To, co większość osób określa jako chwasty, to podobno obecnie "must have" dla świadomego ogrodnika.
Może to mieć formę dzikiej łąki zamiast trawnika albo polegać na wprowadzeniu czy też nie usuwaniu z rabat chwastów, które same tam przywędrują.
Sprawa to kontrowersyjna, no i, oczywiście, rzecz gustu.
przymiotno na rabacie - mnie się podoba |
Od razu pojawia się pytanie o definicję chwasta. Wiadomo, że nie ma takiego gatunku ani rodzaju. Tak określamy rośliny dzikie, niechciane w ogrodzie czy inwazyjne. Które łatwo wzrastają i szybko przystosowują się do warunków. Czyli jest to pojęcie względne, ponieważ te same rośliny w jednym miejscu mogą być pożądane, a w innym nie.
Optymistycznie możemy przyjąć, że jest to roślina, której zalet jeszcze nie poznaliśmy.
jakie zalety może mieć ten chwast..? |
Względy estetyczne, to jedna sprawa.
Zwykle uroda dzikich roślin nie jest spektakularna, a teraz popularne są rośliny o wielkich kwiatach, niezwykle kolorowych, efektownych już z daleka, egzotyczne.
A chwasty to rośliny pospolite w odbiorze, widywane gdzieś w rowach czy na byle jakich łąkach.
Takie rośliny mogą się po prostu nie podobać, więc większość ogrodników nie chce ich mieć w ogrodzie.
Ja tak mam np. z jasnotą, która dla mnie jest chwastowata i nie zniosę jej u siebie, nawet odmian ogrodowych. Nie powiem też, że rozbrajają mnie swym wdziękiem pokrzywy wyrastające na rabatach.
Ale wiele chwastów ma dla mnie dużo uroku, np. przymiotno (białe? gałęziste?) mi się podoba i zadowolona jestem, jeśli pojawi się na większości rabat.
Nie wiem, jak dalej z nim będzie, bo tegoroczne kępy były ogromne i zbyt dominujące, niektóre musiałam usunąć.
te drobniutkie kwiateczki przydają naturalnego uroku kompozycjom |
na pierwszym planie przymiotno - czy nie fajnie wpisało się w całość? |
I tak pojawia się druga sprawa, czyli względy praktyczne.
Mówimy: rozrasta się jak chwast. Bo często są rośliny tak inwazyjne i dominujące, że nie są w stanie pogodzić się z sąsiadami. Uniemożliwiają im normalny rozwój, doprowadzając je do śmierci albo wrastają weń, niwecząc ich urodę. Jest to szczególnie istotne, gdy są trudne do usunięcia.
U mnie taką rośliną jest np. perz. Na rabatach, gdzie nie dość dobrze oczyściłam glebę, wyłazi, drań i szkodzi. Np. rosnąc sobie radośnie w berberysach. Niestety, nie byłam w stanie go usunąć. Więc usuwam berberysy (których zresztą nie lubię).
Ale gdyby tak stworzył zielony łan pod sosnami..?
Czasem rośliny ogrodowe zachowują się podobnie i zaczynamy je traktować jak chwasty.
Tak było z moimi sumakami. Co z tego, że bywały ładne, nawet bardzo, jeśli pojawiały się wszędzie dokoła, zagrażając wszystkiemu wokół. Te korzenie jak liany kłębiące się pod powierzchnią...
Sumaki zostały usunięte tej jesieni, ale z korzeniami pewnie będę walczyć długo.
liście sumaka jesienią mają atrakcyjne kolory |
Według rankingu chwastów czytelników Gardeners' World w Wielkiej Brytanii, drugie miejsce wśród roślin o drewniejących łodygach i sprawiających największe kłopoty w ogrodzie jest bluszcz!
Oj, będę miała kłopoty..! Mam go tyle w ogrodzie i w dodatku na rabatach. Już dostrzegłam zagrożenie - tej wiosny będę go stamtąd usuwać całkowicie - czy się uda..? Zaczęłam też brutalnie wycinać go z wnętrza koron krzewów i przycinać na pniach, aby nie wchodził w korony.
Marzący o zielonych bluszczowych zasłonach (bardzo malowniczych, nie powiem), pamiętajcie - rachityczne pędy bluszczowe po kilku latach szaleją! Trzeba je naprawdę trzymać w ryzach od początku. Czego ja nie robiłam.
obrośnięta bluszczem konstrukcja na granicy wnętrz ogrodowych |
Czasem takie agresywne rośliny trudno upilnować, więc jeśli nie chcę mieć kompletnej dziczy w ogrodzie po kilku latach, muszę je po prostu usunąć. (Bluszcz zostawiam, zbyt ważną pełni rolę, ale go pilnuję bardzo).
Mogę też pozwolić im rosnąć nie na rabatach, ale w pozostawionych w stanie dzikim częściach ogrodu. Jest to możliwe w dużych ogrodach, ale w małych..?
fiołki na rabacie, już przeniesione do lasu |
Takimi roślinami są u mnie fiołki - już sprawiają kłopoty. Ich nasiona chyba roznoszą mrówki.
Przyznam, że bardzo je lubię. Spełniają doskonale rolę okrywy w moich trudnych warunkach i wyglądają ślicznie w czasie kwitnienia.
Początkowo cieszyła mnie ich ekspansja na rabatach, ale zaczęły zagrażać sąsiadom, np. wrastają w kępy traw. Więc postanowiłam zabrać je z rabat i wszystkie przesadzić do części leśnej, w której zaburzyłam równowagę i naturalne poszycie zniknęło, zamieniając się w brzydkie chwastowisko. Przyjmują się tam doskonale. Mam nadzieję, że za parę lat nie okaże się, że to głupi pomysł...
tak wygląda las koło kącika gospodarczego - tektury wyznaczają powstające poletko fiołków |
śliczne są białe fiołeczki |
Ale np. takie dzikie bodziszki rozrastają się i roznoszą po ogrodzie błyskawicznie (skąd się tu w ogóle wzięły???), jednak bardzo łatwo jest je wyrwać. Więc usunięcie ich z miejsc, gdzie przeszkadzają, nie stanowi problemu.
Dlatego witam je z radością w niezagospodarowanych miejscach.
Może ich kwiaty nie są spektakularne, ale mają bezpretensjonalny wdzięk, zdecydowanie wolę je pod sosną czy u stóp dzikiego bzu niż perz.
dzikie bodziszki, ich pędy pachną mocno |
Podobnie jest z niezapominajkami, przez wielu traktowanymi jak chwasty. Mam ich masę! Wiosną w połączeniu z białymi fiołkami wyglądają cudnie.
wiosna w Białym Ogrodzie |
przez pewien czas tworzą pastelowe łany w ogrodzie, potem ich nie widać |
Albo taka pojawiająca się znienacka w nowym miejscu dziewanna - też mnie cieszy. To z kolei roślina o wyrazistej urodzie, jej pojawienie się tworzy niespodziewaną strukturą, co zwykle jakoś nie psuje całego układu. Albo ja tego nie dostrzegam.
