Wokół tak pięknie, ogród cieszy, można siedząc w cieniu, podziwiać jego uroki. Chociaż, jak dla mnie, naturalnie, jest zbyt gorąco.
Pracy niewiele. Mimo wszystko, przyjemnością jest urywanie przekwitniętych kwiatów, bo przecież dzięki temu będą dłużej kwitły.
floks wiechowaty Unique Bicolor |
Ale to także czas wyjazdów wakacyjnych. I dla ogrodnika zawsze wiąże się to nierozerwalnie z niepokojem o jego królestwo.
Problemy z tym związane kapitalnie opisuje Capek ("Rok ogrodnika"):
Bo chociaż ogrodnik „przez cały rok […] z naciskiem podkreślał, że tego roku nigdzie się nie ruszy […], odjeżdża jednak z ciężkim sercem, pełen obaw i troski o swoje cudo, a nie wyruszy dopóty, dopóki nie znajdzie jakiegoś przyjaciela albo krewnego, którego pieczy mógłby powierzyć na ten czas swój ogród.”
Ale i tak potem przez cały urlop „myśli z niepokojem o swych kwiatach i trawnikach, źle sypia, klnie, że mu ochoczy bliźni nie śle codziennych raportów o stanie jego działki i liczy dni dzielące go od powrotu.”
„Potem wróciwszy jeszcze z walizkami w ręku gna do ogródka. >Dziękuję ci<, powiada sucho bliźniemu i jak żywy wyrzut sumienia chwyta za wąż, aby podlewać zaniedbany ogródek. >Ależ to bałwan<, myśli sobie w głębi duszy, >temu dać coś pod opiekę! Nigdy już nie będę takim głupcem i idiotą, aby wyjeżdżać na urlop!<”
warzywnik - czy kwiatostany kopru nie są ładne? |
Znacie te uczucia..? W zeszłym roku po raz pierwszy od dawna byłam na dłuższych wakacjach w lipcu (dwa tygodnie w Prowansji). I chociaż to miejsce jest cudowne i wyjazd był niezwykle udany, cały czas martwiłam się, jak daje sobie radę beze mnie mój ukochany ogród (przeżył w dobrej formie, rodzina spisała się doskonale). I żałowałam, że ominie mnie jakieś kwitnienie... że nie smakuję tego letniego czasu w ogrodzie... że dwa tygodnie ogrodowego czasu stracone bezpowrotnie. Bo przecież każde lato jest inne.
No, bo dlaczego wyjeżdżać latem..? Dzieci dorosłe, wszak można jesienią (która też piękna…), no, późną jesienią.
W tym roku zdecydowałam się więc tylko na krótki wyjazd wakacyjny – tydzień w angielskich ogrodach.
Coughton Court |
Dawne nazwy miesięcy w Polsce związane są ze zmianami w przyrodzie lub z pracami w gospodarstwie. A sierpień (kiedyś: syrpyen) to czas żniw. Pamiętacie „Konopielkę”..? Skoro żniwa, to sierp był w użyciu, bo on służył do ścinania zboża.
Ja zboża nie uprawiam, ale cięłam żywopłoty z tuj (ładnie się zagęszcza, mimo brutalnego przycięcia o połowę, na pewno ponad metr). Uważam, że wygląda zupełnie nieźle. (Na fotografii góra jeszcze nie przycięta, nie sięgam - czekam na weekendową pomoc męża)
Kształtowałam też cisy.
Kształtowałam też cisy.
mój żywopłot z żywotników jest tłem rabaty |
Ostatnio wreszcie zrobiłam konstrukcję na wielkich cisach przy wejściu na taras – będę formować bramę w kształcie łuku.
Taka solidna budowla, jak ta na zdjęciach poniżej, do zrobienia łuku na pewno nie jest konieczna, jeśli się krzewy kształtuje od początku. U mnie kiedyś była tu delikatna bramka (przeniesiona teraz w inne miejsce) i kiedy ją wyciągnęłam, okazało się, że krzewy pochyliły się bardzo na przejście i trzeba było je rozeprzeć.
