A dobór barw, ich komponowanie i dobranie do miejsca, ma na ten efekt ogromny wpływ. Ponieważ miałam (i mam) z tym kłopoty, wracam do tej książki stale.
Ale dziś nie o książce, tylko o mojej własnej koncepcji kolorystycznej ogrodu i co z tego wynikło.
kolory nad strumieniem |
Po pierwsze – i to jest przyczyna moich obecnych problemów – ta moja koncepcja niedawno się zmieniła…
Kiedy zaczęłam zastanawiać się nad wizją swojego wymarzonego ogrodu (a było to jakieś 10 lat temu), uznałam, że najbardziej zależy mi na harmonii i spokoju.
Więc odrzuciłam wizję orgii kolorowych kwiatów, bo na pewno na dłuższą metę by mnie męczyła.
Miała być zdecydowana przewaga zieleni.
zieloności na Rabacie Leśnej |
Żeby stworzyć atmosferę spokoju, miałam unikać kontrastów kolorystycznych.
Wśród zieleni miały pojawiać się miejscami wyraziste plamy koloru – np. kolorowy krzew albo spora grupa bylin/kwiatów. Żadne tam kipiące kwiatami rabaty bylinowe.
Zresztą, jak pewnie wielu początkujących ogrodników, bylinami się wtedy specjalnie nie interesowałam.
Kolorem dominującym wśród zieleni miał być ulubiony żółty, z lekką domieszką pomarańczu i kroplami czerwieni. Czyli barwy ciepłe.
dzielżany i liliowce |
Przeszukiwałam książki, katalogi i internet w poszukiwaniu roślin w tych kolorach.
Różowy (ani fioletowy) był ABSOLUTNIE niedopuszczalny. Bez względu na odcień.
Konsekwentnie (czy aby na pewno?) trzymałam się tego planu, kupując rośliny.
języczka pomarańczowa i liliowce nad strumykiem |
Wiem, że te barwy nie są relaksujące, ale ponieważ miały stanowić tylko akcenty, plamy rozrzucone wśród masy zieleni, uznałam, że będzie ok i nie zmąci to wrażenia spokoju.
Z Czasów Ignorancji miałam w ogrodzie jakieś fioletowe trzykrotki, różowe bodziszki korzeniaste czy tawułki nad strumieniem.
Ach, jak ich nie lubiłam…
trzykrotka - jest do dzisiaj |
kwitnące hosty - ohydny kolor, obcinam te kwiaty |
Za to od początku lubiłam barwy jesieni i kupowałam rośliny atrakcyjne o tej porze roku.
dawny ogród w barwach jesieni |
W którymś momencie mojego ogrodowania dostrzegłam urodę bieli, a z czasem moje zauroczenie tym kolorem rosło.
A jak już całkiem urosło – zamarzył mi się – i zaczął powstawać Biały Ogród (2009 r.), a w całym ogrodzie pojawiały się kwiaty tej barwy.
hosty w Białym Ogrodzie |
szałwia i dzwonki , Biały Ogród |
floksy, przetacznikowiec i rutewka w centralnej części ogrodu |
Przez pewien czas bardzo mi się spodobał pomysł wprowadzenia koloru kobaltowego do Białego Ogrodu, dla jeszcze większego podkreślenia bieli. Posadziłam tam ostróżki. Ale za słaba ziemia u mnie i padły, razem z koncepcją.
Ponieważ mnóstwo oglądanych przeze mnie ogrodów miało różowe kwiaty, mimo, że ciągle się krzywiłam na takie kompozycje, zaczęłam zastanawiać się nad dopuszczeniem różowego wiosną, tak tymczasowo.
Nic z tego nie wyszło, ale to był pierwszy wyłom w moich upodobaniach.
Kiedy tak oglądałam te dziesiątki zdjęć z setkami różowych kwiatuszków, uświadomiłam sobie, że niektóre zaczynają mi się podobać - mianowicie te w pudrowych różach, rozbielone i subtelne.
No i mi się przestawiło w głowie...
jasna firletka Jenny |
To było jakieś cztery lata temu, ale początkowo w ogrodzie nic nie zmieniałam.
tych słoneczniczków już nie ma... |
Niestety, zaczęły mnie drażnić żółtości, szczególnie te jasne, słoneczne.
Jednocześnie dostrzegłam, że cudne, małe, żółte igliczki, które sadziłam, przez te lata wyrosły na wielkie krzaczory (dlaczego ich nie cięłam mocno przez te lata??).
I to już jest poważnym problemem, bo nawet duża kępa żółtych kwiatów jest delikatniejsza niż masywna bryła iglaka.
W dodatku kwiaty są tylko przez pewien czas, a zimozieloną roślinę mam przed oczami stale.
No i pozbyć się bylin można w miarę bezboleśnie, a 10-15-letniego iglaka..?`
nasadziłam takich jałowców wiele... |
ta ciężka bryła żywotnika jest żółta, nie da się tego nie zauważyć w ogrodzie |
Nie tylko dobór kolorów decyduje o efekcie, ale i sposób ich łączenia – miały być plamy, kolory w blokach.
A teraz zaczęły mi się podobać mieszane kompozycje typu łąkowego – również sadzenie po wiele egzemplarzy 2-3 odmian, ale przemieszane ze sobą.
I jeszcze, żeby to były drobne kwiaty, nie np. wielkie lilie.
plamy białych i fioletowych kwiatów |
dziś zachwyca mnie coś takiego, w dodatku uwielbiam kosmosy |
kwiaty lilii Kentucky |
mój obecny faworyt - rutewka delavaya |
W 2013 zaczęła powstawać na środku trawnika Rabata pod Sosną (jeszcze jej nie pokazywałam na blogu). Początkowo nie miałam sprecyzowanej wizji, jak ma wyglądać dobór kolorów.
