czwartek, 8 grudnia 2016

PIERWSZY ŚNIEG I PIERWSZE SZKODY W OSTATNIM MIESIĄCU ROKU

Według znawców epoki (Moszyńskiego i Łowmiańskiego),  nazwa ostatniego miesiąca w roku niewiele się zmieniła przez wieki - brzmiała niegdyś grudzyen.
A w zasadzie niegdyś niekoniecznie ostatniego, wszak kalendarz słowiański, z którego w znacznym stopniu wywodzą się polskie nazwy współczesne, dzielił rok na odcinki, związane z zajęciami gospodarskimi lub zmianami w przyrodzie.

Słowo grudzień pochodzi od zamarzniętej ziemi, która w staropolszczyźnie określana była jako gruda. Zresztą to jedno ze słów wspólnych dla dawnych Słowian, używali go zanim rozeszli się w różne strony i zabrali je ze sobą.

Mnie gruda kojarzy się ze złamana ręką - kiedyś właśnie na takiej grudzie odbywała się moja lekcja jazdy konnej, która skończyła się fatalnie - z powodu tejże grudy właśnie (starałam się unikać myślenia, że moje umiejętności miały z tym coś wspólnego).
Także nazwy tej nie lubię, ale za to lubię ten czas - wieńczący rok, czas śnieżny (oby zawsze!) i świąteczny.

zaśnieżony ogród
pierwszy śnieg  - nowe oblicze ogrodu


Nazwy miesięcy, do których odwoływałam się w ciągu całego roku, znaleziono na marginesie średniowiecznego, łacińskiego kalendarza, znajdującego się w Bibliotece Jagiellońskiej. Zapiski pochodzą z połowy XV wieku, ale przytaczane przeze mnie określenia sięgają czasów przedchrześcijańskiej Słowiańszczyzny.

uszkodzone ogrodzenie
niestety, masa mokrego śniegu złamała dużą sosnę

uszkodzone ogrodzenie
trzy przęsła ogrodzenia zniszczone...

Za oknem ziąb, śnieg dziś powoli się rozpuszcza. Ale przez ostatnie dni było biało i ciut mroźno, bałam się, że zamarznie mi kompost i nie dam rady zrobić kopczyków na zimę. Jak zwykle to samo...
My martwimy się, czy aby "pozakrywaliśmy wszystko dobrze choiną. Czy daliśmy dość przykrywki trytomie (...) czy aby nam nie zmarznie azalka?"...
Ale dość  już, nawet Capek pisze, że "dobrze jest pomyśleć i o innych rzeczach, mamy pełen stół nie przeczytanych książek". 
Racja!
Tak... przecież dawno nie zaglądałam do ogrodniczych katalogów czy internetowych ofert, a przecież na to wolne miejsce za otuloną azalką można by posadzić... I znów się zaczyna! 

brzoza zimą
brzozy o każdej porze roku wyglądają pięknie

A w zasadzie nigdy się nie skończyło. W ogrodzie też, wbrew pozorom, życie wre, tyle, że pod ziemią, przynajmniej według Capka.
"Powiadamy, że przyroda odpoczywa, podczas gdy rwie naprzód jak szalona, tylko zamknęła kran i spuściła żaluzje; ale za nimi już się rozpakowuje nowy towar i zapełnia się nim półki, aż się uginają. Ludzie, to jest ta właściwa wiosna; co nie jest gotowe teraz, nie będzie gotowe również w kwietniu. "
Czy to jest optymistyczne podejście?

Trochę bardziej minorowo Capek podsumowuje rok ogrodnika:
Od stycznia do grudnia ogrodnik "kopał i spulchniał, (...) przycinał, sadził, przesadzał, dzielił"... itd., tu wpisz dowolne sto czynności, "a dopiero teraz, gdy jego ogródek znalazł się pod śniegiem, przypomina sobie, że o czymś zapomniał – popatrzeć nań. Ponieważ trzeba wam wiedzieć, że na to nie miał czasu. Gdy w lecie biegł popatrzeć na kwitnący dzwonek, musiał się po drodze zatrzymać, aby wyciągnąć z trawy chwast. Gdy chciał się porozkoszować pięknem rozkwitłych ostróżek, stwierdził, że musi im dać podpórki. Gdy rozkwitły mu astry, biegł po konewkę, aby je podlać. (...)
Nic na to nie poradzę, stale było coś do roboty; czyż możesz wsadzić ręce w kieszenie i tylko tak sobie patrzeć, jak to wygląda? (...) Teraz już jest, chwała Bogu, wszystko gotowe..."
U mnie jeszcze nie (te kopczyki...).

Zapewne wielu z ogrodników nie zdążyło się nacieszyć swoim ukochanym ogrodem w sezonie, ja na pewno czuję niedosyt. Ale kolejny sezon przed nami - więc życzę wszystkim, aby tych chwil smakowania radości w ogrodzie było jak najwięcej! No i wyszły mi noworoczne życzenia...

nowe kolory w ogrodzie, trochę smutne

Mnie możecie życzyć prawdziwej, śnieżnej zimy!





