wtorek, 13 lutego 2018

CO TO ZNACZY BRZYDKI OGRÓD?

Postanowiłam zmierzyć się z tym tematem, ze świadomością, że budzi kontrowersje i wywołuje wiele emocji. Bo ilu ogrodników, tyle opinii.

W poprzednim artykule pisałam, że według mnie NIE piękno ogrodu jest najważniejsze, ale radość z jego uprawiania.
Drugą tezą, którą tam przedstawiłam, było stwierdzenie, że nie dla każdego ogrodnika piękno ogrodu, jako całości, jest najważniejsze.
Nie wszyscy zgadzają się takim postawieniem tematu, ale przecież nic w tym dziwnego.
Wszyscy zaś zgadzamy się, że poczucie piękna (gust) jest subiektywne, a to dodatkowo utrudnia rozmowę na ten temat.

Ponieważ wszyscy kochamy nasze ogrody, z pasją się nimi zajmujemy , dokładając wszelkich starań, żeby efekt był najlepszy, każdemu z nas należy się uznanie i szacunek.
Zakładam, że rozmawiając o brzydocie w naszych ogrodach, mamy na celu wspólne wypracowanie lepszych wzorców. A to może dać pozytywny efekt tylko w przyjaznej atmosferze i bez wzajemnego obrażania swoich gustów.

Tym bardziej, że według mnie, mniejsze znaczenie ma, kto z nas ma rację, co jest ładniejsze, a co brzydsze. Ważniejsza jest relacja między nami i wzajemne korzyści z niej płynące.

ozdoby ogrodowe
ile takich ozdób możemy postawić w ogrodzie?




Tyle tytułem wstępu.
Mamy w głowie mnóstwo wyobrażeń o idealnym ogrodzie, niektóre są wspólne dla wszystkich/wielu, inne są zupełnie indywidualne. Podobnie brzydki ogród dla każdego może wyglądać inaczej.

Oczywiście to, co paskudne dla mnie, Ciebie może zachwycać. I nawet jeśli to ze mną zgadza się sto osób, i tak Ty nie musisz zmieniać upodobań.

Myślę natomiast, że warto poznać argumenty DLACZEGO ktoś uważa coś za brzydkie i złe. Jeśli takowe argumenty ma, bo inaczej to w ogóle nie ma rozmowy.

Ja lubię znać takie uwagi, dotyczące mojego ogrodu. Ktoś mówi: wywaliłabym stad ten krzew! A ja pytam: dlaczego?
Jeśli pada odpowiedź: bo nie lubię różowych kwiatów - nie ma co się pochylać nad tematem.
Ale jeśli odpowiedź brzmi: jego bryła wygląda tu za ciężko, zobacz, jak przytłacza te kwiaty, nie dostrzega się ich urody - mogę się zastanowić: czy taki efekt chciałam osiągnąć? Może warto coś zmienić.

ostrokół tujowy i trawnik - mój ogród 13 lat temu



Przejrzałam w sieci teksty różnych blogerów (związanych zawodowo z projektowaniem ogrodów) na temat brzydactw  w naszych ogrodach i błędów, jakie w nich popełniamy. Zachęcam do przeczytania ich, linki są pod artykułem. Pisane są przez różne osoby, w różnym czasie i w różnym stylu. Naprawdę warte uwagi!

Co najbardziej nie podoba się zawodowym projektantom w naszych ogrodach?
1. brak pomysłu, planu, projektu
2. brak struktury ogrodu
3. brak kompozycji (form, kolorów, proporcji)

To zastrzeżenia natury ogólnej, niezwykle istotne dla wyglądu ogrodu!
Ale - trudno stawiać takie zarzuty ogrodnikowi w typie miłośnika roślin czy kolekcjonera. Im na tym nie zależy tak bardzo. Ich ogrody mogą (?) mieć takie braki, bo co innego chcą osiągnąć.

nie wiadomo co - mój klombik sprzed lat



Kolejnym estetycznym błędem jest kolorystyka nasadzeń i pstrokacizna. Nadmiar kolorowych krzewów: żółtych iglaków, czerwonych berberysów, do tego dochodzą kolorowe elementy wyposażenia i robi się męczący melanż.

Ale - patrz: uwaga powyżej.  Czy to może być zarzut dla miłośnika roślin? Co sądzicie?

4 Seasons Garden
   czy możemy mówić o nadmiarze? - 4 Seasons Garden (źródło zdjęcia)



Generalnie chyba wszyscy podkreślają, że brzydotę naszych ogrodów powoduje nadmiar i przeładowanie - wszystkim.

I nie chodzi tu o gęstość nasadzeń. Efektem jest mieszanka wszystkiego po trochu, a zamiast harmonii - wrażenie chaosu, ogród jest niespokojny. Ania Stachurska pisze o bolesnym zalewie bodźców, jak na bazarze.

"Wciąż pokutuje myślenie kategoriami meblowania ogrodu jak największą ilością artefaktów - pisała 7 lat temu B. Gawryszewska w "Ogrodach" - nie ma wtedy miejsca na dostrzeżenie przestrzeni wokół drzewa, które posadził dziadek, nieba nad tym drzewem."
Chodzi o ład przestrzenny, szacunek dla otoczenia, styl. "Chodzi o to, żeby zobaczyć kolor nieba."

Przesadzić można np. z kolorami i wtedy ogród staje się pstrokaty, jaskrawy, męczący.
Ale często mamy w ogrodzie zbyt wiele wyrazistych form np. strzyżonych fikuśnie iglaków - wtedy efekt bywa karykaturalny. Zbyt dużo w naszych ogrodach szmaragdowych spiralek i innych bonzajów, szczepionych cudaków, a czym bardziej są dziwaczne i oryginalne, tym lepsze.

Znawcy tematu podkreślają, że rozsądek i umiar to zasady których dobrze się trzymać, jeśli chcemy stworzyć przestrzeń, która nie męczy.

Czy uważacie, że typ ogrodnika kolekcjonera czy miłośnika roślin może się tym nie przejmować, bez szkody dla odbioru wrażeń (swoich)?
Może w natłoku wrażeń ginie uroda pojedynczej rośliny, którą kochamy?

widok mojego ogrodu sprzed lat - brak proporcji, harmonii i pstrokacizna



Wiąże się z tym także poruszana przez wielu specjalistów kwestia nawierzchni w ogrodzie.
Choćby mocno kolorowych zrębków drewnianych czy grysu, coraz częściej spotykanych w ogrodach. No, i kochanego powszechnie, białego żwiru, którym pokrywamy czasem duże powierzchnie ogrodu.

