piątek, 11 marca 2016

NIE LUBIĘ PRZEDWIOŚNIA


ogród wygląda brzydko...









Wiem, że wszyscy uwielbiają, ale ja nie lubię i już. To dla mnie najbrzydsza pora roku i nawet nadzieja na rychłe zmiany tego nie zmieni.


rabata wczesną wiosną
wyłania się coś zielonego, ale wokół tak buro... 

nawet wrzosowisko wygląda kiepsko


 
Jedynym pozytywem tego okresu jest to, że można zacząć pracę w ogrodzie. I z każdym wykonanym zadaniem robi się ładniej.
Taki widok, jak na zdjęciu poniżej, jest miły – nie wiem dlaczego, ale rozczulają mnie te minimalne pączki na tawule i cudne listeczki orlika…

Młode listeczki orlika są śliczne
przedwiośnie w ogrodzie
na gałązkach tawuły coś się zaczyna dziać...





Przedwiośnie to marzec - nazwa tego miesiąca pochodzi od imienia boga Marsa, nie tylko w języku polskim.
Rzymianie tak nazywali ten miesiąc - po łacinie martius znaczy marsowy, czyli miesiąc Marsa.
To był jeden z ważniejszych bogów w panteonie i dużo starszy niż kultura rzymska, jeszcze praindoeuropejski.
W starożytnym Rzymie marzec był pierwszym miesiącem po zimowej przerwie, w którym można było znów wyruszyć na wyprawę wojenną.

Dla nas, ogrodników to także pierwszy miesiąc kampanii – może nie wojennej, ale rzucamy się z zapałem do walki o odrodzenie naszych ogrodów!
 
Karel Capek (którego książka „Rok ogrodnika” patronuje miesiącom 2016 r.), żeby prawdziwie przedstawić marzec ogrodnika, „pieczołowicie odróżnia dwie sprawy:
a. co ogrodnik czynić powinien i pragnie
b. co rzeczywiście czyni, nie mogąc robić więcej"

Do czego więc rwie się ogrodnik w tym miesiącu? Chce "kopać, przerywać, spulchniać (...) rozmnażać, podcinać gałązki (...) wysiewać (...) wąchać ziemię, wygrzebywać z niej palcem kiełki, radować się kwitnącymi przebiśniegami, ocierać pot z czoła (...) kłaść się do łóżka z łopatą i wstawać ze skowronkiem (...) i w ogóle szeroko, wiosennie i bujnie po ogrodniczemu żyć "

"Zamiast tego klnie, że ziemia jest nadal jeszcze albo znowu zamarznięta (...), musi chodzić do dentysty, zwala mu się na głowę nieoczekiwanie ciotka (...), traci dzień po dniu, prześladowany wszelkimi możliwymi i niemożliwymi dopustami bożymi (...), które dziwnym trafem gromadzą się właśnie w marcu"

A roboty jest rzeczywiście masa. Tu opisałam, co zwykle wtedy robię w ogrodzie. No, chyba, że zalega śnieg, co zdarzało się nie raz.
A ponieważ w tym roku  nic nie zalega, u mnie praca wre - krzewy i pnącza popodcinane i biorę się za porządkowanie rabat. A jest co porządkować! Bo ogród teraz wygląda pas-kud-nie! 
Proszę bardzo -  dziś pokażę, jak jest brzydko:

to wszystko trzeba usunąć 

...trawki poprzycinać...
... taras "zakupciany" przez ptaki wyszorować...

z trzmieliny opadła część liści, pozostałe wyglądają okropnie
porozrzucany stroisz na trawniku



I przez takie właśnie widoki nie lubię  przedwiośnia.
Ale pracuję z wielką radością! Krzewy przycięte, góry kompostu i obornika czekają na rozłożenie, nasiona kupione...

przycięta hortensja Limelight
wycięte gałązki wierzby mandżurskiej czekają na posprzątanie



Aha - pisałam jesienią, że połamały się spróchniałe deski na mostku. Już są wymienione na nowe! Pierwsza zmiana dokonana.

nowe deski, ryflowane, może jeszcze je przyciemnię


W przyszłym tygodniu, o ile pogoda nie spłata figla, rozpoczną się Wielkie Porządki! 

wszystkie te igły muszę wyzbierać spośród fiołków
liście bergenii na przedwiośniu
część bergenii wygląda fatalnie, liście trzeba usunąć
na osłodę - zaczynają się rozwijać pierwsze krokusy

przebiśniegów mam zdecydowanie za mało!