Siatka na bokach za rok już nie będzie widoczna, za to na ładną górę trzeba będzie poczekać parę lat.
cisy przed montażem |
siatka przymocowana do prętów odepchnęła całość, a krzew został gęsty |
po zakończeniu prac |
zaczynam kształtować łuk |
Jeszcze coś nowego się dzieje - chcę się pochwalić, że zaczęłam robić Ogród Leśny (a może nadam mu inne imię..?). Tzn. jakieś grupki roślin już tam posadziłam, ale wkrótce pojawi się tam struktura – wijąca się ścieżka, która wyznaczy miejsca na rośliny. Od razu też okazało się, gdzie mogę umieścić małą, leśną sadzawkę. Wymarzyłam sobie taką w cieniu.
tędy będzie prowadziła droga (jeszcze nie skończone) - prace będą za tymi krzaczorami |
Wczoraj wyznaczyłam tekturami przebieg ścieżki – wśród morza chwastów. Planuję we wrześniu ułożyć ją ze starych cegieł rozbiórkowych.
Tak więc pierwszy krok zrobiony - potem tworzenie nowego wnętrza ogrodowego zacznie się na całego!
to będzie początek ścieżki |
kolejnym zadaniem będzie usunięcie chwastów |
w miejscu tej wielkiej tektury będzie malutkie oczko |
Jak tu kiedyś będzie? Żadnych fikuśnych rzeczy - ceglana ścieżka prowadząca wśród roślin leśnego runa (paprocie, konwalie, kokoryczki itp.), skryte wśród roślin oczko malutkie oczko wodne, karpy wśród paproci, a nad wszystkim sosny. Wszystko całkowicie niewidoczne z innych części ogrodu.
Liliowce, o których pisałam ostatnio, już nie dominują w ogrodzie – ich rolę przejmują hortensje (mam ich ok. 30 sztuk).
Więc na zakończenie dzisiejszego posta dwie z nich:
Limelight przy Kąciku pod Lipą (kranu ciągle nie ma...) |
Pinky Winky jeszcze biała |
Witaj ! Jak ja się cieszę, że tu trafiłam !!! ( i to przez fb - a jedna się na coś przydaje "to to "!?) . Uwielbiam ogrody i wszystko, co z nimi związane, a właściwie wciąż się ich uczę i poznaję, a moje uczucie do ogrodów przybiera na sile.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie przeczytałam całego posta ( przyznaję się ) , ale chciałam chłonąć jak najwięcej, więc trochę poczytałam, zdjęcia przejrzałam i już musiałam się wpisać, bo nie wytrzymałabym dłużej , nie mogąc się wypowiedzieć. jestem ciekawa Twojej ścieżki ze starych cegieł i wszystkiego. Cieszę się, że i u mnie i u Ciebie jest taka sama gleba - piaszczysta, bo może będziemy się wspierać w zmaganiach z tym rodzajem podłoża. Już dziś wiem, że będę tu zaglądać. Pozdrawiam serdecznie z Pomorza Zachodniego :))
Witam nowego gościa! Jeśli uwielbiasz ogrody, to dobrze trafiłaś - to moja ogromna pasja. Pokazuję i opisuję swój i cudze (polskie i zagraniczne), zajrzyj do części "Zwiedzane ogrody".
UsuńU mnie sporo starej cegły (Kącik pod Lipą, jest też ścieżka), bardzo ją lubię. Z glebą kiepsko... Ciągła praca nad jej poprawieniem, jest post o tym (pt. Moje błędy, w części "Z życia ogrodnika"). Zapraszam serdecznie!
Ech. U mnie tak siermiężnie...
OdpowiedzUsuńSiermiężnie..?? Nie wiem, co masz na myśli. Nie może być bardziej siermiężnie niż w tej mojej części leśnej, pokazywanej powyżej... A jeśli myślałaś o bezpretensjonalnym stylu i prostocie - to pozazdrościć!
UsuńProstota - chyba tak, chociaż nie do końca zamierzona. W każdym razie bez wydziwiania. Mam zwyczajne rośliny, bo takie najlepiej tutaj rosną. Ciągle mi mało kwitnących...
UsuńWiesz, jak to jest, często te niewykoncypowane rzeczy dają doskonały efekt... Myślę, że sadzenie roślin zwyczajnych, sprawdzonych, dostosowanych do środowiska jest idealnym rozwiązaniem. Ja też staram się takie sadzić, chociaż nie zawsze mi się udaje być wierną temu założeniu.
UsuńPiękny ogród. Hortensje kocham bardzo, a czego ja nie kocham tak w ogóle?
OdpowiedzUsuńLeśny zapowiada się całkiem, całkiem.
