Dla mnie to miejsce wyjątkowe - bo choć nie znalazłam tu nowatorskich, spektakularnych rozwiązań czy wrażeń, za to miałam przejmujące uczucie, że mogłabym tu zamieszkać.
widok na dom w Tintinhull i ogród środkowy - tu przeważają krzewy |
Ogród ma 8 000 m 2, czyli jest prawie 2, 5 razy większy niż mój. Obecnym właścicielem jest National Trust.
Powstał w 1 połowie XX w., wokół starego dworu z XVII w. Ten dom od razu mnie zauroczył - prosta, zwarta bryła budynku, o idealnych proporcjach, wykonana z miodowego kamienia. Przyjazna i solidna, jest doskonałym przykładem elegancji z tamtej epoki.
To nie pałac, to dom - jego uroda i wielkość "na ludzką miarę" wywołały u mnie myśl - to mógłby być mój dom.
piękny, nieduży dom - ponadczasowa klasyka |
Ogród jest dziełem Phyllis Reiss, która zamieszkała tu w latach 30-ych. Inspirowała się ogrodem w Hidcote Lawrence'a Johnstona.
Układ przestrzeni jest formalny, a całość utrzymana w stylu Arts&Crafts (lubię!).
Współcześnie, z ramienia National Trust, wprowadziła tu pewne zmiany znana projektantka i autorka książek o sztuce ogrodowej, Penelope Hobhouse, która tu mieszkała przez 14 lat.
bujne i swobodnie rozrastające się rośliny, lubię taki styl |
Ten stworzony w okresie międzywojennym ogród, nazywany był wtedy najdoskonalszym w Anglii.
Podzielony jest na eleganckie komnaty ogrodowe, oddzielone murami i żywopłotami. Ich rozmiary nie przytłaczają wielkością, są takie, jak nasze ogrody, wiec miałam wrażenie, że to może być mój ogród.
Każde wnętrze ma odmienny charakter, ale całość jest spójna i doskonale się ze sobą łączy.
ciekawie obsadzone, klasyczne donice, kamienna nawierzchnia, stare cisy... |
Do ogrodu wchodzi się przez dom, więc można jeszcze bardziej poczuć klimat epoki.
Z tarasu rozciąga się piękna oś widokowa przez cztery wnętrza ogrodowe, wyznaczona przez kamienną ścieżkę.
typowe angielskie okno z siedziskiem |
wąska ścieżka stanowi oś widokową, prowadzi przez ogród o powierzchni mniejszej niż mój |
Pierwszym pokojem jest Eagle Court - najstarsza część ogrodu, która swą nazwę zawdzięcza kamiennym orłom, umieszczonym na pięknym, ceglanym murze.
tym małym, zielonym dziedzińcem zaczyna się ogród |
ceglane mury toną w bujnej zieleni, która łagodzi ich formalny charakter |
piękny mur z delikatnym powojnikiem i wszechobecna zieleń |
Maleńkie wnętrze Fountain Garden otoczone jest cisowym żywopłotem, co nadaje temu wnętrzu intymności,
Kwitnące na biało rośliny - róże, lilie, zawilce japońskie i gillenia (mam ją już!), posadzono wokół okrągłej sadzawki z fontanną.
W czasie mojej bytności, niestety, niewiele z nich kwitło. Przemknęła mi taka myśli: ach, posadziłabym tu coś, dodała białe naparstnice...
Normalnie patrzyłam na ten ogród, jak na swój!
cisowy żywopłot dzieli przestrzeń |
prawda, że brak tu białych naparstnic? |
Długą ścieżkę, prowadzącą od domu, zamyka mały pokoik, osadzony liściastymi bylinami. Niegdyś stała tu szopa.
zwróćcie uwagę na posadzone w miodowej ścianie roślinki, uwielbiam to |
Pokazane powyżej części ogrodu mogą być przykładem, jak w prosty sposób podzielić niewielki, prostokątny ogród przy domu i co taki podział przestrzeni daje. Mnie ten fragment przy tym pięknym domu by wystarczył.