A co Wy sądzicie o tej porze roku?

34 komentarze:

  1. Ja wczoraj uprzątnęłam pół ogrodu i już jest lepiej:) Niedługo będzie pięknie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym trzeba się pocieszać - że jutro będzie lepiej, jak w starej piosence. No i pracować.

      Usuń
  2. Nie jest źle:) Trzeba żyć w zgodzie z naturalnym cyklem bo stąd płynie ta wielka energia :) Jak wystrzeli, w dwa dni będzie zielono!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy już zielone wystrzeli, to będzie inny świat, wtedy nie będę się krzywić!
      Mnie też zachwyca naturalny cykl zmian, uwielbiam naszą zmienność klimatu. I jesienią się cieszę, i zimą, ale jakoś w marcu nie mogę. Widoczny każdy musi mieć swój dołek.

      Usuń
  3. A aj lubię jak to już powoli wychodzi, to prawda, że jest szzaroburo, ale już widać, że już niedługo będzie pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrafisz widzieć, to co będzie...
      Zielone kiełki mnie rozczulają i co rok zadziwiają, jako dowód ciągłego odradzania się. Ciągle po tylu latach ogrodowania nie mogę uwierzyć, że tej burości za dwa miesiące odrodzi się wokół bujna zieloność.

      Usuń
  4. Ja też nie przepadam za przedwiośniem. A w tym roku pogoda jest wyjątkowo paskudna, co jeszcze powiększa moją frustrację. Od kilku dni jest zimno, szaro, buro, błotniście i cały czas siąpi. Jedyny pożytek, to fakt, że roślinki porządnie się napiją, co jest bardzo ważne po bardzo suchym lecie i jesieni. Mam mnóstwo sprzątania - coś już tam zaczęłam robić, ale ta pogoda...Przycięłam winorośle i część hortensji, zrobiłam porządek w przedogródku, ale ciągle jestem ' w lesie'. Czekam z utęsknieniem na słoneczko i ciepełko; może nastrój też się poprawi? Czego i Tobie życzę! Dala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta wilgotność jest bardzo potrzebna. Dzięki za wsparcie. W sumie ten jeden gorszy miesiąc w roku jakoś się przeżyje.
      Cieszę się na spotkanie w Firleju!

      Usuń
  5. sądzę, że uwielbiam :-)
    że nie musisz, a nawet nie powinnaś wyzbierać tych wszystkich igieł i liści- mniej pracy, więcej próchnicy
    że powinnaś bardziej prześwietlić (przycinając niżej, za parami pąków, nie powyżej rozgałęzień) hortensję- mniej pracy, lepszy efekt w postaci większych kwiatostanów
    i w ogóle wszystko zaraz zarośnie i się zakryje, i będzie przepięknie. Mniej napierania, więcej permakultury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzę, że miałybyśmy do pogadania... Tzn. ja bym miała mnóstwo pytań.
      Jak widać na zdjęciach, nie sprzątam zwiędniętych bylin i liści jesienią, wręcz je nagarniam na rabaty. Wierzę, że to służy ogrodowi. Ale:
      - chyba liście dębowe muszę usuwać (a jest ich dużo)? Bo z nich się zrobiła skorupa i pod spodem kiełki pleśnieją.
      - igły (a jest ich masa) zakwaszają, a nie wszystkie rośliny to lubią, więc też chyba powinnam..? Zbieram je i rozkładam pod różaneczniki.
      - jeśli zostawię te zeschnięte, na pół przegniłe łodygi itp. oraz brzozowe liście (rozumiem sens tego), to jak wtedy rozkładać kompost czy obornik granulowany? Kłaść na wierzch..? Przemieszać..?
      - czy młode roślinki przebiją się przez ten "kożuch" na wierzchu?
      - hortensji obcięłam połowę wysokości... Drzewiastą Annabelle tnę na 20 cm od ziemi, a bukietówki myślałam, że trzeba grubsze gałązki ciąć wyżej... Cięcia są za rozgałęzieniami, ale ponad parami pąków, mówisz, że trzeba ciachnąć na prostej łodydze poniżej?
      - "mniej napierania, więcej permakultury" - ta idea bardzo mi się podoba, ale chyba brak mi wiedzy, jak ją realizować...
      Dziękuję za uwagi i rady!


