Ostatnio zaszły tu duże zmiany, więc ośmielam się wreszcie zaprosić tu czytelników bloga.
od razu widać, jaki kolorystyczny schemat przyjęłam |
dawno temu na kracie pięła się róża, teraz zastąpiły ja powojniki |
Mój przedogródek jest niewielki, ma chyba ze 60 m2 obsadzone roślinami.
Do tego duża ścieżka i zjazd do garażu, które zajmują większość terenu.
Frontowej części nie da się powiększyć, bo naturalną barierę stanowi wlot strumyka.
Przestrzeń jest zdominowana przez wielkie iglaki, sadzone na początku mojej kariery ogrodniczej. Na tak niewielkiej powierzchni obecnie rosną 4 kilkumetrowe żywotniki (obecnie regularnie strzyżone). Tej wiosny wycięłam wielki, stale chorujący Skyrocket i olbrzymi, krzaczasty jałowiec (został jeszcze jeden).
Dzięki temu pojawiło się więcej oddechu i mogłam posadzić w tym miejscu byliny - powtórzyłam te same, które rosną już po drugiej stronie ścieżki. Nie chcę tu wprowadzać więcej gatunków.
widok z balkonu na piętrze sprzed lat - już widać rozmiary iglaków, niczego nie cięłam, nie ma żadnych bylin |
cyprysika Boulevard już nie ma, zniknął trawnik, pojawiły się nowe rośliny, ale nadal brak spójnej koncepcji |
to samo miejsce dzisiaj - zniknęła brzydka, buraczkowa kostka, iglaki są formowane, widać konsekwencję kolorystyczną |
Przedogródek to specyficzna część ogrodu. Prywatna, ale bardziej publiczna niż inne jego części.
Tędy wchodzą goście, których wpuszczamy do stref bardziej prywatnych, ale i osoby, które dalej nie są dopuszczane. Ta część często jest widoczna z ulicy (tak jest również u mnie). I właściciele bywają tu bardzo często, bez względu na porę roku, choć zwykle krótko.
To wszystko powoduje, że chcielibyśmy, aby przedogródek był atrakcyjny zawsze - i latem i zimą i w deszczu i w słońcu, rano i wieczorem.
To ogranicza w pewien sposób swobodę nasadzeń, bo rośliny tu rosnące w przeważającej części muszą te warunki zapewnić, nie mogą np. znikać na kilka miesięcy. Dlatego bardzo często wybieramy do tego miejsca rośliny zimozielone.
posadziłam więc kolejne iglaczki i eksperymentuję z różnymi roślinami |
te jałowce mają zastąpić trawnik i stworzyć zimozieloną okrywę |
zimozielona okrywa już jest (bluszcz i jałowce), pojawiły się szare firletki i ceglana ścieżka |
dziś ścieżka jest z płyt betonowych, tak jak ta prowadząca do domu |
Wiadomo, jak ważne jest pierwsze wrażenie, dlatego wejście na posesję powinno być nie tylko ładne, ale i przyjazne, powinno zachęcać do poznawania dalszych części ogrodu, zaciekawiać. Być wizytówką właścicieli.
Zwykle przedogródek jest wydzieloną częścią ogrodu, którego główna część znajduje się za domem.
Wydawałoby się, że skoro tak jest, można, mając ogród np. w stylu wiejskim, zrobić na froncie np. ogródek japoński.
Według mnie, nie jest to dobry pomysł. Osobiście bardzo sobie cenię spójność całego ogrodu, ogrodu z domem, miejscem, a więc i przedogródek wolę utrzymać w podobnym stylu.
Za to zaszalałam tu (jak na mnie) z kolorem. Każdy zakątek mojego ogrodu trzyma styl całości, chociaż ma swój charakter. W przedogródku ton nadaje kolor - wściekle różowy kolor firletki kwiecistej. W dodatku skontrastowany z szarością. Wolę bardziej harmonijne i spokojne zestawienia, ale nie przebywam tu długo, więc mi to nie przeszkadza.
A stało się to trochę przez przypadek, bo dostałam od przyjaciółki sadzonki firletki, z którymi nie bardzo wiedziałam, co zrobić (ten kolor...) i wetknęłam je na froncie. Jednak urzekło mnie, że kwiaty te doskonale sobie radzą w spiekocie tego miejsca - to najbardziej nasłonecznione i najgorętsze miejsce w całym ogrodzie. I kwitną bardzo długo, więc zapewniają przez znaczną część sezonu kwiaty na froncie domu (jeśli urywa się przekwitłe).