26 komentarzy:

  1. Śniegu takiego jak u Ciebie życzyłabym sobie na święta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, co najmniej. Już dawno nie było takich prawdziwych, białych świąt, przynajmniej w Warszawie.

      Usuń
  2. Właśnie, właśnie, nie zdążyłam się nacieszyć, napatrzeć, nawąchać, bo tyle było do zrobienia. I tak co roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ciągle mam nadzieję, że będzie inaczej. Że jak jeszcze zrobię to czy tamto, to czasu na proste radowanie się ogrodem będzie więcej. Że codzienna pielęgnacja nie zajmie mi tyle czasu. Bo teraz ciągle zagospodarowuję jakieś nowe miejsca.

      Usuń
  3. Twój ogród jest naprawdę magiczny!!!! Chcialabym tyle sniegu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja myślę, że śnieg tworzy magię w każdym miejscu. Nawet przysypane ohydne, zaśmiecone pobocza i bałagan wokół wyglądają ładnie. Wszystko robi się takie czyste i nieco tajemnicze. Obyśmy miały prawdziwą zimę tego roku.

      Usuń
    2. Ale u Ciebie jest niezaprzeczalnie masa, magicznych, śnieżnych faktur roślinnych :) Aż mi się znowu malować zachciało, w każdym razie Fałat u Ciebie to by miał raj ;)

      Usuń
    3. Jestem zmartwiona - znowu idą święta bez śniegu... Dziś tylko szron - ładnie, ale to nie to. Tęsknię do tego magicznego świata.
      Ogród jako inspiracja do malarstwa to fajna rzecz. Podobno Monet powiedział, że ogród jest jego najpiękniejszym dziełem. I za to go kocham jeszcze bardziej.

      Usuń
  4. Ja też nie pamiętam już białych Świąt...Tych Bożego Narodzenia, bo paradoksalnie Wielkanocne kilka lat temu były mroźne i śnieżne. Ten rok na razie jest tradycyjnie ciepły i nic nie wskazuje, że do Świąt coś się zmieni. U nas od kilku dni jest ponad 10 stopni i mocny wiatr. Na szczęście nie na tyle mocny, żeby narobić szkód, tak jak u Ciebie. Tak więc, na razie nie opatulam roślin, z wyjątkiem figowca i malutkich kloników palmowych. Jak zrobi się naprawdę mroźno, hortensje ogrodowe dostaną płaszczyk z agro. A Ty, Izo, jakie rośliny chronisz przed mrozem? Pozdrawiam. Dala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też wichury i teraz się ociepliło. Moje rośliny także nie są okryte, robię tylko kopczyki nad zawilcami, okrywam korzenie rh.
      Włókninę mam naszykowaną, na wypadek dużych mrozów. Zresztą niewiele roślin okrywam, staram się sadzić odporne. Owinę młodziutką magnolię i kruszynę, zakrywam 2 bardziej wrażliwe różaneczniki i azalie japońskie oraz pierisy. A w lutym rzucam cieniówkę na wrzosowisko.
      Figowca masz na stałe w ogrodzie??

      Usuń
    2. No to ja ani Rh, ani pierisów, ani magnolii, ani wrzosów nie okrywam, ale na Dolnym Śląsku klimat jednak łagodniejszy niż na Mazowszu.Figowca dostałam cztery lata temu jako małą sadzonkę. Dwa lata spędził w donicy, na zimę był chowany do piwnicy, ale od dwóch lat jest w gruncie i pięknie przyrasta. W tej chwili to już spore, rozłożyste drzewko. Czeka je druga zima gruncie...Mam nadzieję, że ją przeżyje i czekam z niecierpliwością na owoce. U mojej przyjaciółki, dwa domy dalej od 20 lat rośnie w ogrodzie figowiec, który kilka razy już owocował i owoce naprawdę były pyszne!
      We Wrocławiu dzisiaj było 14 stopni i mnóstwo ludzi na przepięknym, klimatycznym Jarmarku Bożonarodzeniowym...

      Usuń
    3. O, matko, Jarmark Bożonarodzeniowy w 14 stopniach, koniec świata... W moich wspomnieniach Boże Narodzenie tak nierozerwalnie wiąże się ze śniegiem, że trudno mi cieszyć się w pełni atmosferą tych dni bez bieli wokół. Pewnie trzeba się przyzwyczaić. Za to figi we własnym ogrodzie, to dopiero atrakcja! Jak długo normalnie czeka się na pierwsze owoce figowca?