Wydaje mi się, że rośliny takie, nieoczekiwanie zupełnie, wzbogacają kompozycje, zwykle dodając im naturalnego uroku.
przed kwitnieniem |
lubię to zdjęcie, właśnie dzięki dziewannie |
W 9 numerze Gardeners' World Alan Titchmarsh namawia do zaproszenia dzikich roślin do ogrodu.
Żeby nabrał bardziej naturalnego wyglądu, żeby ratować w ten sposób rodzimą florę i wspomóc zależne od nich żyjątka. Takie dzikie rośliny są rodzimego pochodzenia, a więc przyjazne czy wręcz niezbędne lokalnej faunie. Mają mniej spektakularną urodę, ale za to są miododajne.
Titchmarsh przywołuje przełomowe ogrody pokazowe z wystawy w Chelsea (autorstwa Johna Chambersa) z lat 80-ych XX w., w których gwiazdami były polne kwiaty. Wiązało się to z narastającą świadomością utraty naturalnych siedlisk przez pszczoły i inne owady, więc wprowadzanie lubianych przez nie roślin do ogrodów było walką o ochronę bioróżnorodności. I zwierząt i roślin.
Dzikie rośliny dobrze wyglądają i są pożyteczne. Wabią i karmią owady, są siedliskiem motyli, pająków, biedronek, a te z kolei rozprawiają się ze szkodnikami. Czyli akceptując je, jakoś tam próbujemy przywrócić naturalne procesy w ogrodzie.
Taka postawa stała się dość popularna i powoduje rozwój ekologicznego ogrodnictwa i naturalistycznych tendencji w sztuce ogrodowej.
Czy ja włączam się w to wystarczająco?
Chwastów mam masę, większość zdecydowana jest tu z własnej woli, a mojej bezradności. Ale część przyjmuję z otwartymi ramionami - bo są użyteczne albo według mnie dodają urody ogrodowi.
dziewanny wysiewają się także w półcieniu |
Titchmarsh, zachęcając do wprowadzania do ogrodu dzikich roślin, radzi robić to ostrożnie - niektóre rozrastają się bardzo szybko i nie nadają się do małych przestrzeni. Roślina ma przynieść korzyść przyrodzie, ale nie zagrażać innym w ogrodzie.
Bo "uprawiać dzikie rośliny to nie to samo, co pozwolić ogrodowi zupełnie wymknąć się spod kontroli." Dla większości ogrodników takie miejsce przestałoby być ogrodem. Ja bym sobie tego nie życzyła.
Więc jeśli chwasty/dzikie rośliny mają zdobić ogród, trzeba je pielęgnować - usuwać siewki z niepożądanych miejsc, dzielić rozrośnięte byliny, a przede wszystkim usuwać przekwitnięte kwiaty z silnie rosnących gatunków, aby się nie rozsiewały.
Nie robię tego... Chyba muszę zacząć, skoro zdecydowałam się na zostawienie ich w moim królestwie.
wyka ptasia to małe pnącze, nie robi krzywdy tawulcowi |
Chyba już pisałam, że lubię rośliny o dzikim wyglądzie - o drobnych, pojedynczych kwiatach czy swobodnym, naturalnym pokroju. Lubię je w połączeniu z formalnymi żywopłotami czy geometrycznymi kształtami np. bukszpanów. Jak w tych malutkich ogródkach pokazowych na jakiejś wystawie ogrodniczej w Anglii:
tak bym chciała mieć... |
uwielbiam takie kompozycje |
Lubię, kiedy niespodziewanie gdzieś na rabacie pojawią się baldachy goryszu (czy dzikiej marchwi?) albo malutkie kwiateczki przymiotna, to miła niespodzianka i wydaje mi się, że dodaje urody moim niedoskonałym kompozycjom.
to gorysz pagórkowaty? |
bardzo lubię takie kwiatostany |
Artykuł Alana zainspirował mnie do zwiększenia ilości goździków kropkowanych (bo naparstnice, które poleca, mam na liście do kupienia od dawna, bodziszki też) i zastanowienie się nad dzwonkiem pokrzywolistnym (campanula trachelium) oraz makami.
mniszek, tym razem nie na trawniku |
Z wieloletnich chwastów chyba największe kłopoty sprawia mi mniszek - na trawniku zmutował - koszony co tydzień, wyrasta płasko przy ziemi i wcale mu to nie przeszkadza kwitnąć i rozsiewać się w najlepsze. Żeby tak nie zwiększał swojej ilości... Kwitnący na żółto trawnik wygląda tak ładnie...
Pokrzywie pozwalam rosnąć w niektórych miejscach, potrzebuję jej na gnojówki i wiem, że jest pożyteczna dla motyli. Nie sprawia większych problemów.
Cieszę się też, że pojawił się żywokost - robię z niego gnojówki do odżywiania pomidorów.
na pierwszym planie żywokost, a w głębi inne chwasty - tu mają kiedyś rosnąć paprocie |
Niedawno pojawił się powój, według Gardeners' World tylko herbicyd da mu radę, bo odrasta z najmniejszych kawałeczków. Hmm...
Walczę z perzem. I jaskier rozłogowy nad strumykiem sprawia mi dużo kłopotów, bo wyrasta spośród kamieni, skąd nie udaje mi się go wykopać.
Co jeszcze sobie u mnie grasuje? Masa jaskółczego ziela, jest przytulia czepna (to ta czepiająca się nawet rękawic), gwiazdnica, jakieś rdesty, gorczyca polna...
NN - byle jaki, ale podoba mi się efekt |
tu mają rosnąć okrywowe rośliny leśne, w nowym sezonie zacznę tu nasadzenia |
A kto zarzeka się, że u niego żaden chwast... nigdy... niech pomyśli, że poszukiwane teraz chabry czy też lansowana na Zieleni to Życie babka, to przecież chwasty. No, może trochę uszlachetnione.
A na zakończenie mój największy chwast, górujący nad ogrodem, czyli brzoza:
brzoza wiosną - jak jej nie kochać..? |
Ciekawa jestem Waszego zdania na temat obecności chwastów w ogrodzie.
Czy usuwacie je skrupulatnie? A może nie, ale za to strasznie dręczą Was wyrzuty sumienia, że nie daliście rady tego zrobić? A może je lubicie?
wiosenne kwiaty - takie kompozycje nie są stałe |
Dziękuję za ten wpis. Teraz już wiem, że drobne białe kwiatki, które pojawiły się w tym roku w moim ogrodzie i mnie zachwyciły swoim wyglądem to przymiotno.
