piątek, 13 marca 2015

WARZYWNIK

Dziś trochę bardziej prozaiczny temat, ale za to zgodny z aktualnymi trendami ogrodowymi i zdrowym stylem życia. Propagowanie uprawy warzyw we własnym zakresie ostatnio jest coraz częstsze, nawet wśród mieszkańców miast, nie posiadających ogrodu – okazuje się, że warzywa  można uprawiać w skrzynkach i doniczkach, stojących i wiszących, na parapecie czy na balkonie.
Ponieważ jestem szczęśliwą posiadaczką kawałka ziemi – napiszę o tradycyjnym warzywniku.

mój mały warzywnik (na "pustym" miejscu malutka cukinia)



Jego założenie bynajmniej nie było uleganiem trendom, ale jednym z przejawów zmian w moim sposobie myślenia, zmian wywołanych przez stały kontakt z przyrodą.
Zaczęło mi brakować zdrowego jedzenia, warzyw, o których wiem, jak powstały. Które mogę „skubnąć” w każdej chwili.

Oczywiście, nie od razu zabrałam się za kopanie grządki.
Wiedziałam, że uprawa warzyw to zupełnie co innego niż uprawa kwiatów (w czym też, prawdę mówiąc, miałam niewielkie doświadczenie...). Że to zupełnie inna wiedza i umiejętności.
Poza tym wszyscy wokół ostrzegali, żebym nawet nie próbowała się za to brać, bo na pewno się nie uda. Że ziemia u mnie zła, że nie dam rady, że pierwszego roku coś urośnie, a potem to już nie itd.
Generalnie, patrzyli na mnie, jak na głupią. Muszę przyznać, że jedynie mąż mnie zachęcał  do spróbowania. Pomyślałam sobie, że przecież kiedyś warzywnik był przy każdym domu na wsi i jakoś radziły sobie z tym nawet mniej utalentowane gospodynie. No i postanowiłam "wziąć byka za rogi".

Naturalnie, jak to mam w zwyczaju, najpierw obłożyłam się książkami, żeby przynajmniej teoretycznie mieć jakieś pojęcie. Wybrałam np. warzywa polecane jako łatwe i niezbyt wymagające.
Oczywiście, podstawą było założenie, że uprawa ma być ekologiczna, bez żadnych oprysków i nawozów sztucznych. Tylko obornik i kompost. Płodozmian i właściwe sąsiedztwo roślin.

Okazało się, że trudno było znaleźć właściwe miejsce do uprawy...Takie są skutki niewłaściwej kolejności planowania ogrodu.
W rezultacie warzywnik powstał za daleko od domu, ale tylko tam było dość słońca i wolny teren.
Rok 2009 – tak wyglądało najlepsze znalezione miejsce...

teraz ogrodzenie jest z prętów, więc nic nie zasłania słońca

Było tam niewielkie zagłębienie terenu, gdzie przedtem zgrabiałam liście itp. W efekcie niezwykle bujnie rosły tam pokrzywy. O koszmarnej ilości perzu i korzeni nie wspominając.
Na zdjęciu widać jeszcze stare ogrodzenie. Za nim jest uliczka, ale maleńka, dojazd do kilku domów, więc myślę, że nie ma zanieczyszczeń.

Zaczęło się późnym latem 2010 r. - teren został oczyszczony i wykopano dość głęboki dół – trzeba było usunąć piaseczek i wszystkie skarby, jakie się w nim kryły. Krawędzie wyłożyłam plastikowym borderem, żeby korzenie chwastów się tam nie przedostały.
Na zdjęciu widać nowe ogrodzenie, dopuszczające więcej światła.

pierwszy etap - wycięte chwasty

warzywnik w lesie sosnowym
usuwamy chwasty i korzenie, oraz piach

Potem poszła dobra ziemia i obornik. Prawda, że malowniczo wygląda?

zakładanie warzywnika w lesie sosnowym
już wygląda to lepiej

zakładanie warzywnika
w moim piachu mogłabym zapomnieć o warzywach...

obornik bydlęcy w warzywniku
dałam dużo dobrej ziemi i obornika, wszystko zostało przekopane

Miejsce otoczyłam tymczasowo dachówkami, żeby chwasty nie przedostały się górą.