Ale w Tintinhull nieco z boku jest Kitchen Garden - tradycyjny warzywnik, gdzie uprawia się rzadkie odmiany organicznych warzyw. Za ogrodzeniem jest sad. Żwirowa tym razem ścieżka, obsadzona łanami kocimiętki, prowadzi do leśnej części posiadłości.
proste wsporniki dla pnączy i dzbany do rabarbaru |
obowiązkowy, niski żywopłocik z bukszpanu, w głębi - sad |
Natomiast z drugiej strony leży Pool Garden, najważniejsza (?) i najbardziej okazała część ogrodu.
Kiedyś był tu kort tenisowy.
Układ jest klasyczny - dwie mieszane rabaty wzdłuż długich boków, a środek zajmuje prosty staw z liliami wodnymi.
jest tu wszystko, co się kojarzy z angielskim ogrodem |
Na końcu stoi otwarta, kamienna loggia, zbudowana ku pamięci siostrzeńca Phyllis Reiss, pilota, który zginął w czasie II wojny światowej. Ta część ogrodu poświęcona jest jego pamięci.
prosta loggia z widokiem na staw |
Na przeciw siebie umieszczono dwie kontrastowe rabaty.
Z jednej strony posadzono rośliny o gorących, jaskrawych barwach - krwiste róże, dalie, żółte krwawniki....
Nie ma tu ekstrawaganckich połączeń, kompozycje są mniej nowatorskie niż w Hidcote, nie ma oranży i szkarłatów.
Bo założeniem Reiss był ogród stonowany i spokojny, łagodny w wyrazie. I takie jest całe Tintinhull! Dlatego mnie zachwyca.
rabata w ciepłych kolorach |
widać, że nawet to wnętrze nie jest wielkie, na pierwszym planie efektownie obsadzone donice |
Po przeciwnej stronie usytuowano rabatę, obsadzoną kwiatami w pastelach - floksy, przetacznikowce czy astry - w różach, lila i fioletach.
Piękne miejsce!
wśród kwiatów ławeczka... czujecie ten spokój..? |
cudowna, delikatna kompozycja |
Obok jest Cedar Court, którego centralną część zajmuje trawnik. Na granicach rosną stare magnolie i cisy. Tu można zobaczyć jedno ze stosowanych przez Reiss połączeń - fioletów i złota.
na przykładzie tej starej magnolii widać, jaka ozdoba może być pień |
ciekawie zagospodarowane podnóże rabaty, niestety, czosnki już przekwitły |
dla mnie coś cudownego - krople jasnego fioletu i plamki żółci (mur!) w masie zieleni |
W tym ogrodzie dobrze się czują pasjonaci ogrodnictwa, ale także ludzie szukający po prostu wypoczynku.
Margery Fish powiedziała o nim, że jest uosobieniem spokoju, bo wszystko w nim jest na właściwym miejscu.
To pełen harmonii ogród, zapewniający jednocześnie poczucie przestrzeni i intymność. To wszystko, co dla mnie najważniejsze w ogrodzie!
takie przykłady kolorystycznej harmonii są tu na każdym kroku |
Decyduje o tym układ, delikatne operowanie roślinami, ale i centralne umiejscowienie połaci trawników czy dużych zbiorników wodnych, dzięki czemu ogród wydaje się większy.
Mimo mocnej, zdecydowanej struktury całość jest łagodna i subtelna. Dzięki idealnym proporcjom relacji geometrycznych form i miękkich roślin.
wiotka dierama i mocne formy |
W tym ogrodzie po raz pierwszy zwróciłam uwagę na rutewki delavaya - i się w nich zakochałam. Jeszcze jeden powód, dla którego mam specjalny sentyment do Tintinhull.
thalictrum delavayi |
Przepiękny ogród. Na pewno będzie dla mnie inspiracją przy tworzeniu kolejnych rabat :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobał. Na stronie ogrodu jest informacja, że część nasadzeń jest tymczasowa czy bazowa (np. średni ogród) i będzie uzupełniana. Miałam wrażenie, zwiedzając, że brakuje w niektórych miejscach takiego wykończenia. Co i tak nie umniejszało uroku tego miejsca.
