej 'sztuczny' jak jakieś perfumy. Piękny i niespodziewany.
    Dużo zdrowia życzę i pomyślnych wiadomości od lekarzy.
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie operacji kolana nie będzie, miesiąc walczymy, oby się udało.
      Co do nazwy: obejście, ja z kolei lubię używać nazwy: gospodarstwo. Trochę na wyrost, bo żadne to u mnie prawdziwe gospodarstwo, ale to taki mój ideał, więc sprawiam sobie przyjemność.
      A tak ładnie pachniało samo drewno? Mam czeremchy, więc sprawdzę, czy i mnie spotka taka niespodzianka.

      Usuń
  9. Jaki ładny wpis!
    Chyba zmysł wzroku jest dla mnie najważniejszy, wiele wspomnień mam zapisanych w sobie jako kolor, albo zapach.
    W ogrodzie odkąd w nim mieszkamy, oszałamiają nas co roku wiosenne dźwięki- koncerty żab,słowiki, skrzeki dzięcioła zielonego.
    Ale też sobotnie ryki kosiarek- po naszej, ruszają zaraz inne i w sumie tak mija większość dnia. Samochody ledwo słyszymy na szczęście.
    Nie mogę nie dotykać roślin, po prosu muszę. Jak bylismy nastolatkami, mój wtedy chłopak ( teraz mąż) zabierał mnie na spacery w starorzecze Wisły, tam musiałam zawsze dotknąć ziemi- tak była tłusta, czarna, piękna. Tak, zmysł dotyku jest dla mnie ważny.
    Latem, kiedy kwitnie lawenda, mąż sprawdził, że bąki i pszczoły są tak naćpane jej nektarem, że można je dotykać placem- to jest bardzo miłe, cudne wręcz.
    Oj, długo tak można o zmysłach, wrażeniach, doznaniach.....
    Marta/magnolia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że Ci się spodobało, Marto.
      Z tym rykiem kosiarek, to masz rację. Ludzie to robią w weeekendy, no bo kiedy? Sama staram się w piątek, ale różnie to bywa. Gdybym miała mały trawnik, kupiłabym zwykłą, cichą kosiarkę rotacyjną.
      Ziemi mało dotykam gołą dłonią, nie to, że nie lubię, ale ponieważ "ryję' prawie cały czas, to nawet w rękawiczkach mam kompletnie zniszczone paznokcie.
      Muszę latem sprawdzić, czy uda się dotknąć trzmiela, co prawda, nie mam lawendy, ale lata ich dużo. Czy to może być dla nich nieprzyjemne? Chociaż z tego co piszesz, nawet tego nie zauważają. Zdarzało mi się mieć w dłoni ptaki, ratowałam je, gdy wpadły do domu, albo uderzyły o szybę. Ale to nie było przyjemne - były takie wystraszone, kruchutkie, miałam wrażenie, że zaraz stres je zabije.

      Usuń
  10. Zmysł powonienia odsuwam na dalszy plan, bo jestem migrenowcem:(. Natomiast zmysł dotyku oraz dźwięki i barwy mają dla mnie duże znaczenie. Uciekam od dźwięków miasta chłonąc śpiew ptaków czy brzęki owadów, szum traw czy drzew. Moimi ulubionymi roślinami są trawy i drzewa. Głaskam więc kłosy traw nie tylko w swoim ogrodzie i przytulam się do brzóz. Kocham las i staram się bywać w nim jak najczęściej. Sadzę drzewa by mieć jego namiastkę tuż obok bo jak to kiedyś przeczytałam "las daje moc" a ja odczuwam to po każdym spacerze. A późnym wieczorem siadam na tarasie i wsłuchuję się w dźwięki wieczoru, czasem kumkanie żab czasem szelesty podchodzących blisko zwierząt i wpatruję się w gwiazdy a przy pełni księżyca podziwiam nocne barwy ogrodu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, coś w tym jest, że bliskość drzew napełnia mocą. Ciekawe, dlaczego? Ale najważniejsze, żeby z tego korzystać.
      Masz rację, że wieczorem i nocą wrażenia zmysłowe są zupełnie inne. U mnie, niestety, są odgłosy i mniej przyjemne - w określonych godzinach powrotów do domu, słychać samochody. Ale w takim miejscu, jak Twoje, to musi być bajka.

      Usuń
  11. Super zdjęcia :) Zgadzam się w 100% - przebywanie w ogrodzie to prawdziwa uczta dla zmysłów!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla mnie to zmysł wzroku w odniesieniu do kolorów i plam kolorystycznych (kształtów, konturów i tzw. 3 D w ogrodzie już nie dostrzegam). Nosa używam zawsze - wącham wszystkie rośliny. Kiedyś po zapachu właśnie doszłam do starej łani odpoczywającej u mnie za szopą w sadzie. Ale dotykać lubię tylko glebę - może być sucha, mokra, nagrzana, zimna. Natomiast w ogóle prawie nie dotykam roślin - może dlatego, że zbyt często doświadczałam oparzeń (reakcji alergicznych), nawet ze strony zwykłej lawendy. Pszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie wierzę, że nie dostrzegasz kształtów, głębi i form..! Ale rozumiem, że plamy kolorów oddziałują na Ciebie najsilniej.
      Po zapachu dojść do łani... ale przygoda!

      Usuń
  13. Piękne zbiory! Ja mam w siebie bardzo mały ogród, ale pełen warzyw :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warzywa i zieleninę można uprawiać i na parapecie, wiele osób tak robi. Mój warzywnik jest nieduży, ale w sumie wystarcza.

      Usuń
  14. Tamaryszku, jestem zakochana w Twoim Kąciku Lipowym. Coś pięknego. Masz wspaniały ogród, przepiękny. Tez tesknie za kwiatami.... juz niedługo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Klaudio, cieszę się, że Ci się podoba. To wielka przyjemność czytać takie pochwały. Może w tym roku uda się upiększyć Kącik pod Lipą, montując kran z cieknąca wodą. U mnie ciągle zimno, ale zaczęłam wiosenne porządki. Z kwiatów na razie mam tylko krokusy i marne ciemierniki.

      Usuń