Podobnie, jak kostką brukową, ułożoną w fantazyjne wzory, w kilku kolorach.

Można to uznać za kicz. Ale ważniejsze wydaje mi się - dla każdego typu ogrodnika! - że stosowanie ich przenosi punkt ciężkości z roślin na podłoże. To ono wybija się na pierwszy plan. Przy pstrokatej, agresywnej nawierzchni rośliny giną niezauważone albo próbują z nią konkurować.
Czy o to nam chodzi?

ogród pokazowy
ogród pokazowy na Chelsea Flower Show


ogród pokazowy, mozaika, wiktoriańska altana ogrodowa
wiktoriański ogród pokazowy na Chelsea, szkoda, że na zdjęciu nie widać kolorowych klombów



Prowokacyjnie pisała Wera: "Stawiam na maksymalną swobodę i totalny brak granic w realizacji moich wizji. (...) beztroskę i radosną twórczość (...)Jeśli odpowiednio zagracicie ogród kolorowymi przedmiotami, nawet nie będziecie musieli się aż tak bardzo martwić doborem roślin, bo i tak będą odgrywały drugoplanową rolę."

ozdoby ogrodowe
tak wyraziste ozdoby należy stosować ostrożnie



Co jeszcze szpeci nasze ogrody według blogerów?
Tandeta, np. plastikowe, faliste obrzeża i kiczowate ozdoby, często w dużej ilości.
Czy to może to być delikatna kwestia możliwości finansowych?

mój paskudny przedogródek, na szczęście, już wygląda lepiej


jeden bocian czy krasnal może być uroczy, ale z bryłą szkła, białym żwirkiem, czerwoną obwódką... to już może za dużo szczęścia


A co dla mnie jest najbrzydsze w ogrodach? Kto ciekawy, zapraszam do następnej części.
A żeby Was jeszcze bardziej zaciekawić - przeprowadziłam własną ankietę na temat tworzenia ogrodów i jej wyniki także przedstawię w następnym artykule. Serdecznie zapraszam.

A tymczasem piszcie, z czym się zgadzacie, jakie jest Wasze zdanie?


I zajrzyjcie do cytowanych artykułów:
blog Wery z tekstem Cezara z Miejskiego Ogrodnika,
posty Ani Stachurskiej z bloga fajne ogrody (tu i tu),
artykuły na blogu Green thinking: część 1,  część 2.





44 komentarze:

  1. Widzę, że wypoczynek posłużył Ci bo sypiesz artykułami niczym z rękawa.
    Znakomicie, że poruszasz sprawę cięzkiego kalibru jaką jest brzydota ogrodowa z wszelkmi następstwami, o jakże drazliwy temat i niezwykle trudny do sprecyzowania, uchwycenia.
    Wczoraj zaczęłam porządkowanie zdjęć sprzed wielu lat więc płynność mojego zapatrywania na istotę piękna w moim osobistym ogrodzie mam przed oczami. Czegóż tam nie było, dzisiaj smieszy mnie moje pożal się panie wyczucie proporcji, próba tworzenia tła, wprowadzania koloru itp. Świadomie pomijam ubogi rynek roslinny, bo jednak dla mnie rośliny są zaledwie częścią ogrodu a teraz wiem też, że ich nadmiar zaburza urodę, no tak ale ja tez przeszłam ewolucję, wraz z ogrodem męczyłam się i ja. Ba, czasem myslę, że to ubóstwo uchroniło mnie od wielu głupot a ogród od jeszcze większych błędów.
    Oglądając Twoje przykłady z pierwszych lat widzę swoje podwórko, wiem, że obecnie mamy dośc podobne poglądy na piękno choć nasze ogrody różnią się bardzo a jednak przeszłyśmy długą drogę, żeby wyjść na prostą. Nie posunę się do wytykania co mi się nie podoba, kiedyś gdy nadarzy sie okazja pogadamy od serca, ale prawdą jest, że nadmiar zabija wszystko, szczęsliwy człowiek, który potrafi wybrać coś z masy mozliwości i tego się trzymać aby nie zatracić końcowgo efektu. Wracam do czytania wątków, które wskazujesz....EwaSierika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam z grubsza te teksty przed wyjazdem, ale nie zdążyłam. Wiosna tuż, tuż, wkrótce nie będzie za dużo wolnego czasu.
      Wiesz, że już kilka razy stwierdziłam, że brak pieniędzy na natychmiastową realizację pomysłów, uchronił mnie (ogród) przed głupotami. Fajnie, że skromne finanse mają swoje dobre strony!
      Mam nadzieję, że okazja do pogadania na temat brzydoty w ogrodach nadarzy się wkrótce. Tu nie chodzi o wytykanie, przecież wiesz... A Twoje uwagi byłyby cenne dla czytelników. A swoją drogą, ciekawa jestem Twojej opinii na temat tamtych artykułów.
      Umiejętność selekcji to trudna sztuka, wiem coś o tym.

      Usuń
  2. Chyba poruszyłaś drażliwy temat bo na razie cisza.
    Ja uważam, że niestety o gustach się nie dyskutuje. Każdy ma swoją wizję. Jeśli robi to co robi to nie dlatego, żeby komuś zrobić przykrość w odbieraniu ogrodu, ale robi to dla siebie. Czyli w takim, a nie innym ogrodzie czuje się najlepiej. Tak samo jest przecież z modą. My pewnych rzeczy nigdy byśmy nie założyli, albo zestawili ze sobą. Dla kogoś najbardziej zwariowane zestawienie jest super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat drażliwy, ale wart rozmowy. Wierzę, że w przyjaznej atmosferze jest możliwa. Że każdy będzie śmiało, ale z życzliwością dla innych, wyrażał swoją opinię. Zresztą o poruszenie go zostałam poproszona przez czytelników. A nawet jeśli nie każdy się wypowie, to będzie miał materiał do przemyślenia. Zresztą pod poprzednim tekstem na ten temat jest sporo wypowiedzi, zobacz sama.
      Wiesz, nie chodzi mi o to, żeby zmieniać czyjeś gusta. Raczej o stworzenie możliwości spojrzenia z dystansu na efekty własnych działań. Ludzie, uzasadniając, dlaczego coś im się nie podoba, dają argumenty, które mogą być warte przemyślenia.

      Usuń
    2. Nie znoszę powiedzenia "o gustach się nie dyskutuje", bo najczęściej jest stosowane jako wytrych, zamykający jakąkolwiek dyskusję. Owszem, nie dyskutuje się o gustach w sensie: jeśli ktoś lubi styl naturalistyczny, to nie przekonujmy go do stylu formalnego. Natomiast jak najbardziej można - i trzeba - dyskutować o tym, że np.: zaniedbane, przerośnięte krzewy to jeszcze nie jest "ogród naturalistyczny", a ogród formalny to niekoniecznie rząd tujek i "biała marianna".

      Usuń
    3. Ja też tak myślę, warto rozmawiać, ale bez ogólnych ocen i nastawienia na obowiązkową zmianę upodobań rozmówcy. Mówić o konkretach, skutkach podejmowanych działań, możliwych alternatywach. Wtedy nasze ogrody będą zmieniać się na lepsze.

      Usuń
  3. Dla mnie niedopuszczalne w ogrodzie są krasnale czy bociany. Co innego rzeźby dyskretnie wtopione w ogród, ale nie potwory :)
    Nie lubię też oderwanych klombów, czy obsadzonych pod linijkę sezonowymi kwiatami. W poprzednim ogrodzie pod wpływem projektantów (w telewizji, książkach, gazetach) posadziłam sporo żółtych i czerwonych roślin i po pewnym czasie stwierdziłam, że mnie przytłaczają. Teraz jest ich mniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krasnale czy bociany to nie są także moje ulubione ozdoby ogrodowe. Ale myślę, że i one mogą się wtopić w ogród, wszystko zależy od jego stylu i od ilości tych ozdób. Sadzenie sezonowych kwiatów pod linijkę to dla mnie zieleń miejska, poza tym jako zwolenniczka naturalnych ogrodów wolę bardziej swobodne sadzenie roślin. A kiedyś, jak widzisz na zdjęciach, też tak próbowałam sadzić, ale stwierdziłam, że to nie moja bajka.
      Dobrze, że piszesz o uleganiu modzie i lansowanym trendom, okazuje się, że nie zawsze musza nam one pasować.

      Usuń
  4. Bardzo trafne przemyślenia.. w moim przypadku to jednak tylko teoria, bo praktyka to porażka. Dlaczego? Czytam tekst i wszystko do mnie przemawia. Jednak, gdy patrzę na zdjęcia z Pani ogrodu które ilustrują "błędy" w ogrodzie to bez odpowiedniego komentarza pewnie bym ich nie zauważyła. Bo chyba należę do grupy tych ogrodników, którym podoba się wszystko co zielone 😀. Moja intuicja zawodzi. Jak patrzę na ogrody znajomych to harmonia jest tylko w ogrodach, które zostały zaprojektowane przez profesjonalistów, albo przynajmniej przez naprawdę tych którzy mają wrodzony talent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego porażka? Każdy ma inne oczekiwania, cele, tolerancję dla błędów... Każdy co innego uważa za najpiękniejsze, co innego za brzydkie. Ja do swojego ogrodu mam wysokie wymagania, oczekuję perfekcji, której nigdy nie osiągnę, głupia to postawa. Na inne ogrody patrzę inaczej, swobodniej. Szczerze mówiąc, chyba wolałabym po prostu miłość do wszystkiego, co zielone.
      Harmonia to ideał, zwykle coś ją zakłóca, ale na szczęście powoli można się do niej zbliżać.

      Usuń
  5. Dla mnie ciekawym odkryciem ostatnich dni był fakt, że nawet najsławniejsi projektanci i ogrodnicy potrafią się bardzo różnić między sobą w opiniach na temat ogrodu i np. ilości stosowanych w nich gatunków roślin. Wynika to najprawdopodobniej nie tylko z innych gustów i potrzeb, ale i wartości, jakimi się kierują tworząc i uprawiając ogrody. Ktoś może chcieć mieć ogród stylowy, elegancki, druga osoba będzie stawiała na bioróżnorodność, jedni kochają kwietne łąki, inni dbają o proporcje. Czy nie możemy pozwolić po prostu różnym ludziom mieć różne ogrody? :) Aczkolwiek nie zrozum przypadkiem, że kocham krasnale ;) Nie cierpię ich tak samo, jak i sztucznych kwiatów na cmentarzach, ale kto powiedział że mam rację? Natomiast na pewno są pewne ogólne zasady takiego projektowania ogrodów (otoczenia mieszkalnego też), które poprzez uzyskaną harmonię wpływają korzystnie (podświadomie) na człowieka i jego nastrój - jak rytm i dźwięki w muzyce. I do poznawania takich zasad osobiście dążę, chociaż mam świadomość niskich swoich zdolności w tym względzie. Wolę jednak kochać ogród niedoskonały, lecz własny, niż taki stworzony rękami projektanta i przez to w pewien sposób ... obcy. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się bardzo podoba ta konstatacja o różnicach poglądów wśród projektantów. I myślę, że ogrody powinny być różne. I nasze opinie o nich też. A ogólne zasady warto poznawać, bo ich stosowanie pomaga osiągnąć zamierzone efekty. A pozostawiają naprawdę duże pole manewru. A że nie tak łatwo je stosować, poznałam na własnej skórze i we własnym ogrodzie. Ale się staram. A przy tym "Wolę jednak kochać ogród niedoskonały, lecz własny", tak jak Ty. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Widzę, że wywołałaś tym postem niemal burzę - tyle długaśnych komentarzy :) To pokazuje, że temat ogrodów bliski naszym sercom. Super!

      Usuń
  6. Ufff- super, że już nie muszę aż tyle pisać - poprzednie komentarze zawierają wszystko -szczególnie ten Doranmy( ? ). Dziękuję za ten wpis i za to, że powstała przestrzeń do rozmowy o pięknie w naszych ogrodach ale w sposób poważny bez zjadliwości, wyśmiewania i wyższości z którą ostatnio jakoś szczególnie często jestem konfrontowana w sieci. Przeczytałam wszystkie wpisy - te do których podała Pani linki -super, tego właśnie szukałam . Bardzo się cieszę na kolejny wpis.
    Pozdrawiam -tak lutowo - szaro , buro -ale ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo ciekawych głosów się pojawiło, co mnie bardzo cieszy. Niektóre opinie zaskakujące dla mnie, pozwalające spojrzeć na kwestie brzydoty w ogrodzie z zupełnie innej strony. Spróbuję to jakoś podsumować w kolejnym wpisie.
      U mnie dość mroźno, ale i tak tęsknię za prawdziwą zimą. Pozdrawiam

      Usuń
  7. Gdy kocha się swój ogród, on nigdy nie będzie brzydki:) Co tam gdy inni kręcić będą nosem, najważniejsze, że my dobrze się w nim czujemy.