OdpowiedzUsuńChociaż lubię ład i porządek w ogrodzie, to niektóre "chwasty" bardzo lubię. Ja również zachwycam się niezapominajkami, fiołkami, lubię dziewannę i wykę ptasią. Walczę natomiast z mniszkiem i podagrycznikiem i niestety walkę przegrywam szczególnie z tym ostatnim;) Pozdrawiam:):)
Witam nowego gościa i cieszę się, że artykuł się podobał! Ja także potrzebuję pewnego ładu w ogrodzie, ram dla bujnej roślinności. Ale w tych ramach takie dzikie niespodzianki są fajne.
UsuńCzy wiesz, że u mnie w ogrodzie są takie warunki, że nawet z podagrycznikiem nie mam specjalnych kłopotów? Co prawda mam Variegatę, jest mniej ekspansywna.
Życzę powodzenia w walce z podagrycznikiem, bo chyba trudno go pokochać.
Iza, u mnie cała paleta chwastów i mimo, że staram się zapanować nad ich inwazją, to nie zawsze mi się udaje. Na rabatach pozwalam rosnąć tylko tym roślinom, które posadziłam lub wysiały się z posadzonych przeze mnie. Zwracam uwagę na to, czy rośliny, które sadzę są pożyteczne dla owadów. Mam duży sad i tam chwastów nie usuwam, tylko od czasu do czasu mój tato przejedzie kosiarką.
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogę sobie poradzić z gwiazdnicą (wszędzie) i skrzypem (w jednym miejscu), dlatego te dwie rośliny dobrowolnie nigdy nie zaprosiłabym do ogrodu. Od tego sezonu zaczęła mi się rozsiewać przytulia. Podejrzewam, że moja sunia mogła przynieść nasiona ze spaceru po polach.
Masz rację, że wśród roślin ogrodowych jest dużo przyjaznych owadom. Och, zazdroszczę Ci tego sadu... Tam chwasty nie szkodzą drzewkom owocowym, pewnie tworzą naturalną łąkę. A przytulii u mnie też kiedyś nie było, może i do mnie trafiła z psem po spacerze.
UsuńNajtrafniejsza definicja chwastu, którą poznałam jeszcze za studenckich czasów to:"chwast to roślina niepożądana w danym siedlisku/miejscu" Czyli tak na prawdę żadna roślina nie jest chwastem, lub jest nim każda roślina :-) W zależności od punktu widzenia :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tak, ten opis oddaje istotę rzeczy! Ale - jeśli ktoś mi wsadzi na rabacie dalie, których nie lubię i nie życzę sobie w ogrodzie, to będę mogła je nazwać chwastem???
UsuńAle co tam definicja - oby wszystko, co nam rośnie, sprawiało nam radość!
Na zdjęciu, które podpisałaś pytaniem na co komu te chwasty, rozpoznaję gwiazdnicę pospolitą, która bardzo się i rozrasta i rozsiewa i praktycznie nie jest do wyrwania, ale bardzo lubią ją zjadać kury i tylko one potrafią się z nią uporać. W ten sposób pozbyłam się jej z truskawek, bo obce kury przyłaziły do mnie przez siatkę w ogrodzeniu. Truskawki oszczędziły, więc po wyeliminowaniu przez nie gwiazdnicy, dziura została załatana. To się nazywa instrumentalne wykorzystanie ptactwa domowego:).
OdpowiedzUsuńMy ludzie też możemy zjadać gwiazdnicę, ale nie za dużo, bo coś tam ma dla nas mało fajnego, co w większej ilości szkodzi.
To wyższe pomiędzy gwiazdnicą to chyba młoda łoboda, jak najbardziej jadalna.
Więc sama widzisz, jakie to chwasty? :).
U mnie chwastami są mniszki, skrzypy i powój - pozbądź się go jak najprędzej, bo nawet herbicydy nie dają rady, niestety trochę podagrycznika, którego z czymś przywlokłam i walczę. I bluszczyk kurdybanek, którego miejscami jest za dużo.
Dobrego Nowego Roku, zwłaszcza ogrodowego:).
Dziękuję, Gabrielo.
UsuńSprytnie wykorzystałaś kury, gwiazdnica jest chyba ich przysmakiem, skoro nie zniszczyły nic innego. U mnie jest jej sporo, niestety, kur nie mam, chociaż myślę o nich, ale ciągle mam wątpliwości, czy je hodować.
Nie wiedziałam, że mogę wykorzystać te większe listki, ciekawe. A za powój wezmę się ostro! Bluszczyk też mam, on nawet ładny.
Pewnie każdy ogrodnik ma wpisaną walkę z chwastami jako punkt honoru, jakże chwasty wśród pięknych roślin? a przynajmniej na początku, później sprawa przybiera różny obrót, z różnych powodów zresztą. Są tacy, co walcza zawsze i wciąż, są tacy co odpuszczą bo czasu brakuje lub nie są nadgorliwi, są i tacy, którym nie przeszkadza współistnienie kontrolowane, część może sobie pozwolić na wydzielenie "chwastowiska"...to sprawa podejścia. Można sie zastanowić, którym roslinom pozwolimy sie panoszyc, których absolutnie nie zniesiemy, bo nie podobaja się bądź zagrożą innym roslinom.
OdpowiedzUsuńOprócz wymienionych przez Ciebie tzw. chwastów mam skrzyp, nie znosiłam go dopóki nie okazał się pożądany w gnojówce, teraz zawsze wydaje mi sie za mało go....punkt widzenia zależy od...i tak dalej.
Maki polne i chabry sama znoszę do ogrodu, dzikim rumiankom daję zawsze zielone światło, sporo tego jeszcze, a niekończące się awantury z M
o pokrzywy w ogrodzie? one muszą być. Sa ważniejsze niz umiłowanie ładu mojego M, oczywiście ważniejsze dla ogrodu a przyz to i dla mnie.
Dziewanny i naparstnice maja szczególny dar wpisywania się w kompozycje, chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego. Wybierają miejsca, o których bym nie pomyslała.
Myślę, że są na świecie nie bez przyczyny, nieodłączna część natury, bardzo pożyteczne, także dla ludzi a skoro tak...
Po cichu przyznam sie, że obsesyjnie nie znoszę szczawika rożkowatego, u mnie plaga....EwaSierika
Skrzypu nie mam, a wiem, że można robić z niego pożyteczne preparaty. Czy łatwo go usunąć? Masz go na rabatach, wśród bylin? Ciekawa jestem tych dzikich rumianków... Chyba by mi się spodobały.
UsuńSkrzyp jak trafi na podatny grunt jest nie do usunięcia. Ja go już traktuję jak asparagus w bukiecie ;). Poza tym jego dobroczynne działanie w gnojówce rekompensuje jego ekspansywność. A co do chwastów w ogóle to u mnie mają prawie wolną rękę. Wyrywam tylko tam gdzie usiłują zagłuszyć rośliny które posadziłam. A na rabatach chaber, czy jaskier bądź polny mak, marchwica, przymiotno czy cykoria prezentują się uroczo więc zwykle jestem im wdzięczna za uzupełnienia moich nasadzeń.
