Pewnie o każdym z tych zagadnień można wiele napisać i każdy z Was ma swoje zdanie na ten temat. Może kiedyś do tego wrócę, ale dziś, zanim podzielę się z Wami swoimi przemyśleniami na temat wspomnianej brzydoty, warto rozważyć kwestię podejścia do ogrodnictwa. Bo to podstawa do rozmowy na zasadniczy temat.
Dlatego na lutowe Złote Myśli wybrałam wypowiedzi Pieta Oudolfa i Monty'ego Dona:
Jeśli masz w ogrodzie piękne rośliny, nie oznacza to, że masz piękny ogród. (PO)
Jednym z największych wrogów większości dobrych projektów jest miłość do roślin. (MD)
wiciokrzewy i liliowce przy wschodniej ścianie domu |
Projektantka Ania Stachurska kiedyś pisała, że zwykle jesteśmy świetnymi ogrodnikami, ale mamy blade pojęcie o projektowaniu, aranżacji ogrodów.
A to się wiąże z tym, że często pasjonujemy się roślinami i cieszy nas już sam fakt posiadania ich w ogrodzie i ich pielęgnacja, przebywanie w ich otoczeniu.
Wtedy na cały ogród patrzymy właśnie przez pryzmat roślin. "Nasze myślenie o ogrodzie sprowadza się do myślenia o roślinach".
Jeśli mamy piękne rośliny, po prostu czujemy, że mamy piękny ogród. I w powszechnym mniemaniu, ogród to ładne rośliny.
A to nie jest prawdą. Nie, źle - oczywiście, prawdą jest, że możemy tak czuć i widzieć swój ogród najpiękniejszym.
Ale wielu twórców wspaniałych ogrodów (patrz: złote myśli powyżej), którymi się zachwycamy, podkreśla, że posadzenie fajnych roślin, które nam się podobają i są wyjątkowe, nie ma wiele wspólnego z faktem, że ogród jest piękny.
I tu pojawia się kilka pytań:
Jakie znaczenie ma fakt, że ktoś (sąsiad czy genialny projektant) ma inne zdanie na temat naszego ogrodowego królestwa?
Czy to w ogóle jest dla mnie ważne?
Czy muszę się z tym liczyć?
Można stać na stanowisku, że mój ogród ma się podobać mnie, a reguły sztuki ogrodowej i opinie innych nie mają dla mnie znaczenia.
Albo można interesować się, co inni mają do powiedzenia na ten temat - i chcieć poznać te reguły i opinie. I biorąc je pod uwagę, szukać swojej drogi do pięknego ogrodu.
w tym miejscu dopiero zaczynam coś działać |
Druga kwestia: czy w ogóle wygląd ogrodu jako całości jest dla mnie ważny?
Na ile jest ważny?
Kiedyś Danusia Młoźniak trafnie opisała typy ogrodów, a raczej typy ogrodników, bo to oni decydują o charakterze ogrodu.
Wyróżniła typ kolekcjonera (którego uszczęśliwia właśnie bogactwo rosnącej kolekcji odmian np. irysów) i typ miłośnika roślin (którego zachwycają wszystkie kwiaty, widzi je niejako pojedynczo i sposób zestawienia ich nie ma większego wpływu na odczuwaną radość i dumę z ich posiadania, chce mieć wszystkie piękne rośliny).
Ja jeszcze dodaję trzeci typ ogrodnika - miłośnika ogrodów.
No, a ogrodnik uprawiający rośliny jadalne? To jeszcze co innego.
mój warzywnik |
teraz już ma ładniejszy płotek |
W zależności od tego, jakim typem ogrodnika jesteś, inaczej patrzysz na ogród.
Czy ogród cudownie zaaranżowany, z wyjątkowym nastrojem, jest lepszy (piękniejszy) od ogrodu z narodową kolekcją dalii, do którego pielgrzymują ich miłośnicy?
Czy ogród warzywny, z równymi rzędami warzyw posianych według zasad dobrego sąsiedztwa, a nie estetyki, jest brzydki?
Moim zdaniem, wszystkie mają równe prawo do istnienia. Najważniejsza jest radość, płynąca z ogrodnictwa. A do niej wiedzie wiele dróg.
Ważne tylko, żeby odpowiedzieć sobie na te pytania i wtedy konfrontacja ze światem nie będzie bolesna.
I wtedy mój ogród np. może się nie spodobać Ani. Może słusznie dostrzec w nim okropne błędy kompozycyjne. Wysłucham tego spokojnie. Mało tego, ja przyznam, że one są.
I nadal jest ok! Bo dla mnie one nie mają znaczenia, bo dla mnie radością są stale kwitnące kwiaty, więc taki ogród tworzę.
Niestety, jak obserwuję, najczęściej najlepiej się dogadują typy ogrodników z jednej grupy.
A szkoda, bo nawzajem możemy się od siebie wiele nauczyć. A przy tym nie psuć sobie wzajemnie przyjemności, jaką daje nam ogród.
niezbyt ładnie to wygląda |
A jakie jest moje podejście do własnego ogrodu? Czytelnicy bloga wiedzą, że nie mam żadnych ciągot kolekcjonerskich. Kocham rośliny, ale nie jestem też miłośniczką roślin w opisanym wyżej znaczeniu.
Jestem zdecydowanie typem trzecim. Określam się jako miłośniczka ogrodów.
Uwielbiam piękne miejsca, ogrody także, lubię po prostu być w nich, pracować czy wypoczywać. A także je tworzyć. Próbuję sprawić, aby mój ogród stał się takim miejscem.
Szukam więc wiedzy u innych, jak się je tworzy. A mniej mnie interesuje, jak się rozmnaża ostróżki.
Oczywiście, mam ulubione rośliny, których jest więcej w ogrodzie, ale generalnie sadzę te, które dadzą sobie u mnie radę i pasują do wymyślonej przeze mnie kompozycji. W zasadzie nigdy nie kupuję roślin "bo jest piękna i muszę ją mieć".
Co nie znaczy, że ich nie podziwiam. Co nie znaczy, że nie doceniam ogrodów miłośników roślin czy kolekcjonerów.
To inne światy, nie "moje", ale równie wartościowe i mające prawo do istnienia. A ich właściciele są zapewne lepszymi ogrodnikami ode mnie.
Ogród ma nas uszczęśliwiać, więc jeśli komuś przynosi radość kolekcjonowanie jakichś gatunków - niech tak robi, a jeśli jest miłośnikiem roślin, niech sadzi w ogrodzie wszystkie, których zapragnie.
Ja najbardziej bym chciała mieć piękny ogród - jako całość. Staram się sadzić i komponować rośliny tak, by to osiągnąć. Mniejsze ma znaczenie, czy za pomocą bratka czy stokrotki.
Na razie nie jestem w pełni zadowolona z efektu, ale te próby, te działania przynoszą mi mnóstwo radości. I o to chodzi w ogrodnictwie.
mój Biały Ogród |
Pisałam o swojej sympatii do Monty'ego Dona. Także za to, że nie forsuje swoich pomysłów i pozwala iść własną drogą. Kto chce, ten słucha, wolny wybór.
Najfajniejsze u niego (czy w Gardeners' World) jest pokazywanie różnych możliwości, z których każda jest dobra, tylko wybierać, co bliskie sercu ogrodnika.
W ogóle fachowcy znani mi z angielskich programów ogrodniczych czy angielskiej prasy, zawsze podkreślają, że najważniejsze jest spełnianie swoich ogrodniczych marzeń i radość płynąca z ogrodnictwa. Jeśli już coś usilnie propagują, to nie normy estetyczne, ale proekologiczne rozwiązania.
Ciekawe, że niektórzy nasi profesjonalni twórcy ogrodów często natomiast są bardzo ortodoksyjni i wymagający wobec wyglądu naszych ogrodów. Czyżbyśmy chcieli być świętsi od samego papieża?
W jednym z numerów Gardeners' World Alan Titchmarsh pisał:
"Czy zdarza ci się rozejrzeć po ogrodzie i zadać sobie pytanie: czy mam dobry gust?
Jeżeli odpowiadasz na nie: a kogo to obchodzi? - podziwiam cię, bo jesteś jednostką, która rozumie, że ogród ma cieszyć właściciela, a nie wywierać wrażenie na znajomych czy sąsiadach."
Ania Stachurska pisze: jeśli kochasz rośliny i masz w nosie kompozycję, kanony i proporcje, machnij na nie ręką. Radość z posiadania ogrodu jest najważniejsza.
Jednak kiedy widzisz, że coś z twoim ogrodem jest nie tak, zastanów się, poszukaj rady, pomocy fachowca, sięgnij do książek.
tu coś ładnego powstanie, mam nadzieję, w tym sezonie |
Czy odnajdujecie się w którymś typie ogrodnika? A może dostrzegacie inne? Piszcie!
W każdym razie, zastanawiając się nad brzydotą w polskich ogrodach, warto mieć świadomość, co jest dla kogo ważne w ogrodnictwie, że nie ma jednej drogi i że nie chodzi tu tylko o kwestię gustu.
Bo nie zawsze chodzi o estetykę całego założenia.
Dalsze części rozważań o brzydkich ogrodach znajdziecie tu i tu.
Zgadzam się ze stwierdzeniem: Ogród ma cieszyć właściciela. To przecież on przebywa w nim najczęściej. A żeby dobrze odpocząć, musi się dobrze w nim czuć. Musi mu przynosić radość :)
OdpowiedzUsuńI jest ok, nawet, jeśli to, co go cieszy, nie jest zgodne z regułami sztuki? Albo wydaje się totalnym bezguściem? Wiesz, że kiedyś tak nie myślałam? Uważałam, że najważniejsze są względy estetyczne.
UsuńZdecydowanie jestem typem kolekcjonera i do tego miłośniczką wielokolorowych, kwitnących rabat - czyli dokładne przeciwieństwo tego, co jest aktualnie modne. Ale potrafię docenić urodę każdego typu ogrodu który wymieniłaś, nawet jeżeli nie przypadną mi do gustu. Co jest brzydkie? Ogrody bez żadnej koncepcji lub definitywne błędy w pielęgnacji roślin. Króciutka, wyschnięta trawa i zaniedbane tuje chyba nikomu nie będą się podobać...
OdpowiedzUsuńNo, tak, zabiedzone rośliny w żadnym typie ogrodu nie wyglądają dobrze. Słusznie zwróciłaś na to uwagę.
UsuńModa w ogrodzie to dla mnie kolejny, kontrowersyjny temat. Ze swej istoty jest krótkotrwała, a przecież ogród to przedsięwzięcie długofalowe.
Czy masz jakieś ulubione gatunki, które kolekcjonujesz?
Też jestem trzecim typem. Nie muszę mieć żadnych kolekcji, wyjątkowych piękności, czy czegoś " bo jest ładne". Niech sobie jest, ja mieć nie muszę. Kilka takich "ładnych" kupiłam na początku przygody z ogrodem, żadne się nie sprawdziło, nie przetrwało. Mój ogród jest ogromny i idąc tą drogą doszłabym do bankructwa, a efektu by i tak nie było. Rozmnażam, kupuję przecenione, robię tak, by mnie się podobało.Ty wiesz, że lubię i podziwiam Twój ogród, to mój styl. Mam identyczne ceglane obramowanie warzywnika, jak Ty lubię detale. I tu pytanie - na czym stoją te dwie konewki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Czy zawsze to wiedziałaś? Ja nie, świadomość tego, co dla mnie najważniejsze w ogrodzie przyszła wraz z dojrzałością ogrodniczą. Też mam na koncie zakup kilku cudnych roślin, które się nie nadawały.
UsuńNa czym stoją konewki... (tymczasowo zresztą). Jak by to powiedzieć... To chyba podstawa do krzyża, fragment nagrobka. Tylko nie myśl, że wyszabrowałam. Mój sąsiad jest kamieniarzem i kiedyś przez płot dojrzałam poniewierające się u niego na podwórku kawałki, pozwolił mi zabrać. Wygląda na piaskowiec, ciężkie jak diabli. Nie mam jeszcze pojęcia, gdzie to wykorzystam, więc tak stoi bez sensu, bo ciężko przesunąć. Potrzeba dwóch chłopa, więc muszę się najpierw zdecydować. Może zrobię z tego podstawę ławki, bo mam ze swojej, połamanej w trakcie huraganu, fragment siedziska kamiennego.
Dziękuję. Piękne to jest i widzisz, o to mi chodzi, o takie właśnie rzeczy, o takie detale, dodatki, tworzące TEN klimat.
UsuńDla mnie ogród brzydki to ogród zaniedbany. Lubię ogrody prowadzone na dziko wtapiające się w otoczenie ale i taki ogród wymaga czasem korekcji. A co do ogrodniczych gustów to pewnie jest ich tyle ile ogrodników. I dobrze, bo jak wyglądałby świat gdyby wszyscy ubierali się jednakowo, mieli takie same mieszkania czy ogrody :). Jedyne co mnie razi w ogrodach to sztuczne ozdobniki. Lubię ozdobne dodatki ale wtapiające się w zieleń a nie wyróżniające się spośród roślin krzykliwymi barwami :)
OdpowiedzUsuńO, to ciekawe podejście! Zapewne z zainteresowaniem przeczytasz wyniki ankiety, którą zrobiłam wśród ogrodników, przedstawię ją w 2 kolejnych artykułach. Twoją opinię o brzydkich rzeczach w ogrodach wykorzystam w tych tekstach.
UsuńOczywiście przeczytam z zainteresowaniem, będę więc czekać z niecierpliwością :). Miło mi również będzie jak w swoich tekstach wykorzystasz moje zdanie:)
UsuńProszę o odpowiedź na moją wiadomość na Facebooku. Pozdrawiam
UsuńZałatwione.
UsuńPoruszyłaś trudny temat a na dodatek zmusiłaś mnie do zastanowienia czy podoba mi się mój ogród. Sama nie wiem - stale coś przesadzam bo obserwuję i lubię dobre kompozycje faktur a to trudne dla mnie.
OdpowiedzUsuńCoś mi się kiedyś podobało a teraz zastanawiam się jak to możliwe było i zmieniam.
Ogród zmienia się bo dojrzewam ogrodniczo ale też mam dostęp do roślin których 15 lat temu po prostu w moim zasięgu nie było.
Nie wyobrażam sobie jednak żeby móc pstryknąć i nagle powstałby piękny ogród z pięknego projektu. Pewnie czułabym się w tak przerobionym źle -bo jakby w nie moim.
Chyba jednak lubię rośliny, uwielbiam dzielić mnożyć i patrzeć jak rosną - częściej widzę punktowo niż po całości - wtedy cieszy na maksa, a teraz widzę niestety tylko całość - więc dumam co zmienić hehe.
A ogrody uwielbiam wszystkie bo kocham rośliny a najlepiej w bujnej masie - i w wielu ogrodach tak jest.
pozdrawiam mira
Tak mi się wydaje, że dla Ciebie ważniejsze są jednak rośliny. I nastrój, prawda? A przy tym udało Ci się stworzyć piękną całość, co nie zawsze się udaje.
UsuńPewnie, że niemożliwe jest stworzenie ogrodu jednorazowo, z powodów, które opisałaś. I nawet wtedy, gdyby ten ogród powstał pod Twoje dyktando, spełniając oczekiwania z danej chwili. Bo my się zmieniamy, i dobrze.
Ciekawe, co powiesz po przeczytaniu kolejnego artykułu...
Dla mnie ogród to obraz, a rośliny to farby - ale liczą się nie tylko kolory , ważna jest faktura roślin ,ich pokrój ( inaczej odbieramy juki ,inaczej kostrzewę, a jeszcze inaczej malwy...)przy takim pojmowaniu ogrodu nawet te tak znienawidzone w pewnych kręgach tuje mogą robić "dobra robotę"...Nie jestem typem kolekcjonera roślin - ale znam to uczucie chęci posiadania rzeczy / rośliny pięknej (w naszym pojęciu) i rozumiem, że może sprawiać nieskończoną radość.I o to właśnie chodzi w posiadaniu / zajmowaniu się ogrodem. Nie wszystko co widzę w otaczających mnie ogrodach uznaję za ładne - ale kimże ja jestem by się naśmiewać z tego co sprawia radość innym - i czy ta radość wyrażająca się niejednokrotnie w sposób, który ja bezapelacyjnie nazywam kiczem nie jest zazwyczaj wielokrotnie bardziej szczera i prawdziwa od tej tak często nadętej, wypasionej " radości posiadania " okazywanej przez współczesnych midasów zatrudniających renomowane firmy projektowe ? Zauważyłam też, ze ogrody projektowane i prowadzone przez wyspecjalizowane firmy często po paru latach ulegają kompletnej zmianie - zmienia się firma i zmienia się koncepcja ogrodu - zgodnie z panującą modą i - to nie żart - myślę , że tak to działa : te wypasione ogródki kształtują gusta ogrodnicze na przestrzeni paru przyległych ulic- jeśli projektanci ogrodów rozpaczają nad stanem naszych ogródków to powinni pamiętać ,że to oni sami w znacznym stopniu kształtują gusta...A tak na marginesie - widziałam w mojej okolicy rząd tuj przystrzyżonych w walce na długich pniach - tytaniczna praca ale efekt porażająco piękny - jak z obrazów Dalego.
OdpowiedzUsuńJak rozumiem, rośliny są dla Pani tworzywem do kreowania przestrzeni. Czyli celem jest efekt, jaki daje całość ogrodu albo jego samodzielny fragment. Ale to we własnym ogrodzie.
UsuńU innych zaś - można oceniać (np. jako kicz), ale jednak ta szczera radość ma prawo do istnienia bez wyśmiewania?
Takie podejście jest mi bliskie.
Tuje jako rośliny same w sobie dla mnie są raczej obojętne pod względem estetycznym. Zależy, jak się je wykorzysta. Nie lubię np. ostrokołów, a przycięte, jak Pani opisuje, mogą być piękne.
Zgadzam się, że rola projektantów w kształtowaniu gustów ogrodniczych jest duża. Mają wpływ, czasem duży, na wygląd ogrodu, chociaż z wymaganiami klientów muszą się liczyć. A osoby, które nie zatrudniają profesjonalistów, mogą wykorzystać dobre rozwiązania z takich ogrodów u siebie.
W Anglii nauczyłam się innego nigdy nie oceniać innych Ogrodów... Ogród to trochę takie odbicie duszy jego właściciela. Tu każdy robi to co chce, i jak chce w swoim ogrodzie. I chociaż nie wszystkie ogrodnicze style, i ogrody mi się podobają, to w każdym staram się znaleźć coś pozytywnego... Chociażby czas włożony w jego pielęgnacje. Przez to w 100% zgadzam sié z Alanem ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też myślę, że ogród jest sprawą bardzo osobistą. Nie wiem, czy dla ogrodnika nawet nie bardziej, niż mieszkanie, które musi być bardziej praktyczne. I właśnie dlatego tolerancja dla indywidualnych decyzji estetycznych, dla wyglądu cudzego ogrodu wydaje mi się ważna. To kwestia szacunku, co nie znaczy, że wszystkim mam się zachwycać, wręcz odwrotnie. Pozdrawiam!
UsuńJa się zgadzam z oboma myślami (Oudolfa i Montego), które przytoczyłaś. I jestem raczej w tej materii ortodoksyjna. Nieważne jakim jesteś typem ogrodnika i jaki masz ogród powinieneś mieć piękny ogród. To jest nasza powinność wobec przyrody, którą ujarzmiamy w imię konsumpcji. Można mieć piękny warzywnik i harmonijnie zbudowaną kolekcję dalii. Piękne rośliny (a dla mnie naprawdę nie ma brzydkich roślin są tylko nieodpowiednie do sytuacji) wymagają pięknej formy. Tak samo jak inne piękne rzeczy. Za zbytnią pobłażliwość dla naszych działań uznaję przyjęcie za normę stwierdzenia, że ogród ma nas cieszyć. Jednego cieszy wybrukowanie podwórka, a inny cierpi bo zalewa jego działkę. To dla mnie kwestia odpowiedzialności. A jak wiadomo nie jest to najmocniejsza strona naszej krainy. Kwestię estetyczną też nie jest łatwo rozwiązać, bo na nią pracować muszą pokolenia.
OdpowiedzUsuńNB, znasz jakąś kolekcję narodową dalii w PL?
Nie znam, nie lubię dalii, więc nigdy się tym nie interesowałam. Ale może jest?
UsuńCieszę się, że pojawił się inny głos! Ja także zgadzam się z twierdzeniem obu panów. Staram się tworzyć swój ogród, pamiętając o nich. Ale dla mnie najważniejszy jest wygląd całości.
Natomiast nie zgadzam się, że moją powinnością jest mieć piękny ogród. Już bardziej, że skoro zawłaszczam przyrodę, to moją powinnością jest tworzyć w miarę możliwości przyjazne naturze środowisko (chronić powierzchnie czynne biologicznie, sadzić kwiaty dobre dla owadów, nie zlewać ziemi litrami ostrej chemii itd.), przyroda nie potrzebuje piękna, potrzebuje życia, przetrwania. To człowiek myśli tymi kategoriami i w dodatku ma tak różne wizje tego piękna.
Pewnie, że niektórych cieszy wybrukowane podwórko, nie rozumiem tego, ale o takich ludziach tu nie rozmawiamy. Tylko o ogrodzie jednak, ładniejszym czy brzydszym. I o problemie, że tak bardzo się różnimy w rozumieniu tej urody.
Ewo, czy możesz rozwinąć myśl o odpowiedzialności, bo nie nie zrozumiałam.
Izo cały czas chodzi o odpowiedzialność wobec przyrody, natury, Matki Ziemi...