Zaczęłam też powoli zagospodarowywać teren wokół (co nie skończyło się do tej pory). Powstał tam m.in. jagodnik – posadziłam 6 krzewów borówki amerykańskiej oraz 6 krzewów malin.

teraz wokół warzywnika jest obwódka z cegły, a owocowe krzewy się rozrosły

Żeby było pięknie i jak w książkach, postanowiłam zrobić bukszpanową obwódkę.

wkrótce żywopłot z bukszpanu został usunięty

Ostatnim krokiem było obsianie zagonu chyba gorczycą i tak przygotowany miał czekać do wiosny.
Widać, jak w sąsiedztwie zdążyły się w międzyczasie odrodzić pokrzywy.

ziemia ciągle się użyźnia, warzywa będą rosły w następnej kolejności

Pierwsza wiosna (2011 r.) i pierwsze wysiewy – sałaty, rzodkiewki, marchewki, groszek cukrowy, cukinia i inne.
Obok pokrzywy rosną w najlepsze.

mały warzywnik w leśnym ogrodzie
rosną moje pierwsze warzywa - ale byłam dumna..!

Na zeszłorocznym zdjęciu widać już zrobiony mały murek-obwódkę z cegły rozbiórkowej.
Z niej też zrobiłam ścieżkę wzdłuż ogrodzenia, gdzie biegają psy.
A widoczne słupki mają być wsparciem dla niziutkiego płotka (ochrona przed psami). Do tej pory jego rolę pełni plastikowa siatka, bo płotek z prostych, niskich prętów (jak w nowym ogrodzeniu działki) okazał się za drogi i ten wydatek ciągle jest odkładany na później. Niestety, gotowe metalowe płotki są za wysokie.
Za to pokrzyw już nie ma! Zamiast tego maliniak i ozdobne krzewy.

wiosna w warzywniku
kolejna wiosna, kolejne wysiewy... serce rośnie!

Okazało się, że pierwszoroczne plony były wspaniałe!
Byłam okropnie dumna. Cukinię i sałatę rozdawałam, tyle urosło w moim małym warzywniku.

kwiaty cukinii
cukinia ładnie rośnie

kwiaty cukinii są ładne i jadalne

Sceptycy ostrzegali, że to tylko tak na początku, a potem będzie kiepsko.
Na szczęście okazało się, że nie mieli racji i mój amatorski warzywnik żyje i ma się nieźle, a ja mam swoje warzywa! Zieleniny w sezonie w ogóle nie kupuję.

Nie obyło się bez porażek – rzodkiewki były kiepskie, bo za rzadko podlewałam, ostatnio pierwszy raz posiana fasola przerosła moje oczekiwanie i została puszczona aż na ogrodzenie. Tyczki się połamały pod tym „kołtunem” i teraz mam metalowe z prętów zbrojeniowych.

na fasolę potrzebne są solidne podpory

Pomidory były wspaniałe – na początku...

uprawa żółtych pomidorów
dorodne krzaczki pomidorów, obsypane owocami

normalne pomidory na grządce poraża często zaraza, za to koktailowe się udają

Serce mi pękało, kiedy całe, tak pięknie zapowiadające się plony, trzeba było wywalić, bo zżerała je zaraza. 
Teraz duże pomidory sadzę w donicach, stawianych pod okapem domu – nie chorują. A na grządce mam tylko krzewy odmian koktailowych, one nie łapią zarazy.

Więc były i porażki. Ale co to ma za znaczenie w obliczu groszku cukrowego, chrupanego każdego ranka..! To odnaleziony smak dzieciństwa.

Aha, zlikwidowałam bukszpanowy żywopłocik w środku – zabierał za dużo miejsca, warzywnik ma tylko kilkanaście metrów kwadratowych.

