wtorek, 17 lutego 2015

OCZAR

Ogłaszam, że w moim ogrodzie pojawiły się pierwsze kwiaty!
Zakwitł hamamelis x intermedia (mieszańcowy), chyba odmiana Diane
Piszę chyba, bo pojawił się w moim ogrodzie w Czasach Ignorancji.

Przeczytałam ostatnio w świetnej książce (o której napiszę na pewno), że oczary rosły na terenach Europy aż do ostatniego zlodowacenia, ale po nim już nie i obecnie określa się ich pochodzenie jako azjatyckie i amerykańskie.
 
To oryginalna roślina, choćby z powodu terminu kwitnienia – w lutym, marcu. Kwiaty nie boją się mrozu, wtedy się zwijają. Kwitnie koło miesiąca na pędach dwuletnich lub starszych. Podobno im jest cieplej, tym krócej, ale nigdy tego nie sprawdzałam.
 
Gałązki są oblepione pąkami kwiatowymi, część już się rozwinęła. Pierwszy wiosenny kolor w ogrodzie to czerwony!
 
To krzew niewymagający cięcia ani okrywania, w zasadzie bezobsługowy.
Dobrze rośnie na stanowiskach osłoniętych, na kwaśnej lub obojętnej glebie, podobno żyznej. U mnie posadzony został na słabej i suchej, może teraz po latach zrobiło się tam więcej próchnicy.
 
Znalazłam informacje, że nie lubi konkurencji korzeniowej, ale u mnie rośnie przy wielkich żywotnikach i w ogóle na rabacie wśród krzewów i bylin. Nieźle sobie radzi.
I znów gdzieś czytałam, że to typowy soliter. Wygląda na to, że posadziłam go wbrew zasadom sztuki...
 
Tu zeszłoroczne zdjęcie całego krzewu, niezbyt dobre, bo nawet z bliska nie widać koloru.
 
Inną tego przyczyną jest fakt, że kwiaty tak wyglądały, na tym samym krzewie! Jakby przesuszone i żółtawe.
 
A to zdjęcie aktualne:
 
Inna ciekawa informacja, którą znalazłam w swoich własnych notatkach, opisuje „orzechy czarnoksiężnika” - jego owoce, pękające z trzaskiem i wyrzucające nasiona na kilka metrów. Dacie wiarę, że mając go dobrych kilka lat w ogrodzie, nigdy tego nie obserwowałam?? Może w tym roku się uda, skoro o tym wspomniałam, to wręcz moim obowiązkiem jest sprawdzenie tego i zaświadczenie w blogu.
 
Natomiast zauważyłam ładny, złoty kolor liści jesienią. Wygląda bardzo dekoracyjnie. Szkoda tylko, że u mnie dość szybko opadają.
 
 
Za co go lubię?
Przede wszystkim lubię go dopiero od niedawna, chociaż mam go długo. Wydawał mi się zwykłym krzaczorem, o nielicznych, niewidocznych z daleka kwiatach.
Dopiero kiedy się wzmocnił i urósł, zaczął kwitnąć obficie, a jego żółte liście jesienią rozweselają rabatę.
Teraz go doceniam. Ale myślę, że sensownie jest posadzić go blisko okna lub ścieżki – z daleka kwiaty niewielkich rozmiarów są niewidoczne, a przecież o tej porze roku nie siadujemy w głębi ogrodu.
No, chyba że ktoś wybierze odmianę o kwiatach żółtych, ta może będzie widoczna z większej odległości. 



Przepraszam, ale niechcący skasowałam ten post - udało się go odzyskać, ale komentarzy, niestety, nie.



11 komentarzy:

  1. Tamaryszku, też mam oczar w ogrodzie a raczej ogródku, mniejszy od twojego, o czerwonych kwiatach i dużych liściach przebarwiających się jesienią na czerwono. Cudne są. Rośnie w cieniu czereśni i ma ograniczony dostęp światła i składników pokarmowych i stąd taki słaby. U mnie pierwszym kolorem jest zółty kolor derenia jadalnego. Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam derenia jadalnego, szkoda. A mój oczar nie miewa czerwonych liści... Ale i tak go lubię. Też rośnie w trudnych warunkach. Może trzeba mu czasu..?

      Usuń
  2. Późną jesienią przesadziłam mojego oczara. Kwitnie żółto na przełomie zimy i lata. Też pochodzi z czasów mojej ogrodniczej ignorancji :) Słabo się rozrastał w sąsiedztwie wysokiej jabłoni (do wycięcia). Mam nadzieję, że nie zrobiłam mu krzywdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesienne przesadzanie, już w stanie spoczynku, jest ok.
      Dlaczego wycinasz jabłoń? Zawsze marzyłam, żeby mieć starą jabłoń w ogrodzie.

      Usuń
  3. Tamaryszku, piękny ten Twój oczar! Już dawno znalazł się na mojej liście życzeń, bo znam go z ogrodu znajomych, ale jakoś zawsze jest coś ważniejszego do kupienia. Nie chcę też kupować małej sadzonki, bo z tego co wiem, oczary nie rosną zbyt szybko, a ja nie lubię długo czekać na efekty (to moja wada - dlatego mam tak dużo bylin).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię oczary, właśnie posadziłam kolejnego, Orange Beauty. Kupiłam duży krzew, niestety, są drogie.
      Podobno ogrodnik powinien być cierpliwy. I ja mam z tym kłopot, przyznaję.

      Usuń
    2. Może też bym się skusił? W końcu oczary są piękne nie tylko wtedy, gdy kwitną, ale także jesienią. Latem natomiast ich liście i pokrój też przecież także nie szpecą.
      Czekanie, aż rośliny urosną jest właśnie najbardziej uciążliwe w przypadku krzewów i drzew. Podczas sadzenia dookoła nich musi pozostać pusta przestrzeń, która pozostaje taką, aż rośliny nie urosną - czyli kilka dobrych lat.

      Usuń
    3. Dodatkową zaletą oczarów, dla mnie, jest to, że pasują do naturalistycznych nasadzeń. Żałuję, że nie posadziłam ich kiedyś więcej, teraz już nie bardzo mam miejsce, to spore krzewy.

      Usuń
    4. No właśnie, oczary to takie krzewo - drzewa. W zasadzie to aktualnie mam miejsce tylko na jedną taką roślinę, i waham się między oczarem a wiciokrzewem Maacka. Oba są równie subtelnie piękne, i oba bardzo mi się podobają. Oba równie dobrze pasowałyby mi w tamtym miejscu. Trudny wybór!

      Usuń
    5. Oj, trudny, daj znać, jaką podejmiesz decyzję.

      Usuń
    6. Zapewne zapadnie ona dopiero zimą, gdy już uporam się ze wszystkimi jesiennymi porządkami i planowaniem innych (raczej kosmetycznych) zmian na następny rok.

      Usuń