Lubię Twoje wpisy. Też mam obawy zostawienia komukolwiek ogrodu ... identyczne myśli i złorzeczenia.
Pozdrawiam serdecznie z Mazur
Leśny się zapowiada... Zobaczymy, co wyjdzie z moich planów. Też często myślę, że kocham wszystkie rośliny, a potem sobie przypominam - przecież nienawidzę kłujących berberysów! I wkurzają mnie rozłażące się wszędzie sumaki! I pewnie jeszcze coś by się znalazło.
UsuńDzięki za miłe słowa!
Ciekawie rozpoczęta ścieżka. Już nie mogę się doczeka fotorelacji :)
OdpowiedzUsuńMam wielka nadzieję zrobić ścieżkę tej jesieni, cegła już jest, tylko czasu brak. Relacja będzie z pewnością!
UsuńPatrząc na Twój bajkowy ogród wcale się nie dziwię, że ciężko Ci się z nim rozstać. Mam wrażenie, że Ty cały czas go modyfikujesz i ulepszasz.
OdpowiedzUsuńEwidentnie jesteś uzależniona:)
Nie dziwię się. Ja również z ciężkim sercem opuszczam moje 10 arów, a kiedy już wracam jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem:)
Diagnoza trafna - ciężkie uzależnienie. Czy ja mam się leczyć..? Sama sobie przepisałam tę hortiterapię.
UsuńPewnie, że modyfikuję i ulepszam cały czas, przecież sama widzisz, ile jeszcze do zrobienia. A wiesz, ile mam do przesadzania? Nie pokazuję po prostu tych nieudanych kompozycji.
Ale fajnie, że mamy takie miejsca, prawda?
Nie lecz się bo stracisz to co najcenniejsze w zielonej pasji....
OdpowiedzUsuńSzczęsciem nazywam zakątki za które trzeba sie zabrać, uruchamiają wyobraźnię, pozwalają marzyć i spełniać marzenia, im więcej tym lepiej...
Szczęściem Twoim jest, że masz mozliwość wprowadzania w czyn zamysłów, bo nie każdemu to dane mimo, że ma kawałek ogrodu, wiem cos na ten
temat niestety. Chętnie przyjrzę się tworzeniu nowego lesnego mini uroczyska.
Hortensje są cudowne, mniej wymagające niz róże i nie chorują a zdobia przeslicznie, szczególnie w kompozycjach z trawami.....róż jednak wkradł sie w Twój ogród, uroczy widok.
Ja już tak mam, że jak w coś wchodzę, to na całego - ciałem, sercem i duszą. Czasem to bywa szkodliwe, jak mi już nie raz życie pokazało, ale i pozytywów jest wiele. Tym razem zdecydowanie pozytywy przeważają, więc pewnie tak zostanie, aż padnę.
UsuńMój ogród powstał od zera (no, były drzewa, co ważne), wiele się zmieniło, ale ciągle są miejsca, o urządzeniu których marzę. I to jest fajne. Okropna wydaje mi się myśl, że człowiek nie ma już marzeń...
Fakt, czasem nie ma możliwości... A to zdrowie...a to brak kasy... Ale wiesz, myślę, że ogrodnicy mają umiejętność cieszenia się - z rozkwitających pączków, motyla, który przysiadł na jeżówce, kropli rosy na liściach... Także z faktu, że grzebią w ziemi i po prostu są blisko natury. I jeszcze mamy marzenia. Nawet, jeśli nie da się ich zrealizować, to i tak ogrodnicy są szczęśliwsi, prawda?
A różowy się wkradł do ogrodu, a jakże! Zaczął mi się podobać, w co samej mi trudno uwierzyć.
Ależ u Ciebie się dzieje!Brawo, tak trzymaj. Ogród to żyjąca przestrzeń. Powinna się zmieniać.
OdpowiedzUsuńCzytając o Twych założeniach ogrodowych, to tak jakbym siebie widziała. Ostatnio mąż ze łzami (dosłownie) prosił abym już nic więcej nie wymyślała bo on nie ma siły. Ja jestem w trakcie budowania (samodzielnie, własnoręcznie!) dużego grilla na tarasie. W moich zmaganiach podpowiada mi mój osobisty lekarz rodzinny:)))
Pozdrawiam serdecznie.
p.s.Stale podczytuję Twoje posty, ale jakoś nie zostawiam komentarzy. Sorki, moja wina i to wielka:)
Najważniejsze, że lubisz czytać, to mnie cieszy bardzo.