UsuńDom jest zamieszkany i można od tak sobie wejść do ogrodu?
OdpowiedzUsuńCudowne! A zarazem nie do pomyślenia w Polsce.
Dom należy do narodowej organizacji, opiekującej się ogrodami i pałacami. O ile dobrze zrozumiałam, można tam teraz zamieszkać na krótki, wakacyjny pobyt.
OdpowiedzUsuńDla turystów udostępnione są tylko dwa pomieszczenia na parterze, przez które wchodzi się do ogrodu.
W Anglii (i nie tylko) wiele prywatnych ogrodów, także zupełnie małych, jest udostępnionych do zwiedzania, niektóre np. tylko przez dwa weekendy w roku. Informacje o nich są dostępne w internecie. Uważam, że to wspaniała inicjatywa, sprzyjająca rozwojowi sztuki ogrodowej i wymianie doświadczeń. Może i u nas w Polsce kiedyś tak będzie... Chciałabym.
U mnie tak będzie, jak tylko zrobię ten leśny ogród w letnisku :-) Te fioletowe kropelki na murze to chyba powojnik Elf, albo coś w tym stylu. Pozdrawiam
UsuńŚliczna ta kompozycja, prawda?
UsuńDzielmy się swoimi ogrodami, radości w życiu nigdy nie za wiele.
Na szczęście i do nas ten zwyczaj już zawitał. W Krakowie Święto Ogrodów organizowane jest już od 10 lat, od niedawna co roku otwierane są też ogrody w Milanówku, Podkowie Leśnej, Konstancinie. Kasia Bellingham także otwiera swój uroczy ogród kilka razy w roku. Nawet u nas, na Pogórzu Izerskim, są takie imprezy. Od 2014 roku w Giebułtowie odbywa się Dzień Otwartych Ogrodów. Właściciele kilkunastu wiejskich ogrodów zapraszają do oglądania swoich prywatnych terenów, opowiadają o nich, a nawet częstują gości kawą i ciasteczkami. Marzy mi się podobna impreza w naszej wsi, ale kiedy mój ogród będzie już gotowy ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście i u nas pojawiają się takie inicjatywy. O imprezie w Giebułtowie czytałam na blogu Zielona Metamorfoza, piękna sprawa. Do wymienionych przez Ciebie podwarszawskich miejscowości mam całkiem blisko, ale nigdy nie uczestniczyłam w tych wydarzeniach, może czas to naprawić. Kiedyś czytałam o otwartych ogrodach w Podkowie chyba, ale jakoś zrozumiałam, że to taka sąsiedzka impreza. Do Kasi, niestety, mam daleko, ale może kiedyś... Oby zasięg takich akcji był coraz szerszy! I oby nasze ogrody były do nich włączone. Pozdrawiam!
UsuńU nas, w Polsce otwarcie ogrodu dla zwiedzających kończy się uszczuplonymi rabatami. Odwiedzający bez skrępowania 'biorą' sobie sadzonki. W moim ogrodzie straciłam tak kilka roślin. Na pewno nie wszyscy tak robią, ale... Jako naród musimy się jeszcze wiele nauczyć.
UsuńTaak, z przykrością to przyznaję. Znajomi szkółkarze, udostępniający swoje ogrody, opowiadali nieprawdopodobne historie o tym, do czego posuwają się zwiedzający. Pewnie dlatego wielu właścicieli ciekawych ogrodów nie ośmieliłoby się wpuścić obcych do swego ogrodu.
