niedziela, 21 marca 2021

PO CO KOMU OGRÓD?

Jakiś czas temu Mikołaj, w jednym z komentarzy, postawił to tytułowe pytanie.

Zdaję sobie sprawę, że odpowiedzi mogą być różne, ale uświadomiłam sobie, że stanowiska w tej kwestii mogą być wręcz radykalnie odmienne. I chyba, niestety, zbyt często mamy skłonność do oceniania innych i lekceważenia ich potrzeb.

A ponieważ w dzisiejszych trudnych czasach ogrody nabrały dodatkowego znaczenia, więc pomyślałam, żeby  zapytać o opinię czytelników - po co komu potrzebny jest ogród?

Naturalnie, często w ogrodach spełniamy jednocześnie różne potrzeby, ale zwykle jakaś z nich jest dominująca.

ogród mnie uszczęśliwia

Więc po co? Mam wrażenie, że wiele ogrodów stanowić ma po prostu odpowiednią oprawę domu.

Ma być porządnie, estetycznie, trochę zielono, ale niezbyt angażująco. To nie są ogrody ogrodników, ale często sensownie zorganizowane, bardziej czy mniej zielone przestrzenie wokół domu.

Wyodrębnić można tu ogrody, mające odpowiednio podkreślać okazałość domu. Ponieważ są elementem budowania prestiżu - są okazałe, efektowne, często kosztowne, zwykle wykonywane przez specjalistów. Czasem odzwierciedlają gust właścicieli, czasem najnowsze trendy w sztuce ogrodowej... czasem bywają piękne.

Zdarza się, że właściciel takiej bardziej czy mnie spektakularnej przestrzeni jest również pasjonatem ogrodnictwa, ale często jednak traktuje ogród jak obraz.

a to już inny przykład - pasja kolekcjonerska

Ogród może być też przestrzenią realizacji pasji, najróżniejszych.

Najbardziej oczywista dla mnie jest pasja ogrodnicza - do sadzenia, rozmnażania, a nawet hodowania własnych odmian. Tu ważne jest działanie i bliska, emocjonalna relacja z roślinami.

Wielu ogrodników potrzebuje ogrodu jako własnego kawałka przyrody - do obserwacji świata innych istot, do zaspokojenia poczucia wspólnoty z naturą.

Ogród bywa również atrakcyjnym miejscem do realizacji takich zainteresowań jak fotografia, rysunek czy sport. Ostatnio miałam do czynienia z właścicielami ogrodu, dla których głównymi elementami ich przestrzeni było boisko do koszykówki, drugie do piłki nożnej, basen i plac do ćwiczeń. Wszystko w otoczeniu zieleni.

cudeńko z ogrodu Zena

Dla wielu osób odpowiedź na pytanie: po co, jest jedna - użytkowy charakter ogrodu oznacza uprawę własnej żywności. Wiadomo, zdrowe, naturalnie wyhodowane produkty są najlepsze, a dodatkowo ich uprawa daje tyle frajdy.

wyniesione grządki
piękny warzywnik u Ani Kwartet

Każdy z nas zapewne zna właścicieli ogrodów, którzy traktują je zupełnie inaczej - przede wszystkim jako miejsce biernego wypoczynku - nabrania oddechu po codziennej bieganinie, leżakowania, spotkań z przyjaciółmi, grillowania... Oczywiście, starają się o to, żeby to miejsce było zielone i jak najpiękniejsze, bo w takim wypoczynek jest lepszy.

hamak w ogrodzie
kącik hamakowy w ogrodzie Ani Kwartet

Niektórzy potrzebują ogrodu, a raczej pracy w nim, jako rodzaju terapii. 

Czasem chodzi o poważne choroby fizyczne i psychiczne, a czasem o trudności w funkcjonowaniu w świecie. Wtedy ogród uzdrawia, przywraca równowagę, pomaga odnaleźć się i na zewnątrz. Może też być oazą i azylem, schronieniem (chwilowym lub stałym) przed światem.

