Ale pomyślałam sobie, że może to dobry moment na wspomnienia. Kiedyś dostałam od męża wspaniały prezent urodzinowy - bilet na wycieczkę i wystawę Chelsea Flower Show. To była jedyna moja wizyta na tej imprezie. I wielkie przeżycie. Marzę, że jeszcze kiedyś tam pojadę.
Podobno u osób, które odwiedzili Chelsea wielokrotnie, nie budzi ona już takich emocji. Nawet sobie tego nie wyobrażam - jestem podekscytowana na samą myśl, że mogłabym tam pojechać ponownie.
I właśnie uświadomiłam sobie, jak bardzo ta jedyna wizyta na Chelsea zaważyła na moich gustach ogrodowych.
Mam nadzieję, że moja krótka fotorelacja pozwoli porównać, czy coś się zmieniło w ciągu ostatnich 7 lat. I znaleźć inspiracje do własnego ogrodu. Tym bardziej, że ogrody pokazowe są małe (mają 100-200 m 2 powierzchni).
"Kiedy z powierzchni ziemi zniknie ostatnia pszczoła, człowiekowi pozostanie tylko cztery lata życia" - te słowa Alberta Einsteina były mottem jednego z ogrodów |
Słynne Chelsea Flower Show jest organizowane przez brytyjskie Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze zawsze w końcu maja.
To wielkie święto ogrodów i impreza o dużej randze. Organizowana z wielkim rozmachem terenie parku w centrum Londynu.
Wcześniej, w ciągu miesiąca, powstają tam konkursowe ogrody. Tworzą je gwiazdy światowego designu, a ich powstanie sponsorują bogate firmy i organizacje (ogród pokazowy podobno kosztuje kilkaset tysięcy funtów albo nawet więcej).
w jednym z ogrodów posadzono tak stare drzewo oliwne, zapewne niezwykle cenne |
w innym umieszczono kamienie szlachetne za 20 mln funtów... |
Konkursowe ogrody oceniają sędziowie z Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego (Royal Horticulture Society – RHS), przyznając je w kilku kategoriach.
Głównych ogrodów pokazowych (Show Gardens) jest kilkanaście, a oprócz nich jest wiele, wiele innych (konkurs na ogród miejski czy wiejski dziedziniec). Spędziłam na wystawie cały dzień i z trudem obejrzałam wszystko, oszołomiona wrażeniami.
ogród japońskiego projektanta dostał srebrny medal |
Ogrody są perfekcyjnie przygotowane, różnorodne i piękne.
Podobno rewolucyjnych rozwiązań się tu raczej nie spotyka. Mnie to akurat nie przeszkadza, zwykle do awangardowych koncepcji podchodzę ostrożnie.
bardzo spodobała mi się ta zielona ściana (tania!) z ogrodu nagrodzonego medalem brązowym za mały ogród miejski |
Ogród przedstawiony poniżej otrzymał złoty medal i nagrodę publiczności. Wzbudzał powszechny zachwyt zwiedzających (projekt Roger Platts). Był tak oblegany, że trudno mi było zrobić zdjęcia.
Miał wszystko, co kojarzy się z ogrodem angielskim - ceglane ścieżki, a nad nimi pergole, porośnięte pnącymi różami, masę kwitnących bylin, pastelową kolorystykę (biel, róż, fiolet), altanę, sadzawkę... Był uroczy!
To projekt klasyczny i ponadczasowy. Podobno właśnie tak kiedyś wyglądała większość ogrodów na Chelsea.
proste, drewniane pergole, z jedną odmianą róż...nie udało mi się uchwycić urody i wdzięku tego ogrodu |
każda piędź ziemi pokryta była różami i kolorowymi bylinami |
niewielki obszar, a i tak podzielony na wnętrza, super pomysł, to buduje nastrój tajemnicy |
Zupełnie inny był ogród miłośników iglaków (medal pozłacany). Poszarzałe drewno szopy i sztachet płotu, rustykalne elementy, brak kolorów, stanowiły tło dla iglastych roślin.
Ciekawym pomysłem, łamiącym rustykalny klimat, było umieszczenie tu formalnych, szczepionych iglaczków czy miłorzębu.
bardzo lubię takie klimaty, cudny ten płot |
czy nie sympatyczne..? |
u nas zwykle szczepione, miniaturowe iglaczki prezentuje się w innej scenerii |
Były też propozycje wyszukane i drogie w realizacji.