A kiedy połączyłam firletkę z miskantem Morning Light, firletka jakoś nabrała szlachetności i uznałam kompozycje za udaną. Jej uzupełnieniem są czyśćce i powojniki (Niobe i viticella Julia Correvon, których kolor harmonizuje z firletką).
I tak powstała srebrzystoszaro- amarantowa kompozycja. Którą uzupełnia zieleń - płożących jałowców, ściany z cisa, starych żywotników i magnolii, która wiosną, wraz z tulipanami, wprowadza jako pierwsza tutaj barwę mocnego różu.
różne odcienie szarości i bordo są charakterystyczne dla mojego przedogródka |
na kracie pną się powojniki, wcześniejszy Niobe i późniejszy Julia Correvon |
wiosną kolor daje magnolia Susan i tulipany |
a kiedyś kolor bordo miały wprowadzać lilie, ale w 2 połowie sezonu nie wyglądały atrakcyjnie |
Ale nie tylko estetyka i nastrój przedogródka mają znaczenie. Przecież tędy przebiega najważniejszy i stale używany ciąg komunikacyjny - ścieżka od furtki do drzwi domu, zwykle podjazd do garażu czy parking, często dojście do śmietnika. Te drogi muszą być bezpieczne i wygodne i względy praktyczne są tu najważniejsze.
Wcale nie tak łatwo pogodzić tyle funkcji!
Moje stare nawierzchnie wyglądały kiepsko, nowe ścieżki mają kolor jasnoszary i dobrze harmonizują z kolorystyką roślin (i prawie białą elewacją domu). Płyty na ganku i schodach wreszcie nie są śliskie.
przed laty - szpaler z tujowych kulek (dziś wiem, że szpalery nie dla mnie) i buraczkowa kostka |
dziś zadowolona jestem z betonowych, regularnych płyt w przedogródku |
taka sama ścieżka prowadzi do domu, do ogrodu i do śmietnika, z kulek ostała się tylko jedna Danica jako nawiązanie do kuli berberysowej |
Na ganku zbudowałam donice z cegły rozbiórkowej (nawiązanie do małej architektury w ogrodzie).
Po pierwsze, chciałam mieć stałych "strażników" przy wejściu - powstały więc formalne, symetryczne donice po obu stronach drzwi, a w nich umieściłam zimozielone żywotniki (wolałabym cisy, ale myślę, że tak jest bezpieczniej, w miarę bezboleśnie mogę je wymienić w razie problemów). Będę je strzygła, jak pozostałe żywotniki w przedogródku. Będą stałym elementem zielonym, sezonowo, świątecznie ozdabianym.
Latem dodatkową ozdobą w donicach są pelargonie.
tak wyglądało wejście do domu - tu płytki, tu kostka, wszystko w innym kolorze, a na ganku donice z kwiatami i pomidorami |
widok na ganek dzisiaj - dużo się dzieje, ale jest zdecydowanie spokojniej |
W dużych, ceglanych donicach na ganku rosną też pomidory. Wiem, trochę to nietypowe rozwiązanie, mieć pomidory na froncie domu, niezbyt eleganckie.
Ale nie było wyboru, skoro chcę je bezpiecznie uprawiać. Tu mają słońce przez cały dzień i chroni je przed deszczem okap dachu. Dlatego nigdy nie dostają zarazy, chociaż nie zabezpieczam ich w żaden sposób. I mogę szybciutko skubnąć z krzaczka smaczny owoc. W warzywniku rosną tylko pomidory koktajlowe, bardziej odporne na zarazę.
U stóp pomidorowych krzaczków posadziłam najbardziej potrzebne zioła (warzywnik jest w dalszej części ogrodu) - bazylię, melisę, lubczyk, a za rok planuję jeszcze dać tu szczypiorek i miętę.