W ogrodzie zawsze dobrze się dzieje (nawet jak coś dzieje się źle) - zmiany są jego istotą, więc wiadomo, że zaraz coś pozytywnego nastąpi, zawsze można pomyśleć o czymś miłym, coś planować, wbrew wszystkim kłopotom i złej sytuacji.

Wiele osób potrzebuje ogrodu jako pociechy, nadziei na lepsze jutro, choć tak trudno o to w obecnych czasach, ogród jest źródłem optymizmu i pogody ducha, pozwala śmielej patrzeć w przyszłość.

każdy się uśmiecha na taki widok

Ogród może dawać także poczucie sensu, bo często praca zawodowa wydaje się głupia (choć przynosząca dochody), bo życie rodzinne się nie układa czy wali, bo czujemy się nikomu niepotrzebni...

Inaczej jest w ogrodzie - rośliny bez podlewania zginą, a ptaki czekają na codzienną porcję słonecznika. Pielęgnuję swój kawałek świata, a on jest domem dla wielu stworzeń i "pęcherzykiem płuc" Ziemi. Można mieć poczucie, że to nasz mały, ale istotny wkład w ochronę przyrody i ładu na świecie.

Bo tu też uprawiam zdrowe warzywa, które są najlepsze dla moich bliskich, albo nawet na sprzedaż. Robię coś dobrego.

meble ogrodowe
kącik wypoczynkowy w ogrodzie Helenki

Bywa, że z posiadaniem ogrodu wiąże się wręcz poczucie misji. Ogród nie jest dla mnie - raczej ja jestem dla niego. Ważniejsze są rośliny i zwierzęta tu bytujące i te które przyjdą, a nie ogrodnik i jego potrzeby, np. estetyczne. Wtedy właściciel ogrodu jest strażnikiem kawałka ziemi, nie dopuszcza do żadnego zaburzenia naturalnie toczących się tam procesów. Nie pryska, nie nawozi, nie sadzi, a przynajmniej nie za dużo, nie brukuje ścieżek. Za to obserwuje i satysfakcję daje mu świadomość, że daje szansę na odbudowywanie się dzikiej przyrody.

hosta pożerana przez ślimaka

Dla innych ogrodników ważniejsza jest samorealizacja. Spełniają się, kreując rzeczywistość według własnych zasad. Bo tylko we własnym ogrodzie mogą tworzyć, zaspokajać swoje poczucie piękna. Tu mogą działać na własnych zasadach (a często są nimi zasady poszanowania przyrody).

Tu mogą się sprawdzać - czy uda się doprowadzić do kwitnienia mekonopsa..? czy da się rozmnożyć to rzadkie eonium?

W ogrodzie można też zaspokajać potrzebę posiadania - mieć swoją ziemię pod stopami i mieć swoje niebo nad głową (prawie), mieć tuż przy sobie wymarzone rośliny i wcale niekoniecznie w idealnych kompozycjach. Każdego ranka podziwiać i każdego dnia powiększać swoją kolekcję rojników czy paproci.

kompozycja w ogrodzie Tomka

Pewnie dopiszecie tu jeszcze inne powody, dla których istnieją ogrody. Pewnie jest ich tyle, ilu posiadaczy ogrodów. Każdy ma swoje potrzeby i priorytety i każdy ma prawo do swojego świata.

Radość z jedzenia śniadania na tarasie jest może mniej ważna niż tworzenie rezerwatu przyrody. Ale wierzę, że na świecie jest miejsce i na jedno i na drugie. 

Oby tylko naszą wolność zaspokajania potrzeb ograniczały granice wolności i bezpieczeństwa drugiej istoty.

Tak więc powody posiadania ogrodu bywają różne, a dla mnie ciekawe jest to, że każda specyficzna potrzeba determinuje wygląd ogrodu - jaki on jest i co się w nim dzieje.

Bo przecież ogród tak wiele mówi o właścicielu. Ogrody to opowieści o ogrodnikach, zwykle fascynujące. Więc czekam na Wasze odpowiedzi na pytanie: po co Wam ogród?

czy po to, by dzielić go z innymi stworzeniami?