      Usuń
    2. Na wiosnę usuń liście dębowe, ale nie do końca, trochę może zostać, one się rozkładają powoli. Igły zakwaszają, ale jak jest ich niedużo, to mogą zostać (przesuszone rozkładają się bardzo powoli). Zbieraj "grubsze", jak na "cieńsze" rozłożysz kompost, to masz wygląd posprzątany (kołderka kompostu), a pod spodem resztki się rozłożą. Obornik tak czy inaczej musisz trochę przemieszać, jak przemieszasz z częścią tego, co leży, to tylko lepiej (napowietrzenie, dodatkowa materia organiczna).
      Roślinki się przebiją, tzn. pędy bylin i cebul oraz te z nasion, które nie potrzebują światła do kiełkowania, no i te, które mają siłę się przebić (czyli chwasty się ograniczą).
      Anabelle na 20 cm ok, chociaż można i niżej, w zależności od potrzeb- byle nad pączkami. Bukietowe cięłabym niżej, bo z każdego pączka wyrośnie długi pęd zakończony kwiatostanem, więc wolałabym mieć taki okrągły, pokryty kwiatami krzew bez krzyżujących się kwiatowych pędów. Cięłabym na prostej łodydze za parą pączków jednym słowem :-)
      No po prostu... mniej działania, więcej zaniechania :-)

      Usuń
    3. Bardzo mi się podobają Twoje rady - efekt dla ogrodu lepszy, a ja mam więcej czasu wolnego! Chyba sobie wywieszę na ścianie - NIE SPRZĄTAJ ZA DOKŁADNIE.
      Niestety, Anabelkę ciachnęłam nie patrząc na pączki... Poprawię się w przyszłym roku. No i popracuję nad bukietowymi, mam ich masę w ogrodzie. Dziękuję!

      Usuń
  6. Ja lubię przedwiośnie , chociaż brzydko i brudno, ale myślę już o tych cudnych roślinach, które niebawem zaczną żyć!
    Pracy jest mnóstwo, ale to dla mnie przyjemność. Nie grabię dokładnie rabat, bo wszystko się rozłoży. Poza tym o tej porze śpią w nich różne żyjątka:)
    Jeszcze nie przyciełam hortensji, ale za to poprzycinałam drzewa w sadzie.
    Jak ja kocham tę robotę!
    Ciepłe pozdrowienia zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobacz, jak to fajnie - pracę, często dość ciężką, taktujemy jak przyjemność!
      A co do czyszczenia rabat - jak nakładasz nawóz czy kompost? Na te resztki? Mieszasz? Czy żyjątkom to nie szkodzi?

      Usuń
  7. Niby Wielka Maruda, a kipi optymizmem przedwiosennym. Nie wierzę, że nie lubisz i już!
    Ja uwielbiam, no może nie tegoroczne. Pracy dużo, ale my się do tego rwiemy, a odpoczniemy sobie [śmiech pusty] latem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, wiesz... bo cieszę się nie z tego, co widzę, tylko z tego co robię! Życie staje się zupełnie inne.

