tojeść rozesłana szybko zarasta powierzchnię |
Kiedyś tojeść pojawiła się u mnie w dwóch formach - zwykła, zielona i odmiana "Aurea" o złocistych listkach.
W opisach występowała jako roślina na każde warunki świetlne - słońce czy cień, nie robi jej różnicy. I okazało się to świętą prawdą. W cieniu pod krzewami, doskonale sobie radzi.
Jaka byłam zadowolona, posadziwszy ją na dwóch rabatach..! Szybko się rozrastała, ładnie pokrywając miejsca między roślinami. Bo jest niziutką, okrywową rośliną, o długich, ukorzeniających się pędach. Mogą mieć nawet 60 cm długości.
Tojeść o zielonych listkach miała zastąpić korę na Długiej Rabacie, u stóp krzewów i bylin. Spełniać rolę naturalnej ściółki i tła.
młodziutka tojeść, kwitnąca na żółto |
Natomiast żółta tojeść Aurea, w innym miejscu, stanowić miała kontrastowe tło dla małych berberysów "Bagatelle" o ciemnych liściach.
Na marginesie dodam, że dziś na takie zestawienie nigdy bym się nie zdecydowała. Owszem, wyglądało to efektownie, ale obecnie nie takie efekty mi się marzą. Więc po tej kompozycji nie ma już śladu. Zresztą cała ta rabata wygląda inaczej.
tojeść Aurea wśród berberysów Bagatelle |
ta sama tojeść wkrótce |
... i rok później! |
Ale nie względy estetyczne były przyczyną usuwania tojeści z ogrodu, ale jej ekspansywność.
Znalazłam, co prawda, informacje, że jest ekspansywna, ale myślałam sobie: to doskonale, szybciej zasłoni ziemię. Jak to często bywa, szybki rozrost rośliny na początku cieszy, a potem staje się utrapieniem.
Tak też było z moją tojeścią. Początkowo wydawało mi się, że zawsze będzie można ją przyciąć i w ogóle nie widziałam problemu.
Ale jakoś nie wiadomo kiedy, wrosła w krzewy berberysu, w azalie japońskie, w miniaturowe świerki, w bukszpany...
nie widać tego na zdjęciu, ale jest wszędzie... |
No, i jest nie do usunięcia z krzewów, bo nie da się tam wsadzić ręki, a urywana z wierzchu, wkrótce wygląda tak samo.
Tojeść pojawiła się również to tu, to tam na trawniku (jak..??).
wiosna - to zielone, to tojeść, nachyłki przebijają się przez nią |
Również usunięcie jej z podłoża jest trudne - tworzy gęsty kożuch na powierzchni, a pod ziemią kłębowisko korzeni. Gdyby tak rosła na pustym poletku, wystarczyłoby przekopać je porządnie i wybrać pędy i korzenie. Ale jak to zrobić na rabacie pełnej roślin..?
Z żółtą tojeścią był nieco mniejszy problem, jej tempo wzrostu było troszkę wolniejsze i łatwiej dała się usunąć. Rosła też na mniejszym obszarze. Już jej nie ma w moim ogrodzie.
Dobrze się stało, bo i tak nie miałaby racji bytu, na fali mojego usuwania żółtych plam z ogrodu.
dziś zostały z tego tylko bukszpany i żurawka Southern Comfort |
Za to zielona tojeść na Długiej Rabacie szybko wymknęła się spod kontroli. Walczę z nią do tej pory i ciągle jest.
No, tak szczerze mówiąc, nie zabrałam się za nią kompleksowo, bo opanowała za duży obszar. Usuwam tak po trochu, co jest bez sensu działaniem. Może w nowym sezonie uda się podjąć próbę wyrwania jej w całości. Tym bardziej, że pozbyłam się właśnie czerwonych berberysów z tej rabaty. Będzie odrastać, bo nie da się usunąć wszystkiego z krzewów, to wiem, ale liczę, że zadanie stanie się łatwiejsze do wykonania.
W najnowszym katalogu Związku Szkółkarzy Polskich jest informacja, że tojeść rozesłana polecana jest do ogrodów skalnych. Na pewno ładnie pokryje kamienie, jej pędy malowniczo wyglądają, zwisając.
Ale ja bym nie ryzykowała, według mnie zarośnie wszystko.
Literatura przedmiotu podaje, że tojeść lubi żyzną i wilgotną glebę, ale da sobie radę w gorszych warunkach. I zdecydowanie tak jest, urośnie wszędzie. No, nie wypróbowałam jej w głębokim cieniu.