UsuńA dzieje się ciągle, czasem mam wrażenie, że za dużo, chciałabym zwolnić, ale nie potrafię. Wydaje mi się, że wszystko musi być zrobione, że czas ucieka... Głupie to, wiem.
W niektórych częściach ogrodu jest tak, że udoskonalam, zmieniam, to naturalne, bo, jak piszesz, ogród żyje i musi się zmieniać.
Inne części dopiero powstają - to jest wielką frajdą, ale i męczy, za stara już chyba jestem, albo za szybko wszystko chcę.
Sama budujesz grilla..! Już jestem pod wrażeniem. Bardzo liczę na relację. Pozdrawiam!
Bardzo dobrze rozumiem ,,ogrodnika". Dla mnie też każdy dłuższy wyjazd w okresie od wiosny do jesieni to stres. Jak przetrwa ogród? Co przekwitło? Ale daję mu co roku odpocząć od siebie i nie jest aż tak źle :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście, zwykle tak jest, że ogród sobie poradzi bez nas (czasem przy udziale troskliwej rodziny). Szczególnie, jeśli mamy rośliny przystosowane do warunków w ogrodzie, a nie rarytasy, które trzeba np. podlewać 3 razy dziennie.
UsuńAle mimo wszystko, nie lubię go opuszczać w sezonie.
czy mogę zadać pytanie - czy różowa odętka (ta z 1 zdjęcia) jest bardzo ekspansywna?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
Niestety, nie dam Ci dobrej odpowiedzi, bo ta odętka rośnie u mnie dopiero drugi sezon. W dodatku na rabacie z doskonałą ziemią. Jest tak - wyrosła dwa razy wyższa niż powinna (to chyba przez tą ziemię)i kępa jest okazała, rozrasta się szybko. W innych miejscach rabaty na razie jej nie znalazłam. Co będzie dalej, zobaczymy.
UsuńW innych częściach ogrodu mam białe odętki - tam jest zwykła ziemia i absolutnie nie przejawiają żadnych tendencji do ekspansywności.
Różowa zachowuje się zupełnie inaczej, myślę, że to z powodu doskonałych warunków jakie dostała.
Izo, podziwiam Twój zapał i kreatywność! Nowe pomysły, ciekawe zamierzenia...Ja kocham swój ogród, ale już chyba jestem troszkę nim zmęczona i jakby powietrze z tego balonika uleciało...Może dlatego, że już drugi rok z rzędu panuje u mnie susza, która męczy mnie i rośliny i nie pozwala tak naprawdę cieszyć się ogrodem?
OdpowiedzUsuńRóż w ogrodzie uwielbiam, hortensje również. A jak się tak zastanowiłam, to też znalazłam rośliny, które lubię ...trochę mniej. I pewnie zdziwisz się, ale są to liliowce. Irytują mnie codziennie skubanie przekwitłych kwiatów i brzydko zasychające po kwitnieniu liście.
Urlop co roku to jeden wielki niepokój. Co z ogrodem? I gdyby nie naciski męża, w sezonie nigdy nie wyjeżdżałabym.
Pozdrawiam jeszcze wakacyjnie! Dala
Dalu, masz mniejszy ogród i pięknie urządzony, możesz tylko się nim cieszyć i zwolnić. Mnie mobilizują zarośnięte chwaściorami przestrzenie.
UsuńSusza na pewno jest uciążliwa ), szczególnie, że masz sporo roślin lubiących wilgotną glebę. Wiesz, że u mnie przez całe lato nie było wody w strumyku? W tym roku pół na pół.
A może nastała inna faza w życiu? Co innego Cię teraz bardziej pochłania...
Wiem, że nie przepadasz za liliowcami. A ja na żółknące, pojedyncze liście liliowców patrzę jak na pasemka we włosach, podobają mi się. Bo całe zasychają dopiero późną jesienią.