      Usuń
  8. Mnie szlag trafia! - prace ogrodowe stoją, bo ciągle pada. :/ Wszędzie mamy błoto i nie można siać marchewki i cebuli sadzić :( Jedyne co robię,to rozsady w foliaku. Prawie nic nie jest przycięte, przekopane i posprzątane.
    Kiszka z wodą !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli Twój przypadek dokładnie pasuje do zacytowanego opisu Capka... Zawsze to jakieś pocieszenie, że taka sytuacja nie jest taka rzadka.
      U mnie dziś piękne słońce, lecę do ogrodu, mam nadzieję, że Ty też!

      Usuń
  9. Zajrzałam dziś do Pani i aż się roześmiałam bo właśnie opublikowałam tekst będący pochwałą szarości w ogrodach - mówię i piszę poważnie - to takie frapujące jak bardzo mogą się różnić nasze odczucia...ale zdecydowałam się na ten komentarz mając wrażenie , że usilnie próbuje Pani uzyskać odpowiedź na pytanie co z tymi liśćmi, itd. Po przejrzeniu Pani wpisów,sądzę że gospodarujemy w podobnie trudnych warunkach glebowych i ja również przez długi czas szukałam odpowiedzi na wiele pytań ... Otóż ja robię to tak, w żadnym razie nie sprzątam rabat na zimę (Pani też nie ), na wiosnę kiedy tylko pogoda na to pozwoli delikatnie wygrabuję liście z rabat - te dębowe usuwam w najdalszy kąt ogrodu - rozkładają się potwornie długo - liście inne, lipowe, akacjowe czy z leszczyny wracają na swoje miejsce na rabacie na której rozkładam wpierw obornik lub kompost - tak na marginesie kompost powstały z odpadów pochodzących z mojego ogrodu jest bardzo "słaby", zawiera mnóstwo piasku, pomimo tego, że wzbogacam go nawozem końskim. Po rozłożeniu obornika delikatnie mieszam go z górną warstwą ziemi (ja robię to małymi grabiami) i rozkładam na rabacie wygarnięte wcześniej liście - podejrzewam, że wygląda to na zajęcie bardzo pracochłonne ale zapewniam, ze robi się to naprawdę szybko, a efekt jest niezwykły - rośliny otulone taką 'kołderką' czują się znakomicie.Mm też niejakie doświadczenia z permakulturą ale w moim ogrodzie ten typ uprawy wymagał więcej nakładu pracy niż ten tradycyjny.Pozdrwaiam, jeśli ma Pani więcej pytań to w miarę moich możliwości chętnie odpowiem .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także, mimo tylu lat życia, nieustannie fascynuje, jak ludzie inaczej widzą te same rzeczy. Świat jest ciekawy!
      Dotychczas wybrane liście i resztki z rabat wyrzucałam na kompost, a ziemię nawoziłam obornikiem i dojrzałym kompostem. Potem w trakcie sezonu okrywałam ziemię skoszoną trawą, albo resztkami z przesianego kompostu. Teraz skorzystam z Pani rady i okryję nawiezioną ziemię wygarniętymi liśćmi. Tym bardziej, że i tak moich ściółek nigdy nie starcza na cały ogród.
      Bardzo dziękuję za rady! Na bloga na pewno zajrzę. Może tam zapytam o doświadczenia z permakulturą, to bardzo ciekawe.

      Usuń
  10. U nas w zasadzie dziś pierwszy dzień prac ogrodowych, do tej pory tylko jakieś krótkie chwile z doskoku... U nas też badylaste przedwiośnie, ale najgorsze już za nami :)
    serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja się dziś zharowałam..! Rąk nie czuję. Ale, naturalnie, jestem szczęśliwa. Najważniejsze, że przygotowałam warzywnik.
      Oby mrozy nie wróciły!

