wtorek, 1 grudnia 2015

ROZWAŻANIA O OGRODZIE JAPOŃSKIM

Nie byłam w Japonii, a nawet w ogrodach  japońskich w Polsce, które są uznawane jako wzorcowe.
Ogrody te jedynie widziałam na fotografiach, filmach. Wydają się niezwykle piękne.

Niedawno pisałam o swoich wrażeniach z lektury "Sakuteiki" - japońskiego traktatu o sztuce zakładania ogrodów.
Dziś chcę pokazać kilka zdjęć z ogrodów inspirowanych japońskimi.

Pierwszy to Iford Manor – jeden z najpiękniejszych ogrodów Anglii. Stworzył go Harold Peto, architekt krajobrazu, w 1 połowie XX w.  Ogród japoński jest tylko niewielkim fragmentem tego założenia (resztę pokażę innym razem).


Każdy tworzy ogród, który go uszczęśliwia, jakikolwiek by on nie był. I to jest ok.
Ja akurat nie jestem zwolenniczką prywatnego ogrodu japońskiego na Mazowszu.  Ani przy rezydencji pod Poznaniem, ani przy szeregowcu  w Gdyni.
Dlaczego? Bo wielką wartością jest dla mnie harmonia. Z otoczeniem, z kontekstem historycznym miejsca.
Wiem, nie tak łatwo to osiągnąć. Pisząc te słowa wyglądam przez okno i widzę we własnym ogrodzie rzeczy niezbyt pasujące do Puszczy Kampinoskiej. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że się staram!

A ogrody japońskie są z innego świata.

Wielu z nas chce wypoczywać w miejscu kompletnie odmiennym niż rzeczywistość, która nas otacza. Takie oderwanie od codzienności, a może tęsknotę za dalekim światem, może zapewnić ogród w stylu orientalnym, np. japońskim.
Wydaje się, że łatwo stworzyć taki zakątek u siebie – wystarczy zastosować parę charakterystycznych elementów w ogrodzie. Położyć kilka dużych kamieni, rozsypać żwir, postawić „kamienną” latarenkę...
Jak w ogrodach Ephrussi de Rothschild:

ogród japoński
Jardins Ephrussi de Rothschild

Jest to dość powierzchowne podejście, bo inne być nie może bez znajomości kultury tego regionu.
Trudno jest stworzyć ogród japoński, bo to wymaga zrozumienia i poznania filozofii Wschodu.
Bo za wszystkimi elementami w ogrodzie japońskim, także za ich rozmieszczeniem - coś się kryje.
Ogród ten jest pełen symboliki, charakterystycznej dla rodzimej kultury, której filozofii i estetyki nie znamy i nie czujemy.
Żeby ogarnąć jego piękno, trzeba to rozumieć.

Japońskie przysłowie mówi: „To, co zobaczysz, zależy od tego, co ze sobą przyniosłeś”.
(Nawiasem mówiąc, można to odnieść nie tylko do ogrodu).
W tym przypadku niewiele przynosimy, więc i niewiele wynosimy...

Ja także odbieram ogrody japońskie tylko w warstwie zewnętrznej, czysto estetycznej. Ale i tak muszę przyznać, że wrażeń jest mnóstwo.
Mam już jednak świadomość, że nie dotykam ich istoty i treści.

Sama nigdy nie myślałam o stworzeniu u siebie choćby namiastki ogrodu japońskiego. Co nie znaczy, że nie chcę czerpać z jego tradycji!
Bo co innego przenosić formy, materiały, kompozycje , a co innego – kierować się zasadami, ideami, które leżą u podstaw japońskiej sztuki ogrodniczej.
A one wydają mi się bliskie i jakże warte realizacji.