Nie jest to typowe rozwiązanie dla przedogródka czy ganku wejściowego, gdzie zwykle uprawia się kwiaty i rośliny ozdobne.
wielka, ceglana donica na pomidory, jedna z dwóch na ganku |
na początku lata w przedogródku dominują różne odcienie zieleni i szarości |
jesienią, po ścięciu kwiatów, także kolorów jest mniej |
Ganek frontowy to najgorętsze miejsce w ogrodzie i w dodatku pod dachem. Dlatego np. w marcu można tu przysiąść z kubkiem herbaty i jest przyjemnie. W tym roku pojawiły się więc nowe mebelki, które dopełniły całe założenie.
tak było - odpadające kafelki, pomidory w donicach i chybocząca się ławka |
dzisiaj też są pomidory - tu w drugiej ceglanej donicy, a nad kącikiem do siedzenia - kwiaty |
moje dawne szpalerki i różne próby nasadzeń |
dzięki obficie rosnącym czyśćcom w przedogródku kręci się masa trzmieli |
Wydaje mi się, że teraz przedogródek wygląda porządnie i spójnie (chociaż w części po wyciętych iglakach muszę jeszcze uzupełnić nasadzenia).
Jest wydzielonym wnętrzem (skąd można zerknąć na dalszy ogród), ma swój charakter, ale zastosowałam w nim materiały występujące gdzie indziej, więc pasuje do całości.
tedy można zerknąć do ogrodu i przejść tam bezpośrednio |
Szczerze mówiąc, jestem zaskoczona tym, jak wygląda mój przedogródek, nigdy go takim nie widziałam w wyobraźni...
Jest wynikiem kompromisu między tym, co kiedyś bez przemyśleń zrobiłam (dużo starych iglaków), a bardziej świadomymi działaniami z ostatniego czasu.
Ale mam nadzieję, że nie będę już w nim robiła większych zmian. Trzeba się skupić na innych częściach ogrodu, bo tego wymagają!
całość mojego niewielkiego przedogródka wiele lat temu |
widok z tego samego miejsca dzisiaj - niby dużo roślin zostało, a jednak jest inaczej |
Izo, przedogródek jest śliczny, dokładnie w moich ulubionych kolorach. Bardzo, bardzo mi się podoba. Mebelki też cudne.
OdpowiedzUsuńAga
Całą zimę poszukiwałam w necie mebelków (szukałam też ławki do Kącika pod Lipą) i cieszę się, że mam to już z głowy, nie było łatwo.
UsuńMiło mi bardzo, że chwalisz przedogródek po zmianach!
Twój przedogrodek bardzo wyszlachetniał. To już nie jest amatorszczyzna. Pomidory przy wejściu bardzo mi się podobają. A czyśćce to jedne z moich ulubionych roślin. Gratuluję efektu ☺
OdpowiedzUsuńNa Ogrodowisku bywasz dość intensywnie, to może skusisz się na założenie wątku? Masz się czym dzielić ☺
Wyszlachetniał..! O jak fajnie! Cieszę się.
UsuńMiło, ze uważasz, że mam się czym dzielić. Na Ogrodowisku bywam i znajduję tam wiele ciekawych rzeczy i sympatycznych ludzi. Chociaż nie daję rady odwiedzać tylu ogrodów, ile bym chciała, brak czasu. I to też jest przyczyna, że nie zakładam tam własnego wątku (chociaż wizytówka jest). Jest blog, gdzie wszystkich z radością witam i dzielę się swoimi doświadczeniami. Nie dałabym rady prowadzić dwóch takich wątków.
Też lubię firletki i same się wysiewają.
OdpowiedzUsuńFirletki to wartościowe rośliny. U mnie też już młode sieweczki rosną, będę mogła je wsadzić dalej przy ścieżce wejściowej.
UsuńBardzo fajny post :) Można sobie nad tym wszystkim podumać, porównać, Fajnie :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że relacja daje do myślenia. Ja bardzo lubię takie sprawozdania u innych, wtedy jakoś szybciej mi się klaruje w głowie w jakim kierunku sama chcę iść. No, i wzmacnia się wiara, że się uda.
UsuńUwielbiam Twoje posty z dokładnymi opisami co i jak krok po kroku powstawało, zilustrowane zdjęciami, dużą ilością zdjęć! Przedogródek bardzo mi się podoba. Amarantowy to nie jest mój ulubiony kolor, ale w zestawieniu z szarością czyśca i trawami bardzo zyskał! Wciąż bardzo podobają mi się Twoje betonowe płyty w asyście cegiełki. No i te mebelki <3 Ja swoich też się naszukałam trochę i w końcu zrobiłam składaka - inny stoliczek, inne krzesełka :) Pozdrawiam, Magda
OdpowiedzUsuńFajnie, że chwalisz przedogródek, długo nie mogłam z nim dojść do ładu. Amarantowy to też nie jest mój kolor, ale tu robi dobrą robotę, wraz z długim kwitnieniem, więc go zaakceptowałam.