32 komentarze:

  1. Poruszyłaś ciekawy temat. Tak właściwie nigdy się nad takim pytaniem nie zastanawiałam. To było jakby normalne, naturalne, że ogród nie tyle co mam, ale uprawiam. A po co? Po trochu chyba dla każdego powodu , które przytoczyłaś w poście. Skoro było pole, bo to tylko zasyałam na działce wokół domu, to trzeba go zagospodarować, aby było ładnie.Potem dochodziły kolejne powody i rozrastanie się ogrodu. Chcę mieć ładny ogród, chociaż nie wiem jak to mi wychodzi. Ja wciąż nie jestem zadowolona i brnę dalej, chcę się w nim dobrze czyć, odpoczywać, chciałabym się czasem nim pochwalić i uwielbiam go tworzyć. To też relaks, ruch na swieżym powietrzu dla zdrowia, a potem cieszenie oczu tym co jest efektem pracy. Trochę też jestem kolekcjonerem. Ogród jest duży to wiele pomieści, a mnie podona się jeszcze to i to, i to. Więc podpatruję, kopię, sadzę, obcinam itd. Chyba jestem ogrodniczką, wszystko robię sama. Nie mogę się doczekać, aby znowu pójść, ale niestety jest bardzo zimno i resztki pośniegowe, ale wiem że to lada dzień nastąpi. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzisz, zwróciłaś uwagę, że te potrzeby zmieniają się w czasie, bo inne okoliczności życiowe, bo ogrodnik dojrzewa, dostrzega inne możliwości, rozsmakowuje się w czymś innym... W moim przypadku też tak było, a zaczynałam od kompletnego braku zainteresowania, wystarczało mi, że jest wokół kawałek zielonego "trawnika" i parę drzew.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy temat. Ja urodziłam się w domu z ogrodem, jako dziecko biegałam na bosaka po rosie, jadłam rzodkiewki i marchewki prosto z grządki, opłukane w beczce z w wodą stojącą przy studni (woda z głębinówki jak źródlana). Ogród dawał mi możliwość bycia blisko przyrody, obserwacji jej, wzbudzał emocje gdy wychodziłam do ogrodu po zmroku, gdy następowała cisza przed burzą, gdy wiatr szarpał liście osiki, pobudzał zmysły estetyczne piękne kolory i zapachy kwiatów, owoców, liści, traw. Do dziś uwielbiam zapach liści i łodyg pomidorów ;-)
    Natura mnie inspiruje i napędza do życia. Pobudza kreatywność, wzmacnia psychicznie i fizycznie.
    Moim marzeniem jest stworzyć kolorowy i piękny ogród, który będzie przedłużeniem domu. Chciałabym też, aby wyrażał moją artystyczną osobowość ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli Ty wyrosłaś w ogrodzie, jego uroki były dla Ciebie czymś naturalnym i pewnie dlatego natura była zawsze dla Ciebie inspiracją, a potrzeby związane z ogrodem wyklarowane. Ja jestem blokowym dzieckiem, więc ten świat odkryłam dużo później.
      Wyrażać siebie przez ogród - to dobra myśl.

      Usuń
  3. Dla mni eogród jest ucieczką od macierzyństwa, wytchnieniem i rozrywką. Ogród warzywny nie za bardzo mi idzie, ale probuję;) Za to w zeszłym roku kiedy urodziłam Zosię po raz pierwszy poczułam się przytłozona iloscią zadań i pracy w ogrodzie... Przy trójce dzieci często nie ma kiedy poświęcić czasu na ogród...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie dziwię się, przy trójce dzieci. Więc w ogrodzie po prostu wypoczywaj, przyjdzie czas na coś innego. Ogród jako azyl i miejsce relaksu, to dobre rozwiązanie. A czy jako miejsce zabaw dla dzieci jest ważny?