OdpowiedzUsuńPiękno może mieć różne oblicza; nie chodzi mi o lansowanie jednego kanonu (jak wiadomo kanony się zmieniają), ale tworzenie harmonii = piękna.
Tak sobie w tej chwili sprawdziłam jak wikipedia rozumie piękno.
"Piękno – pozytywna właściwość estetyczna bytu wynikająca z zachowania proporcji, harmonii barw, dźwięków, stosowności, umiaru i użyteczności, odbierana przez zmysły. Istnieje piękno idealne, duchowe, moralne, naturalne, cielesne, obiektywne i subiektywne. Pojęcie to jest silnie związane z teorią estetyki, prawdy i dobra.
W metafizyce, piękno jest jedną z transcendentalnych właściwości bytu, wyrażającą jego scalenie, przejrzystość, proporcję wewnętrzną tworzyw bytu oraz doskonałość."
O to chodzi mi z tym "pięknem" ogrodem.
Nie lubisz dalii? To są urocze kwiaty w wielkim wyborze :) .
Problem polega na tym, że każdy z nas inaczej rozumie tę ideę. Wydaje mi się, że każdy ogrodnik dokłada starań, żeby tworzyć wokół siebie piękną przestrzeń o indywidualnym charakterze. Myślę, że te intencje są ważne.
UsuńJak się domyślasz, często nie podoba mi się to, co widzę w ogrodach, nawet bardzo. I jestem przekonana, że warto wszelkimi sposobami dbać o zwiększenie wrażliwości estetycznej. Ale, jak napisałaś, na tę prace u podstaw trzeba czasu. I życzliwości.
A do dalii jakoś nie mam serca. Wiele z tych kwiatów wydaje mi się wręcz prostackiej urody. Niektóre są ładne, przyznaję. Ale jakoś mnie nie poruszają.
Ja to wszystko rozumiem, ale jak widzę betonowe ogrodzenia (ślicznie pomalowane na zielono lub żółto), rząd tujek przy wiejskiej chacie, albo łabądka wyciętego z opony samochodowej, to jednak mi zęby zgrzytają...
OdpowiedzUsuńMnie też czasem zgrzytają, wiele rzeczy mi się nie podoba. Najbardziej drażni mnie biały żwir. Ważne, aby o tym rozmawiać - spokojnie, z życzliwością i rzeczową argumentacją.
UsuńTamaryszku, dla mnie brzydota w polskich ogrodach polega na takim bałaganie w przestrzeni ogrodowej. Ogród rozumiem jako zieloną przestrzeń wokół domu. Bałaganem jest, że rośnie wielkie zwaliste chore drzewo a pod nim wegetuje inna roślina. Rośnie wbrew wszystkim zaniedbaniom: na klepisku, bez żywej gleby. Bałaganem i zaniedbaniem są niemalowane elementy architektury, pourywane, krzywe, chyboczące się. Pourywane chodniki, nieprzycięte rośliny tarasujące drogę do garażów, szop, etc, wrastające w pochylone ogrodzenia i na dachy. To jest dla mnie brzydota. Wyschnięte, chore "jałowce", skurczone rododendrony w trawnikach pod żwirkiem. Nagromadzenie przy ścianach domów klamotów. To jest właśnie brzydota ogrodowej przestrzeni. Jak to mówi Danusia, może być trawnik i jedno piękne drzewo z ławką pod nim, kilka donic lub skrzynek na oknie, przed wejściem i już może być pięknie. PSzcz.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie się zgadzam ;-)
UsuńBardzo ciekawe podejście, odmienny punkt widzenia. Brzydota to niechlujstwo, zaniedbanie, lekceważenie kondycji rośliny, a nie zachwiane proporcje, krasnal czy zły dobór kolorów - podoba mi się Twoja opinia, Ewo!
UsuńTo ja jeszcze o tej opowiedzialności chciałam napisać, podzielić się myślą moją. Odpowiedzialność wobec natury (to trudny temat, mam wrażenie, że jestem na początku drogi i nic nie pojmuję) i drugiego człowieka. To może być sąsiad (on nie chce mieć u siebie w ogrodzie naszych świerków) albo kolejne pokolenie, które otrzyma ogród w darze, w spadku. Ogród wymaga stabilności. Nie można wywracać wszystkiego do góry nogami i wbrew zasadom naturalnym, natura tego nie zdzierży. Ale nie wiem, czy to na temat. Pszcz.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej na temat. Odpowiedzialność wobec drugiego człowieka, tak, to warto dodać do naszych rozważań.Ktoś żyje obok nas, ktoś przyjdzie po nas, trzeba brać pod uwagę i jego, tworząc swój ogród, nie tylko swoje upodobania.
