wtorek, 21 listopada 2017

"Z UCHEM PRZY ZIEMI" KEN THOMPSON

Oto moja propozycja na jesienne wieczory!
Ta napisana z humorem książka zawiera odpowiedzi na wiele pytań, które pojawiają się w głowie ogrodnika, a także na takie, które do głowy mu nie przychodzą.
Ale odpowiedzi na pewno go zainteresują. Bo tak naprawdę niewielu z nas zna, a jeszcze mniej rozumie, procesy zachodzące w naszych ogrodach.

lektury ogrodnika
warto sięgnąć po tę książkę!



Thompson pokazuje, jak wiedza botaniczna pozwala osiągnąć nie tylko lepsze rezultaty w uprawie ogrodu, ale również spokój ducha.
Bo postawił sobie za cel nas uspokoić, pozwalając zrozumieć, dlaczego ogród jest taki, jaki jest.  A nie pokazać, jak uczynić ogród idealnym.

Już sam początek trafił w mój czuły punkt: " trudno nie podupaść na duchu" "porównując (...) zdjęcia hektarów wypielęgnowanych trawników i [doskonałych] kwiatowych rabat z własnym, skromnym ogródkiem". Czy nie dopada Was taki nastrój w takiej sytuacji? Mnie się to zdarza wcale nierzadko.

sierpniowy ogród
rdest himalajski Fat Domino na sierpniowej rabacie



Witold Czuksanow w przedmowie rekomenduje książkę jako doskonały, choć nietypowy podręcznik ogrodnictwa, który nie raz zaskoczy w trakcie lektury i wywoła uśmiech na ustach.

Jego autorem jest wykładowca Wydziału Biologii i Botaniki w Sheffield, zamiłowany ogrodnik i popularyzator wiedzy ogrodniczej (m.in. pisuje w "The Garden").

Nie myślcie jednak, że polecam Wam jeden z dziesiątków poradników dla początkujących, jakie znajdują się na naszym rynku - w tej książce nie ma informacji o tym, jak nawozić rododendrony czy zwalczać ślimaki, założyć oczko wodne czy skomponować rabatę w cieniu.
Za to autor pozwala spojrzeć na nasze ukochane ogrody z zupełnie innego punktu widzenia. I lepiej zrozumieć, jak funkcjonują.

sierpniowy ogród
rudbekia Goldstrum na Środkowej Rabacie



Nie jest to książka dla specjalistów i znawców tematu, ale z pewnością nie jest infantylna, "nie obraża inteligencji czytelnika", jak napisano w recenzji w "The English Garden".
Podzielona jest na krótkie rozdziały i podrozdziały i napisana przystępnym językiem. Nie wszystkie zagadnienia były dla mnie wciągające, ale struktura książki jest taka, że można sobie "przelecieć" mniej ciekawe fragmenty, a zagłębić się w rozdział o innej tematyce.
Każdy rozdział kończy ramka z praktycznymi radami, jak wykorzystać tę "inną" wiedzę w praktyce ogrodniczej.

bylinowa rabata na słońcu
Rabata pod Sosną w sierpniu

W trakcie lektury co chwila znajdowałam coś ciekawego.
Może mam takie wrażenie, bo niewiele pamiętam ze szkoły..? Nie cierpiałam lekcji biologii i nic z nich nie wyniosłam, dlatego z ekscytacją czytałam o tym, że przez 310 milionów lat świat był całkowicie zielony, bo nie było kwiatów!
Albo odkrywałam, że do kiełkowania nasiona potrzebują nie tylko wilgoci czy właściwej temperatury, bo są takie, które wymagają... dymu.
I dowiadywałam się, że nauka wciąż nie wyjaśniła, dlaczego niektóre rośliny mają trujące owoce albo jakie zapachy lubią pszczoły, a jakie motyle, czyli co tak naprawdę przyciąga je na nasze rabaty.

nowo posadzony powojnik Purpurea Plena Elagans obok rutewki

Tyle ostatnio pisałam o kolorach w ogrodzie, ale Thompson przygląda się tej kwestii pod zupełnie innym katem.
Zagląda roślinom "do środka", opisując, jakie procesy chemiczne zachodzą w trakcie dojrzewania owoców czy zmiany koloru.
Pewnie większość ogrodników wie, skąd się bierze zmiana ubarwienia liści jesienią, ale ilu z nas wie, dlaczego rośliny zmieniają w trakcie wegetacji kolor kwiatów?
Albo owoców: "Wiele owoców czerwienieje, by ogłosić swoja dojrzałość ptakom, które szczególnie dobrze rejestrują czerwony kolor." Takie owoce są dobrze widoczne na zielonym tle, dzięki kontrastowi.
Natomiast te dojrzewające później, gdy liście przybierają ogniste barwy, nie mogą być czerwone - osiągnąwszy dojrzałość nabierają barwy czarnej, bo ta z kolei gwarantuje wtedy lepszą widoczność dla ptaków.