UsuńJa też uważam, że te dzikie roślinki mają dużo wdzięku i świetnie uzupełniają rabaty. Większość mi się podoba. I naturalizują wygląd ogrodu. Oby tylko dobrze układały sobie stosunki z sąsiadami.
UsuńNie mogę się tylko zdecydować co do trawnika...
W trawniku mam dużo stokrotek, koniczyny i jaskrów i to lubię nie przepadam za mniszkiem bo nadmiernie rozsiewa się po okolicy ale chemii nie toleruję a na ręczne usuwanie po prostu nie mam czasu.
UsuńNo, widzisz, ja na ręczne usuwanie niechcianych chwastów z trawnika też nie mam czasu, ale raz w roku chemią trawnik pryskam, co przyznaję ze wstydem. To jedyna traktowana nieekologicznie część ogrodu. Bez sensu i źle się z tym czuje, ale ciągle nie mogę się zdobyć na zmianę stanowiska wobec trawnika.
UsuńKiedyś pryskałam punktowo mniszka ale od czasu jak pojawił się u mnie czworonóg podjadający trawę w ogrodzie oraz maniacko myjący swoje stópki po prostu się boję
UsuńW takiej sytuacji decyzja jest oczywista, zdrowie zwierzaka najważniejsze.
UsuńDzikie roślinki w ogrodzie jak najbardziej wskazane - dodają mu uroku.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku 2017:)
Dziękuję! Czy masz jakieś ulubione dzikie rośliny, które pojawiły się w Twoim ogrodzie, Mario?
UsuńOczywiście, że tak. Bez zaproszenia zagościły u mnie m.in. nawłocie i bodziszki łąkowe - mam ich całe mnóstwo i bardzo się cieszę z ich posiadania. A dwa lata temu nieodłączną towarzyszką moich ogrodowych roślin stała się szkarłatka amerykańska. Teraz panoszy się w każdym zakątku mojego ogrodu.
UsuńWszyscy straszą nawłociami, jak sobie dajesz z nimi radę? Koło mnie na nieużytkach rośnie ich dużo, wyglądają bardzo ładnie w czasie kwitnienia, ale potem już nie bardzo. Obcinasz je, żeby się nie rozsiewały? A szkarłatki nie znam...
UsuńNawłocie kiedy przekwitną po prostu wyłamuję, a szkarłatka jest bardo ładna. Kiedy kwitnie ma jasne wiechy kwiatowe, które potem przekształcają się w szkarłatne, lśniące owoce. Jest to roślina trująca, ale podobno można z niej przyrządzać pyszne potrawy. Nie wiem nie próbowałam. Bardzo szybko się rozsiewa w ogrodzie i trzeba ją kontrolować. Jeśli chcesz zobaczyć jak ta roślina wygląda zajrzyj do mojego ogrodu i posta pt. "Zegnaj lato na rok". Jest to chyba 7 zdjęcia - będzie krótki opis.
UsuńCzyli z Twoich doświadczeń wynika, że nie jest tak trudno zapanować nad nawłocią...
UsuńNa pewno zajrzę do Ciebie, poczytam o szkarłatce, dzięki!
Zgadzam się z opinią, że chwast to roślina zazwyczaj ekspansywna, niepożądana. U mnie takich chwastem stały się fiołki jak u Ciebie
OdpowiedzUsuńPonad to niezapominajki.
Za to w tym roku zagościła u mnie dzika marchew. Jestem ciekawa jak będzie się rozprzestrzeniała.
Po za tym raczej walczę z chwastami, mimo, że są one zazwyczaj bardzo cennymi roślinami użytkowymi. Tylko, że nas takie walory nie interesują zazwyczaj. Bardziej liczy się wygląd ogrodu.
Chociaż nigdy nie wiadomo, czy nam nie wpadnie do głowy przejść na całkowitą ekologię.
Gosia - Margo
Widzę, że założyłaś konto na blogerze. Dla mnie też ekspansywność i trudność ewentualnego usunięcia są kryterium "chwastowości".
UsuńTeż się cieszyłaś z fiołków na początku..? Nie wyrzucaj ich może, wetknij w jakąś doniczkę, a ja wezmę sobie do lasu.
Odróżniasz marchew od goryszu? Jeśli tak, musisz mnie nauczyć, bo ja nie jestem pewna, co mam. U mnie nie jest ekspansywna.
Z mniszkiem i koniczyną walczę od zawsze. Ale niezapominajkom, pokrzywie, rumiankom i ogórecznikowi pozwalam rosnąć, oczywiście w określonej części ogrodu. Największym moim utrapieniem jest bluszcz. Pozwoliłam mu się rozrosnąć na drewnianym płocie, a teraz niszczy go wrastając w niego.
OdpowiedzUsuńNo, właśnie, z tym bluszczem kłopoty robią się spore. Żebyś widziała, ile u mnie jest bluszczu... Zaczynam się trochę niepokoić, czy uda mi się utrzymać go w ryzach.
UsuńCzy ta zwalczana przez Ciebie koniczyna jest inna niż ta polecana do trawników? Ona ponoć się nie rozrasta.
Moja na pewno nie jest polecana. Roznoszą ją ptaki i nawet maciupeńki kawałek bez kontroli potrafi w miesiąc zagarnąć porządny fragment trawnika :(
UsuńTo chyba u mnie też jest w trawniku coś takiego, nie udaje mi się tego usunąć. Mogłaby sobie rosnąć, gdyby nie nie fakt, że wypiera stopniowo trawę. Nie wiedziałam, że to sprawka ptaków.
UsuńMój trawnik zawsze posiada jakieś ciekawe dodatki, od stokrotek przez mlecz po niezapominajki. Rumianek natomiast lubi zasiać się w warzywniku a nagietki są w całym ogrodzie :D
OdpowiedzUsuńCzyli mamy trawniki tylko z nazwy, u mnie też bogactwo niesłychane. Ale jakoś nie martwi mnie to bardzo, zależy mi po prostu na zielonej murawie, a jej skład ma znaczenie drugorzędne.
UsuńChciałabym i u siebie mieć rumianek.