Przyświecająca "Sakuteiki"  idea współistnienia człowieka z przyrodą w harmonii i równowadze zdecydowanie może być moim drogowskazem.
A koncepcja, aby uczyć się od natury, ale jej nie kopiować? Akceptuję.
I żeby jak najmniej ingerować w świat przyrody, bo to system doskonały.
Ta idea mi się podoba, ale trudna jest do realizacji – przecież ogród jest sztucznym światem, moim wytworem, więc ingerencja dokonuje się już na wstępie.
Pozostaje więc podziw i ogromny szacunek dla natury oraz czerpanie z niej inspiracji.
Np. tworzenie miniaturowych, wyidealizowanych krajobrazów – kompozycji roślin, kamieni, drewna. Przyzwolenie, aby pewne rzeczy toczyły się swoim torem.

Iford Manor
Podoba mi się też myśl, że mam ogród pielęgnować, ale tak, by wyglądał jak najbardziej naturalnie. To mogę z czystym sumieniem wykorzystać u siebie na Mazowszu. Ale czy wykorzystuję..? Zrobiłam sobie np. ceglane obwódki rabat... Ale z kolei nie stosuję kory, tylko rośliny okrywowe, co wygląda bardziej naturalnie.

Kolejna sprawa - znacie zasadę: mniej, znaczy więcej. Osiąga się większy efekt przez najprostsze rozwiązania. Genialne.
Np. pozbywając się wszystkiego, co niepotrzebne, żeby kompozycja była bardziej wyrazista. Właściwa linia i proporcje, równowaga między elementami – niesie spokój i doskonały efekt.
Ba... Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Ciągle usuwam jakieś rośliny z rabat, uznając, że robią mi bałagan i w zasadzie są niepotrzebne.
Co z tego, skoro lista tych upragnionych się wydłuża..? Ale może za jakiś czas uda mi się wybrać te najpiękniejsze, najlepiej się sprawdzające i  zbliżę się do ideału.

ogród japoński
Jardins Ephrussi de Rothschild - tu chyba nie zastosowano tej zasady...

Zastanawiam się nad różnicą w podejściu do ogrodu - moim i, powiedzmy skrótowo, japońskim.
Kiedy patrzę na fotografie ogrodów japońskich, widzę głównie drzewa i krzewy.

bujna zieleń otacza staw - Iford Manor
Ja, patrząc np. na brzozę widzę jej urodę. Czasem pojawiają się jakieś sentymentalne skojarzenia czy  odniesienia do sztuki.
A tymczasem za każdą rośliną  w Japonii kryje się jakaś wartość czy idea. Np. sosny, symbolizują długowieczność.
Te ogrody są niemal jak filozoficzne traktaty, niosą przesłanie intelektualne. Szkoda, że nie umiem ich czytać.

Woda w wersji mini - Iford Manor. Zagłębienie w kamieniu, mech...
Jak patrzę na wodę w ogrodzie?
Po pierwsze: emocje - uwielbiam!
Po drugie – instrumentalnie. A konkretnie – woda stwarza nowe możliwości aranżacyjne – inne rośliny, nastrój...
Może wprowadzić element dynamiki (płynąca) lub być lustrem (doświetlać, kreować nowe widoki).

wodospad w ogrodzie japońskim w Iford Manor - chciałabym mieć coś takiego w ogrodzie
ogród japoński
Jardins Ephrussi de Rothschild

Patrzę więc na wodę jak na narzędzie do tworzenia ładnego otoczenia.
Za wodą w ogrodzie może stać także ideologia. Bo pozwala poszerzyć bioróżnorodność w ogrodzie – inna wilgotność, nowe gatunki stworzeń, pożytek dla ptaków itd.

A w ogrodzie japońskim..? Woda, która wnosi do ogrodu życie i ruch, symbolizuje duchowość oraz zachodzące przemiany.

Macie w ogrodzie kamienie? Pewnie większość czytających tak. Ja też mam. Tak ładnie się komponują z roślinami, prawda?
Mogą też wzmocnić skarpę, a jakie fajne są kamienne murki, jak zmieniają oblicze ogrodu!
Czyli znów traktuję kamień jak tworzywo, narzędzie.

A w ogrodzie japońskim kamień to symbol trwałości natury. Może siedziba bóstwa.
I tak ze wszystkim.

Czy przyszłoby Wam do głowy, że pielęgnacja ogrodu jest formą sztuki? Np. grabienie liści. A tak podobno traktują to Japończycy.