Znów nie popisałam się/nie podpisałam się/...kreatywnośc popieram zawsze a wyjazdów wakacyjnych zazdroszczę, zwyczajnie zazdroszczę, owszem lubię przebywać w swoim ogrodzie, miec na oku to co się w nim dzieje ale każda odskocznia zwielokrotnia doznania i....bądźcie szczęśliwe, że wyjeżdżacie, że macie taką możliwość...Ewa Sierika
OdpowiedzUsuńPewnie, grzechem byłoby narzekać na możliwość wyjazdów, masz rację. Ale nie jest to dla mnie pierwsza potrzeba czy marzenie. Gdybym straciła ogród (odpukać!) - cierpiałabym, wyjazdów byłoby mi po prostu żal. Na szczęście, mam jedno i drugie (chociaż mąż narzeka, że za mało jeździmy), wolałabym jednak jeździć jesienią albo na krótko latem.
UsuńPiękne masz te Floksy - moje ukochane byliny :)
OdpowiedzUsuńWiesz, że kiedyś nie lubiłam floksów? Dostałam od znajomego ogrodnika białe, no i co miałam zrobić? Posadziłam. A one oczarowały mnie swoją urodą, bez żadnej opieki. Więc sama już dokupiłam nowe. Nie lubię we floksach ostrych kolorów, ten jest wyjątkowo delikatny.
UsuńZaczynasz nowe przedsięwzięcie? Jednak. Nie chcesz odpocząć?
OdpowiedzUsuńJa chyba już chcę. Chociaż ciągle w głowie nowe pomysły.
Żywopłot wygląda super. Cieszę się, że nie wyrzuciłaś go.
Mój wygląda o wiele gorzej, za bardzo go zaniedbałam. Już powinnam go przyciąć, ale nie mam czasu. Jak zwykle.
Chcę odpocząć! I chcę skończyć! Wiem, że w końcu sezonu jest mało pracy w ogrodzie, więc to jedyna szansa na wykonanie tej większej roboty. Wiosną wiesz, jak to jest. A jeśli się uda tej jesieni, układ będzie gotowy i będę mogła sobie po troszeczku i w miarę możliwości obsadzać teren.
UsuńJestem Ci wdzięczna za radę w sprawie żywopłotu i zadowolona z jego wyglądu. A Twój może sobie poczekać do wiosny, masz ważniejsze sprawy.
Jak ja rozumiem tego "Ogrodnika... " dokładnie takie same odczucia,ta sama historia, jakbym siebie widziała i słyszała, i dokładnie ten wąż chwycony po powrocie z wakacji. Bo rodzice stwierdzili, że przecież padało, a rabaty pod wielkimi drzewami suche...
OdpowiedzUsuńNiesamowite jest to, że naprawdę chyba każdy ogrodnik przeżywa takie koszmary związane z wakacjami. Ja niestety muszę wyjeżdżać - dzieci- choć jako typowy domator,amator,ogrodnik :))w ogóle bym się nie ruszała.
Izo, kochana miotasz się między kończeniem planów ogrodowych a odpoczynkiem, ale masz rację, teraz będzie najlepszy czas na zmiany. A odpocząć można w zimie. :)) Mi po głowie ciągle coś się kołacze, kto wie może część planów jeszcze zdążę wykonać. DTJ1
Wydaje mi się, że pod względem wolnego czasu jesień jest najlepszym okresem na extra prace. Wiosną przecież nie ma szans.
UsuńA zima jest właśnie po to, żeby odpoczywać, dlatego cieszę się z tej pory roku, jak z innych. Pochwal się, jakie masz pomysły. Trzymam kciuki za realizację.
Syn znajomych,posiadających dużą posesję ostatnio stwierdził, że "ogród to - obóz pracy"...
OdpowiedzUsuńA jednak - mój mąż po 10 dniach prze- i- budowania schodów i ścieżek tak się rozpędził, że snuje plany na temat oczka wodnego, (a dwa lata temu to ja wszystko robiłam, a on mi tylko "kibicował")
Zazdroszczę Ci tylu pomysłów no i tak solidnego podejscia do ich wykonania, ja chwilowo przeżywam zniżkę formy, można powiedzieć - depresję ogrodową, bo nie chcę, żeby się lato kończyłoooo
Bożena
Szczerze mówiąc, to rozumiem tego chłopaka, sama kiedyś nie lubiłam prac ogrodowych. Za to jeśli się robi to, co kocha, to żadna praca nie straszna.
UsuńA więc schody i ścieżka zrobiona i oczko też będzie! Kuj żelazo, póki gorące! Ogród tworzony w zespole powstaje szybciej i o ile przyjemniej...
A ja spokojnie czekam na jesień, lubię ją. Przychodzi czas odpoczynku i dystansu do ogrodu - nowe pomysły się układają...