Tak więc gorąco odradzam sadzenie tojeści rozesłanej na rabatach, wśród bylin czy gęstych krzewów. Odgrodzenie jej barierą nie pomoże, bo pędy na powierzchni ją przekroczą i się ukorzenią.
Za to jeśli ktoś ma potrzebę pokrycia pustej powierzchni, bez zamiaru sadzenia tam innych roślin, tojeść rozesłana nadaje się do tego jak najbardziej. Tworzy zwartą, płaską, zieloną powierzchnię.
Także np. między kamieniami, w szparach na ścieżce by się sprawdziła.
W takiej roli użyłam jej w Kąciku pod Lipą (w wersji zielonej). Układałam tam cegły sama, kształt placyku jest nieregularny, cegły rozbiórkowe też różnych rozmiarów, więc szpar jest wiele. Nie podlewana, w piachu, daje sobie radę i nie zagraża niczemu, ożywiając ceglaną nawierzchnię.
tojeść wetknęłam u stóp murka, a także w szpary między cegłami na środku, w kilku miejscach |
Tojeść rozesłana jest nawet ładna - ma kształtne, drobne listeczki, w kolorze żywej zieleni lub żółci.
Szczelnie pokrywa powierzchnię.
Latem (VI-VII) pojawia się na niej sporo drobnych, żółtych kwiatków, które są dobrze widoczne na tle zielonego dywanu. W odmianie złotej, naturalnie, się nie wyróżniają.
W opisach tej rośliny znalazłam informację, że wymaga odmłodzenia po 5 latach. U mnie rośnie na słabej glebie już 6 lat i nie widzę żadnych oznak osłabienia czy przerzedzenia.
Po tych wszystkich ostrzeżeniach powiem, że nie chcę usunąć tojeści całkowicie z ogrodu!
Ale może pojawić się tylko na specjalnych zasadach. I tak będzie.
Zostaje w Kąciku pod Lipą.
Oraz posadzę ją w doniczce, wstawionej do kamiennego postumentu, żeby ładnie po nim spływała. Chcę, żeby był przysłonięty zielonymi pędami, których długość będę mogła modelować. Na zimę doniczka będzie dołowana.
Chcę osiągnąć podobny efekt, jak na tym zdjęciu z tegorocznej wystawy Zieleń to Życie.
Mam nadzieję, że po roku będę mogła pokazać swoją kompozycję (umieszczoną zresztą na Długiej Rabacie).
słupki z tojeścią rozesłaną na jednym ze stoisk wystawy Zieleń to Życie |
Wprowadzając tojeść rozesłaną do ogrodu, róbcie to naprawdę bardzo ostrożnie.
Mam tojeść zieloną i bardzo ją lubię. Jest w miejscu, gdzie niczemu nie zagraża, a okrywa litościwie ohydny beton. Ma tam cień prawie całe lato i to jej nie przeszkadza. Lubię ją i już. I te żółte kwiatki!
OdpowiedzUsuńCzyli to roślina do zadań specjalnych! Chwała jej za to.
UsuńKiedyś miałam tojeść na skalniaku i tak jak piszesz wszystko mi zarosła. To naprawdę bardzo ekspansywna roślina.
OdpowiedzUsuńA, widzisz, takie miałam przeczucie z tym skalniakiem. To ciekawa roślina, ale naprawdę na specjalne miejsca.
UsuńKiedyś widziałam łan żółciutkiej tojeści i bardzo mnie zachwycił. Próbowałam posadzić ją wraz z konwalią majową w wąski pas ziemi między podmurówką płotu i drogą. Konwalia radzi sobie dobrze choć też nie rozrasta się szaleńczo ale tojeść nie bardzo daje radę :(
OdpowiedzUsuńO, to jestem zaskoczona.Moja wetknięta dosłownie w piach między cegłami przyjęła się bez problemu. Ciekawe, jaka jest przyczyna.
UsuńMoże ona gliny nie lubi.
UsuńMoja zielona, na razie, rośnie na piachu przy cegłach, a ta największa grupa, na Długiej Rabacie ma wierzchnią warstwę gliny...
UsuńU mnie podobnie - posadziłam złotą odmianę tojeści na mojej Okrągłej Rabacie pod jabłonką i ...rośnie bardzo kiepsko. Liczyłam na to, że zadarni mi przestrzenie między funkiami i liliowcami, a ona zajęła obszar może pól metra kwadratowego i od paru lat ani o jotę się nie rozrosła. Ciekawa jestem, co jej nie pasuje...Pozdrawiam! Dala
OdpowiedzUsuńA jaka tam gleba wokół? Moja żółta obrosła liliowce. Ale na piaszczystej glebie.