      Usuń
  4. Bardzo ważny temat został poruszony. Myślę, że u każdego posiadacza ogrodu wiele potrzeb może się łączyć, u mnie jest to na przykład miejsce codziennego, ale dogłębnego obcowania z przyrodą, azyl dla natury pośród miasta i miejsce, w którym mogę na chwilę uciec od życia, w którym czas płynie inaczej, w którym nawet ciężka praca bywa najlepszym odpoczynkiem... Każdy ogród w pewnym stopniu zaspokaja też głód piękna i każdy ogrodnik - próbując go zaspokoić - kształtuje go według własnego poczucia, bo dla każdego piękno znaczy przecież co innego. W obecnym świecie zdalnej pracy i nauki, gdy obcy ludzie nieomal bez pytania wdzierają nam się do prywatnej przestrzeni, a także wszechobecnej urbanizacji ogród pomaga nam zaspokoić potrzebę intymności i samotności, w ciągu tygodnia może być jedynym możliwym miejscem, w którym możemy pobyć całkiem samemu. Wchłania nadmiar naszych uczuć, wycisza i daje ukojenie. Takie jest moje odczucie, ale dla ekstrawertyka ogród może być przestrzenią, którą może dzielić ze znajomymi, mniej prywatną niż dom. Może zaspokajać potrzebę obcowania z naturą, gdy bardziej dzikie i nieokiełznane miejsca są dla nas zbyt obce i nieprzeniknione. I to też jest piękne, że role ogrodów są tak zróżnicowane. Nawet jeden, ten sam ogród dla kilku osób może znaczyć zupełnie co innego. Dzięki temu i ogrody są zupełnie różne, obrazując nam zróżnicowanie świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dałeś kilka nowych odpowiedzi na tytułowe pytanie, Mikołaju, a inne doprecyzowałeś.
      Ja szczególnie zwróciłam uwagę na zaspokajanie potrzeby piękna - obcowania z nim i współtworzenia go. Bo czasem trudno znaleźć go wokół siebie. Oraz potrzebę intymności, samotności czy wręcz miejsca kontemplacji, przecież wymieniałam je, pisząc o tym, co dla mnie w ogrodzie najważniejsze.
      Ciekawym wątkiem jest traktowanie ogrodu jako miejsca obcowania z naturą, ale nieco "oswojoną", nawet jeśli uznać ją za coś sztucznego, stworzonego przez człowieka. Jak zauważyłeś, nie każdy może/chce zagłębić się w tej dzikiej. Obecnie bardzo mocno propagowane są ogrody naturalistyczne, ogrody dla fauny i dzikich roślin. Wiąże się to z narastającą świadomością skali zniszczeń, dokonanych i wciąż dokonywanych przez człowieka w przyrodzie. Nie każdy chce iść w tym kierunku, większość ludzi pragnie tworzyć ogród dla siebie. Chociaż coraz więcej ogrodników, kształtując ogród, myśli i o innych jego mieszkańcach (także tych potencjalnych). Ten kierunek jest mi bliski.
      Mam nadzieję, że wypowie się jakiś właściciel ogrodu, który czuje się przede wszystkim strażnikiem "swojej" zielonej i dzikiej przestrzeni, w której czuje się gościem, a nie gospodarzem.
      I jeszcze coś - napisałeś: ten sam ogród dla kilku osób może znaczyć zupełnie co innego. Można by rozwinąć tę myśl - dla innych stworzeń w ogrodzie również - może być domem lub miejscem zdobywania pożywienia.