Tu spodobała mi się ograniczona paleta barw i prostota tego ogrodu, mimo wrażenia luksusu. Fajny efekt daje gładka tafla wody i zawieszonych nad nią białych płyt, zanurzone w bujnej zieleni. Może pomysł na mały ogród miejski..?
ogród inspirowany przyrodą Malezji i turystycznymi wojażami |
A obok zupełnie inna bajka - projekty w stylu naturalistycznym, jak w norweskim ogrodzie, inspirowanym rodzimym krajobrazem (pozłacany medal).
widzicie te wielopniowe drzewa, podsadzone bylinami? dziś tak popularyzowane |
a tu łąka, inspiracja wiejskimi terenami zielonymi (złoty medal) |
Mnie zachwycił ogród zaprojektowany przez Toma Stuarta-Smitha (dostał złoto w kategorii Show Garden).
Zrównoważony, wysmakowany, osadzony w leśnych klimatach. Tam zobaczyłam pierwszy raz moje ukochane epimedium younga Niveum!
Może to wtedy pojawiła się moja wyjątkowa sympatia do łączenia formalnych elementów, strzyżonych bukszpanów z delikatnymi w kolorach, swobodnymi bylinami..?
I te baldachowe kwiatostany... przepiękne.
brzozy i inne wielopniowe drzewka, a pod nimi gąszcz swojskich bylin i proste płyty |
prosta, nowoczesna altana, masa zieleni i delikatne kwiaty |
mój ideał niedościgły |
Inny ogród, Roberta Myersa (złoty medal), miał podobnie dobrane byliny, ale brak w nim było porządkujących, stabilizujących form, co zmienia odbiór całości.
dużo bieli, ale jest więcej koloru |
leśne klimaty - te pionowe, białe akcenty..! Cudo! |
uwielbiam takie rośliny, ale ta nierówna ścieżka nie jest dobrym pomysłem do ogrodu |
Próbuję stworzyć u siebie takie kompozycje bylin, jak w ogrodach powyżej pokazanych.
Myślę, że oferta na Chelsea jest tak bogata, że każdy miłośnik ogrodnictwa znajdzie coś dla siebie. Żeby się po prostu zachwycić albo zaczerpnąć pomysły do swojego ogrodu.
W 2010 był np. ogród prowansalski (medal pozłacany), coś dla wielbicieli południowych klimatów.
lawenda posadzona w pasach, jak na polach Prowansji, wygląda bardziej naturalnie |
Wśród opinii o naszych rodzimych wystawach ogrodniczych sporo jest narzekania na ofertę o wątpliwej urodzie. Zobaczcie, że na Chelsea można także zobaczyć kontrowersyjne propozycje:
to ogród z prawdziwymi klejnotami, a nie mam tu na myśli żywotników, widzicie je? |
widziałam podobną rzeźbę w jednym z ogrodów w Prowansji |
japoński projekt ogrodu dachowego (srebro) |
Oczywiście, z każdego ogrodu, nawet z takiego, który wydaje nam się brzydki, można wychwycić coś ciekawego, np. te fajne klocki do siedzenia czy półkuliste, roślinne kępy, umieszczone w nawierzchni tarasu.
Ekologiczne trendy także były widoczne. Jeden z ogródków poświęcony był pszczołom, ukazywał przyjazną im aranżację ogrodu i uczulał na ich rolę w przyrodzie. To z niego pochodzi zdjęcie otwierające artykuł.
A poniżej ogródek warzywny:
bardzo ciekawy pomysł szklarenki, zbudowanej z butelek plastikowych |
Może warto też pokazać coś dla zwolenników basenów w ogrodzie.
Mark Gregory (złoto) stworzył ogród rodzinny, rekreacyjny, z ciekawie zaaranżowanym basenem kąpielowym.
Interesujące wydało mi się, jak tak sztuczną konstrukcję można znaturalizować przez otoczenie roślin. Czy to nie wygląda ładniej niż prostokątny basen na placyku wyłożonym płytkami?
nie jest to naturalny staw, a jednak robi miłe wrażenie |
pomysł na siedzisko/stolik nad wodą |
W czasie wizyty na Chelsea, drugim moim faworytem był ogród projektu Andy'ego Sturgeona (Best in Show, złoty medal i najwyższe wyróżnienie). Zachwyciły mnie rdzawe elementy architektury, ciepła, ale spokojna kolorystyka.