UsuńNo nie, piaszczystej gleby to u mnie nie ma. Może to jest przyczyna? Zbyt żyzna i lekko kwaśna gleba? Wiele roślin uwielbia takie warunki, ale niektóre, jak widać, - nie bardzo...
UsuńNo, cóż, mogę mówić tylko o swoich doświadczeniach, może jakiś specjalista się wypowie. Chociaż na formę rośliny ma wpływ tyle czynników, że, jak sama wiesz, standardowe opisy często się nie sprawdzają.
UsuńMam identyczne odczucia co do tojeści. Mam odmianę żółciutką i do tej pory nie wiem, czy mi się podoba, czy nie ;).
OdpowiedzUsuńA rozrasta się szybko? Jest ekspansywna?
UsuńMoże nie lubi konwalii?
OdpowiedzUsuńRacja. Ja mam działkę zarośniętą tojeścią i będzie problem w nowym sezonie. Działka niedawno kupiona z wieloma chwastami do usunięcia niestety. Za to w donicy na balkonie mam tojeść żółtą kilka lat juz i zawsze odrasta wiosną, nie osłaniam jej wcale a daje radę. Jako balkonowa roślina jest rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz odchwaszczać całą działkę, trochę się napracujesz, ale możesz zrobić to skutecznie.
UsuńCiekawa informacja dla mnie z tą donicą, w jakiej części Polski mieszkasz? Ja myślałam o dołowaniu donicy, bo obawiam się, że korzenie mogą przemarznąć. Doniczka po prostu stoi sobie luzem?
Niestety całej działki odchwaszczać nie będę bo jest mnóstwo roślin, których nie chcę się pozbyć. Pewnie po moim odchwaszczaniu będą się gdzieniegdzie pojawiać się niechciane rośliny. A co do doniczkowej tojeści to doniczka stoi luzem, ale przy ścianie więc ma cieplej i jest osłonięta od wiatru a obok stoi duża donica z miskantem i też osłania trochę. Oczywiście jak mrozu nie ma to podlewam ją trochę. Mieszkam w Katowicach. Napiszę jeszcze, że niedawno trafiłam na Twój blog i zaczynam się zadomawiać. Będę stałą czytelniczką :)
UsuńMieszkasz na południu, więc masz trochę cieplej niż ja. Moja tojeść ma rosnąć w dość osłoniętym miejscu, więc może spróbuję tylko osłonić pojemnik... Zastanowię się, dzięki za odpowiedź.
UsuńI cieszę się, że zaglądasz! Zapraszam serdecznie.
Spróbuję więc posadzić osobno :)
OdpowiedzUsuńDaj znać, co z tego wyszło!
UsuńMam tojeść rozesłaną na naszym mazurskim siedlisku i uwielbiam ją. Wśród łąk jest kilka dorodnych wierzb, jakieś brzozy, nawet dąb i kilka krzaków bzu czarnego - nazywam to uroczyskiem. Od kilku lat to dzikie miejsce próbuję "ucywilizować", bo porasta je dorodna pokrzywa, ale ... w małym dołku konkurowała o życie właśnie tojeść. Odkąd systematycznie mąż kosi pokrzywy, tojeść się rozrosła, pokrzywa przegrywa, co mnie bardzo cieszy; założyłam w uroczysku nawet kilka rabat kwiatowych, ale tojeści do nich jest jeszcze daleko. Jest nadzieja, że zachowana będzie równowaga i tojeść nie okaże się wredotą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
No, tak, tojeści kosiarka nie "weźmie"... Z Twojego opisu wynika, że powstaje naturalny zakątek ogrodu. Wymienionym przez Ciebie roślinom tojeść nie zaszkodzi. Uważaj tylko na zmniejszenie dystansu do rabat. Po kilku latach tojeść potrafi zaskoczyć. Pozdrawiam!
UsuńTo prawda, tak jak pisałaś to roślina do zadań specjalnych i w specjalne miejsca. Rośnie równie szybko w piasku jak i w glinie i w glebie pośredniej.
UsuńU większości piszących zachowuje się jak terminator...