UsuńNigdy nie zrobiłabym ogrodu według najnowszych trendów, gdyby miałby być sprzeczny z moim "gustem". Nie uważam się za wielkiego specjalistę, ba po 10 latach posiadania trudnego ogrodu na piaskach wciąż czuję się jak totalny amator, wciąż chcę poprawiać upiększać i wciąż czuję niedosyt i widzę nieskończone dzieło. I choć ja widzę te niedociągnięcia i większość pasjonatów też je dostrzeże to jestem jak paw słysząc pochwały sąsiadów, że tak pięknie zaaranżowałam ten trudny teren... Nie oceniam stylów innych ogrodów - każdy robi według uznania, razi mnie tylko totalne niedbalstwo, reszta jest do zaakceptowania :-)
OdpowiedzUsuńWiem coś o tworzeniu ogrodu w takich warunkach, i o satysfakcji, kiedy coś się udaje na takiej ziemi. Wtedy każdy sukces liczy się podwójnie. Czyli nie o doskonałość chodzi. A o wierność sobie i starania. Mimo niedociągnięć. A o niedbalstwie będą ciekawe refleksje w następnym artykule. Pozdrawiam!
UsuńRadość, radość i przede wszystkim radość :) A mi tej radości najwięcej sprawia praca w ogrodzie, a nie jego oglądanie, bo oglądanie po jakimś czasie zaczyna mnie nudzić i już bym poszła coś poprawiła, podziałała ;) Ale bardzo, bardzo ciągną mnie ogrody innych, które sprawiają, że coś porusza się we mnie z zachwytu. Przyglądam się wówczas z każdej strony próbując odkryć, co sprawia, że jestem zauroczona. Nieporadnie, lecz ze wszystkich sił staram się uczyć. Wiem, co mi się podoba, gdy na to patrzę, nie umiem natomiast stworzyć z tego spójnej wizji własnego idealnego ogrodu... za dużo możliwości :) Ale oby do wiosny, bo lista planowanych ulepszeń dłuuuga :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie efekt jest tak istotny, ale działanie, proces... To jeszcze inna opinia, fajnie. Więc może niekoniecznie trzeba się tak spinać, żeby wszystko pasowało.
UsuńWizja ogrodu powstaje stopniowo, przynajmniej u mnie tak było. Tyle jest atrakcyjnych wzorców, a nie wszystkie dla mnie. Ta umiejętność wyboru/rezygnacji przyszła po pewnym czasie. Moja lista ulepszeń tez długa!
Mam w nosie innych zdanie na temat mojego ogrodu, chociaż czasami mnie denerwują, kiedy po okresie ulewy przyjeżdża ktoś z miasta i mądrzy się na temat niewypielonego ogrodu :/ I ja żyję właśnie dla roślin, cieszy mnie samo ich posiadanie i kwitnienie, bo to dla mnie znak, że jest im dobrze. Nie zależy mi na jakimś efektownym wyglądzie ogrodu. ma być różnorodny i dziwaczny jak moja osobowość :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :D
Wiesz, czego chcesz i to realizujesz, fajnie. Czy zawsze wiedziałaś? Ja dość długo szukałam swojej wizji ogrodu.
UsuńTe uwagi o niewypielonym ogrodzie to chyba nie z ust ogrodnika..? Taki się zwykle orientuje w sytuacji.
A rad dotyczących pielęgnacji swoich roślin słuchasz?
Pozdrawiam!
Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńDzięki, a kolejnych wpisów jest już przecież sporo.