Izo, ja regularnie wyrywam chwasty na rabatach, chociaż, ostatnio mam ich coraz mniej, bo rabaty zarośnięte są do ostatniego centymetra. Właściwie to w kość dają mi dwie rośliny, których nie nazywam nawet chwastami - są śliczne, tylko okropnie inwazyjne w moim ogrodzie. Pierwsza to ziarnopłon, który wczesną wiosną pokrywa całe połacie rabat, głównie w cieniu i półcieniu. Wygląda to fajnie, bo nie ma jeszcze wtedy zbyt wielu roślin, a listki ziarnopłonu są soczyście zieloniutkie. A jak kwitnie, to wygląda zachwycająco - mnóstwo ślicznych, żółtych kwiatuszków rozjaśnia całe fragmenty ogrodu! I tu kończą się zalety, bo w tym samym czasie, pod kożuszkiem ziarnopłonu wybijają inne roślinki, w tym moje ukochane lilie. I co się dzieje? Ano używanie mają ślimaki, kompletnie ukryte pod listkami ziarnopłonu. Potem ziarnopłon sam zanika i od maja zapominam o nim, ale trochę mnie nerwów kosztuje. Ale muszę go pokochać, bo ani go wyrwać, ani pozbyć się inaczej...A chemii nie stosuję, zresztą zniszczyłabym inne roślinki. A druga moja 'zmora' to szczawik, o którym wspomniała już Ewa. Ten rośnie, dla odmiany, głównie w słońcu, n.p. uwielbia moje wrzosowisko. Żywotny dziad, ręcznie nie da się go zniszczyć, a jeszcze można nasionkiem w oko oberwać...Ale ładny jest, więc próbuję go polubić i przekonać siebie, że to wspaniała roślina zadarniająca...No i jeszcze chyba nikt nie pisał o stokrotkach - u mnie rosną na trawniku i są takie ozdobne, że mąż kosząc zostawia kółeczka kwitnących stokrotek. Uroczo to wygląda. Pozdrawiam i życzę dobrego 2017 Roku! Ja będę go witać z moją wnuczką, której rodzice wychodzą na bal. I bardzo mnie ta perspektywa cieszy. Dala
OdpowiedzUsuńWidzisz, to Ty masz tak, jak mi się marzy - ziemia całkowicie pokryta roślinami. Pojawił mi się ziarnopłon na rabacie, póki co, konkuruje z zieloną tojeścią rozesłaną. Chcę ją stamtąd usunąć, a wtedy, z tego co piszesz, rozszaleje się ziarnopłon...
UsuńAle zaciekawiła mnie informacja, że ziarnopłon rośnie Ci tak dobrze w cieniu, zastanawiam się, czy dobrym pomysłem byłoby dopuścić go między hosty? Ale chyba nie, bo te ślimaki...
Szczawik (bordowy) kiedyś kupiłam do skrzynek i pojawia się teraz w okolicach miejsca, gdzie stały. Ciekawe, czy też się tak rozpanoszy.
Takie rośliny zadarniające mogą być fajne, oby tylko nie zdusiły rosnących pod nimi bylin. Rozumiem,że u Ciebie nie ma takiego problemu.
Stokrotki - są urocze. Nie ma ich u mnie w trawie. Chyba to błąd. Jak długo trzeba uważać z koszeniem? Czy się rozchodzą?
Dziękuję za życzenia, Dalu, pozdrawiam noworocznie.
Izo, absolutnie nie wpuszczaj ziarnopłonu między hosty - on jest najbardziej niebezpieczny w czasie, kiedy hosty kiełkują i bardzo łatwo można zniszczyć wtedy młode kiełki, bo ich nie widać, a drugie zagrożenie, to ślimaki. Ziarnopłon może być pożyteczny w tzw.trudnych miejscach, w cieniu, pod drzewami, gdzie nic nie chce rosnąć. Ale trzeba pamiętać, że coś go musi zastąpić po maju, kiedy zupełnie zanika.
UsuńU mnie w trawniku stokrotki pojawiają się w dużych ilościach właściwie przez całą wiosnę, bez względu na to, czy są koszone, czy nie. Podobnie zresztą jak mniszek, koniczynka i inne roślinki. Z mniszkiem trochę walczę ręcznie, ale bez specjalnego zacięcia - lubię taki urozmaicony 'trawnik'.
Mam też mnóstwo bluszczu, który zaczyna się - tak jak u Ciebie - mocno panoszyć, wspina się po drzewach, krzewach, u podnóża żywopłotu płoży się nawet po ziemi. Też mnie zaczyna trochę niepokoić...Od wielu lat rośnie też na jednej z rabat nawłoć; bardzo ją kontroluję i nie pozwalam się rozsiewać, ale w jakiś sposób lubię ją za bezpretensjonalną urodę...
Więc nie będę sprowadzać ziarnopłonu na rabaty. I będę uważać na tę jedną kępę.
UsuńA Ty raczej usuń bluszcz z rabat, zanim dobrze wrośnie w ziemię i zagrozi bylinom.
O stokrotki chyba się postaram, mają tyle wdzięku.
Iza, nigdzie się nie rejestrowałam teraz. Od początku tak było.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że marchew ma bardziej rozłożysty kwiatostan. W dodatku liście faktycznie ma jak marchew.
Jeśli jakieś fiołki jeszcze znajdę to zatrzymam. Mam jeszcze masę naparstnicy
Muszę w sezonie porównać liście mojego goryszu (marchwi?).
UsuńGosia, naparstnica to wiesz, że ja w każdej ilości! Co prawda liściastych kępek było w tym roku dużo, ale i miejsca mam dużo.
Iza skrzypu pozbyc sie nie sposób, jego korzenie sięgają nawet do 6m w głąb ale akceptuję go bo ogród korzysta na tym. Mój tzw. juz w tej chwili trawnik to zbiorowisko koniczyny i krwawnika a trawa gdzieniegdzie, to nie tragedia bo zielono jest...niestety piekielny szczawik psuje tę symbiozę. Przed domem niemal zastępił trawę. Stwierdzam po raz któryś, że gdyby nie on plewienia nie byłoby, no prawie nie. Dziki rumianek wystepuje w niskich kępach, obficie i cieszy mnie. Występuje na pozostałości skalniaka. Dzikiej marchwi nie brakuje, wyki i nawłoci, wsadziłam sama wrotycz...kolorowo za to jest.EwaS.
OdpowiedzUsuńSześciu metrów..?! To nieprawdopodobne. Twój szczawik jest zielony? Jest bardziej ekspansywny niż koniczyna?
UsuńTen rumianek jest byliną?
Toczę beznadziejną wojnę ze skrzypem polnym. Próbowałam go nawet polubić, ale nie da się. Szczególnie, gdy wrośnie np. w kępę trzcinnika, albo żurawki. Najlepiej działa na niego Chwastox, którym niszczę skurczybyka smarując go precyzyjnie małym pędzelkiem. To prawie jubilerska robota.
OdpowiedzUsuńŻyczliwie patrzę na dziewanny, które chętnie się u mnie rozsiewają i dzikie marchwie, bo lubię te delikatne baldaszki.
Też mi się podobają takie niby dzikie kompozycje roślinne, sfotografowane przez Ciebie na angielskiej wystawie, ale z dzikością to one mają tyle wspólnego co kot perski z jaguarem.
Oczywiście, Jolu, że te kompozycje z wystawy niewiele mają wspólnego z dzikością. Pokazałam je, żeby zilustrować, jaki styl nasadzeń mi się podoba ostatnio. Z dzikiej łąki jest tam przemieszanie roślin, występowanie traw, drobne kwiaty.