UsuńZauroczyła mnie złota odmiana w doniczce. Gdy zobaczyłam, co potrafi w gruncie, w porę się pozbyłam, choć ona jeszcze tu i tam się pojawia. Znielubiłam podobnie jak karmnik ościsty, który jest wszędzie, choć dawno go nie powinno być już nigdzie. Z drugiej strony, obie rośliny piękne, ale tylko na odpowiednie stanowiska.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że karmnik ościsty jest taki agresywny, nawet bałam się, że może się ogałacać. Myślałam o posadzeniu go między kamieniami ścieżki, która biegnie przez rabatę. Może lepiej, w takim razie, dać tam macierzankę...
UsuńRośliny ładne, też tak myślę, tylko trzeba z nimi uważać.
Karmnik jest jeszcze gorszy niż tojeść. Nie da się go wyprowadzić z ogrodu. Podobnie mam z podagrycznikiem, który był na zakupionej działce. Nie jestem w stanie go powstrzymać nawet Roundupem, bo palę inne byliny.
UsuńJuż skreśliłam karmnik z listy roślin do posadzenia! Mam podagrycznik w ogrodzie, ale Variegatę, ten jest chyba mniej agresywny. W mojej suchej ziemi, na skarpie, daje się utrzymać w ryzach od lat. Ty masz gatunek?
UsuńBardzo lubię tojeść ze względu na jej maskujący charakter wszystkich ogrodowych niedoskonałości:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Z pewnością tej zalety nie można jej odmówić, Mario! I wykorzystać ją, pamiętając o zagrożeniu, które może stwarzać.
UsuńA Tobie tojeść nie sprawia kłopotów?
Nawet jeśli jest nieproszonym gościem - to jakoś ciężko jest mi się z nią bezwzględnie rozprawić i po prostu wyrzucić. Jeśli rośnie pomiędzy dużymi krzewami, wtedy nie ma problemu. One dają sobie z nią radę. Gorzej jest, jeśli zagłusza mniejsze byliny - wtedy od czasu do czasu interwencja jest niestety niezbędna.
UsuńMasz rację, dużym krzewom tojeść nie zagraża. Mają luźniejszą koronę i nawet, gdyby zachciało jej się wspiąć za wysoko, łatwo ją zdyscyplinować. Potrzebuje po prostu specjalnej uwagi i miejsca.
UsuńTojeść rośnie u mojej sąsiadki i często namawia mnie na sadzonki. Kiedyś już się skusiłam, posadziłam nawet nie w pełnym cieniu, takie miejsce zdaje się idealne do wszystkiego i... nie przyjęła się. Ale też pomyślałam, że posadzę ją w donicy, widziałam kiedyś takie zdjęcie i mnie zachwyciła :) Jakoś na ZtŻ nie zauważyłam tych donic. A sąsiadka też raczej nie ma problemu z jej ekspansywnością. Ale u nas glina ;)
OdpowiedzUsuńMoże sadzonka była przesuszona... Może ona gliny nie lubi. Jeśli tak, to daj jej w doniczkę bardziej przepuszczalne i mniej zasobne podłoże. Ja swoje wyrywałam z jednego miejsca i po prostu wtykałam w to piaszczyste podłoże.
UsuńJa już od trzech lat próbuje wprowadzić sadze gdzie się da tojeść mam żółtą i tylko troszkę się uchowała.Tak samo karmnik .tak bym chciała aby u mnie były ekspansywne.
OdpowiedzUsuńJa też o tym marzyłam kiedyś - żeby ten bluszcz czy tojeść wreszcie pokryła ziemię. Ale ani się obejrzysz, jak będziesz tego żałować, bo utrudnią bardzo albo wręcz uniemożliwią życie innym bylinom. Pilnuj ich zawczasu albo sadź w bezpiecznym miejscu. Wtedy niech szaleją!