    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak, uczucia potrafią kompletnie zmienić obraz. To fajne, a jednak nie pozwala wszystkiego dostrzec.
      Myślisz, że warto czasem usłyszeć chłodną opinię? Czy jest to w ogóle potrzebne?

      Usuń
  8. Ciekawy temat, mam kilka luźnych uwag do dyskusji. Kiedyś gdy moja siostra zaczynając przygodę z projektowaniem ogrodów, zaraz po studiach, pełna zapału wyobrażała sobie jak piękne ogrody stworzy. Co się okazało po kilku latach:
    -klienci za bardzo nie wiedzą co tak naprawdę im się po doba (tu rola projektanta: pokazać potencjał działki i możliwości jakie daje)
    -większość klientów, która się zgłasza do projektanta chce mieć piękny ogród ale nie ma czasu/ ochoty/pomysłu /chęci by ogród założyć i się min zajmować
    -na palcach jednej ręki można było policzyć klientów którzy kochają swój ogród, zajmują się min (osobiście lub przez najętych ludzi/firmy) ale zwracają się do projektanta po profesjonalne wsparcie
    -spora ilość klientów „średniobudżetowych” ma ten sam pomysł na ogród: ogrodzić się czymś zimozielonym od sąsiada, na środku trawnik, „choinka” żeby można było ją ubrać na święta i coś extra co ładnie kwitnie typu magnolia, różaneczniki itp., jak najmniej bylin i liściastych bo z tym „za dużo roboty”.
    I jeszcze takie uwagi:
    Sadzonki roślin są dla nas ciągle za drogie. W Holandii czy Anglii dla przeciętnego Smitha czy De Jonga nowa rabata nie będzie wielkim wyłomem w budżecie. Może dlatego często Polacy kupują po jednej sztuce z każdego gatunku- bo chcą mieć ładne, a na więcej nie mogą sobie pozwolić. Ja planując nową rabatę muszę przewidzieć wiosenne wydatki już na jesieni. Jeśli mi przyjdzie kupić 5 hortensji, 3 bzy, parę kalin i byliny to już kwota zaczyna niebezpieczni zbliżać się do połowy wypłaty, także myślę, że względy finansowe są sporą przeszkodą w zaprojektowaniu ogrodu ze spójną koncepcją. Mało kto potrafi z żelazną konsekwencją realizować w kolejnych latach plany nasadzeń.
    Ogrodnictwo nie jest u nas przyjęte jako sposób spędzania czasu. Wiele osób będzie miało ogródki, które wymagają go jak najmniej (trawnik niezmiennie jest postrzegany jako mniej czasochłonny niż rabata czy pole barwinka). Nawet pani w sklepie ogrodniczym twierdzi, że nie sieje kwiatów jednorocznych i pozbyła się bylin bo nie ma czasu tego pielęgnować…. Hmm
    I na koniec trochę bardziej optymistycznie: budując nowy dom, każdy ma już w tyle głowy, że ogród też musi zaplanować. Jedni przemyślą go staranniej inni tylko z grubsza ale jeśli ktoś ma tylko chęci to jest się gdzie zainspirować, są blogi, portale ogrodnicze, szkółki i centra gdzie można się o wszystko dopytać, są projektanci i szkolenia z projektowania. Wszystko zależy bardziej od tego na ile właściciel ogrodu chce się w swój zielony świat zaangażować.
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Małgorzato! Dziękuję za głos, zwracający uwagę na inne uwarunkowania wyglądu naszych ogrodów.
      Projektant ogrodu ma wspaniałą pracę (żałuję, że kiedyś nie przyszło mi to do głowy), ale powody, które opisałaś, faktycznie wiążą mu ręce. Więc tak słodko mu nie jest. I ogrody, które tworzy są efektem kompromisu.
      Swój ogród tworzę sama i on też jest efektem kompromisu (finanse, możliwości techniczne).
      Masz rację, że to także są przyczyny, że w naszych ogrodach nie wszystko jest idealne. Nie zawsze gust czy brak wiedzy są tego powodem. Wizja zderza się z rzeczywistością.
      Etapowa realizacja i konsekwencja by pomogła. A na pewno zaangażowanie ogrodnika.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Zakładając swój ogród popełniłam mnóstwo błędów .Chciałam ,żeby szybko urósł,więc rozmnażałam co się chciało rozmnożyć i sadziłam nawet po kilkanaście sztuk, nie wiedząc ,że te piękne rośliny staną się chwastami nie do wytępienia .Nie lubię plastiku w ogrodzie i nie lubię nadmiaru ozdób .Mój ogród jest prywatnym ogrodem botanicznym ,więc ma nieco inny cel ,ale oczywiście staram się tworzyć rabaty przyciągające wzrok .Czy jest piękny ,czy brzydki -jednym się podoba - innym pewnie nie.Choć nie spotkałam się z taką opinią .Mnie się podoba i dalej dążę do wyznaczonego sobie celu.Czym jest brzydota w ogrodzie? Niby pytanie proste , a jednak - nie. Ogród zaniedbany jest brzydki . Kiedyś w Niemczech odwiedzałam ogród przypałacowy z ogrodem różanym i pewnie byłby to zachwycający widok ,gdyby róże były zadbane .Wszystkie były porażone chorobą bez liści i bez nowych pąków kwiatowych, bo starych kwiatów nie usunięto i zawiązały nasiona .To był brzydki ogród jedyny jaki dotąd spotkałam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że pojawił sie głos właściciela ogrodu botanicznego, przecież on powstaje na nieco innych zasadach.
      Ach, te błędy początkującego ogrodnika... Ileż mam ich na koncie...
      "Ogród zaniedbany jest brzydki" - dorzucasz kolejne kryterium oceny. Ciekawa jestem, co powiesz po przeczytaniu wyników ankiety w kolejnym artykule...

      Usuń
  10. Bardzo ciekawy temat poruszyłaś, bo jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje i co jest dla mnie brzydkie - komuś innemu może się podobać. Kocham ogrody i przeważnie podobają mi się. czego nie lubię najbardziej ? - Tandety właśnie. Nie lubię nadmiaru rzeźb wszelkiej maści.
    Oczywiście, planując ogród dobrze byłoby znać podstawowe zasady rozmieszczania roślin, ścieżek oraz małej architektury. Wtedy można uniknąć wielu błędów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że jestem w zdecydowanej mniejszości, uważając, że o gustach można dyskutować, rozmawiać. Choćby po to, żeby zrozumieć wybory innego człowieka. Wcale nie po to, żeby przekonać do swoich, niby lepszych.
      Czy uważasz, Ula, że jednak mam prawo do Twojego szacunku, jeśli nie chcę poznać zasad kompozycji i planowania ogrodu, i tworzę go spontanicznie i radośnie, a efekty są kontrowersyjne?

      Usuń
  11. Dla mnie w ogrodzie wyznacznikiem brzydoty jest plastik i wszystko plastikopochodne. To szerokie pojęcie, mieszczą się tu i faliste obrzeża i jelenie, i sztuczne bociany z żabami, a przede wszystkim plastikowe doniczki. Czasem, oglądając zdjęcia nawet ładnych ogrodów, wypatrzę taką, nawet pokrytą szmatą z klejem, i już mi się przestaje podobać, bo tak strasznie potrafi oszpecić całość. Poza tym o brzydocie ogrodów stanowi również ich pokazowa nowobogackość. Desenie nawierzchni, drogie, a brzydkie fontanny czy rzeźby. Brakuje tylko metek z ceną.
    A można inaczej. W jednym z polskich programów ogrodniczych, tym najciekawszym, pokazano kiedyś, o czym dowiedziałam się prywatnie, ogród najdroższy. Do głowy by mi nie przyszło, bo był doprawdy piękny, wysmakowany i nie narzucał się bogactwem.
    No tak, o pięknie i brzydocie można w nieskończoność.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię bardziej naturalne klimaty, więc dla mnie też plastik źle wygląda w ogrodzie. Wyjątkiem są ogrody nowoczesne, awangardowe, starannie zaprojektowane. Raczej "nie moje", co nie znaczy, że nie doceniam ich urody.
      Nowobogackość... razi, masz rację, wbrew intencjom właścicieli raczej szpeci niż zdobi. Z tą metką Ci się udało!

      Usuń
    2. Gaju, czy możesz podać linka do tego programu? Chciałabym zobaczyć, jeśli można. Pszcz.

      Usuń
  12. A ja odwrócę pytanie.. co sprawia że ogród jest piękny? ;) Wyłącznie gust i własne upodobania. Filtr naszych oczu, serc i duszy :) Dla mnie ładne są naturalne tereny, zarośnięte brzegi rzek. Dla mojej przyjaciółki to chaszcze, które trzeba uporządkować, wykosić i wygładzić żeby było „ładnie”. Dla mnie, z racji zawodu i upodobania, brzydkie ogrody to ogrody ingerujące w krajobraz, zaburzający je. Wewnątrz ogrodu każdy moje robić co chce, ale krajobraz jest dobrem wspólnym, dlatego irytują mnie trawniczki i tuje przed wiejską chatą, żwirek „Biała Marianna” i niwak przed podmiejskim domkiem jednorodzinnym.. tak samo zresztą jak góralska chata na Mazurach lub polski dworek na podmiejskich 12arach. Ale wiadomo, ład przestrzenny to inna sprawa… Ja w ogrodzie szukam wyciszenia- stąd brzydkie są dla mnie ogrody przeładowane bodźcami- detalami, kolorami, wzorami. Przesada we wszystkim. Brak proporcji między wielkością ogrodu a wielkością roślin. Zawsze mówię klientom- na 5 arach ogrodu to możemy umieścić 5 efektownych roślin- reszta musi być płótnem, tłem. I przyznaję Ci 100% racji w tezie że ogród musi być „jakiś”, nie może być zlepkiem przypadkowych elementów, no chyba że to kilkuhektarowy park. Nie lubię wielu rzeczy- wzorków na nawierzchniach, pstrokacizny, karłowych iglaków, pagórkowych skalniaków, kamykowych różańców, wielkich głazów na terenach gdzie nigdy nie występują naturalnie, roślin na patykach, plastiku… Wielu rzeczy nie lubię ale nie nazwę tych ogrodów brzydkimi jeśli były projektowane i wykonane przez właścicieli. One są odzwierciedleniem ich gustów i możliwości, często też aspiracji. Natomiast śmiało wytykam błędy w ogrodach projektowanych na zlecenie, jeśli są to podstawowe błędy kompozycyjne czy funkcjonalne. Dziś nie trzeba mieć jakiejkolwiek wiedzy na temat projektowania by założyć firmę projektującą ogrody. Niektórzy wykonawcy dla przyzwoitości robią sobie jakieś tygodniowe kursy dla papierka.. nie wiem, co w tym czasie można się nauczyć.. A choć trudno to niektórym wytłumaczyć, naprawdę nie jest prosto zaprojektować piękny ogród dla kogoś. Włożyć w szablon reguł i zasad kompozycyjnych upodobania i potrzeby klienta.. Ktoś kiedy na jakiś warsztatach motywacyjnych zapytał co dla mnie byłoby wyznacznikiem odniesieniem sukcesu. Największym moim sukcesem byłby powrót do projektowanego ogrody po 10latach i stwierdzenie, że niewiele w nim zmieniono. Bo to oznaczało, że stworzyłam ogród który jest Ich ogrodem i jest dla nich piękny.

    Pozdrawiam

    Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Beato, za tę wielowątkową pinię profesjonalisty.
      Mimo, że akceptuję indywidualną ekspresję w ogrodzie, zgadzam się, że naszą powinnością jest poszanowanie dobra wspólnego, jakim jest krajobraz.
      Także miejsce styku własnego i cudzego podwórka.
      Tu niezbędne są kompromisy i wyjście poza swoje tylko upodobania.
      Chyba, że nasze poczynania są niewidoczne z zewnątrz.
      Tak prywatnie, to skreśliłabym te same rzeczy, których nie lubisz, dla mnie też są nie do pogodzenia z ideałem pięknego ogrodu.
      Ale - chociaż uważam, że każdy ma prawo tworzyć ogród z ich wykorzystaniem, że szanuję i lubię właścicieli tych ogrodów, nie będę ich namawiać do zmian czy wytykać błędów - powiem jednak, że te ogrody SĄ brzydkie - dla mnie. A może nie powiem, pomyślę. Bo jaki miałby być cel mówienia czegoś takiego?
      Można ewentualnie zapytać, dlaczego zastosowano takie czy inne rozwiązanie, żeby zrozumieć. Można ewentualnie doradzić, jeśli ktoś rady oczekuje.
      Poza tym, przecież mimo negatywnej opinii, dostrzegam w tych ogrodach mnóstwo pozytywów, rzeczy ładnych i godnych podziwu.
      Mam tu na myśli ogrody tworzone przez amatorów. A teraz tak mi przyszło do głowy... - czy oceniając piękno i brzydotę miejsca, powinniśmy brać pod uwagę osobę twórcy?