Ale już rok później wymyśliłam – rewolucyjną koncepcję biało-różowej rabaty.
No, wiem, że to żadna rewolucja, tylko klasyczne rozwiązanie... Widocznie ja mam odwrotnie – zaczęłam od modnych dziś kolorów ognistych, a doszłam do klasyki. Dla mnie to rewolucja.
W dalszym ciągu jednak nie lubię mocnego różowego i koloru lila.
kwiaty magnolii Susan, tego koloru nie lubię |
Tak więc upodobania kolorystyczne zaczęły mi się zmieniać zaledwie 2-3 lata temu.
To w głowie, a co się zmieniło w ogrodzie?
Pozbyłam się części kolorowych iglaków i już nigdy nie kupię, żadnego kolorowego.
Ani variegaty – żadnych więcej roślin o pstrokatych liściach! Tylko zielone.
Ale przecież tak sobie od początku planowałam – jak to się stało, że pojawiły się w moim ogrodzie??
Niestety, część musiała zostać. Wielkich nikt ode mnie nie weźmie, wywalić żyjącą roślinę serce boli, a poza tym niektóre spełniają ważną rolę w strukturze ogrodu, np. stanowią przesłonę.
Porządkuję (a raczej jestem w trakcie) układ kolorystyczny ogrodu. Coś oddałam, coś przesadzam.
Rabata Środkowa, chyba najstarsza, pozostała w ciepłych kolorach.
Z jednej strony domu także takie barwy się pojawiają w trakcie kwitnienia liliowców.
Rabata Środkowa |
liliowce Crimson Pirate nad strumieniem |
Pozostałe części ogrodu mają dużo bieli (najwięcej Biały Ogród).
Do niej dodaję inne kolory. Raczej z gamy różów ( koniec świata! kto mnie zna, wie, co to znaczy...).
I tak najnowsza Rabata pod Sosną jest w kolorach bieli, jasnego różu i bordo.
czosnek główkowaty, cudny dla mnie i trzmieli |
Różowy przeplata się z bielą na Rabacie Leśnej:
biało-różowy orlik Nora Barlow i kwiaty żurawek |
A przy tarasie pojawił się ciemny fiolet (jasny lila w dalszym ciągu mi się nie podoba, poza rutewką delavay’a...). Tworzę towarzystwo dla wymarzonego clematisa Rooguchi.
bodziszek Rosemoor |
powojnik Polish Spirit świetnie sobie radzi na tym jałowcu |
Jest w moim ogrodzie nawet amarant! Nie lubię go, ale tak wyszło. Zaczęło się od prezentowej firletki o kompletnie zwariowanym kolorze. Ale kwitnie tak długo, że stała się podstawą kompozycji (wraz z magnolią Susan) - z dodatkiem bieli i bordo - w przedogródku. Tu przecież nie odpoczywam.
firletka kwiecista |
Tak to mój ogród zaczyna mieć nowe oblicze…
Ale nie jest to bezbolesny proces! Tyle pracy, czasu, tyle pieniędzy zmarnowanych…
Tyle roślin oddanych, które powinny zdobić mój ogród, a rosną gdzie indziej.
Tyle roślin nowo kupionych, żeby zapełnić puste miejsca…
I, niestety, niektóre z tych, które popadły w niełaskę, muszą zostać, co z pewnością będzie mnie drażnić i całość nie będzie tak spójna, jak bym chciała.
Plusy..? Ogród żyje, zmienia się razem ze mną. Jego wygląd zbliża się do wymarzonego. Może będzie spokojniejszy w nastroju..?
Obawy – też są! Czy się uda? Czy nie będzie jednak za kolorowo? Może za blisko są rabaty w odmiennych kolorach i będą „się gryzły”? Może w ogóle za bardzo „rzuciłam się” na kwitnące byliny?
tegoroczna kompozycja z tulipanów, podoba mi się |
Jest coś niebywale wyrafinowanego w rezygnacji w ogrodzie z kolorów na rzecz bieli. No ale, żeby rzetelnie paść oko, które jak wiadomo, oprócz bielma składa się również z tęczówki, to trzeba jednak kolorami sypnąć. IMHO ;)
OdpowiedzUsuńLubię białe kwiaty, bardzo. Ale cały taki ogród chyba wydawałby mi się nieco monotonny. W tej chwili myślę, że mogą być w całym ogrodzie, ale ciekawiej będzie jeśli inne kolory będą się pojawiać wśród niego. Ty lubisz bardzo kolorowe ogrody?
UsuńJa tam uwielbiam te biało -różowo-fioletowe kompozycje... Drażnią mnie czerwienie i pomarańcze, jakoś nie dają mi wyciszenia, może to przez mój żywiołowy charakter :) Nie cierpię wręcz pstrokacizny liści, i unikam jej jak ognia! Uwielbiam jednak oglądać takie pokoje ogrodowe w których można skupić się na jednej dominującej barwie... Chociaż pewnie mój ogród wymarzony będzie kiedyś taki sielski, angielski, cottage style garden :)
OdpowiedzUsuńNo, widzisz...i mnie się teraz podobają biało-różowe kompozycje. Nigdy bym nie przypuszczała, że tak będzie.
UsuńMnie także podoba się wiele roślin czy układów, które podziwiam u innych, ale na tworzenie własnego ogrodu ma wpływ wiele czynników i często te podziwiane u kogoś elementy w naszym nie występują. Styl cottage garden uwielbiam, ale uznałam, że u mnie by nie pasował.
Życzę Ci tego wymarzonego ogrodu!