Dziś myślę, że to byłby ogród raczej do zachwycania czy zwiedzania, nie "mój" na stałe. Po latach wybieram zdecydowanie nastroje kreowane przez T. Stuarta-Smitha.
Andy Sturgeon przywołał śródziemnomorskie klimaty |
irysy w donicach pięknie grały z kolorami architektury |
piękne kolory, ciepłe i przyjazne, miło byłoby tu posiedzieć |
Przypominając sobie tę wystawę sprzed lat, mam wrażenie, że przez te lata tak dużo się nie zmieniło. Ja zauważyłam, że w późniejszych sezonach pojawiły się ogniste kolory, których wtedy nie było wcale i tzw. ogrody preriowe oraz większa ilość traw.
A jakie są Wasze opinie? Czy któryś z ogrodów wzbudził w Was ciepłe uczucia?
Ciekawa jestem, co sądzą osoby, śledzące Chelsea na bieżąco i projektanci, którzy przecież odbierają takie wystawy inaczej, liczę na opinie!
jeszcze raz piękne dla mnie nasadzenia w ogrodzie Toma Stuarta-Smitha |
Przygotowując ten artykuł, zdałam sobie sprawę, że chyba inspiracje z tej wystawy głęboko we mnie zostały - sposób komponowania, ulubiony nastrój, te wszystkie leśne klimaty, typ roślin (ile z tych, którymi się wtedy zachwyciłam, jest teraz w moim ogrodzie - naparstnice, epimedia, gillenia, baldaszkowe, brzozy, bodziszki...).
Wygląda na to, że obecność w takich miejscach, jak Chelsea, może silnie wpłynąć na upodobania i wybory. Obyśmy mogli z tego korzystać, czego sobie i wszystkim miłośnikom ogrodnictwa życzę!
Najbardziej podobał mi się ogród z brzozami podsadzonymi bylinami. Ale niestety z własnego doświadczenia wiem, że nic z niego nie zostałoby po kilku latach. Brzozy odebrałyby pozostałym roślinom wszystkie składniki odżywcze i te powoli by zanikały.
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się również otoczenie sadzawki :)
Więc próbowałaś zrealizować taki pomysł? Zmartwiły mnie Twoje doświadczenia, bo bardzo mi się podoba taka kompozycja. Znam osoby, które pod brzozą sadzą róże i na krótką metę (na razie) to się sprawdziło. U mnie pod wielką brzozą rosną byliny, od jakichś 10 lat. Niewyszukane, może nie w optymalnej formie, ale rosną. Czy Ty próbowałaś z takimi silnymi? A może wykorzystać te ideę z innymi drzewkami o jasnej korze, jakieś świdośliwy czy tp. Warto pokombinować dla takiego efektu.
UsuńU mnie pod brzozą rosną irysy. Niestety po kilku latach muszę je wykopywać, poszerzać dołki, wsypywać kompost i na nowo sadzić. Może z innymi roślinami byłoby prościej. Mi chodziło o kontrast kolorystyczny: fioletowe irysy z białą korą brzozy :)
UsuńZ irysami mam mało doświadczeń, widocznie to nie dla nich miejsce. Brzoza faktycznie podbija efekt, fioletowe irysy są tego przykładem.
Usuńszkoda, ze jest tak mało projektantów, którzy potrafią czerpać z tego bogactwa. wybierają najbardziej efekciarskie(?) pomysły (z pewnością idąc za sugestiami klienta) takie jak żwirki, corten czy rośliny na kiju i łączą to bez ładu i składu.
OdpowiedzUsuńtez jestem pod urokiem naturalistycznych realizacji, oglądając od kilku lat (tylko w necie, niestety) relacje z ChFS, widzę, ze ta tendencja ciągle się rozwija. mniej zachwycają mnie założenia formalne, tzn. głównie tzw. mala architektura a nie dobór roślin ale to tez może być inspiracja dla projektów zieleni miejskiej.