      Usuń
  5. Izo, odpoczywaj w grudniu od ogrodu, zasłużyłaś na to:)
    Piszę to jako wiadomość prywatną, bo na pewno będziesz miała powiadomienie z bloga, to szybciej zauważysz niż na O.
    Pytałaś o tzw. rabatę jekyllową, inspirowaną ogrodem Vaan. Otóż nie istnieje, bo się utopiła, bukszpany zachorowały i padły, bodziszki zdążyłam uratować, ale reszty już nie. Posadziłam tam same róże, bo im woda nie szkodzi i mam plan na kolejną rabatę równoległą, także wyłącznie różaną. No, jakieś tam fiołki się ostały tam jeszcze, wiosną wczesną kwitną. To jest przykład na to, że trzeba dostosowywać ogród do warunków, nie do marzeń:).
    Nie udzielam się ostatnio na forum, ani nigdzie w przestrzeni wirtualnej, bo mam masę pracy realnej. Prowadzę szkolenia w ogromnej ostatnio ilości, związane z prawem medycznym i od początku października, ponad miesiąc spędziłam poza domem, na wyjazdach. Nie byłam tylko w Białymstoku i Suwałkach, za to w Warszawie, Poznaniu, Rzeszowie nawet po cztery, pięć razy. Jednak jak mam chwilę, z ciekawością tu do Ciebie zaglądam, bo zawsze jest do czego. Tymczasem pozdrawiam, Gabriela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, grudzień to wyjątkowy miesiąc - niby po sezonie, ale jeszcze coś w ogrodzie się robi, np. okrywa rośliny. No i całe szaleństwo świąteczne. Prawdziwy odpoczynek będzie w styczniu i lutym.
      A więc nie ma rabaty jekyllowej...Szkoda. Nie wiedziałam, że masz tak podmokły ogród. Bo to chyba nie jest jakaś niecka? Porażka, rzecz przykra, ale znając Ciebie, jestem pewna, że powstanie tam inny, ale urokliwy zakątek.
      Cieszę się, że w wolnych chwilach zaglądasz, Gabrielo! Życzę Ci więcej wolnego czasu na przyjemności w Nowym Roku!

      Usuń
  6. Ja nie do tematu. Bo nie wiem gdzie się wyrazić :) Ale chciałam powiedzieć, że piękny blog, Przejrzysty z sensem wszystko poukładane. Rzeczowy opis siebie - podoba mi się jak ktoś jest taki konkretny. Główne zdjęcie strumyka mnie zachwyciło. Ogród faktycznie tworzone z pasją.
    No bardzo ciekawy ogród

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przyjemnością witam nowego gościa! I dziękuję za uznanie, bardzo się cieszę, że blog stwarza takie wrażenie. Ja także lubię ład wokół siebie i staram się wykorzystać w miarę możliwości blogspota, chociaż nie wszystko jest możliwe.
      Wiesz, że strumyk to rów melioracyjny? Dziękuję za pochwały i zapraszam!

      Usuń
  7. Dawno mnie nie było i patrzę jakieś połamane drzewa. To z tego roku?

    Gosia Margo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Gosiu, mokry śnieg za bardzo obciążył gałęzie sosny. Cztery przęsła zniszczone, będę zakładać nową siatkę. Na szczęście dostałam odszkodowanie.

      Usuń
  8. Niby takie duże drzewa są świetne, ale potem jest ryzyko. Ty już raz przeżyłaś połamane drzewa. W sumie to dobrze, że to się stało na obrzeżu. Nie masz strat wśród innych roślin. Siatkę wymienisz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tamten kataklizm to był horror. Teraz to drobiazg. Najbardziej martwię się chyba o te wielkie brzozy przy domu.
      Ta sosna nic poza siatką nie zniszczyła, to się stało w części leśnej.

      Usuń
  9. Brzozy są chyba największym zmartwieniem, bo są najbliżej domu. Mam nadzieję, ze będzie wszystko w porządku
    Ciekawe ile kosztuje wizyta dendrologa, który oceni, czy drzewo może ulec złamaniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niepokoję się o nie, ale nie wyobrażam sobie, żeby je obciąć w połowie, jak to czasem ludzie robią.
      Nie mam pojęcia, ile kosztuje taka konsultacja, niewykluczone, że będzie konieczna. Myślę, że można umówić specjalistę z Lasów Miejskich, oni wydają zgody na wycinki i przychodzą do mnie bezpłatnie co kilka lat na przegląd lasu.

      Usuń
  10. To niekoniecznie musi być obcięcie w połowie. Dendrolog sprawdzi które gałęzie są najsłabsze i wytnie te, które grożą złamaniem. Tak właśnie dba się o drzewostan w mieście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, może powinnam pomyśleć o takiej konsultacji. Brzozy podobno tak mają, że łamią się w całości. To chyba jakaś choroba. A moja jedna jest w dodatku zaatakowana przez jemiołę.

      Usuń
  11. No to koniecznie musisz skorzystać z porady jak się tej jemioły pozbyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że to niemożliwe, ale może warto sprawdzić.

      Usuń