      Usuń
  13. "Znawcy tematu podkreślają, że rozsądek i umiar to zasady których dobrze się trzymać, jeśli chcemy stworzyć przestrzeń, która nie męczy." W tym zdaniu powiedziałaś wszytko. Zgadzam się również z tym, że o gustach się nie dyskutuje bez względu czego dotyczą.Jednak takiego goryla jakoś sobie nie wyobrażam w ogrodzie:) Myślę, że trzeba dobrze znać siebie aby wiedzieć jaki ogród będzie spełnieniem naszych marzeń a czego totalnie nie zaakceptujemy. Czy jestem w stanie zaakceptować każda fanaberie w ogrodzie? W swoim na pewno nie a w innym ...... chyba też nie.
    pozdrawiam Cię cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że znajomość siebie i własnych pragnień jest pierwszym warunkiem do stworzenia idealnego ogrodu. Zresztą dotyczy to nie tylko ogrodu. Goryla wybrałam trochę prowokacyjnie, chociaż widziałam takiego czarnego w efektownym ogrodzie w Prowansji.
      Niemniej uważam, że jeśli ktoś czuje się szczęśliwy w otoczeniu takich ozdób, niech sobie je ustawia w ogrodzie. Ale dla mnie taki ogród będzie brzydki.

      Usuń
  14. Ogrody amatorskie i ogrody projektowane przez zawodowców to 2 różne bajki. W tym drugim przypadku ogrody powinny być jeśli nie ładne, bo to w końcu kwestia gustu, to przynajmniej "przyzwoite". W końcu projektanci powinni mieć odpowiednią wiedzę, doświadczenie, wyobraźnię i narzędzia projektowe, żeby pokazać klientom jakiego efektu mogą oczekiwać. Wg mnie dobry projektant powinien wprowadzić swoich klientów w świat ogrodów, wyedukować ich, pokazać jakie są możliwości i podnieść poprzeczkę ich oczekiwań. Ogród amatorski, a takich ogrodów jest przecież najwięcej, to zupełnie inna bajka. Dla niektórych ogródek, to takie piąte koło u wozu i nie zamierzają w niego w ogóle inwestować ani czasu ani pieniędzy. I w tym przypadku chyba nic się nie poradzi. Natomiast właściciele z zacięciem ogrodniczym choć mają chęć i sprawia im to radość, zakładając ogródek nie mają pojęcia jak posadzone przez nich rośliny będą wyglądały po latach i jaki efekt dadzą zestawione ze sobą. Dlatego naturalnym jest, że takie ogrody podlegają ciągłym zmianom w miarę jak domorosły ogrodnik staje się bardziej świadomy. Poza tym im więcej jest wokół nas pięknych ogrodów tym szybciej dojrzymy brzydotę własnego. Największym problemem jest brak obiektywnego spojrzenia na nasze ogrodowe efekty. Do ogrodu podchodzę emocjonalnie i nie zawsze widzę czy coś wymaga zmiany. Na szczęście są zdjęcia, bo jakoś tak to działa, że na zdjęciu widzę więcej i lepiej niż będąc w ogrodzie.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dwie różne bajki, racja. Ale czy kryteria oceny urody/brzydoty ogrodów amatorskich i profesjonalnych powinny być inne..?
      Ogród stworzony przez zawodowca powinien być rzetelnie wykonany, jak solidne rzemiosło, kropka. A wiemy, że nie zawsze tak jest, o czym wspominali czytelnicy. Zgadzam się z Twoimi wymaganiami wobec dobrego projektanta.
      Ale piękno i wyrafinowanie - Sztuka - to już co innego. Może być udziałem i amatorskiego i profesjonalnego ogrodu, prawda?
      I z opisem procesów w amatorskim ogrodzie również się zgadzam, moja edukacja ogrodnika trwa! Ja także mam problem ze spojrzeniem z dystansu na swoje dokonania, też stale konfrontuję je z obrazami innych ogrodów, przeglądam swoje zdjęcia, ale lubię też prosić o opinie i rady gości. Wiele razy zdarzyło się, że nagle w takiej sytuacji dostrzegłam rzeczy, które miałam niby co dzień przed oczami.
      Pozdrawiam i zapraszam do kolejnych dyskusji!

      Usuń
  15. Ależ ciekawy temat poruszyłaś, to jak kij włożony w mrowisko:) O gustach się nie dyskutuje:)
    Ładnie na ten temat napisała w komentarzu Beata, zgadzam się z nią .
    Nie znoszę w ogrodach tzw. krasnali, plastiku, jak większość z odwiedzających Twojego bloga. Ale lubię kolory na rabatach, lubię nieuczesane ogrody i takie są dla mnie właśnie piękne.
    Kolory na rabatach to problem. Nie każdy potrafi je ładnie zestawić, ale na pewno ten ktoś kocha swój ogród i jest z niego dumny, a to moim zdaniem jest najważniejsze, chociaż nie zawsze taki ogród jest piękny:)
    Myślę też, że Ty jako "raczkująca ogrodniczka" kochałaś swoją rabatkę i trawnik. Bo wszystko co jest żywe, zielone i nasze jest kochane. Nie zawsze jednak ładne:)
    Zwiedzałaś ogrody za granicą, poznałaś ich piękno i że można inaczej, że można coś zmienić...Poza tym potrafiłaś zobaczyć u siebie w ogrodzie dysonans. Wiele osób tego nie potrafi, nie widzi. Nie ma także sposobności zobaczenia piękna innych, zagranicznych ogrodów, nie ma możliwości wynajęcia projektanta, zresztą oni zawodzą. Te osoby same są sobie projektantami i są bardzo w tym szczęśliwe. Myślę, że ogród dla nas jest wtedy piękny gdy jesteśmy w nim szczęśliwi:) Nie ważne czy innym się podoba.
    Przeczytałam polecane przez Ciebie linki i trochę się zdenerwowałam, szczególnie po przeczytaniu postu u Wery.
    Ten pan był zbyt ostry. Czy projektując klientom ogrody, dobrze ich słucha? Jestem ciekawa... Dlatego nie chciałabym zatrudniać projektanta, bo on wprowadza swoje wizje , a nie "moje". Nie wiem czy pokochałabym taki ogród, który nie byłby mój. A czy mój jest piękny? Dla mnie tak!Ale może innym się nie podobać, ja ich rozumiem.
    Miłego weekendu życzę i czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazuje się, że można dyskutować i na trudne tematy. Witam kolejną zwolenniczkę radości płynącej z ogrodnictwa.
      Czy ja kochałam swoje pierwsze nieporadne rabatki..? Może kochałam, masz rację, chociaż ze świadomością niedoskonałości. Ale przecież nie kocha się za coś, ale mimo czegoś.
      Jestem perfekcjonistką, co nie ułatwia mi tworzenia ogrodu i cieszenia się nim.
      Myślę, że jeśli mam w głowie obraz wymarzonego ogrodu, to widzę dysonans z rzeczywistością, więc stale szukam dróg dojścia do ideału, jestem otwarta na nowe rozwiązania, pomysły i krytyczne uwagi również, bo inni patrzą inaczej i to mi może pomóc. Ale jestem nastawiona na ten cel ostateczny.
      A innych może cieszy po prostu działanie, eksperymenty i obraz, który jest tu i teraz. Nie szukają. A przynajmniej nie czują presji dążenia do ideału. Czy to źle?
      Myślę, że doskonałym podsumowaniem naszej wymiany opinii może być Twoje stwierdzenie, że gdy jesteśmy szczęśliwi w ogrodzie, to jest dla nas piękny. Emocje przede wszystkim.
      Pozdrawiam, Pawanno.

      Usuń
  16. Ja nie lubię plastiku w ogrodach, figurek tych kolorowych ( chyba łatwiej jest mi znieść krasnala niż pieska lub bociana), nie lubię ogrodów orientalnych. A uwielbiam całą resztę. Jestem typowym kolekcjonerem z małym funduszem wiec kupuje rośliny pojedynczo ale uczę się na błędach i staram się rośliny rozmnażać i sadzić w większych grupach. Na moich 5a mam ogromną ilość bylin i krzewów i dla większości to pewnie pstrokacizna ale mi wlasnie tego potrzeba do szczęścia. Nie mogłabym żyć w ogrodzie w ktorym jest 5 gatunków roślin bo uważam ze ogród to nie tylko rośliny ale i zwierzęta, ktorym potrzebna jest bioróżnorodności( choć rzeczywiście wyglądają super) więc zachwycam sie ogrodami projektantów ale po prostu każdy potrzebuje czegos innego do szczęścia 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się istotne, żeby być świadomym, czego nie lubię, a co jest dla mnie ważne. To ustawia wybory. I pozwala cieszyć się swoim ogrodem, bez względu na opinię świata. Jeśli do szczęścia potrzeba Ci czegoś, co ktoś inny określi jako pstrokaciznę, to z całą pewnością powinnaś iść za głosem serca!
      Cieszę się, że przywołałaś argument o bioróżnorodności. To jeszcze inna, cenna wartość, która wpływa na nasze wybory i wygląd naszych ogrodów.

      Usuń
  17. Wypowiedź Pani Beaty bardzo mi się podoba jestem amatorem ale od kilku już lat nawet ja potrafię dostrzesc ogrody stworzone dla kogoś i przez kigoś nie pasujące ani do właściciela ani do niczego..niefostatek funduszy na już i teraz wszystko jak i co bym chciała i mnie dotyczy..czasem jest to zbawcze a czasem nie..w danym momencie pewnie mając na wszystko według wyobrżeń przez jakuś czas byłoby dobrze i mogłoby sie podobać mnie jako właścicielce danego ogrodu..ale wszyscy i wszystko podlega ewolucji z upływem czasu podoba nam się coś innego a bywa że to co dotąd podobało zaczyna razić i przeszkadzać..podglądam ogrody npawam się ich pięknem i indywidualnościom ale tak jak każdy poza pierwszymi krokami i zachłyśnięciami wiem że choćby coś najbardziej nam się podobało nie da się tego skopiować u siebie..bo i miejsce inne i metraż i gleba i finanse i czas i.t.d. niemniej podziwiam i czerpię inspiracje..czasem przyjdzie olśnienie że tu czy tu mogłoby wyglądać tak..z ogrodu Tamaraszyka mam na nowy sezon swoje maleńkie w części ogródka bo ogród to za wiele przy areale innych takiej dzikiej..mnie cieszy takie malusieńkie natchnienie..a ogród brzydki wedłg mnie to ogród bez duszy bez pasji i pracy właścicieli..bez miłości..bywają ogrody prawie dzikie czy nawet rabatki gdzie widać miłość i pasję i dą piękne..bywają prosto od projektanta i wykonawcy i są zimne bezduszne bez serca i opieki właścicieli..ale bywają też takie gdzie ktoś stworzył czy pomógł jest wzotcowy już z założenia ktoś miał na to fundusze ale sam nie potrafił stworzyć ale dba i kocha pielęgnuje i one też są piękne..dla mnie brzydki jest tylko taki w którym nie ma miłości i zaangarzowania pozdrawiam Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też myślę, że nawet doskonały na daną chwilę ogród musi się zmieniać.
      A świadomość, że nawet najpiękniejsze elementy z innych ogrodów mogą być tylko (aż) inspiracją, że nie da się ich po prostu przenieść na swoje podwórko, jest bardzo ważna. Pomaga stworzyć harmonijną całość. Kiedy zachwycam się czymś w zwiedzanym ogrodzie, zawsze kombinuję, jak przenieść nastrój, ideę, bo przecież inaczej zwykle się nie da.
      A poza tym nie o to też chodzi, żeby u siebie mieć wszystko, prawda?
      Ogród brzydki, to "ogród bez duszy, bez pasji i pracy właścicieli..bez miłości" - to doskonałe podsumowanie, Moniko.

      Usuń
  18. Nasz ogród powinien odpowiadać i podobać się przede wszystkim nam :) Dodałabym jeszcze że mile widziane aby również był przydatny czy wartościowy dla samej przyrody :) natomiast bardzo się cieszę, że jest mnóstwo różnych wizji ogrodu bo byłoby to okropnie smutne i dołujące gdyby każdy miał taki sam bądź podobny do innych ogród :/
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Dobrze, że po raz kolejny pojawia się głos upominający o naszej powinności wobec przyrody.
      Ale pięknych ogrodów też będę bronić, mogą się bardzo różnić od siebie, nie tracąc na doskonałości. Nie ma co się obawiać monotonii, propagując piękne ogrody. W różnorodności siła.

      Usuń
  19. Ja odniosę się może nie tak wprost do tematu, ale pokrewnie: czy istnieje u nas zjawisko kształtowania gustu estetycznego obywateli? Tyle się mówi, że brzydota przestrzenna to pokłosie zaniedbania edukacji w szkołach np. na zajęciach plastycznych. Czyli gust kształtuje tylko najbliższe otoczenie i osobnicza wrażliwość. Powielamy schematy widziane na co dzień, nikt nie mówi, co jest warte uwagi a co wręcz przeciwnie. Żeby było jasne- daleka jestem od wtłaczania gustów w jakieś utarte schematy, chodzi o wykształcenie pewnych "odruchów estetycznych" bez ograniczania różnorodności pomysłów.
    W krajowych programach ogrodniczych ostatnio widzę: kaskadki skonstruowane z połączonych spoiwem elementów kamiennych i podświetlonych diodami, ogród złożony z powycinanych konwulsyjnie iglaków na żwirze (niewątpliwie koszmarnie pracochłonny, ale wyglądający jak jałowy ugór), ogród przepełniony folklorystycznymi elementami typu wozy drabiniaste, garnki gliniane etc., rabatki jak spod igły Perfekcyjnej Pani Ogrodu, żadnego chwaścika, suchego listka z lupą nie dojrzysz, ale rośliny ozdobne ewidentnie męczą się na stanowiskach kompletnie im nie odpowiadających. Prowadzący zachwala, właściciel dumny z dokonań. Ale jakie z tego przesłanie dla oglądających? Nie to ładne co ładne, ale co się komu podoba. A skoro podoba się prowadzącemu, znawcy i specjaliście-to znaczy jest super. Kto wobec tego ma powiedzieć Polakom, że ogród to fragment przestrzeni, element krajobrazu, jak trafnie napisała Beata, że rośliny mają swoje prawa i wymagania i nie do końca jest, że wolnoć Tomku w swoim domku? Stacje telewizyjne realizują bardziej swoją koncepcję programową i osobiste ambicje prowadzącego plus kontrakty reklamowe niż jakąkolwiek misję (okropne słowo) dialogu ze społeczeństwem na temat ogrodów i ogrodnictwa. Poza tym dla nas ciągle towarem luksusowym, którego posiadanie lokuje nas (faktycznie czy iluzorycznie) wyżej w hierarchii społecznej jest dobrej marki samochód a nie interesujący, zadbany ogród. Chętniej poświecimy przestrzeń publiczną na parking a nie na skwer z zielenią.
    Co do moich "kanonów brzydoty" to są to przykłady marnowania przestrzeni ogrodowej na przedłużenie wnętrz domu: brukowanie całych połaci ogrodu kostką, przeciwko której zasadniczo nic nie mam, jeśli występuje w umiarkowanych tj. niezbędnych ilościach. Poza tym zabudowywanie ogrodu ogromnymi tarasami i innymi aranżacjami biesiadno-wypoczynkowymi, pozostawiającymi jedynie skrawki terenu na pojedyncze rośliny, najczęściej w donicach. Ja lubię zanurzyć się w rośliny, a nie mieć dodatkowy salon.
    Pozdrawiam, Zuzanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tak... Smutne jest to, co piszesz. Wrażliwość estetyczna kształtowana jest przez otoczenie, w którym dorastamy i wartości, które dziedziczymy. A nasze dziedzictwo materialne zostało zniszczone przez historyczne zawieruchy. Warstwy społeczne, które były nośnikiem takich wartości czy idei - także zniszczone lub zmarginalizowane. W swojej masie nie mamy skąd czerpać wzorców estetyki. Edukacja szkolna i media rzeczywiście nie poprawiają sytuacji, a często wręcz ją pogarszają. O wypełnianiu misji przez naszą telewizję nie ma co mówić.
      Niestety, masz rację, że programy ogrodnicze nie do końca propagują dobre wzorce estetyczne. Raczej skupiają się na propagowaniu radości, płynącej z ogrodnictwa. (A na marginesie - co sądzisz o ogrodniczych programach angielskich na kanale Domo?)
      Wiele z pokazywanych tam ogrodów mi się nie podoba, ale wiele innych może być inspiracją. To programy dla wszystkich, a mamy różne upodobania. Zresztą myślę, że czym więcej osób pochłonie pasja ogrodnicza, tym lepiej. A wierzę, że stopniowo nauczymy się, jak uczynić nasze ogrody piękniejszymi.
      Zdecydowanie natomiast brakuje mi w tych programach uwrażliwiania na powinności ogrodników - po pierwsze, wobec przyrody (tworzenie ogrodów bardziej przyjaznych naturze) oraz po drugie, powinności wobec krajobrazu i strefy publicznej (tu nie mogą decydować tylko nasze gusta).
      Dziś ogród bywa już oznaką prestiżu, ale niekoniecznie w dobrym stylu. Często powstaje nowobogacka przestrzeń, a jej naśladowanie owocuje równie nieudanymi ogrodami.
      Dla mnie także piękny ogród to głównie rośliny, nie lubię dużej ilości elementów architektury.
      Żeby zakończyć bardziej optymistycznie - może fakt, że tak tu rozmawiamy, że tyle osób czyta, zastanawia się, komentuje, to mały krok do przodu..?
      Pozdrawiam, Zuzanno!

      Usuń
  20. Wspaniały, mądry tekst Pani Zuzanno. Mogłabym dodać do niego jeszcze jedno moje przemyślenie. Ogród to miejsce do wypoczynku, posłuchania szumu wiatru, świergotu ptaków, cykania owadów... Czy mnogość rabatek sprzyja takiemu zespoleniu z przyrodą ?
    Pozrawiam wszystkich fanów wspaniałego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także lubię tak wypoczywać, jeszcze dodałabym ciekawą książkę.
      Ale niektórych to nudzi, wolą wypoczywać czynnie, w czym liczne rabaty mogą pomóc.
      Dziękuję za dobre słowo o blogu!

      Usuń