UsuńTen ogród pasuje do Ciebie, myślę, że dobrą miarą naszego odbioru jest to, jak czujemy się w konkretnym ogrodzie, ta myśl-mogłabym tu zamieszkać, więcej słów nie potrzeba. Podoba się ich wiele ale większość tylko do podziwiania, a samo piękno nie wystarcza. Mam tak samo i juz teraz wiem, że tak być powinno, kiedyś nie było to dla mnie oczywiste.
OdpowiedzUsuńOgród nie jest doskonały, potrzebne mu korekty, dopracowanie a to stawia go na równi z naszymi ogrodami, taki porównywalny w tej kwestii.
Te rabaty, jedna ciepła druga pastelowa uspokioły mnie bo mam u siebie podobną konstelację kolorystyczną, i często zastanawiałam się czy ulec pokusie pozostawienia jej czy zdyscyplinować nasadzenia....zostawiam.
Zostawiam z ulgą, skoro tam jest i zachwyca Ciebie, osobę dążącą do dyscypliny w kolorach, to z czystym sumieniem mogę sobie na to pozwolić. Dziękuję.....EwaSierika
Pewnie, że zostaw, Twoje rabaty są śliczne, Ewo!
UsuńSwoje wrażenia ze zwiedzanych ogrodów układam według kilku kategorii, które czasem się pokrywają, a czasem nie. To ogrody znaczące dla rozwoju sztuki ogrodowej, ogrody efektowne, ogrody piękne i ogrody, które mogłyby być moje. No i nijakie. Oczywiście, to mój osobisty ranking. Ogród w Tintinhull zaliczam do pięknych i moich.
Ja, podobnie jak Ty, dopiero po pewnym czasie uświadomiłam sobie, że nie każdy piękny ogród mógłby być moim. Więc nie ma sensu próbować przenosić pewnych rzeczy do siebie.
Dzisiaj Maja w ogrodzie pokazywała ogród Geoffa Hamiltona. Jego syn udostepnił ogród zwiedzającym, co prawda za opłatą, ale to tez jest fajne. Utrzymanie takiego ogrodu dużo kosztuje. Dzieki turystom ogród nadal tętni życiem i jest ciągle upiększany. Ale włascieciel przyznał, że najlepiej czuje się jak już wszyscy goście opuszczą ogród i może posiedzieć w nim sam :)
OdpowiedzUsuńIza zauroczyła mnie dierama. Jaka szkoda, że ona u nas nie przetrzyma zimy. Przepięknie uzupełnia rabaty
Muszę obejrzeć ten odcinek po powrocie! Hamilton, zdaje się, kiedyś prowadził programy Gardeners' World i był świetny. Nie znam jego ogrodu, fajnie, że Maja go pokazała.
UsuńDierama u nas raczej nie da rady, jest rzeczywiście bardzo efektowna.
Izo, pokazałaś ogród który jest bardzo podobny do twojego. Nie mam tu na myśli rozkładu założeń. Myślę o atmosferze tego ogrodu, o obrośniętych murach, zwiewnych roślinach które sadzisz w taki sposób że wydaje się że same tam sobie znalazły miejsce. Również cisowe elementy, które u siebie z powodzeniem wprowadziłaś. To wszystko sprawia, że czujesz się w prezentowanym ogrodzie jak u siebie.Chyba miło móc porównać osobisty kawałek ziemi z takimi osobistościami jakie pokazałaś.
OdpowiedzUsuńWniosek: zmierzasz we właściwym kierunku. To kiedy udostępniasz swój ogród zwiedzającym?
April
Jolu, Ty sobie ze mnie nie żartuj! Nie śmiałabym porównywać swojego ogrodu z Tintinhull.
UsuńNiemniej, bardzo mnie ucieszyły Twoje słowa, że atmosfera mojego ogrodu jest podobna do tamtego i że zmierzam w dobrym kierunku, dziękuję! Tak lubię naturalność i swobodę starych ogrodów... Oby udało mi się jej uzyskać jak najwięcej.