UsuńZ mebelkami problemy są okropne, także planowałam zrobienie "składaka", ale jakoś się udało. Teraz czekają mnie kolejne wyzwania, znów spore przesadzanie, a myślałam, że już koniec z tym.
Firletki świetne, zgapię od Ciebie:)
OdpowiedzUsuńKolor bardzo mocny, jak dla mnie, ale te szarości-srebrzystości jakoś go neutralizują. Baardzo długo kwitnie, więc warto w takich miejscach, jak przedogródek.
UsuńSrebrzystości i trawy zmiękczyły bryły reszty roślin.Cała kompozycja nabrała lekkości
OdpowiedzUsuńO to mi chodziło, cieszę się. Musisz wreszcie przyjechać i poradzić mi "z natury".
UsuńTa użytkowa część przedogródka zaskakująco fajna! Ależ wyszlachetniał przypruszony srebrzystą bielą. Pszcz.
OdpowiedzUsuńWiesz, ona wyszła tak trochę z konieczności, nigdy bym tak nie zaplanowała. Ale ponieważ chcę mieć pomidory i to bez oprysków, a szklarni nie mam, to było jedyne słoneczne miejsce i osłonięte przed deszczem, gdzie mogę taki plon uzyskać. I decyzja zapadła. W kolejnym sezonie, obok ziół, u stóp pomidorów będzie szczypiorek i rukola. Będzie ładniej i wygodnie wyskoczyć z kuchni.
UsuńUwielbiam, kiedy przestrzeń przed domem jest tak ładnie zaaranżowana! Pozdrawiam! Jest pięknie :) Cudowne rośliny :)
OdpowiedzUsuńDługo to trwało w moim przypadku, ale teraz jestem zadowolona, chociaż będę jeszcze dopieszczała. Zapraszam ponownie
UsuńPrzez lata tak wszystko się zmieniło... Tak jak my, ludzie... Zmiany, i się starzejemy i ogród dojrzewa z wiekiem.pieknie Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTaak... wszystko się zmienia. W ogrodzie, na szczęście - na lepsze. A ciągle jeszcze tyle przed nami. Mam już nowe pomysły na rok przyszły, Ty pewnie też. Ciekawa jestem, czy kiedyś spasuję.
UsuńJest teraz bardzo elegancko i dużo spokojniej, ale to głównie dzięki tym szarym płytom. Teraz możesz zaszaleć z kolorami kwiatów :P
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że chwalisz zmiany. Szaleć z kolorami nie zamierzam, to nie moja bajka, ale akurat tutaj te mocne kolory pojawiły się wcześniej (dość przypadkowo, jak pisałam) i ta szarość dobrze zrobiła całości.
UsuńBardzo piękny ten przedogródek. Jego zaletą jest wyrachowanie i niby stonowanie, ale jednak z życiem. Nie odpowiada mi za bardzo tylko ta kulka z berberysu, ale każdy ma swoją koncepcję, co doceniam. Piszę tak dlatego, że prowadzę wiejski, dziki ogród z bujnymi krzewami. Na pewno nie jest ona tandetna i brzydka tak, jak niektóre formowane krzewy w ogrodach. Jest bardzo stylowa i świetnie wkomponowana. Na pewno na żywo cały przedogródek wygląda jeszcze lepiej!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za uznanie! Berberysów nie lubię, ten,to pozostałość z dawnych czasów, ale pewnie zostanie, bo pasuje do koncepcji.
UsuńJa lubię trochę formalnych elementów w ogrodzie, wśród swobodnej, naturalnej roślinności. Mam np. kule bukszpanowe, strzyżone żywopłoty z cisa (ale tzw. bonzaje to nie moja bajka), potrzebuję elementów porządkujących. Dzikie, naturalistyczne ogrody podziwiam, ale wokół siebie muszę mieć pewien ład.
Pięknie się różnimy. I możemy czerpać od siebie.