Niestety (czy "stety"?) projektant musi brać pod uwagę upodobania klienta. Wiem, że rozmowy bywają trudne. Pewnie niektórym udaje się "nieść kaganek" i wprowadzać w życie najlepsze wzorce. Można mieć pretensje do projektantów, ale i do nas, klientów, którzy mamy takie, a nie inne gusta i dość kiepską świadomość możliwości aranżacji przestrzeni.
UsuńWspomniałaś rośliny na kijku (nie jestem ich wielbicielką)- właśnie dlatego zwróciłam uwagę, jak udało się je oswoić w tym ogrodzie pokazowym, umieszczając w takim bezpretensjonalnym otoczeniu.
Też mi się wydaje, że naturalistyczne tendencje się nasilają, czego w naszych ogrodach specjalnie nie widać.
Z małą architekturą jest problem - to drogie rozwiązania. Nawet, jeśli ktoś ma pomysł, możliwości finansowe nie pozwalają go zrealizować (sama jestem w tej sytuacji). No, może poza stylem rustykalnym.
Dodatkowo, taka architektura ogrodowa musi ładnie łączyć się z otoczeniem, budynkiem mieszkalnym, a one są, jakie są. Znów odwołuję się do swojego przypadku. To wszystko wiąże ręce.
Natomiast nie podoba mi się, że tej architektury w ogrodach pokazowych jest generalnie za dużo.
Za to wybór roślin i ich aranżacje zależą już tylko od nas i tu możemy realizować najlepsze wzorce, choćby te naturalistyczne w stylu.
inaczej się ma sprawa gdy właściciel ogrodu własnoręcznie realizuje swoje wizje i popełnia błędy a inaczej gdy podstawowe błędy popełnia projektant i jeszcze sobie każe słono płacić
Usuńmimo słusznego wieku ciągle jeszcze naiwnie sadze, ze projektant (jakikolwiek) powinien również edukować klienta. biorąc pod uwagę jego sugestie i zachcianki przedstawić taki projekt, by wilk był syty i owca cala. oczywiście to wymaga dużo większego nakładu czasu i wysilenia mózgownicy. nie wszystkim się chce.
z nadmiarem malej architektury w tych projektach zgadzam się.
Tak, masz rację. Zgadzam się z każdym słowem. Jedną z ważnych ról projektanta jest propagowanie dobrych wzorców. Ich praca kształtuje nasze gusta.
UsuńMoja córka jest graficzką, robi wiele projektów dla klientów i często żali się, że negocjacje bywają beznadziejne. Klient ma swoje oczekiwania, ona uzasadnia swoje propozycje czy korekty, a klient na to: no,dobrze, ale proszę mi jednak zrobić to w pomarańczowym kolorze. Pewnie czasem w takich sytuacjach winą jest niewłaściwy dobór argumentów, a czasem "nieprzemakalność" klienta. I wtedy projektant staje przed wyborem: odmówić realizacji złego projekty i zrezygnować z zarobku albo wykonać go, stwierdzając, że zrobił, co w swojej mocy. Trudny wybór.
Natomiast brak profesjonalizmu czy lekceważenie tych spraw wśród projektantów to zupełnie inny problem.
znam ból, póki mieszkałam w Polsce "robiłam w sztuce", czasem ciężko było, oj ciężko :D
UsuńWłaśnie tych żywych kolorów brakuje mi najbardziej - wszystko piękne (albo chociaż ładne) w formie, ale często aż za spokojne, zbyt stonowanie. Dobór kolorów rzecz gustu, ale nie wyobrażam sobie ogrodu bez czerwieni, pomarańczy, żółci...
OdpowiedzUsuńOstatnio żywych, gorących barw jest zdecydowanie więcej. Zresztą kolory można dobrać według uznania, co komu w duszy gra.
UsuńMyślę, że na efekt stonowania wpływa też sposób wykorzystania barwy - nie w blokach, a bardziej rozproszona, mniej kontrastów, a więcej barw uzupełniających. To też podkreśla to wrażenie spokoju.
Nasza Gardenia umywa się do tej imprezy :)
OdpowiedzUsuńPozwolisz, że cytat o pszczołach wykorzystam z jednym z moich postów? Idealnie się wpasował :)
Oczywiście, Einsteina warto cytować!
UsuńOch Ty moja inspiracjo :D
OdpowiedzUsuńDzięki, niech nasze pisanie i czytanie inspiruje do działania, żeby ogrody piękniały.