Usłyszałam gdzieś, że patrzą na ogród nie jak na obiekt czy miejsce, ale jak na drogę do świata duchowości. Piękne...
Tak bywa i u nas. Np. ogrody przyklasztorne miały charakter kontemplacyjny.
A czy teraz, parząc na falujące trawy, słuchając ptaków czy podziwiając rozchylający się pąk zwykłego liścia klonowego, nie przenosimy się do innego wymiaru..?
Nabieramy dystansu, zaczynamy dostrzegać rzeczy we właściwych proporcjach.
Od kiedy zaczęłam zajmować się ogrodem zupełnie inaczej rozumiem moje miejsce na świecie. Też tak macie?

Z dwóch prezentowanych ogrodów, które powstały z inspiracji sztuką japońską, zdecydowanie bardziej pasuje mi ten z Iford Manor.
Ukryty wśród drzew, a jego centrum stanowi staw. Jest dość zacieniony, a omszałe kamienie budują wiekowy nastrój.  Nad wszystkim czuwa ukryty wysoko w krzewach Budda.

posąg Buddy w ogrodzie japońskim w Iford Manor
Zastanawiałam się, czym różni się ten ogród od widywanych  w Polsce ogrodów japońskich?
Po pierwsze - ten jest cienisty, nastrój buduje tu masa zieleni.
Druga rzecz - odosobnienie, miałam wrażenie, jakbym się znalazła w innym świecie. Może dlatego ten ogród wygląda naturalnie ? Nie miałam zupełnie wrażenia egzotyki, nawet nie wiem czy były tu takie rośliny, czy nie - wszystko zdawało się być po prostu na swoim miejscu.

Iford Manor
Iford Manor
Iford Manor - zagubiony zakątek leśny
Wariacje na temat ogrodów japońskich, jakie widziałam, są jakby jaskrawe, zawsze jest jakiś wyrazisty kolor, np. czerwony klon. I biały żwir koniecznie. I dużo światła.
I jeszcze rzadko taki ogród był wydzielony optycznie i otoczony dorosłymi drzewami. Mam wrażenie jakby czerpano z różnych stylów – trochę z zen, trochę z pejzażowych.
Efekt - zawsze wywoływały we mnie silne wrażenie sztuczności.

Jedna z podwalin stylu – oddanie ducha miejsca i nawiązanie do otoczenia - była złamana. Po co robić ogród japoński, odrzucając jego podstawowe zasady?

Wiem, to tylko zabawa gadżetami i zabranie rzeczy, które odpowiadają mi pod względem estetycznym. Przeważnie właścicieli tak naprawdę nie interesuje istota ogrodu japońskiego. Może i dobrze... Mamy prawo czerpać z czego chcemy. Mój ogród ma się podobać mnie, i mnie przynosić radość.

Zobaczcie, jak widziała ogród japoński baronowa Ephrussi de Rotschild. Jej zakątek także jest trochę osłonięty od słońca.

ogród japoński
Ephrussi de Rotschild

ogród japoński
Ephrussi de Rotschild


ogród japoński
Ephrussi de Rotschild - ta przesłona z bambusów bardzo i się spodobała!
Ciekawa jestem, które rozwiązania są Wam bliższe?
I jak myślicie – robić ogrody japońskie u nas, czy nie?





8 komentarzy:

  1. Jak zwykle pięknie piszesz, Tamaryszku.
    Niestety, ogród japoński nie dla mnie, całkiem mnie nie rusza.
    Zastanawiam się, z czym mam się sharmonizować, mając dom w samym środku niczego - szczere pole. Mój krajobraz zapożyczony to tuje sąsiadów, też nie moja bajka.
    W tej kiepskiej sytuacji dostosowuję się do ogrodzenia z cegły rozbiórkowej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Fajnie, że dobrze Ci się czyta.
      Rozumiem, że japońskie ogrody nie odpowiadają Ci zarówno pod względem estetycznym, jak i praktycznym.
      Każdy wybiera najbliższą sercu stylistykę, sprawa jasna. Na szczęście, mamy w czym wybierać.
      O ile dobrze Cię zrozumiałam, co do zasad masz wątpliwości. Myślę, że one są uniwersalne, na większości bazuje współczesna sztuka projektowania. Nie jestem architektem krajobrazu, nie znam też Twojego miejsca, ale myślę, że obranie za punkt odniesienia muru z cegły rozbiórkowej może być dobrym pomysłem. To coś, od czego możesz wyjść i co pasuje do polskich realiów - to rodzimy materiał, stosowany od wieków, bezpretensjonalny i wdzięczny (jak wiesz, sama bardzo lubię cegłę). Można go wykorzystać w ogrodzie na różne sposoby, będzie elementem spajającym całość. I już jesteś "wpisana" w kontekst kulturowy. Może najbliższe sąsiedztwo nie jest ciekawe, ale jest coś dalej - tradycja śląska czy mazowiecka? Teren płaski czy góry? Jakie drzewa rosną w pobliżu? To wszystko może pomóc wyznaczyć kształty w ogrodzie i dobrać rośliny. To według mnie jest harmonia z otoczeniem.
      Będzie fajnie, zobaczysz!

      Usuń
    2. Kiedy oglądam tzw. ogrody japońskie prezentowane przez działkowców , demonstrowane na forach ogródkowych, zawsze przypomina mi się fraza z piosenki : "na mym stole węgorz z drobiu w opakowaniu zastępczym" . Czerwony mostek, "kamienna" latarenka, bambusowy dzwonek, kolorowy żwirek i zrobione...Niech sąsiad zazdrości! Jest w tym dążeniu do egzotyki, inności , chyba trochę kompleksów, że nasze rośliny, nasze ogrody są takie pospolite . Ale zawsze doceniam nakład pracy autora - jeśli na dodatek dostarcza komuś taki ogród radości, to sens jego tworzenia został osiągnięty, nawet bez filozoficznych podtekstów.

      Usuń
    3. Zgadzam się! Mimo, że ciągle mam skłonność do patrzenia na prywatne ogrody przez pryzmat idealnych założeń, zamiast pamiętać o istotnym celu, dla jakiego przecież taki ogród powstaje - radości, jaką daje właścicielowi. Tak naprawdę to jest najważniejsze. Nawet nie maksyma: "de gustibus...". Ciągle muszę sobie o tym przypominać.

      Usuń
  2. Idee z ogrodu japońskiego można przenieść do naszych ogrodów. I nie chodzi mi wcale o odtwórstwo. Ja przenoszę je do swojego ogrodu "działkowego'. Nie mam mostków, bram, kamieni i lataranek. Ale minimalizm i dyscyplina. I wabi-sabi czyli niedoskonałe piękno (jak mówi jedna koleżanka od fotografii: estetyka błędu). Trzeba też dodać, że angielskie ogrody dużo czerpały z estetyki ogrodów chińskich i japońskich. Nieoczywista dla nas Europejczyków jest też konstatacją, że w ogrodach japońskich nie tyle drzewa (i inne rośliny) są ważne, ale przestrzeń pomiędzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że potwierdzasz moje odczucia, że można wykorzystać idee ogrodu japońskiego bez przenoszenia konkretnych elementów ozdobnych.
      Nie wiedziałam, że koncepcja niedoskonałego piękna funkcjonuje w ogrodowej sztuce japońskiej. Niemniej, coś w tym jest, że wiele ogrodów nie chwyta za serce, bo wydają się zbyt idealne. Ciekawe... Czy można gdzieś o tym poczytać?
      Co miałaś na myśli pisząc o „przestrzeni pomiędzy” - chyba nie tylko kwestię właściwych proporcji?
      Dziękuję za cenne uwagi, Ewo!

      Usuń
  3. Zapraszam do mojego ogródka na fb.私の庭へようこそ。
    Zapraszam do mojego ogrodu. Welcome to my garden.
    www.facebook.com/pages/Mój-piękny-ogród-My-beautiful-garden-/1557705881116178
    Mój piękny ogród . My beautiful garden .

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń