Podlewam, kiedy można, podtrzymując ogród przy życiu i próbuję choć troszkę działać wieczorami. Wtedy jest ciut chłodniej, ale za to jestem żywcem pożerana przez komary, których jest jakaś inwazja. Zawsze znajdą każde nie dość dokładnie posmarowane miejsce na mojej skórze.
rozplenice jeszcze nie mają kłosków, w tym czasie miejsce zdobią wielkie główki czosnków Krzysztofa |