      Usuń
  11. Ja lubię przedwiośnie bo blisko juz do wiosny.Pracy w ogrodzie jest duźo ale to sama przyjemność tam pracować.Hortensje juź przycięłam, ale róże jeszcze czekają na cięcie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wszyscy jesteśmy spragnieni pracy w ogrodzie. Wyobraź sobie, że ja nie mam róż - jeden problem z głowy. No, ale i radości potem mniej.

      Usuń
  12. A ja ten czas uwielbiam bo najfajniejsze są chwile oczekiwania.
    Co tam robota stale coś wyłazi i coś i coś i to cieszy. Oczywiście frustruje maga ilość pracy no ale w marcu to pikuś. Ja nie lubię właśnie kwietnia - wtedy jestem stale podenerwowana bo nie lubię jak coś przekwita i już jest po no i nigdy nie zdążam z przesadzaniem/dzieleniem.
    Ja bym tą hortensję ciachła niżej. W tym roku tnę mocno za przykładem Hortensjady u nas - posłuchałam zobaczymy.
    pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira, mnie nie martwi ilość pracy w marcu czy w kwietniu, przecież lubię to, jak wszyscy. Tylko, że jest tak brzydko..!
      Myślisz, że mogę hortensje jeszcze przyciąć? Jutro sprawdzę, jesli nie ma dużych pąków, to ją skrócę. A jak nie, to zrobię tak następnej wiosny.

      Usuń
  13. No teraz nie jest zbyt fajnie, ale samo poczucie, że wiosna już tak blisko poprawia nastrój - przynajmniej mnie. Niedługo znów będzie trzeba wyciągnąć sprzęty ogrodowe i zacząć ogarniać wszystko po zimie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, że poczucie bliskości wiosny poprawia nastrój. Ja już zaczęłam "ogarniać"!

      Usuń
  14. Hihi..uśmiałam się z cytatów, bo właśnie tak mam :D...chciałabym na ogródek...a tu choroba dopadła.
    Mnie najbardziej rozczulają małe rozchodniki i pietruszka odrastająca z zeszłego roku :).
    Nie wiem, jak pocieszyć z przedwiośniem...ja należę do lubiących ;), może napiszę tylko, że już niedługo będzie można zaśpiewać: "Brnąłem do ciebie maju
    przez mrozy i biele
    przez śnieżyce i zaspy
    i lute zawieje
    przez bezbarwne szpitale
    korytarze stycznia
    w tych korytarzach słońce
    gasło ustawicznie

    a teraz maj dokoła maj
    wyświęca ogrody
    i cały ja i cały ja
    zanurzony w jordanie pogody
    a teraz maj i maj i maj
    dokoła się święci
    od wonnych bzów szalonych bzów
    wprost w głowie się kręci"
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za taką poetycką pociechę! Skończymy w marcu porządki i ani się obejrzymy, a to już będzie kwiecień, który jest o wiele ładniejszy. A wonny maj to już bajka...
      Moja pietruszka też odżyła!
      Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i całych dni w wiosennym ogrodzie.

      Usuń
  15. Nie lubię przedwiośnia,a u mnie nawet wiosna później, więc to przedwiośnie przeciąga się w nieskończoność. Świetne te nowe deski (ja bym przyciemniła ciut). Buziaki DorotaDTJ1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jedyną pociechą w tym okresie jest to, że można już powoli zacząć pracę w ogrodzie, co uwielbiam, no i nadzieja na rychłą wiosnę.
      Z deskami masz rację - trochę przyciemnię.

      Usuń
  16. Faktycznie i ja nie za bardzo lubię ten czas przedwiośnia, ale że aura pozwala na dość wczesne sprzątanie, mam czysto szybko i jakość idzie wytrzymać.
    Ja bym deski olejowoskiem zrobiła i nie ściemniała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest taki lekko barwiący olej impregnat. W rzeczywistości nie jest tak żółty, jak na zdjęciu, jest ciemniejszy. Zobaczę, jak się będzie sprawował w sezonie.

      Usuń