      Usuń
    2. Teraz wpadła mi myśl, że ogród zaspokaja też naszą potrzebę władzy i kontroli. Nasza kontrola nad jego wyglądem i zawartością jest (lub może być) niemal zupełna. Z drugiej strony każdy ma też jakąś wewnętrzną potrzebę kreacji, a tutaj tworzymy przecież własny mikrokosmos, uporządkowany według naszych zasad. Natura może (a raczej powinna) grać mniejsze lub większe skrzypce - tak, jak napisałaś. Osobiście staram się dawać jej możliwie jak największe dopuszczalne dla mnie pod względem estetycznym pole, ma też miejsce, w którym rządzi w zupełności, a które mi służy za ,,śmietnik" dla ogrodniczych odpadów, które niezbyt nadają się do kompostowania, np. gałęzi (dodatkowo ich sterty spełniają rolę ochrony dla wielu zwierząt, np. w porzuconych tam pędach miskantów zimują murarki). I faktycznie, racja - mój ogród, dla mnie spełniający zupełnie inne funkcje, jest domem czy schronieniem dla wielu stworzeń. Większości z nich zapewne nigdy nawet nie zobaczę, choć ich rola dla takiego, a nie innego funkcjonowania ogrodu może być niebagatelna. Zatem nie tylko ja czerpię z niego korzyści.
      Gdyby moja posesja - albo raczej moja przestrzeń, bo posesja to chyba zbyt sprecyzowane określenie - wyjściowo zajmowała cenny przyrodniczo teren, w żadnym wypadku nie zmieniałbym czegokolwiek. Natura rządziłaby się własnymi prawami, ewentualnie utrzymałbym korzystny sposób użytkowania, konieczny dla zachowania niektórych zbiorowisk. Ale w moim przypadku tak nie było, na początku był trawnik i parę krzewów. Mimo to staram się odtwarzać, choćby częściowo, siedliska naturalne, na przykład wysiewając w niektórych miejscach mieszankę nasion roślin zebranych z okolicy, odpowiadającą składowi łąki świeżej Arrhenantherion elatioris. Wierzę, że z czasem siedlisko się unormuje, populacje roślin, zwierząt i innych organizmów, które w nim żyją, będą funkcjonować według zasad ekologii. W ostateczności zacznie ono przypominać właściwą, dziką łąkę (o ile można tak nazwać łąkę, dziką tzn. o składzie niezmanipulowanym ludzką ręką), taką, jaka znajduje się ledwie kilka kilometrów dalej. Niestety skala zniszczeń środowiska cały czas się zwiększa, i zapewne ten trend utrzyma się jeszcze bardzo długo, jeśli nie już do końca ludzkości. Ufam, że mój, oraz każdy inny skromny skrawek choćby nieco dzikiego środowiska będzie stanowić jakiś azyl dla natury.

      Usuń
    3. Masz rację, ogród może zaspokoić i potrzebę kontroli i potrzebę sprawczości. Wiele osób nie ma poczucia, że ma realny wpływ na rzeczywistość, ogród daje taką szansę.
      Dobrze, że napisałeś, jakie działania (czy zaniechania) podejmujesz u siebie, żeby i dzika przyroda miała tam swoje miejsce. Na pewno komuś się przyda. Ja przy okazji sprawdziłam sobie, co to jest arrhenantherion elatioris.

      Usuń
  5. Ja powiem tak na co dzień mieszkam w bloku na osiedlu, gdzie zieleń to rzadkość, posiadam też domek na wsi z dużym ogrodem gdzie po prostu odpoczywam od całej tej pogoni za sukcesem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie miejsce do wypoczynku jest szczególnie cenne w dzisiejszych czasach.

      Usuń
  6. Z moim ogrodem związana jestem od 9 lat. Stworzyłam go od podstaw. Ogród wymaga ciągłej pracy, uwagi ale jest to przyjemny wysiłek. Jakaż to frajda siać, sadzić, podlewać,pielić i w końcu usiąść na ławeczce i patrzeć, chłonąć te cuda natury. Albo wstać skoro świt, biec do ogrodu bo ma się wizję, trzeba natychmiast zmienić coś w aranżacji.W ogrodzie żyje się jakby w innym wymiarze, inaczej się myśli, patrzy, inne są priorytety.Kocham mój ogród i jestem w nim szczęśliwa.
    Tamaryszku, właśnie zaczęłam czytać Twój blog od początku - 2015 r. Jestem pod wrażeniem, pasjonująca fachowa lektura z pięknymi zdjęciami. Gdyby tak wydana była w formie książki...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, Lilu, dziękuję! Może przeczyta to jakiś wydawca. Mam nadzieję, że lektura starszych postów sprawi Ci przyjemność i w czymś Ci pomoże.
      Całkowicie się z Tobą zgadzam, że "w ogrodzie żyje się jakby w innym wymiarze", mam takie same odczucia.