UsuńO skrzypie nic nie wiem, chyba, na szczęście, nie lubi takiej ziemi, jak u mnie. Ale problem wrastania w kępę traw czy inną bylinę jest rzeczywiście trudny, u mnie jest tak np. z fiołkami. Usunięcie w normalny sposób jest niemożliwe, a niszczy to roślinę główną. Chyba pozostaje to pędzelkowanie...
Izo, wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Niech Ci wszystko pięknie rośnie :)
OdpowiedzUsuńCo do chwastów, mam chyba wszystkie wymienione przez Was plus jeszcze do tego oset... Powój fatalny, nie do usunięcia, zresztą podobnie jak oset. Ten ostatni na 2 rabatach mi się rozpanoszył i nie ma możliwości go usunąć. Nawłoć tępię, bo widzę co potrafi zrobić na sąsiednich działkach. Jest bardzo inwazyjna. Gwiazdnicę usuwam, ale ją lubię. Łatwo się usuwa i jak ktoś już wspomniał kury bardzo ją lubią więc przerzucam do kur sąsiadów ;) Babkę kilka lat temu zostawiłam na rabacie, była piękna, dorodna kępa, ale coś mi w tym roku zginęła... Bluszczyk mam w jednym miejscu, toleruję ;) Tylko jeden raz wyrosła mi dziewanna, a szkoda, bo to jedna z moich ulubionych dzikich roślin. Mam też skrzyp (wrrr) i perz, no i oczywiście pokrzywy, które namiętnie wyrywam... do gnojówki :) U mnie jak chwast ostatnio rośnie pęcherznica i lawenda :) Ale na razie mam jeszcze zbyt na nie (chociaż siewki pęcherznicy już wiadrami wyrzucałam ;) ) Tak więc różnie jest z tymi chwastami.
Serdeczności :)
Dziękuję, Leo!
UsuńNawłoć ostatnio i do mnie przywiało z łąki, zdecydowałam usuwać ją z rabat, boję się ją zostawić. Co do gwiazdnicy, odczucia mam podobne.
A wiesz, że i u mnie pęcherznica się strasznie rozrasta? Jakoś o niej zapomniałam, właśnie będę przesuwać siewki na skraj lasu.
Lawenda, rozrastająca się jak chwast, to chyba marzenie wielu ogrodników. Masz dla niej widocznie idealne warunki.
Oj, lista chwastów które sama zaprosiłam do ogrodu jest bardzo długa.
OdpowiedzUsuńZ autochtonów u mnie najbardziej uciążliwy jest podagrycznik, jaskier rozłogowy, gwiazdnica i wietlica samicza.
Wietlica..? Mogłaby się u mnie rozpanoszyć w lesie. Ciekawa jestem, czy masz jakieś ulubione chwasty z tych zaproszonych. Jakiś byś mi poleciła - ładny, a nie zagrażający ogrodowym roślinom? Chociaż na moich piachach z pewnością będą się inaczej zachowywać niż u Ciebie.
UsuńPoleciłabym Ci miodunki i brunnery do cienia:) A do słońca krwawniki:)
UsuńBrunnery bardzo lubię, będę dosadzać. Do miodunek jakoś nie mam serca, mam tylko małą kępę prezentową. Może nie trafiłam na "swoją" odmianę..?
UsuńA ostatnio bardzo mi się spodobały płaskie baldachy krwawników, kupiłam u Przemka pierwsze i chcę zwiększyć ich ilość. Dzięki!
Jest i zielony szczawik i bordowy. U mnie inwazja na całego, nie mogę sobie z nim poradzić. Poza tym skrzyp, powój, trochę perzu, podagrycznika, gwiazdnica itd. Nie walczę chemią bo nie widzę w tym sensu, co się da usuwam ręcznie żeby nadmiernie się nie panoszyło. Rumianek pospolity jest jednoroczny, należy do astrowatych. Rozmnaża się przez nasiona, które zawiązuje na przełomie lipca i sierpnia - więc albo pozbieraj w sezonie albo na wiosnę kup nasionka i wysiej. Ja go mam u siebie i bardzo lubię. moni
OdpowiedzUsuńJa też nie stosuję chemii. Poza absolutnymi wyjątkami, jak odrosty sumaka.
UsuńJedyne miejsce, gdzie stosuję chemię, to trawnik... Mam wyrywacz do chwastów, ale ciągle działam w pośpiechu i "szybko i ostatni raz" używam preparatu chwastobójczego. Mam wyrzuty sumienia. Marzy mi się, żeby oczyścić trawnik z mniszka (mimo wszystko) i koniczyny (bo to chyba ona, wypiera trawę) i wprowadzić w trawę stokrotki i "dobrą koniczynę". Żeby rosły sobie w przeznaczonych dla nich miejscach. Czy to w ogóle możliwe??
Rumianek już zapisałam do załatwienia.
Ciekawy post, dający do myślenia. Ja się nie przejmuję, jestem wystarczająco dobrym ogrodnikiem i to wystarczy. Pozwalam rosnąć i co jakiś czas wyrzucam nadmiar fiołków, bodziszków, niezapominajek itd. W zasadzie tylko powój i bordowolistny mały szczawik wyrzucam przy każdej okazji. A co tam, niech będzie bioróżnorodność...
OdpowiedzUsuńDzięki, Magdo. Pracuję nad postawą: "jestem wystarczająco dobrym ogrodnikiem". Wiem, że w sensie merytorycznym tego przyspieszyć się nie da, chodzi mi raczej o nastawienie, brak spięcia.
UsuńWiele osób pisze o szczawiku i powoju szczególnie negatywnie. Muszę się więc na nim skupić, póki mam go mało.
A poza tym - niech będzie bioróżnorodność!
Tamaryszku dziękuję za piękny artykuł o chwastach, które w naszych ogrodach ubarwiają nasze rabatki i trawniki. W moim ogrodzie także pełno chwastów tych "prawdziwych" na czele z: podagrycznikiem - nie do zwalczenia, przytulią czepną, gwiazdnicą, wyką ptasią, ziarnopłonem, którego sama zaprosiłam i "udomowiłam", szczawikiem zajęczym i tych ekspansywnych ozdobnych jak: fiołki, stokrotki, niezapominajki, przylaszczki - które mrówki roznoszą chyba hurtowo, rudbekia błyskotliwa, naparstnice, bodziszki, karmnik ościsty, pęcherznice, tojeść rozesłana, rozchodniki - z których kiedyś moja mam wiła wianki, hyzop jednoroczny, koper, lawenda, orliki, wrotycz maruna, odętka wirginijska - która przerosła całą różaną rabatę. Większość z nich w rozsądnych ilościach zostawiam w ogrodzie dla upiększenia i dodania lekkości, część rozdaję. Natomiast od lat walczę bezskutecznie z podagrycznikiem, mniszkiem - który co roku wędruje do mnie jak chmura od sąsiadki nie koszącej swego ogrodu w porę, pozbywam się siewek pęcherznicy, winobluszczu, karmnika ościstego i paru innch.
OdpowiedzUsuńW 2017 r. wszystkim ogrodniczkom i ogrodnikom, zamieszczającym tu poetyckie wpisy, życzę samych chcianych niespodzianek w ogrodach, dużo zdrowia, tyle samo czasu, chwil wytchnienia i radosnej twórczości na co dzień.
Dziękuję za życzenia! W imieniu swoim i czytelników.
UsuńWiesz, pisząc artykuł nawet się nie spodziewałam, że tylu ogrodników ma przychylny stosunek do chwastów...Chyba, że przeciwnicy się nie ujawnili.
Przed ziarnopłonem Dala trochę przestrzegała, a dziś w Gardeners' World prezentowali tę roślinę, podając informację, że kultywary nie są tak ekspansywne, jak gatunek i warto mieć je w ogrodzie. Podobnie, jak te o pełnych kwiatach, bo się nie rozsiewają. Nie wiem, czy można u nas takie dostać.
Szkoda, że u mnie odętka się tak nie rozrasta, jak u Ciebie... Pewnie masz lepszą ziemię.
Kochany Tamaryszku, ziemia u mnie różna. Mój ogród zawiera cały przekrój gleb; piasek, w innym miejscu glina, która po wyschnięciu jest jak skała i pękające szczeliny pochłaniają wodę, jakby były studniami bez dna. A akurat przy różach, gdzie zadomowiła się odętka jest chyba niezła ziemia, bo od kilku lat robię kopce przy różach z kompostu. Problem mam po zimie, bo nie wiem co z nią robić; nie mieści się w ogrodzie, a w kolejce czekają kolejne komposty. Twój ogród jest przepiękny, gratuluję pomysłów i skutecznej realizacji. U mnie z tym trudniej. Poza tym, ach, żeby zdrowie tylko było, to jeszcze można się będzie nacieszyć tym darem Bożym. Pozdrawiam wszystkich ogrodników. Wczoraj pisałam do znajomych że żegnam wreszcie mrozy i wypatruje wiosny, ale chyba zbyt szybko ona nie nadejdzie. Nie tak szybko jakbym ja tego chciała. Właśnie posypało śniegiem i za oknem krajobraz typowo zimowy. Zapowiadają odwilże i wysyp sezonu grypowego, więc jednak posiedzę jeszcze w domu jak lisek w swojej norze. Aha, tyle tu tęgich głów zagląda wić mam takie pytanie - w beczce, niestety blaszanej, została mi gnojowica z pokrzywy, czy taka przemrożona będzie się do czegoś jeszcze nadawała?
UsuńDziękuję za pochwały dla mojego królestwa! Na wiosnę przyjdzie nam jeszcze poczekać. Wypoczywaj, zbieraj siły!
UsuńMasz za dużo kompostu..? Ja rozgarniam kopczyki na rabacie między rośliny. Kompost chyba powinien się rozłożyć stopniowo, przecież to tylko substancja organiczna. Nie wiem. Ale chciałabym mieć taki problem. W moje piachy każda ilość wejdzie.
Mam nadzieję, że ktoś napisze coś mądrego o przemrożonej gnojowicy. Ja bym wlała wszystko do kompostu. Ale - czy gnojówka z pokrzywy nie powinna być robiona w plastikowym pojemniku? Z tego, co wiem, metalowe nie są dobre do tego celu.
Tak, czytałam o tym, że metalowe beczki mogą wchodzić w niekorzystną reakcję z roztworem. Ale mogą czy wchodzą i jakie są tego skutki. A jeśli już mam taką przemrożoną gnojówkę i to z metalowej beczki, to co ....? Wyrzucić czy ...? na razie nie mam plastykowej beczki a po sąsiedzku była "klęska urodzaju'. Okazuje się, że przedobrzyłąm i na dodatek nie zużyłam przed mrozami, ale może to i dobrze, gdyby miała zaszkodzić. a propo gnojówek zrobiłam latem w plastykowym wiadrze ze skrzypu zebranego na cmentarzu. Stosowałam w 20-krotnym rozcieńczeniu i co prawda nie wypaliłam doszczętnie podlanych roślin, ale totalnie przyschły. Co Ty Tamaryszku i inni ogrodnicy sądzicie o tym? bo już się boje gnojówek. Może i ta z pokrzywy została tak z ostrożności zapomniana i przetrzymana do dziś.
OdpowiedzUsuńNic nie mam w swoich notatkach o realnych skutkach reakcji gnojówki z metalem, poza tym, że zalecają plastik. Tak, jak napisałam, ja bym dała na kompost, nie zaszkodzi, a może wzbogaci. A nie trzeba się bawić w rozcieńczanie, może na darmo. Jeżeli zgłębisz temat, daj znać, proszę.
UsuńU mnie skrzypu nie ma, więc gnojówki z niego nie robiłam. Ale z pokrzywy czy żywokostu do podlewania robię 1:10, a oprysku 1:20.
Nigdy nie zaszkodziły roślinom, a pomidory rosną na tym wspaniale. Przyznam, że nie rozumiem, dlaczego Twoje rośliny przyschły. Może coś pomyliłaś z proporcjami? Dziwna sprawa. Przykro mi,że nie mogę pomóc.
Chyba właśnie przez ten zapach praktycznie wszystkie bodziszki wywaliłam. Ale takie białe fiołki bym chciała. A o dziewannie nigdy nie myślałam jako o chwaście:))
OdpowiedzUsuńTe dzikie mają mocny zapach i korzeniaste też. Ale inne gatunki chyba już nie. Ja też niespecjalnie go lubię, ale dzikie bodziszki rosną tam, gdzie nie muszę ich wąchać.
UsuńNie cierpię natomiast zapachu (dla mnie wręcz smrodu) szałwi nemerosa.
Tę dziką dziewannę zwykle traktuje się jak chwast, chociaż ja witam ją z radością. Odmian ogrodowych, niższych i różnokolorowych, nie mam w ogrodzie.
Fiołki kupowałam (i te małe wiosenne i te duże), ale rozrastają się jak chwasty. Mogę Ci wysłać sadzonkę, jeśli chcesz, przypomnij się wiosną!
A ja u siebie pielęgnuję jeszcze kilka innych dzikusów. Bniec biały (poluję na różowy), babkę lancetowatą i babkę o brązowych liściach. Kurdybanki i szczawiki przycinam tuż przy ziemi, dzięki czemu tworzą okrywowy dywanik, a nie wybijają. Wiele chwastów traci na urodzie z powodu rozproszenia i wybujałości. Ja je komasuję i przycinam, jak byliny. Rozkrzewiają się i szlachetnieją przez to. Pielęgnuję też gajowca, poziomkówkę, łobodę (uwielbiam!), łoczygę i namolną odmianę niskiego, płożącego rdestu. Ten ostatni przycinam i czekam, aż latem zarośnie puste, mniej użyteczne przestrzenie. Łatwo się go pozbyć, wiec robi kariere tam, gdzie jeszcze nie dotarłam z nasadzeniami.