I tak mam przed sobą piąty sezon w uprawie własnych warzyw.

sałata i rzodkiewki
sałata listkowa i rzodkiewki
cukinia i marchewki
cukinia i marchewki - co za radość!

P.S.
Tutaj opisuję, jak planuję uprawy w warzywniku po kilku latach jego funkcjonowania.


20 komentarzy:

  1. Śliczna grządka warzywna. No i plony z niej musiały się udać, skoro tyle obornika w ziemi było i jeszcze poprawiłaś gorczycą. Co do pomidorów, to muszę Cię zmartwić, że w ubiegłym roku niezawodne dotąd "pod chmurką" wszystkie odmiany drobnych pomidorków, uległy zarazie zanim na dobre dojrzały, Koralik, Cytrynek groniasty, Cherolla i jeszcze jeden, nie pamiętam nazwy. Podobno pomagają opryski z pokrzywy i roztworu wody z mlekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Gabrielo, cały czas staram się poprawiać ziemię, co roku daję kompost i obornik granulowany, a jesienią sieję gorczycę jako poplon.
      Zmartwiłaś mnie tymi drobnymi pomidorkami...Może ten ostatni sezon był kiepski? Skoro poprzednio Ci się udawały i ja spróbuję, raz dam szansę koktajlowym na grządce. Ale dużych już nie będę tam wsadzać. Rosną takie piękne...oblepione owocami, a potem wszystko do wywalenia. Serce pęka.
      Opryski u mnie nie pomogły, może za późno lub za rzadko je robiłam.

      Usuń
  2. Niby mały warzywnik, a mieści się w nim wszystko, co potrzeba :-) Pięknie wyszło, a pokrzywy w sąsiedztwie przydadzą się na gnojówki. U mnie też w paru miejscach pojawia się kontrolowana uprawa pokrzywy, nawet żywokost moja mama przytargała z jakichś łąk i posadziła w pobliżu warzywnika.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama byłam zdziwiona, ile można uzyskać z takiego spłachetka ziemi. Zieleniny w zasadzie w ogóle nie kupuję. Cukinii też.
    Także robię gnojówkę z pokrzyw. Żywokost podobno jest doskonały, u mnie nie ma (może na razie..?). Kontrolowaną uprawę pokrzyw mam w innej części ogrodu, ta była absolutnie nie kontrolowana! Na szczęście w jej miejscu rosną teraz maliny i inne krzewy. To miejsce jest zbyt widoczne, żeby zostawić tam pokrzywy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ceglany murek wokół warzywnika ładnie wkomponował się w charakter ogrodu. A plony? Mniam, mniam. Wyglądają bardzo smakowicie:) Pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dużo mam cegły w ogrodzie, bardzo ją lubię.
      Plony z warzywnika może nie są idealne, ale wystarczające. Jeśli chodzi o jagodnik, to lepiej od malin spisuje się borówka amerykańska. Nad malinami muszę "popracować".

      Usuń
  5. Iza, warzywnik imponujący. Pamiętam jak oglądałam go na żywo i nie mogłam wyjść z podziwu, jak profesjonalnie go urządziłaś. Własne warzywa to fantastyczna sprawa i za Twoim przykładem zaczęłam planować warzywnik w nowym ogrodzie. Jestem na etapie wytyczania terenu i przygotowywania ziemii - fajnie zobaczyć jak za kilka lat może wyglądać, bo zaczynałaś na słabej, zaperzonej ziemii, tak jak ja. Czy perz usuwałaś mechanicznie czy jakoś inaczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze miło słyszeć pochwały, Kasiu, ale przecież mój warzywnik jest nieduży. Co prawda, staram się go prowadzić według najlepszych zasad i wykorzystać maksymalnie. Jego największa wadą jest brak nawadniania. Ale plony są, z czego jestem dumna.
      Jeśli chodzi o perz, to na zdjęciu widać, że wybrałam ziemię, a w zasadzie piach przerośnięty perzem, całkowicie. Resztki korzonków usuwałam ręcznie. Obecnie ceglany murek ogranicza przerastanie chwastów spoza warzywnika (poza korzeniami malin, niestety).