      Usuń
  7. A mnie się przy pracach ogrodowych, szczególnie plewieniu, dobrze myśli o sprawach różnych, bardzo często nie związanych z ogrodem, ale z problemami życia codziennego. I jakie dobre rozwiązanie przychodzą do głowy.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród to doskonała odskocznia od problemów wszelakich. Mnie także jest wręcz niezbedny, żeby nabrać dystansu, spokojnie przemyśleć różne sprawy, zobaczyć wszystko we właściwych proporcjach. No, może nie przy pieleniu, za którym nie przepadam.
      Docenili to i specjaliści, prowadzi się przecież ogroniczą terapię osób z problemami np. depresji.
      Pozdrawiam, Kasiu!

      Usuń
  8. Po co ?
    -bo kocham kwiaty nie w wazonie
    -bo się odstresowuję, relaksuję, wyżywam
    -bo oddycham świeżym powietrzem
    -bo pszczółki, osy, bąki mają co zbierać
    -bo to dobry sposób na sezonowe odchudzanie;D
    -bo przylatują motyle i ptaki
    -bo uwielbiam po zimie pierwsze krokusy, a na jesieni ostatnie złocienie
    - bo nie ważne jaki ten ogród jest a liczy się pasja , a jakąś trzeba
    mieć w tym zwariowanym świecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodów całkiem sporo. Chociaż i dla zaspokojenia jednej potrzeby warto pielęgnować ogród. Ale one już takie są, że dają bardzo wiele, prawda?
      I mamy podsumowanie w punktach naszej wymiany opinii!

      Usuń
  9. Witaj Tamaryszku. Dla mnie ogród jest łącznikiem z dzieciństwem. Wychowałam się w ogrodzie moich Dziadków, były to cudowne lata. Koniecznie chciałam mieć podobny w dorosłym życiu. I mam. Powstał od podstaw, bo teren zakupiony był łąką. Uwielbiam siedzieć nad stawem i obserwować życie jakie toczy się dookoła. A jest co podpatrywać. Mam sporo dzikich zwierząt, które mnie odwiedzają i sobie żyjemy w symbiozie. Na przykład taki bóbr. Utrapienie straszne. Cóż musieliśmy się do siebie przyzwyczaić. Zjadł mi większość drzewek i dwa przygotowane ogniska. Lubię obserwować go, o zmierzchu, jak obgryza gałązki. Albo kaczki, moje ulubienice, czy wydra jak płynie na plecach. Jest ciekawie, życie tu toczy się spokojnie swoim rytmem. I ja zatapiam się w ten rytm. Odpoczywam, marzę... Do tego właśnie potrzebny jest mi ogród. Bo toczące się tutaj życie, przynosi różne niespodzianki, uczy integracji i też rozwesela.
    Mogłabym jeszcze kilka punktów przytoczyć, do czego potrzebny jest mi ogród. Jednak dla mnie mnie najważniejszą rzeczą jest otaczająca mnie przyroda i życie zgonie z nią.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodałaś coś nowego, Pawanno - ogród wzmacniający poczucie więzi z przeszłością.
      Cieszę się, że napisałaś, jak duże znaczenie dla Ciebie ma bycie częścią świata przyrody i możliwość jej obserwacji. Ciekawa jestem, czy czytałaś książkę Mary Reynolds "Ogrodowe przebudzenie"? Ciekawa jestem Twojej opinii.

      Usuń
  10. Poruszony temat jest bardzo ciekawy. Bardzo słusznie i trafnie określone potrzeby użytkowników, posiadaczy ogrodów oraz ogrodników z zamiłowania, bo tak właśnie widziałabym podział na trzy grupy osób stykających się z "ogrodem". Myślę, że najważniejsze jest to, aby cel został osiągnięty, a więc żeby każdy czuł się dobrze w swoim ogrodzie i z przyjemnością do niego wracał :) serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry podział, grupuje według oczekiwań w stosunku do ogrodu.
      Potrzeby, jakie zaspokaja ogród są bardzo różne i nie chodzi mi tu o tworzenie jakiejś hierarchii ważności. Ja też myślę, że radość z obcowania z ogrodem jest najważniejsza. Oby tylko nie przeszkadzała innym i nie zakłócała przestrzeni publicznej. I wspierała naturę, a przynajmniej jak najmniej szkodziła. Pozdrawiam, Ines