OdpowiedzUsuńCiekawe spostrzeżenie z tą pielęgnacją chwastów! Czy poziomkówka nie rozłazi Ci się niebezpiecznie? U mnie była inwazyjna strasznie, a posadziłam ją nieopatrznie na rabacie. O łoczydze pierwszy raz słyszę...
UsuńCzy ten płożący rdest rośnie Ci w cieniu?
Ach, to takie niespotykane, żeby ogrodniczka nie miała nic przeciw chwastom, a wręcz je hołubiła :-) Bratnia dusza :-D Ja je tylko podziwiam i fotografuję (nie mam ogrodu, wolę wędrować), choć o dziko rosnące rośliny coraz trudniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie wszystkie chwasty hołubię! Wiesz, chwast to przecież roślina rosnąca w niewłaściwym miejscu. Mam sporo takich w ogrodzie (np. perz w dzwonkach czy powój duszący liliowce) i z nimi próbuję walczyć (ręcznie), ale wiele z tzw. chwastów wysiewa się w takich miejscach, że dodają naturalnego uroku rabatom. Takie bardzo lubię.
UsuńTe rośliny są silne i żywotne, trzeba uważać, żeby nie zdominowały delikatniejszych odmian ogrodowych, po prostu kontrolować ich nadmierne rozrastanie. Pozdrawiam miłośniczkę roślin!
Hmm...ja mam w planach trawnik, który będzie się składał z takich "chwastów" jak: stokrotka, bluszczyk kurdybanek, pięciornik kurze ziele, rogownica pospolita, gwiazdnica pospolita, przetacznik ożankowy, a wyższe np. brodawnik jesienny i zwyczajny jastrzębiec kosmaczek i pomarańczowy- ale muszę nad tymi akurat się zastanowić, bo mają ponoć długą łodygę kwiatową do 40 cm. Do tego dopiero trawa jakaś. Tak sobie wymyśliłam, zanotowałam XD Chce też rabatę z kwiatami występującymi na kwietnych łąkach. Samej dużej łąki mnie nie będę bo brak miejsca, ale taki akcent gdzieś bym chciała. Tak, chwasty będę miała, mam nadzieję, że dam im radę gdyby coś. Mam też fiołki i białe i fioletowe. Trochę sponiewierane podczas budowy, ale jak nie odbiją, to pewnie przywędrują znowu zza płotu. Mój kawałek ziemi to czyste słońce i ziemia piaszczysto gliniasta. I te nieszczęsne jeżyny, które będę tępić i zwalczać przed zakładaniem trawnika.
OdpowiedzUsuńJeżyny warto zdyscyplinować, bo zarosną wszystko. A tzw. chwasty mogą dodać wiele uroku. Na moim trawniku rośnie masa stokrotek. Koszę, a następnego dnia mam nowe kwiatki rozwinięte, więc fajnie jest. Przystosowują się, podobnie zresztą, jak mlecze. Może i jastrzębiec się dostosuje.
UsuńTaka łąka czy murawa, o której wspominasz śliczna jest. Ale reszta ogrodu musi pasować, jedno pociąga za sobą drugie. Dobrze, że mamy tyle dróg do wyboru.
Ja ,,chwasty" jak najbardziej akceptuję i lubię. Mój trawnik dawno już zarosły stokrotki, koniczyna, babka średnia, jastrzębiec kosmaczek, pięciornik rozłogowy, przetacznik ożankowy, kurdybanek, mniszek, głowienka, prosienicznik i jaskry. Koszę go wtedy, gdy te roślinki przekwitną - w ten sposób utrzymuję pełną kwiatów, niską i gęstą darń, ale zapobiegam rozsiewaniu się roślin. Na wysokich rabatach bylinowych zostawiam fiołki, bo wiosną ładnie wyglądają z wsadzonymi tu i ówdzie cebulowymi, a potem i tak ich nie widać. Bardzo rozpanoszyły się też u mnie posadzone przed laty cebulice, przebiśniegi, szafirki i złoć - te można znaleźć u mnie wiosną na rabatach bylinowych i trawniku, a także zawilce gajowe, kokorycze i pierwiosnki - w leśnej części ogrodu. Ktoś inny potraktowałby je w takim wypadku jako natrętne chwasty, ale ja je zostawiam, bo gdy byliny urosną - podobnie jak fiołki - nie wadzą. Wyższe, dzikie byliny też zwykle akceptuję na rabatach, chyba, że bardzo mi w danym miejscu nie pasują, parzą, uczulają mnie, dzieci lub żonę albo są to gatunki inwazyjne - te bezwzględnie usuwam. Z własnoręcznie zbieranych, lokalnych nasion zakładam też łąki kwietne pełne dzikich traw i oczywiście wielokolorowych, pospolitych bylin - te są chyba najmniej zajmującym, i jednym z najładniejszych elementów ogrodu! Część ogrodu wokół kompostownika pozostawiłem odłogiem, aby zapewnić mu cień - wśród wysokich roślin utorowuję tylko przejście i wszystko koszę trochę nad ziemią późną zimą, aby ograniczyć rozwój ekspansywnych krzewów. Rosną tam wszystkie okoliczne ,,chwasty" i w żadnym razie mi nie przeszkadzają (pewnie dlatego, że są zasłonięte szerokim pasem wysokiej rabaty).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Mikołaj T.
Bardzo ciekawa wypowiedź, dziękuję. Twoja filozofia ogrodowania jest mi bliska, chociaż ogród mam chyba bardziej "ucywilizowany". Aż by się chciało zobaczyć te miejsca, które opisujesz. Na pewno to świat przyjazny dla wszelkich stworzeń (i zwierząt i roślin), nie tylko dla ludzi.
UsuńPozdrawiam i zapraszam do czytania i dyskusji.
Każdy ma własną, unikatową koncepcję swojego ogrodu i to właśnie jest w nich takie pociągające i fajne. Moją koncepcją jest ,,ucywilizowanie" natury, ale nie tłamszenie jej. Mój ogród rzeczywiście, jak sądzę, jest przyjazny dla najróżniejszych stworzeń, chociaż trochę zwracając im zabrane przez człowieka siedliska i choćby częściowo odpłacając im za wyrządzoną krzywdę. A to wszystko utrzymane w granicach miłej dla oka, ogrodowej oprawy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, zaproszeniem nie wzgardzę, i raz jeszcze przesyłam serdeczne ogrodowe pozdrowienia.
Tak,to jest fascynujące w ogrodnictwie - każdy ogród jest inny. Jak to mówią - piękno ma różne oblicza. No i przecież ogród tak wiele mówi o ogrodniku, a przecież każdemu z nas co innego w duszy gra.
Usuń