UsuńIzo, też marzę o zwiedzeniu tej wystawy chociaż raz w życiu...Dotąd jakoś się nie składa, więc z tym większą przyjemnością oglądałam Twoją relację. Dla mnie te ogrody znanych i uznanych projektantów są bardzo inspirujące i pouczające. Najbardziej podobają mi się tradycyjne angielskie ogrody naturalne, ale urzekają mnie też n.p prowansalskie. Ostatnio w pewnej grupie na Fb z przerażeniem oglądam fotki ogrodów wyłożonych kolorowymi kamyczkami i kolorową korą z trzema roślinkami na krzyż. Większość ludzi jest zachwycona i trudno nawet z nimi wchodzić w polemikę, Ale chyba trzeba, bo za chwilę jak Polska długa i szeroka rozpanoszą się takie koszmarki. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nasze spotkanie! Dala
OdpowiedzUsuńPostanowiłam sprawdzić, jakie mogą być koszty samodzielnego, krótkiego wyjazdu na Chelsea. Może uda się coś zaplanować. Dla mnie to też ogromna inspiracja i przyjemność oglądania.
UsuńA z zachwytami nad takimi kiepskimi rozwiązaniami to zastanawiam się czasem, że to może chęć sprawienia przyjemności właścicielowi, docenienia jego wysiłku, a nie faktyczny zachwyt nad pomysłem? Nie wypowiadam się w takich sytuacjach. W rozmowie bezpośredniej można rozmawiać o urodzie takich rozwiązań, ale na FB się obawiam. Na blogu można sobie pozwolić na pogłębiona wymianę zdań, wątpliwości, a tam nie bardzo.
Powiem Ci, że nie wiem, co można zrobić z takim powszechnym zachwytem nad paskudą...
Do zobaczenia!
Izo, na Twoje pytanie, jako stary belfer, odpowiem tak - edukować i jeszcze raz edukować!Kształtować gusty, pokazywać piękne rozwiązania, tłumaczyć...Praca od podstaw, ale to przynosi efekty. Przynajmniej mam taką nadzieję...Miłej niedzieli!
UsuńMyślę, że to dobra droga. Nic na siłę, powoli, z szacunkiem do drugiego człowieka i efekty będą.
UsuńMnie zachwyciła rabata z mottem Einsteina, bylinowy zakątek z ławką i oczywiście zestawienie jarzmianek z aminkami i trawami w ogrodzie zaprojektowanym przez Toma Stuarta-Smitha. Genialne! Bardzo dziękuję za świetną relację! Przepiękne zdjęcia i niezwykle trafne komentarze!
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie, Kasiu, cieszę się, że artykuł Cie zainteresował. Wymienione przez Ciebie zakątki to również moje ulubione.
UsuńRelacje z Chelsea są bardzo inspirujące, bez względu na to co się nam podoba, oglądając propozycje utwierdzamy się w swoich upodobaniach albo potrzebie zmian. Nowe spojrzenie na aranżacje, rosliny, otoczenie daje szansę na odświeżenie naszych utartych schematów myslenia w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńTematy "koszmarkowe" mozna poruszyć wyłącznie w gronie osób czujacych ideę pięknego ogrodu bez względu na preferowany styl. Omawianie w szerszym gronie kończy się animozjami wszelkiej maści ale nigdy zrozumieniem, szczególnie gdy rozmowa toczy się w sieci, mam wiele przykładów niestety. Mierzi mnie zachwyt nad.."niewiadomoczymidlaczego"
Dzięki za wspomienia, przez ostatnie lata relacje zdawała Kasia Robaczek. EwaSierika
Relacje Kasi śledziłam. Takich wrażeń nigdy nie za dużo.
UsuńMyślę, że takie opowieści także robią dobrą robotę w kwestii kształtowania wrażliwości estetycznej. Może skuteczniej jest krytykować złe rozwiązania na neutralnych (obcych) przykładach, wtedy emocje nie przeszkadzają w myśleniu..? A ziarenko zostaje zasiane.
No i czym więcej piękna wokół nas, tym większe ma oddziaływanie.
Jestem natomiast przeciwna ostrej krytyce nawet najbardziej beznadziejnych pomysłów. Zwykle wiąże się to z upokorzeniem twórcy ogrodu, a to odnosi odwrotny skutek.