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że mój skromny warzywnik się podoba. Dlaczego nie założyłaś warzywnika u siebie?

      Usuń
    2. Jestem w trakcie :) nie wiem co z tego wyjdzie, bo nie mamy jeszcze ogrodzenia, i dużo leśnych gości. Ale plany są i chęci również.

      Usuń
    3. Czyli i tak szybko zaczynasz. Ja dojrzałam do warzywnika dość późno, ale lepiej późno niż wcale. Myślę, że powinnaś zrobić jakieś prowizoryczne ogrodzenie wokół warzywnika, żeby Twoja praca nie poszła na marne. Ja tak zrobiłam, po tym jak moje psy przebiegły po świeżo wschodzących warzywkach. Trzymam kciuki za Twoje uprawy!

      Usuń
  7. Bardzo dobrze rozumiem Twoją radość z uprawiania WŁASNYCH warzyw! To niesamowite uczucie, radość Cie rozpiera, że chciałabyś to całemu światu wykrzyczeć :-) Mam to samo!
    pozdrawiam z ogrodwarzywny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale jestem na wakacjach i mam trudności z pisaniem. Nigdy nie myślałam, że własne warzywa mogą dać tyle przyjemności. Na pewno warto mieć choć najmniejszą grządkę. A Twój ogród odwiedzę!

      Usuń
  8. Jestem zachwycona ogrodem i wpisami,które mnie dużo nauczyły. Nie posiadam tak dużego ogrodu tylko działkę pracowniczą i mam na niej różne zakątki oraz warzywnik. Wykorzystam niektóre Twoje pomysły ponieważ w ty sezonie powstaje u mnie oczko wodne,wnuki podrosły i nie będzie zagrożenia.Kącik gospodarczy też mnie zainspirował i mój będzie poprawiony.Cieszę się że trafiłam na Twoją stronę i podziwiam to co do tej pory zostało zrobione.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! Ogród cieszy bez względu na rozmiary, uroda też nie zależy przecież od wielkości, prawda? Pokazywałam niedawno znajomy ogródek działkowy ROD, zajrzyj do artykułu: Małe jest piękne-ogródek Asi, w dziale: Zwiedzane ogrody. Ciekawa jestem Twojego planowanego oczka, jak sobie wszystko zaplanowałaś. Bo ja ciągle jeszcze kombinuję, jak je zrobić i wykończyć, a wiosna coraz bliżej. Pozdrawiam i zapraszam do czytania i wymiany doświadczeń!

      Usuń
  9. O takim warzywniku zawsze marzyłam. Móc podejsć do grządki i zjesć swoją marchewkę, rzodkiewke czy nawet ugotować do obiadu własnoręcznie wyhodowanego ziemniaka. Mam nadzieje, że kiedys spełnie swoje marzenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam tak podjadać na miejscu groszek cukrowy, ale ze wszystkiego jest wiele pożytku. Powodzenia w realizacji planów.

      Usuń
    2. Warzywnik imponujący:) A ta obwódka z cegieł... przeurocza - dosłownie zakochałam się w niej:) Możesz zdradzić tajemnicę jak ją zrobiłaś? ona ma jakiś fundament?

      Usuń
    3. Dzięki za pochwałę, ale imponujący to mój warzywnik na pewno nie jest. Obrzeże z cegły (rozbiórkowej) wygląda trochę nieporządnie, ale ma klimat.
      Jest malutki fundamencik i na tym niski murek z 2 warstw cegieł, ale można położyć też jedną. Nic nie jest idealnie równe, ale nie zależało mi na tym. Robił mi to jakiś pan, ale żaden specjalista. Ja sama z mężem układałam z tych cegieł ścieżkę na zaprawie, uwierz - żaden problem.

      Usuń