A Ciebie zapraszam zawsze w odwiedziny!
Miło było mi obejrzeć ten ogród z tak osobistym komentarzem. Mi najbardziej spodobał się dom donice i ogród kuchenny.
UsuńJa też na wyjeździe a mimo to musiałam zerknąć mam nadzieję że masz też cudna pogodę pozdrawiam mira
Na nartach pogoda była idealna - słońce non stop i lekki mrozek.
UsuńMasz rację, że donice były pięknie obsadzone. Kompozycje dobrane też do tła, na jakim stały.
To mógłby być też mój dom :) . Cudowne zestawienia, budleje piękne zaraz porzypomniałam sobie o moich, które niestety wszystkie wymarzły. Rabata pastelowa mega , a wiotka dierama na tle ciemnej zieleni cisa cudowna, ta diarama to u nas by rosła?, nie znam tej rośliny. Budowla główna, dom, jak i poszczególne elementy ceglane,kamienne pokoi ogrodowych idealne. Tak , mogę stwierdzić, to mógłby być i mój dom. Iza odpowiem też na Twoje pytanie, tak białe naparstnice cudownie by wyglądały przy oczku na tle ściany żywopłotu. Pozdrawiam,Dorota DTJ1
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam budleję w białym ogrodzie, chciałam sprawić przyjemność motylom, i sobie przy okazji. Budleja mimo opieki, też wymarzła. A motylom spodobałą się tojeśc orszelinowata.
UsuńDierama u nas raczej nie ma szans. A naparstnice kocham!
Dziękuję za ten spacer Iza, piękny ogród...faktycznie bije z tego miejsca spokój i harmonia, można poczuć przytulną atmosferę miejsca. Muszę się tam wybrać :-D
OdpowiedzUsuńWarto! Lubię zwiedzać te mniejsze angielskie ogrody, bo łatwiej je porównać do naszych.
UsuńJ również uważam, że prezentowany przez Ciebie ogród nawiązuje klimatycznie i wizualnie do Twojego królestwa roślin.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony bardzo naturalistyczny i nieokiełznany, a z drugiej wszystko harmonijnie współgra. Nic tylko siedzieć i delektować się otoczeniem.
Pozdrawiam serdecznie:)
Sprawiłaś mi przyjemność tym porównaniem! Harmonia istniejąca między swobodą a porządkiem to dla mnie ideał.
UsuńI mój również:))) Dom jest piękny a to jedno wnętrze jakie pokazałaś wzbudziło mój zachwyt. Absolutnie klimat jaki uwielbiam. W takich ogrodach chyba dla mnie najważniejsze a może na co ja zwracam szczególna uwagę to wszystkie mury, ławeczki, nawierzchnie, fontany tu dzież inne ujęcia wody no i donice. Dopiero później są rośliny. Czyli wszytko to czego u mnie jeszcze nie ma......
OdpowiedzUsuńNiełatwo uzyskać taką równowagę, ja ciągle jej nie osiągnęłam.
UsuńCieszę się, że podzielasz moje wrażenia na temat domu. Dziś żałuję, że nie mam u siebie wykuszu ani takiego siedziska okiennego czy wysokich okien.
Wspomniane przez Ciebie elementy architektury w ogrodzie są ważne, też je bardzo lubię i wprowadzam u siebie. Choć podobają mi się i ogrody bez nich. Za to nie lubię ogrodów, w których dominują. Rośliny jednak są dla mnie najważniejsze. A Tobie życzę, żeby te elementy pojawiły się w ogrodzie w wymarzonej ilości.
Nigdy jeszcze nie widziałam warzywnika w Tintinhull. I sadu. Dziękuję Pszcz.
OdpowiedzUsuńA ja mało zrobiłam tam zdjęć, więc za dużo przyjemności Ci nie sprawiłam...
Usuń