Ponieważ jestem na etapie zapełniania zupełnie pustego ogrodu, poszukuję różnych roślin, zwłaszcza drzew i krzewów.I okazuje się, że większość jest aktualnie "variegata", "argenteostriata","aureomarginata" itp, a zwyklaki po prostu zielone są chyba passe'. A, jeszcze przedziwna odmiana "pulverulenta", tak wyglądają moje róże po ataku skoczka. A kwiaty nie mogą być tradycyjne, tylko w formie "plena" - czasem to wygląda dobrze, ale zazwyczaj znika szlachetny, czytelny kształt. Niedługo czysty, nie zmodyfikowany gatunek będzie rarytasem. A jeśli chodzi o kolory, to całe dorosłe życie unikałam różu jak ognia, traktując go jako kolor nieużytkowy, ale niestety dominuje on w ofercie producentów roślin. Brakuje kwiatów w delikatnych, pastelowych odcieniach żółci i pomarańczu i nie-flagowej czerwieni. Może po prostu różowy łatwiej uzyskać. A biały jest fajny, tylko białe kwiaty brzydko przekwitają, brzydziej, niż nie-białe. No więc mam różowe, tyle że nie majtkowe, raczej bardziej zdecydowane. Ale źle mi z tym i szukam innych rozwiązań. A może nie ma co kombinować z kolorami i stworzyć ogród w stylu "cygańskiej spódnicy"?
UsuńZgadzam się z Twoimi obserwacjami. Jak dla mnie, za dużo jest coraz bardziej udziwnionych roślin, czym bardziej oryginalna roślina, tym bardziej popularna, czym większe kwiaty, tym lepsze. Myślę, że trudno jest tworzyć ładne kompozycje z takich roślin. Zdecydowanie wolę prostsze kształty i barwy. Ale kupić "zielone zwyklaki" też można.
UsuńJeśli chodzi o byliny, to pojawia się ostatnio na rynku sporo nowych odmian, także w pastelowych kolorach. Ostatnio kupiłam w Zielonych Progach takie kukliki.
Ja będę nadal kombinować z kolorami, bo "cygańskie spódnice" nie dla mnie. Takie ogrody mogę podziwiać u innych, ja musze mieć spokojniej, to już wiem.
A ja się rzucam od elegancji do swobody w doborze kolorów. Warunki glebowe robią selekcję i ogród żyje swoim życiem. Ostatnio dosadzam i będę dalej dosadzać miododajne. Ideałem dla mnie stał się ogród preriowy, ale wiem, że to daaaaleeeka droga.
OdpowiedzUsuńTeż takie podziwiam. Marzę o tym, żeby zobaczyć ogród mistrza tego stylu, Pieta Oudolfa w Hummelo. Kiedyś się zastanawiałam, czy ogród w stylu preriowym musi być duży... Jak sądzisz?
UsuńJa też się staram zwiększać ilość miododajnych, ale przyznam, że nie jest to dla mnie podstawowe kryterium wyboru.
Nigdy nie mów nigdy.....stara prawda, dotyczy wielu przejawów naszego zycia, czemuz więc w ogrodzie ma być inaczej? mamy więc jakieś upodobania, koncepcje ale zazwyczaj opieraja się na tym co juz widzieliśmy, jedno akceptujemy, drugiemu przyklaskujemy, n-te odrzucamy....oglądając wiele ogrodów, naszych i obcych,przedstawianych przez forumowiczów widzę, że ciągnie nas cos poza kanon jaki sobie wymarzymy we własnym ogródku, dorzucamy więc coś spoza tego. A, że czasem jest więcej i wiecej...? piękno ma wiele form i kolorów, no i łamiemy sobie głowę jak to połączyć, w jakich proporcjach, co może sie wkraść a co mimo wszystko nie.....cały urok ogrodowania. A to nie koniec, znów cos podpatrzymy, coś zachwyci, zainspiruje, warto i to miec na uwadze. Ogród, odbicie naszego charakteru i duszy, musi byc taki by każdego ranka z chęcią przejśc po nim, napawac się i ...dalej snuć plany upiekszania go. Myslę, że kurczowe trzymanie się wybranego stylu dobre jest dla projektanta, my, miłośnicy i twórcy własnych ogrodów mamy dobrze w nich się czuć. Nie martw się zmianą upodobań, zapewne nie ostatnią....byliny kocham, choc ograniczam ilość gatunków, bez nich ogród traci urok, będzie zbyt kolorowo? będzie pięknie...łącz je umiejętnie, potrafisz prawda? Ewa Sierika
OdpowiedzUsuńŁadnie to napisałaś, że ogród musi być taki, by każdego ranka z chęcią po nim spacerować i snuć plany upiększania go... I święte słowa, że przede wszystkim mamy się w nim dobrze czuć. Żeby tak było, elastyczność jest wskazana.
UsuńBędę szukać najlepszych dla mnie rozwiązań, ale obawy mam... Bo jednak działam metodą prób i błędów, przeceniasz moje umiejętności.
Czytając ten wpis naszły mnie wspominki o początkach mojego ogrodowania kiedy to uznałam że jak dach domu i podmurówka jest ceglasta to żaden inny kolor nie może być w ogrodzie jak tylko pomaraczowy. Trzymałam się tego dzielnie przez kilka lat aż zrozumiałam że nie dam rady bo tych barw wśród roślin jest zdecydowanie mniej niż innych. Różowego nie dopuszczałam uparcie ale jak tu nie ulec jak większość floksów czy bodziszków występuje właśnie w tych barwach;) Nadal jednak grupuję rośliny pasującymi do siebie barwami, bo zestawienie różowego z pomarańczem ciągle mi zgrzyta po zębach;)
OdpowiedzUsuńWiesia
No, właśnie... Zdaje się, że ja myślałam podobnie, jak Ty... I muszę być bardziej elastyczna, jak Ty. Starać się dopasowywać kolory, ale nie popadać w szaleństwo. Jak zwykle, więcej luzu.
UsuńA różowego z żółtym i pomarańczem też nie lubię.
Okazało się że z czasem rośliny same weryfikują nasze poglądy, musiałam i ja pójść na kompromis bo szkoda rezygnować z tylu pięknych roślin które akurat występują w różowych barwach. Podzieliłam więc ogród i mam jedną dużą rabatę docelowo w ognistych barwach a drugą taką bardziej nostalgiczną gdzie dominują kolory różowe, błękity i biele i choć wiele osób uważa że nostalgiczna rabata jest ładniejsza to moje serce rwie się jednak do energetycznej,
Usuńmiłego dnia Wiesia
A daleko od siebie masz te rabaty? Można je ogarnąć jednym spojrzeniem? Bo moje są obok siebie i nie jestem pewna, czy to będzie dobrze na dłuższą metę. Ciekawa jestem, jak Ci się sprawdza taki układ.
UsuńRabaty są usytuowane po dwóch stronach ogrodu, energetyczna po lewej a nostalgiczna po prawej stronie patrząc z tarasu. Z tarasu widoczna jest całość bo teren jest w spadku, Myślałam żeby po środku zrobić mniejszą rabatę w błękitach lub fioletach ale to już chyba zajęcie na emeryturę jak starczy sił ;)
UsuńCzyli jest ok, nie ma dysonansu, cieszę się.
UsuńJa z rabatą na środku trawnika też "się nosiłam" kilka lat. Ale ogród wygląda ciekawiej z nią, denerwował mnie za wielki trawnik.
U mnie na razie pseudo trawnik góruje jeszcze nad resztą ale waham się czy decydować się na kolejną rabatę (zbyt mało czasu na pielęgnację) czy zostawić fragment niekoszony uzupełniając jednorocznymi (coś na kształt łąki kwietnej).
UsuńKsiążkę o ogrodowych barwach oczywiście kupiłam ale na razie delektuję się pomalutku zostawiając sobie naukę na zimę :)
Życzę satysfakcjonującej lektury!
UsuńŁąki kwietne są urocze. Ale chyba nie tak łatwo osiągnąć taki efekt. Spróbować jednak nie zaszkodzi. Ach, ten brak czasu...
Kiedys w ogrodzie mialam duzo pomaranczu , zolci . Teraz glownie biel , blekity , roze i fiolety .Kiedys nie cierpialam zoltych roz a teraz w dzialkowym ogrodzie kroluje Graham Thomas z szalwiami , werbena , kocimietka a wiec mocno kontrastowe . Tam pasuja bo na lakach wlasnie takie kolory przewazaja . Zmieniamy sie z wiekiem i dlatego tak sie dzieje ...ja najbardziej nie lubie dwukolorowych kwiatow np.petunii , surfinii i innych cudactw . Lubie ostrozki . Mm je w cudnych odcieniach . Ziemia u mnie gliniasta i rosna jak szalone .
OdpowiedzUsuńNie mozna miec ogrodu juz na zawsze skonczonego ..trzeba ciagle cos zmieniac , przeinaczac . Dzisiaj chwycilam za lopate i powiekszylam rabate kosztem trawnika . Mam juz pomysl na nia . Oczywiscie wszystko bedzie inaczej niz wczoraj .
Zazdroszczę Ci tych ostróżek, bardzo je lubię. Niestety, u mnie nie dają rady, mam bardzo piaszczystą ziemię.
UsuńZdaję sobie sprawę, że ogród nigdy nie jest skończony i to przecież jest fajne. Ale chciałabym go udoskonalać, wprowadzać poprawki, a nie zmieniać radykalnie, przesadzać połowę roślin.
O ile powiększyłaś swoją rabatę? Czy pozostała jej część też się zmieni w związku poszerzeniem?
Przy domu mam bardzo slaba i piaszczysta glebe .Na dzialce jest mocno gliniasta i tam ja mocno poprawialam tzn. dalam piasek i setki wiader z liscmi . Rowniez dokarmialam i tam i przy domu obornikiem owczym . Wszystko tam rosnie jak szalone .Przy domu juz tez jest lepiej bo mocno przekompostowany obornik dziala cuda .Zaczelam nawet sadzic roze , ktore odplacaja mi pieknym kwitnieniem .New Dawn jest bajkowa...powiekszylam o spory kawalek rabate i chyba dalej bede ja zmieniac bo tak bedzie lepiej . Polozylam waz ogrodowy na trawie i kombinuje tym wezem rozne ksztalty .To bedzie rabata rozano - bodziszkowo - szalwiowa .Rabata jest na tle swierkow serbskich i kalin Moze podsadze ja jeszcze jakimis nizszymi krzewinkami i dopiero na ich tle posadze roze . Duzych krzewow nie moge przesadzic bo sa juz zbyt duze ale bede musiala cos zrobic z tymi , ktore juz nie bardzo mi sie podobaja ...Przyciac , oddac komus , nie wiem ..Tez czasami sie wkurzam , ze ciagle grzebie i zmieniam , zmieniam ...ale pewnie taka juz jestem .Teraz szukam rozowych liliowcow i irysow na sloneczna rabate , ktora tez zmieniam .
UsuńMożesz wymieniać sobie glinę z piaskiem w ramach ogrodu. Mnie tej gliny brakuje. Ja też daję obornik - przekompostowany i granulowany, ale lepiej byłoby zrobić to przed zakładaniem ogrodu czy rabaty. No, ale cóż... Kiedyś o tym nie myślałam. Mimo, że stan gleby się poprawia i tak pozostawia wiele do życzenia, na to trzeba czasu.
UsuńMam tylko jedną rabatę, na której ziemię przygotowałam jak należy i tam wszystko rośnie doskonale. Też wyznaczałam jej kształt wężem, a korygowałam, patrząc z okna z piętra domu.
Twoja nowa rabata zapowiada się pięknie!
Jesli tolerujesz a nawet polubiłaś biel z różem proponuję, na przyszły sezon naturalnie, w donice przymiotno Karwińskiego, to dopiero jest poezja dla zmysłów a może znajdzie sie murek w słońcu? Iza oceniam Cię na podstawie tego co pokazujesz,skąd więc myśl o przecenianiu..?Ewa Sierika
OdpowiedzUsuńPrzymiotno..! Uwielbiam je. Podziwiam je do bólu na wyprawach do Anglii - jak swobodnie się rozrasta przy schodach, murkach,w szparach, zmiękczając architekturę, przydając naturalności... Już kilka razy byłam o krok od kupienia go, ale wiem, że u nas kiepsko z zimowaniem. Murek w słońcu by się znalazł.
UsuńMasz u siebie przymiotno w donicach? Zabierasz na zimę do domu?
Nie wiedziałam, że przymiotno może przemarzać. Mam jedno w kolorze niebieskim. Dostałam od znajomej w zeszłym roku i założyłam, że skoro u niej rośnie, to u mnie też będzie:)No i rośnie i rozrasta się, i nawet kwitnie u mnie dwa razy w sezonie - najpierw w czerwcu, a potem we wrześniu. Tej jesieni przesadziłam je, mimo że kwitło i nie zauważyłam, żeby miało z tym jakiś problem :)
UsuńCzy na pewno masz przymiotno Karwińskiego? Ono nie jest odporne na mróz i wydaje mi się, że jest tylko białoróżowe. Jak Twoje się nazywa?
UsuńRzeczywiście nie zwróciłam uwagi, że chodzi o przymiotno Karwińskiego 😊 mam przymiotno leśne
UsuńTrochę żałuję... już miałam cichą nadzieję, że przymiotno karwinskiego jest silniejsze, tak bardzo je lubię.
UsuńAle piękne są, niektóre takie pastelowe inne bardzo intensywne, na prawdę mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, dzięki! Ja obecnie wolę bardziej pastelowe, a mocne barwy jako dodatek, dla podkreślenia tamtych.
UsuńNasz ulubiony Monty :) mówi więcej intuicji mniej rozumu (tłumacząc myśl, nie jest to dokładny cytat). To z cyklu o małych przestrzeniach. Chyba tym się kieruję przy doborze kolorów. A główną wskazówką jest nastrój , który chcę osiągnąć.
OdpowiedzUsuńIzo
Monty wie, co mówi, bardzo go szanuję i lubię. Niestety, mam z tym kłopot, bo nie wierzę w swoje możliwości, więc muszę się do wszystkiego przygotować. Intuicja ma trudne zadanie.
UsuńPodobnie, jak u Ciebie, stworzenie określonego nastroju jest celem.
Wysiałam wiosną nasiona, angielskie, to ważne gdyż z naszych nigdy nie doczekałam się roslin. Angielskie rosną pewnie i w miarę szybko. Postanowiłam część wepchac w donice, wiekszość sadzonek dałam do gruntu...donice zabiorę na przechowanie, podobno dopiero w drugim roku daja popis kwitnienia, to co w gruncie zostanie w gruncie, przekonam się czy przezyją, majątku nie tracę, w końcu to paczuszka nasion...ostatnio przezimował kawałek dalii urwany przy wykopywaniu więc....Nie wiem czy parasz się wysiewem? nie znosiłam tego, byłam niecierpliwa, zazwyczaj przelałam lub za wcześnie siałam, od dwóch lat jednak nabrałam chęci i pewności, przede wszystkim jednak nauczyłam się nie przeszkadzać nasionom podczas wzrostu i...to daje efekty. Dobra jakośc nasion tez nie do przecenienia. EwaSierika
OdpowiedzUsuńGdzie kupujesz angielskie nasiona? Słyszałam, że forumki zamawiały wspólnie chyba u Sary Raven.
UsuńJa nie bardzo mam cierpliwość do siewów, ale siałam np. na sadzonki pomidorów i było ok. Może z przymiotnem warto spróbować. Rozumiem, że to Twój pierwszy raz z nim?
Izo, masz zupełnie odwrotnie niż ja. Ja unikam żółci i pomarańczu, a w każdym prawie zakątku znajdzie się róż :) Ale to, co założyłam sobie kiedyś u mnie też się zmienia, mam ogromną ochotę na liliowce i to takie energetyczne, ogniste... Twoje zdjęcia jeszcze bardziej mnie do nich przekonują. I mam już nasiona dzielżanów, tak mi się spodobały w jednym ogródku, że dostałam od właścicielki. U ciebie świetnie z liliowcami wyglądają. Tylko... gdzie ja zrobię ognistą rabatę???
OdpowiedzUsuńWłaśnie teraz zachwycam się liliowcami Stella d'Oro - kwitną ponownie (inne już w zasadzie skończyły).
UsuńA dzielżany połączyłam z liliowcami dopiero w zeszłym roku, dołączyłam jeszcze rudbekie. Przez pewien czas ich kwitnienie się nakłada, wtedy jest bardzo ogniście, a teraz jest spokojniej. Według mnie, to dobre połączenie.
Jeśli nie masz miejsca na nową rabatę w gorących kolorach, może przeznacz na takie kompozycje część już istniejącej? I oddziel dwie odmienne kolorystycznie strefy zielenią. Ładne są takie rabaty. Ciekawa jestem, co zdecydujesz.
Staram się tworzyć kompozycje kolorystyczne, ale jednak ogród to żywioł... Na mojej fioletowo-różowej rabacie rozpanoszyły się rudbekie. Żal mi je wyrzucać. Tak ładnie i obficie kwitną, szczególnie teraz... Może w przyszłym roku je trochę przerzedzę, albo przesadzę w inne miejsce. Zresztą, wcale nie wygląda to źle.
OdpowiedzUsuńW okresie kwitnienia rudbekii z pewnością trudno podjąć decyzję o ich usunięciu! Ja miałam podobnie i przesadziłam je w inne miejsce, na rabatę w kolorach ognistych. Ale mój ogród to nie żywioł.
UsuńJeśli Tobie się podoba to połączenie, to nie zmieniaj i ciesz się kolorami!
A nasza ulubiona Gertruda łączyła żółty z majtkowym różem, co jest jednak nie dla moich zmysłów. Pszcz.
OdpowiedzUsuńDla moich też nie. Mimo całego uwielbienia dla jej sztuki ogrodowej. Ale kto wie, co będzie za jakiś czas... Z jej rabat pamiętam przechodzenie od kolorów ciepłych do zimnych , ale takiej mieszanki nie pamiętam.
UsuńIza bardzo lubię Twoje ogrodowe przemyślenia.
OdpowiedzUsuńU mnie upodobania kolorystyczne zmieniają się z wiekiem, dostępnością roślin. Jak pracowałam w wielkim stresie czerwony w ogrodzie nie miał racji bytu a teraz rozglądam się za mocnymi wyrazistymi kolorami.
Początkowo jak porządkowałam ogród z nasadzeń typu jak leciało, to właśnie przyjęłam zasadę koloru i tak nazwałam rabaty - do dziś mam rabatę żółtą, niebieską. Po czasie doszłam że same żółte nie mogą być i dochodzą kolory inne kolory - ma być harmonia ale po mojemu :D. Teraz modne są ogniste rabaty a o tej porze roku szczególnie. Nie mam takiej bo w moim małym wnętrzu nie pasuje.
A w Hummelo u Pieta byłam w tym roku.Jak napiszę relację dam Ci znać. Ogrody projektowane prze niego są piękne, a ten Jego przy domu to raczej doświadczalnia z roślinami - tak to oceniliśmy, niemniej ciekawe bo się można naoglądać się połączeń bylin typu preriowego - wysokie byliny widać upodobał sobie.
Każdy ma chyba jakieś upodobania kolorystyczne nie tylko w swoim ogrodzie ale i poza. Ja uwielbiam oglądać zielone ogrody /gdzieś/ a białe tak sobie ale u mnie w ogrodzie kolory muszą być bo ja uzależniona jestem od koloru.
pozdrawiam mira
Cieszę się, że zaglądasz, Mira!
UsuńDobrze wiedzieć, że zmiany koncepcji kolorystycznych i zamieszanie z tym związane, są nie tylko moim udziałem.
Będę czekać na relację z Hummelo. Zaintrygowałaś mnie stwierdzeniem, że to rodzaj doświadczalnego terenu...
Pierwszy raz dzięki Kasi Bellingham, wspólne zamówienie, potem kilka razy syn kupował...zawsze od Sarah Raven nasiona, jestem zadowolona z ich jakości.
OdpowiedzUsuńPróbowałam kilka razy z przymiotnem/nasiona Legutki/ ale nic nie wyrastało, zobaczyłam w katalogu Sarah nasiona i postanowiłam jeszcze raz spróbować, co za radośc gdy zaczęły strzelać z ziemi..jesli nawet nic nie przetrwa do wiosny to będę wysiewać znów, warto....o zmierzchu nie widać zielonych ogonków tylko mnóstwo białych kuleczek w powietrzu, co za efekt a przecież to tylko malenkie stokrotki..spróbuj koniecznie.
Spróbuję kupić te nasiona. Za każdym razem, kiedy widzę te kwiateczki, zachwycam się nimi. Gdyby się tak udało mieć je u siebie, byłoby cudownie.
UsuńU mnie bryła budynku dzieli ogród na części kolorystyczne. Staram się nie mieszać na rabatach, ale nieraz nie wychodzi. Białe kwiaty okazują się w realu beżowe. Mała roślinka wyrasta na olbrzyma. Cały czas więc muszę coś zmieniać, dosadzać lub przesadzać. A prawdziwa tragedia, gdy rozrośnięte już rośliny zaczynają chorować. Praca ogrodnika nigdy nie ma końca, ale to chyba dobrze, bo byłoby nudno :)
OdpowiedzUsuńTaki układ, jak u Ciebie, wydaje mi się idealny. Bezpieczny.
UsuńA niespodzianki kolorystyczne i nie tylko, też mam. Np. tej wiosny posadziłam jasnoróżowe przetacznikowce, które okazały się być w kolorze spranej szmaty - już je oddałam, nawet sezonu nie przetrwały. Skoro nadarzyła się okazja, że komuś przypadły do gustu - niech mu zdrowo rosną.
Krótko mówiąc - zajęcie mamy zapewnione na wieczność.
Ja sobie kiedyś też ukłądam rabaty kolorystycznie, mam odwrotnie trochę niż Ty - nie przepadam za żółtym i pomarańczowym i czerwonym. Za to kocham się w fioletach i niebieskościach. I bieli. Z czasem jednak mnie to przytłoczyło. Dorzucam więc pastelowo-limonkowe kwiaty (nie ma ich zbyt dużo) i tak mi się zmienia, zmienia. Kiedyś myślałam, ze zielona ściana lasu będzie mnie uspokajać ale raczej mnie przygnębia - stąd pomysł na cornus controversa Variegata na jej tle.
OdpowiedzUsuńI tak mi przyszło do głowy Calamintha nepeta, nie widziałam u Ciebie, Nepeta grandiflora Dawn to Dusk o jasnych pastelowo różowych kwiatach, Nepeta govaniana... No i gaura (biała) - nie widziałam u Ciebie gaury a glebę masz idealną;)
Taki dereń na tle lasu to wisienka na torcie.
UsuńPociesza mnie, że zmiany w upodobaniach kolorystycznych są udziałem tylu osób. Może to norma...
Calaminthę mam w Białym Ogrodzie, sporo, u stóp Hoopsi, widocznie nie zauważyłaś. Tych innych odmian nie znam, poszukam sobie. A gaurę uwielbiam! Zmarzła mi kępa w tym roku, niestety. Na pewno dokupię wiosną kolejne.
Może wsadzać je na rabaty w donicach i wyciągać na zimę, co sądzisz?
Uwielbiam kosmosy, sama wiesz, że zawsze u mnie ich dużo. W tym roku próbowałam sadzenie kolorami, oczywiście nie wyszło, ale ten misz kolorystyczny kosmosów jest cudowny. Preferencje kolorystyczne i u mnie się zmieniają, ale nie wykonuję jeszcze tak zdecydowanych zmian. Choć przecież bez zmian w ogrodzie się nie obejdzie, następują czy to w zależności od nastroju,czy wieku, zmiany upodobań czy naturalnej eliminacji przyrody.
OdpowiedzUsuńMój wymarzony biały zakątek, na początku był też biały, jednak szybko się okazało, że w tak trudnych warunkach w jakim stworzyłam biały kącik ciężko o wytrzymałe białe nasadzenia. Dlatego wkroczył niebieski i wszelkie jego odcienie do fioletu. Biały i niebieski uspakaja, a o taki spokojny zakątek chodziło, ale zupełnie nie wiem jakim cudem i kiedy białą rabatę zdominowały żółte odcienie?. Wydaje mi się że nastąpiła naturalna potrzeba ożywienia i ocieplenia.W sumie u mnie jednak żółty w odcieniach na razie góruje, ociepla i ożywia mój ciemny, zacieniony i z olbrzymimi drzewami ogrod. Mimo porządanego koloru, wyleciały w tym roku białe i niebieskie trzykrotki, nie lubię kształtu ich kwiatów i tego nierównego rozkwitania, długo się do tego przymierzałam, po za tym okazały się roślinami strasznie ekspansywnymi. Słoneczniki, które pokazałaś, mimo żółtego , pięknego koloru, szczególnie na początku kwitnienia też wylecą, ale jeszcze dojrzewam do tej decyzji. Kobieta zmienną jest. Pozdrawiam,DTJ1
Czytając Twoje słowa uświadomiłam sobie, że ja chyba nie lubię zmian. Chciałabym stworzyć idealną przestrzeń, albo przynajmniej jej zręby - na zawsze. Denerwuje mnie, że muszę przeprowadzać takie duże zmiany. A przecież w ogrodzie, jak słusznie piszesz, się tak nie da.
UsuńNa fali odchodzenia żółci, słoneczniczki oddałam w dobre ręce. Z ekspansywną trzykrotką trochę się zmagam. A kosmosy rozczulają mnie bezustannie.
Iza wykopałam słoneczniki, jednak nie, nie miałam sumienia ich wyrzucić , poszły pod płot, jak dadzą radę same to będą, jak nie trudno. Takie właśnie są u mnie zmiany kolorystyczne, teraz żółty będzie pod płotem:))Nie miałam chętnych do oddania.DTJ1
UsuńWizja żółtego pod płotem jest fajna, szczególnie słoneczniczki.
UsuńHmmm. Chyba nie chciałoby mi się gaury chować na zimę. Widziałam ją w niedzielę w innym ogrodzie niedaleko W-wy, tam siała się po prostu na potęgę. Może spróbuj w różnych miejscach. Ogród to wieczny eksperyment:)
OdpowiedzUsuńU mnie nic się nie wysiało... Albo wyrwałam siewki. Kiedyś mi gaura przetrwała zimę, ale w tym roku nie. Eksperymentów nie lubię. Wolałabym tak na pewniaka, ostatecznie. No, wiem, że się nie da... Zdaje się, że po prostu muszę traktować ją jak jednoroczną. A muszę ją mieć.
UsuńOna (gaura) późno wychodzi, może wypieliłaś. Mnie też szalenie się podoba, ale na mojej glebie niestety nie rośnie.
UsuńNa pewniaka, hmmm... mnie ekscytuje w ogrodnictwie ta zmienność właśnie:)
Lubię zmienność w ogrodzie - która się sama robi - z porą roku, pogodą, porą dnia, z biegiem lat... Ale mam dosyć ciągłych rewolucji, wynikających z moich błędów. Ale pewnie trudno (albo niemożliwe) jest od razu znaleźć najlepsze miejsce dla rośliny... Zazdroszczę Ci, że potrafisz się cieszyć takimi poszukiwaniami.
UsuńBo Ty robisz rewolucję przez duże R, a my zapewne tylko małe. Dlatego nas to tak nie męczy.
OdpowiedzUsuńAle ktoś Ci już napisał nie mów nigdy nigdy
Nie wiadomo, czy nie wrócisz jeszcze do żółci i czerwieni
A tak w ogóle to ja lubię łączyć żółty z różowym jak wiesz :)
O, matko, Gosia, nie denerwuj mnie..! Toż taki zwrot to byłaby kolejna Rewolucja! A różowy z żółtym...nie, absolutnie.
UsuńPrzecież Ty lubisz wbrew pozorom rewolucje.
OdpowiedzUsuńChociaż nie życzę Ci tego. Na razie życzę Ci odpoczynku, przede wszystkim w głowie, bo za dużo kombinujesz i rewolucje to jest właśnie wynik tego kombinowania.
Żółty z różowym nie jest moim ulubionym zestawieniem, ale mi nie przeszkadza. Staram się trzymać stonowanej kolorystyki, widocznie ten żółty to przejaw mojego szaleństwa. Mam nadzieję, że przynajmniej w ogrodzie
Ja nie lubię rewolucji, ja lubię jak jest ładnie. A że za dużo kombinuję, to masz rację.
UsuńOdrobina szaleństwa czasem bywa potrzebna. Ale czy takie zestawienie kolorów to aż szaleństwo..? W każdym razie, uważam, jak Ty - we własnym ogrodzie mamy być szczęśliwe i tworzyć go zgodnie z własną osobowością, także z odrobiną szaleństwa.
OdpowiedzUsuńKolory, uwielbiam je wszystkie. Mogą rosnąć razem i osobno, ale ma być ich mnóstwo i jeżeli przedzieli się je zielonymi liśćmi, to wcale nie powstaje chaos.
Sadzę od zawsze, gdzie mi przyjdzie do głowy. Czasem przesadzam, a czasem wręcz przenoszę wszystko z jednej strony na drugą. Nie mam problemu z łączeniem kolorów, bo robię kolorowe plamy, a wokół zieleń - różna w odcieniach, ale zieleń. Lubię kontrastowe połączenia, bo to kolory dają mi energię. Znajomi mówią, że i tak mam jej za dużo, ale ja ich potrzebuję jak powietrza. Nie pisz, że nie lubisz zmian, bo w ogrodach jest jak w piosence, że ..."nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go"... . Zmiany same do nas przychodzą i układają się w naszych głowach, jako potrzeby czegoś nowego, nie sądzisz?. To cały urok posiadania ogrodu. A w ogóle, to kto powiedział, że jakiekolwiek hobby jest tanie. Miałabym dobry samochód za wydane pieniądze na rośliny, których już nie mam, ale nie żałuję ani sekundy spędzonej na wybieraniu, kupowaniu, sadzeniu i przesadzaniu roślin.
Nie walczę z naturą, chociaż czasem próbuję ją trochę wykiwać. Udaje się, chociaż na krótko, ale i tak było warto. Teraz zaparłam się na róże, chociaż wiem, że przegram, ale parę lat pocieszę oczy. Są takie piękne!.
Pulpa
Wygląda na to, że jesteś otwarta i działasz spontanicznie. Lubisz kolory, kontrasty, nie masz nic przeciwko zmianom i poszukiwaniom. Czasem wydaje mi się, że to bardzo ułatwia tworzenie ogrodu. Ze mną jest zupełnie inaczej - lubię poszukiwania, ale koncepcji. Jeśli działam, to mam wszystko 100 razy przemyślane. I wkurza mnie, jeśli efekt nie jest taki, jak oczekiwałam.
UsuńZmiany... mój stosunek do nich jest skomplikowany, właśnie szykuję oddzielny post o tym. W zasadzie ich nie lubię, tzn. nie lubię zmian koncepcji, wizji, lubię święty spokój i napawanie się urodą miejsca. I - obserwowaniem zmian, które zachodzą bez mojego udziału (opadający liść, deszcz, nowy kwiat). Lubię też codzienną pielęgnację ogrodu.
Masz rację, że zmian nie da się uniknąć, nic na świecie nie jest trwałe. Ja się zmieniam, więc musi się to przełożyć na ogród, skoro jest dla mnie tak ważny. Czy zmiany to cały urok posiadania ogrodu..? Muszę o tym napisać jednak oddzielnie.
Napisałaś: "wiem, że przegram, ale parę lat pocieszę oczy". Dla mnie to fascynująca postawa, ale sama nigdy bym się tak nie zachowała.
Widzę, że trochę Cię zaskoczyłam, ale pomimo, że przeżyłam już sporo, dalej zaskakuję nawet siebie. Mogę miesiącami nic nie robić, tylko siedzieć i patrzeć, aż nagle coś mi wpada do głowy i wiem, że będzie już za chwilę inaczej i nie ma takiej siły, która by mi w tym przeszkodziła. Taką mam naturę.
OdpowiedzUsuńZ perspektywy czasu, oceniam jednak, że moje zmiany są na plus. Coraz więcej spokoju i światła.
…” Czy zmiany to cały urok posiadania ogrodu..? „… . Zdecydowanie nie, ale co jakiś czas po prostu muszę coś dodać, czy zamienić. To daje mi energię i właśnie ukojenie.
Podziwiam w Twoim ogrodzie ten wszędzie widoczny spokój. Wszystkie elementy do siebie pasują i są na ‘swoim’ miejscu. Lubię oglądać zdjęcia z Twojego ogrodu, bo on jest, jak płynąca spokojnie rzeka. Tylko, że ja jestem z innej bajki i tak właśnie jest dobrze - obie mamy to, co nam w duszy gra.
Mój ogród ma wiele stałych elementów, a dokładnie 16 dużych drzew na małej powierzchni – ok. 600m2. Nie wliczam drzew przy ogrodzeniu i dodatkowych 400m2 posesji.
Jest część dzika, gdzie króluje bluszcz na 12 metrowych świerkach, modrzewiu, cyprysiku czy bezpośrednio na ziemi , część zacieniona bukiem, magnolią, miłorzębem, grójecznikiem japońskim (wszystkie w granicach 5 – 10 m), z rododendronami, paprociami , hostami i ciemiernikami i cała reszta. Ta reszta, częściowo jest w pełnym słońcu, bo powycinałam od południa tuje – wreszcie!. To teren bylin, ale raczej takich samowystarczalnych, czyli floksów, liliowców, irysów, żurawek, bodziszków, traw i cebulowych. Teraz doszły róże i będzie więcej pracy, ale muszę spróbować.
Pięknie opisałaś swój ogród. Zaintrygowałaś mnie. Ciekawa jestem, czy go gdzieś pokazujesz?
UsuńLubię takie zaskoczenia, ciekawi mnie, jak inni widzą świat.
W ciągu ostatnich lat, dzięki rosnącemu doświadczeniu i kontaktom z innymi ogrodnikami, nauczyłam się, że nie ma jednej drogi do pięknego ogrodu i nie ma jednego wzorca pięknego ogrodu. I to jest wspaniałe. Cieszmy się tym i uczmy od siebie.
Dziękuję za dobre słowo o moim ogrodzie. Mam nadzieję, że nie tylko na zdjęciach tchnie spokojem, bo wybieram, oczywiście, te najładniejsze.
A irysy nie chcą u mnie rosnąć.