      Usuń
  11. Dla mnie ogród to samotnia Uwielbiam być na działce sama. Wsłuchać się w śpiew ptaków. Uwielbiam robić w ziemi, uspokaja mnie to. Kupiłam działkę żeby móc po pracy uciec z bloku, w którym wiadomo że zawsze słychać sąsiadów ( ich kłótnie i muzę na ful). Na działce też bywa różnie. Ale uwielbiam tam być. Patrzeć jak z małego ziarenka rośnie piękny kwiatek. Pięknie wtedy jest 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród może być cudowną samotnią, znam to uczucie. Niby jest się samej, ale wokół tyle życia...Tyle się dzieje...a jednak to nie zakłóca poczucia odosobnienia, prawda?
      Życzę wspaniałych, wiosennych dni w ogrodzie!

      Usuń
  12. Równie dobrze można zapytać po co komu życie ;-)))
    Udanych refleksji w to wiosenne święto bez wiosny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można i książkę napisać... A swoją drogą, to ostatnie czasy sprzyjają refleksji. Oby z nich coś dobrego wynikło.

      Usuń
  13. Ogród to świadek zmian jakie zachodzą w ogrodniku, to taki nie napisany pamiętnik. Nieraz gdy uda mi przysiąść w nim/wyjatkowo rzadko zresztą/ w głowie przewija się, co wystarczało mi na początku, co stało się ważne a co z bardzo ważnego stało się nieistotne, uleciało z wiatrem, co zyskało sens a co straciło, czym zachwycałam się kiedyś, czym teraz. Po co mi ogród? może by się w nim przejrzeć ? EwaSierika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa myśl... rzeczywiście tak jest. Ogród to doskonały materiał do refleksji nad mijającym czasem i zmianami, jakie niósł, również w nas samych.

      Usuń
  14. Ach, jakże to ciekawy temat! Jestem młodą ogrodniczką, bo moje własne najstarsze nasadzenia w starym ogrodzie mają dopiero 1,5 roku, ale nawet w tam krótkim czasie ogród stał się dla mnie bardzo ważny. Początkowo miał na pewno stanowić ładną oprawę dla odrestaurowanego domu. Priorytetem było dla mnie uporządkować go i nieco okiełznać (był zapuszczony). Jednocześnie chciałam uratować wszystko, co stare i miało wartość: stare jabłonie, śliwy, winorośl, bzy, świerki, cisy, sosnę, różę. Miałam też kilka ogrodowych chciejstw, które miały zaspokoić potrzeby czysto estetyczne i sprawić, by otoczenie domu współgrało z ładnym wnętrzem. Na etapie projektu nowe nasadzenia miały zostać wykonane przez profesjonalną firmę. Do czasu, aż doświadczony ogrodnik, z którym się konsultowałam, powiedział mi, że przecież dam radę pomału sama stworzyć swój ogród. Ja mu uwierzyłam i tak się stało. Nie oddałabym procesu jego tworzenia nikomu. Mimo tych wszystkich godzin na kolanach, spędzonych na kopaniu dołków pod rośliny wśród korzeni starych roślin, kawałków cegieł, gruzu, dachówek, jak to w miejskim ogrodzie. Teraz ogród to radość, ukojenie, sposób spędzania czasu, miejsce odpoczynku i realizacji pasji :) Mój mały kawałek nieba, wymarzony tajemniczy ogród. Mimo mieszkania w wielkim mieście, pozwala czuć więź z naturą, a także zaspokaja sentymentalną potrzebę więzi z przeszłością, jakiegoś powrotu do korzeni (pierwsze trzy lata życia spędziłam na wsi). Pozdrawiam, Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się wspaniałe, że odniosłaś się z szacunkiem do rosnacych w ogrodzie roślin i połączyłaś stary świat z nowym. A dodatkowo to enklawa przyrody w mieście.
      Ja też myślę, że samodzielne tworzenie ogrodu wnosi zupełnie inną jakość, daje ogromną satysfakcję. A że to dużo pracy..? Że popełniamy błędy..? Przecież nie jesteśmy stworzeni do leżenia na kanapie tylko do działania, to ono daje radość i spełnienie. Pozdrawiam młodą ogrodniczkę!