UsuńU mnie tojeść zwykła, zielona zawlokła się sama i zawsze gdzieś się przewija w opisywanym już przeze mnie ,,dzikim" trawniku. I na słońcu niespecjalnie ją widać, bo ginie w tłumie, ale w cieniu - świetnie pokrywa powierzchnię. Daje ciemnozielony, gęsty dywan, a wczesnym latem masę ślicznych, żółtych kwiatków. Pod starymi drzewami o płytkich korzeniach, pod którymi nic nigdy i tak nie chciało rosnąć, jest nieoceniona! Prawdą jest teza o jej ekspansywności. U mnie ciągle panoszy się na wysokich rabatach bylinowych, ale już dawno zrezygnowałem z jej usuwania, bo to prawie niewykonalne bez niszczenia wyższych roślin, a poza tym wypełnia puste wiosną miejsca po późno pokazujących się bylinach, tworząc ponadto ładne tło dla botanicznych tulipanów, narcyzów, szafirków i innych cebulowych, wsadzonych tu i ówdzie między bylinami. Latem i tak ich nie widać. Złotą natomiast mam w donicy, zawieszoną na gałęzi podcinanego od dołu przez poprzednich właścicieli ogrodu drzewa w cienistej części ogrodu. Jej długie pędy zwisają z gałęzi do samej ziemi, ładnie rozjaśniając dość ciemne miejsce i stanowiąc ekran dla innych roślin. Dbam tylko o to, aby się nie ukorzeniała w ziemi na dole i nie rozprzestrzeniła. Na zimę donicę ściągam z gałęzi, aby nie spadła i stawiam po prostu na rabacie pod drzewem, na którym była powieszona. Zimuje bez problemu.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że i ja miałam tojeść w donicy, chciałam, żeby własnie spływała po słupku. Ale że on stoi na tyłach rabaty, ciągle zapominałam ją podlewać i pomysł się nie sprawdził, a szkoda. Może kiedyś wrócę do tego pomysłu, tym bardziej, że, jak piszesz, tojeść zimuje bez problemu w donicy.
UsuńOstatnio bardzo mi się sprawdziła zielona tojeść na brzegu leśnej sadzawki, świetnie wygląda. Myślę, że to trochę niedoceniona roślina.
Zielona zdecydowanie jest niedoceniona. Łatwiej niż w ogrodach znaleźć ją w jej naturalnym środowisku. Żółta natomiast zrobiła ostatnio karierę, szczególnie na balkonach. Myślę jednak, że to (niestety) dość przelotna moda. Moim zdaniem, z kwiatami w donicach, w lekkim cieniu lepiej od tojeści wygląda równie ekspansywny kurdybanek z biało obrzeżonymi liśćmi. Tojeść jest nieco ,,mdława''. Samemu za to - wygląda świetnie. A co do zapominania o podlewaniu tojeści, to przeżywa ona krótką suszę. Raz zdarzyło mi się, że zaschły jej liście - przycięta do samej ziemi i zanurzona w wodzie razem z donicą ładnie odbiła już po tygodniu. Tojeść to bardzo wytrzymała roślina - urośnie w każdych warunkach, byleby miała w ziemi wilgoć. Jeśli chodzi o zimowanie w donicy - nie wiem, czy u każdego się to sprawdzi, u mnie sprawdza się, bo mieszkam na zachodzie kraju. Tu tegorocznej zimy najniższą temperaturą było... -3 stopnie Celsjusza. Wydawałoby się, że to dobra pogoda, ale straciłem bardzo wiele roślin, np. cały szpaler szałwii lekarskiej i dostane w prezencie od babci, stare i zapomniane odmiany maków wschodnich, a nawet niektóre malwy. Po prostu wygniły.
OdpowiedzUsuńŻółta tojeść wydaje mi się zbyt agresywna, miałam ją kiedyś na rabacie u stóp bordowych berberysów. Usunęłam to zestawienie, kontrast i takie efekty nie dla mnie.
UsuńWarunki pogodowe bardzo się ostatnio zmieniły, musimy się do tego przyzwyczaić i nasze ogrody również, nie obędzie się bez strat, niestety. Może pojawi się szansa na uprawę roślin dotąd unikanych..? Ja np. dotąd w zasadzie nie sadziłam roślin strefy 6B i dalej, oczywiście.
Myślę, że taka szansa już się pojawiła. W XX wieku na przykład, platany i czerwone kasztanowce w gruncie nagminnie wymarzały. Teraz to pospolicie sadzone drzewa. Nie kręcą mnie egzotyczne rośliny, na potwornie suchym miejscu, na którym (o dziwo!) ładnie rośnie migdałek mam jedynie opuncje, z kilkoma innymi darniowymi roślinkami. Podobają mi się kwiaty tych kaktusów, są piękne, kolorowe i wytworne, przypominają najbardziej wyszukane piwonie. Zimują w gruncie, dostają jedynie daszek z folii, żeby nie wygniły. No i mam jeszcze kilka takich bardziej znanych egzotycznych bylin, jak np. juki i trytomy, ale je zna chyba każdy, kto ma ogród i uprawia w nim byliny.
UsuńA wiesz, że i ja nie przepadam za egzotycznymi roślinami. A poza tym, nie pasowałyby do mojego ogrodu i stylu, jaki wybrałam. Kiedyś miałam juki, ale je usunęłam. Chyba nie mam nic egzotycznego...
Usuń