UsuńNo właśnie - grunt, żeby widzieć, że coś jest nie tak. Jeśli tego nie widzę, nie ma to dla mnie znaczenia. Niby oczywiste, ale mało osób to zauważa.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie staram się robić ogrodu pod gust innych. Uważam, że mało ważne jest, czy komuś podoba się mój ogród, czy nie. Jeżeli tak, cieszę się. Jeżeli nie, pytam dlaczego. Zależy też kto pyta. Możliwe, że ta osoba ma gorszy gust ode mnie. Tylko jak zmierzyć gust? Mogę go sprawdzić tylko porównując coś stworzonego przez osobę z gorszym gustem z czymś, co zostało stworzone przez osobę z lepszym gustem. Ale to, czy dana osoba ma wg mnie lepszy gust, czy gorszy, też zależy od mojego gustu i wyczucia. Czy więc porównywanie ogrodów i czegokolwiek pod względem gustu, smaku i stylu ma w ogóle sens? Czy pojęcie gustu jest w ogóle potrzebne? A może tylko niepotrzebnie dzieli ludzi? A może zależy tylko i wyłącznie od odbiorcy? Czy istnieje uniwersalna granica? Trudno powiedzieć, ponieważ wszystko to odbieramy subiektywnie, każdy na swój własny sposób. Nie mamy jakiejś uniwersalnej, porównawczej skali. Moda zmienia się w zasadzie ciągle, i to co modne, może być uważane za najbardziej gustowne. Czy to co było gustowne wcześniej, dalej takim jest, czy raczej gustowność po prostu się przedawnia wraz ze zmianą przekonań? To wskazywałoby na to, że odczuwanie smaku i stylu nie dość, że jest subiektywne, to jeszcze stale zmienne i płynne, co neguje samo pojęcie gustu, dobrego smaku i stylu.
Pewnie, że ogród ma cieszyć właściciela i jemu się podobać. Ale wcale nie tak łatwo nie przejmować się, co sądzą o nim inni. Zazdroszczę Ci tej umiejętności. Ja nie potrafię się uwolnić od opinii innych ludzi. Na poziomie racjonalnym - tak, ale emocjonalnym już nie. Zbyt drogi jest memu sercu. Zresztą dotyczy to nie tylko ogrodu. Myślę, że tak jest w przypadku wielu osób.
UsuńZawsze pytam odwiedzające mnie osoby o opinie o ogrodzie, także krytyczne, życzliwe spojrzenie z dystansu wiele może pomóc.
Dla mnie nie ma znaczenie, jakie dana osoba ma gust, upodobania. Jeśli inne niż ja, uwagi mogą być tym ciekawsze. Tylko zawsze pytam o uzasadnienie opinii (dlaczego mam tu dosadzić różę albo wywalić tego iglaka?), mogę wtedy sugestię przemyśleć, skonfrontować ze swoimi oczekiwaniami i kto wie, czasem wynika z tego coś fajnego.
Porównywanie ogrodów pod względem gustu nic nie wnosi (chyba, że się robi osobisty ranking). Zawsze natomiast zastanawiam się, czy ogród mnie się podoba czy nie, ale najważniejsza jest odpowiedź DLACZEGO. Bo wtedy mogę unikać tych elementów i działań, które wywołują nie pasujące mi efekty albo wprowadzić do siebie te, które nadają właściwy kierunek.
Każdy ma prawo do swoich upodobań i ich realizacji, o ile nie szkodzi innym. Pokój możesz sobie urządzić, jak tylko chcesz, ale już elewacja domu czy jego otoczenie, które jest na styku sfery prywatnej i publicznej, powinno, według mnie, uwzględniać i inne aspekty, nie tylko indywidualne gusta. Ale w jakim stopniu? Gdzie jest granica? To już trudne do rozstrzygnięcia.
Myślę, że są pewne uniwersalne zasady estetyki, kanony piękna, determinowane głównie przez kulturę, jak określone proporcje, harmonia, równowaga.
One są punktem odniesienia, a w sferze prywatnej nie muszą narzucać wyborów estetycznych. W sferze publicznej już tak.
Gust jest czymś bardziej osobistym niż kulturowe kanony i subiektywnym, jak piszesz.
A moda i gust to nie to samo. Gust to umiejętność, raczej polega na właściwym korzystaniu z mody, wyczuciu równowagi między tym, co przejściowe, a wartościami trwałymi.
Masz rację, że to dzieli ludzi, ale ludzie są i muszą być różni i inaczej odbierają rzeczywistość. Ważne tylko, żeby nie budować na tym hierarchii lepszy- gorszy. Niech będzie po prostu - inny.
W pełni się zgadzam. Dawniej również byłem bardziej uzależniony od opinii innych ludzi, ale obecnie się od tego uwolniłem. Uważam, że nie z każdym trzeba się przyjaźnić. Nie muszę dbać o te opinie, na których mi kompletnie nie zależy.
UsuńPewnie, że nie z każdym trzeba się przyjaźnić i nie o wszystkie opinie dbać. Warto szukać swojej drogi i mieć odwagę nią podążać.
Usuń