      Usuń
  15. Trudno mi żyć bez ogrodu - zimą przekonuję się o tym aż za bardzo, wiosną wracam do pracy z nosem przy ziemi, pochłaniam zapachy bez opamiętania i szukam kiełkujących bylin, nie mogę potem pozbyć się zdziwienia, że rosną, zakwitają, ulegają ciągłym zmianom, a ogród razem z nimi... Warto mieć ogród dla samego tego corocznego „zaskoczenia” rozłożonego w czasie. Mieszkam pod czeską granicą, z ogrodu widać wzgórza, lasy, masyw Karkonoszy z ośnieżoną do czerwca Śnieżką i to właśnie krajobraz jest dla mnie ważny przy tworzeniu ogrodu (tu też pojawiają się problemy - osłanianie terenu bez przesłaniania widoków), jest też inspiracją dla kształtów, linii, które tu „rysuję”, to chyba taka potrzeba przenoszenia kawałka natury na własne podwórko. Pamiętam, że przy szkicowaniu projektu ogrodu obserwowałam układanie się roślinności między wzgórzami, poszarpaną linię strumieni, oczywiście ostatecznie i tak na samej działce powstaje potem obraz przetworzony, uzależniony od wielu czynników, a i nasze oko w miarę upływu czasu i niezależnie od wcześniejszych idei głodne jest rabat i rozwiązań podejrzanych w internecie:) Ogród powstaje powoli na ok.6-ciu tys.m2, jest polem do podejmowania wyzwań, chłodny, wietrzny klimat, krótki sezon, gliniasta gleba z dużą ilością kamieni, w części podmakająca, konieczne było odwodnienie, które nie do końca przyniosło efekt, to wszystko sprawiło, że jeśli już w miarę dobrze dobierze się rośliny i cokolwiek chce tu urosnąć - człowiek czuje się jak zwycięzca;)
    Ogród to walka, ale też prosta praca przynosząca ukojenie, to raj dla zmysłów, odczuwanie harmonii i działanie twórcze.
    Tamaryszku, Twój blog przyciąga mnie od dawna, obserwuję powstawanie zakątków pięknego ogrodu, podziwiam efekty Twojej pracy, trudno znaleźć w necie bardziej inspirujące ogrody, niż ten, który pokazujesz. Piszę po raz pierwszy - z wiosennymi pozdrowieniami - Kasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam więc po raz pierwszy oficjalnie, Kasiu! Bardzo się cieszę, że jesteś stałą czytelniczką i dziękuję za miłe słowa o moim ogrodzie.
      Ach, te nasze ogrody, co byśmy zrobili bez nich? Bardzo Ci zazdroszczę tak wielkiego ogrodu i jeszcze ze wspaniałymi widokami, to rzadko się zdarza. Tak ładnie to opisałaś. Wybrałaś idealną drogę do zagospodarowania własnego kawałka ziemi - odwołując się do otaczającego krajobrazu, wyrazy uznania. To z pewnością owocuje powstawaniem zakątka pełnego harmonii.
      Z tymi próbami przeniesienia rozwiązań podpatrzonych w internecie czy gdzie indziej też miałam kiedyś problem - do czasu kiedy nie określiłam sama sobie, jaki ma być mój wymarzony ogród, od tej pory konsekwentnie przenoszę do siebie tylko to, co pasuje do mojej wizji.
      Problemy z glebą (i inne) są udziałem wielu ogrodników (u mnie - jałowe piaski), więc rozumiem Twoje rozterki. I satysfakcję potem!
      I wiesz co? Mam wielką nadzieję, że pasja do zajmowania ogrodem nigdy nam nie minie, że i te radosne niespodzianki i praca, nawet ciężka, będą naszym udziałem do końca życia. Zawsze widząc w Gardeners' World staruszków ogrodników marzę, że i ja kiedyś taka będę.

      Usuń