A dlaczego roślinom tak zależy, żeby ptaki zjadały ich owoce? Nie, to chyba wszyscy wiedzą...
Ale pewnie nie wiedzą, jak to się dzieje, że liść mieści się w maleńkim pąku i jakie korzyści z takiej wiedzy ma człowiek (a ma!).

Z kolei zwolennicy sadzenia zgodnie z cyklem księżycowym i odpowiednim sąsiedztwem na grządce warzywnej, znajdą tu polemiczne i ciekawe rozważania na ten temat (czy zielony karton chroni lepiej Twoją kapustę niż nagietki?).

floks Unique Bicolor i jeżówka Magnus



Na każdej stronie autor porusza typowe ogrodnicze zagadnienia w nietypowy sposób.
Jest np. rozdział na temat przycinania, ale ponieważ to nie poradnik, nie znajdziemy informacji kiedy i nad którym oczkiem należy to robić, za to informacje o tym, dlaczego jedne warto przycinać, a inne nie.

Pouczający jest fragment o tym, z czego zbudowane są rośliny. I to nie dlatego, żebym jakoś specjalnie fascynowała się chemią, ale wywód prowadzi do ciekawego wniosku.

Bo skoro rośliny zawierają w sobie prawie wszystko, czego potrzebują, jeśli nie usuwamy ich z ogrodu i dbamy o obieg materii, równowaga jest zachowana... Przecież jedynie z warzywnika regularnie zabieramy wartościowe substancje w postaci plonów, więc trzeba je uzupełniać.
A "zważywszy, że rośliny przetrwały miliony lat bez nawozów sztucznych, należałoby zadać pytanie, ile tego typu nawozów potrzeba w przeciętnym ogrodzie. Odpowiedź brzmi, że prawdopodobnie nie potrzeba ich wcale."

Nie wiem, czy to nie to właśnie zdanie przesądziło o mojej decyzji o zaprzestaniu stosowania nawozów sztucznych w ogrodzie, a z pewnością  pchnęło mnie w tym kierunku.
Zresztą autor sugeruje, że gleby w naszych ogrodach mają i tak "zbyt dużo składników pokarmowych, lecz za mało materii organicznej".

sierpniowy ogród
dużo bieli jest w moim sierpniowym ogrodzie

W poprzednim poście pisałam, jakie stworzenia udało mi się uchwycić na fotkach z ogrodu.
A w tej książce bardzo zaciekawił mnie rozdział "Ogrody i zwierzęta". Okazuje się, że w ogrodzie jest znacznie więcej dzikich zwierząt niż mi się wydawało i wcale nie musi być to ogród dziki czy naturalistyczny. Jak to możliwe? Przeczytajcie w książce.
Autor opisuje badania pewnej biolożki, która we własnym (niedużym) ogrodzie zaobserwowała np. 533 gatunki os, w tym 15 gatunków zaobserwowane w Anglii po raz pierwszy, a  4 gatunki były w ogóle wcześniej nieznane nauce! Czy to nie jest zagadkowe?

rutewka delavaya Splendid



Jest też parę słów o trawnikach. Młodemu ogrodnikowi z pewnością pomoże świadomość, że "od czegokolwiek zacznie (...), regularnie koszone szybko zmieni się w trawnik." Bo "tylko nieliczne rośliny dobrze znoszą częste i silne przycinanie, a większość z nich to trawy." Które nawet nie posiane mają się pojawić.
 Zupełnie niezamierzenie sprawdziłam to u siebie - poza głównym ogrodem, między nowo założonymi rabatami, rosły chwasty, które zaczęłam wykaszać, zamierzając kiedyś założyć tam prawdziwy trawnik. Ale ciągle były pilniejsze sprawy. I okazało się, że po pewnym czasie trawnik "sam się zrobil". No, może nie jest to trawnik idealny, ale zielona murawa, ale mnie to wystarczy.

A co sądzicie o takim twierdzeniu: " utrzymywanie trawnika wolnego od mchu i złożonego z zaledwie kilku gatunków traw jest ekologicznym odpowiednikiem prób zawracania biegu strumienia, czyli czymś, co jest możliwe, ale bardzo trudno wykonalne."
Ciekawa jestem, co Gaja, właścicielka wzorcowego trawnika, powie na ten temat...

nad strumieniem, na pierwszym planie trzykrotka

Tyle tytułem zachęty. Przyjemnej lektury!


"Z uchem przy ziemi, czyli jak zrozumieć swój ogród" Ken Thompson

18 komentarzy:

  1. Skoro polecasz to warto przeczytać, ileż jeszcze przyjdzie nam poznać, przyswoić czy zrozumieć, ale pasje trzeba rozwijąć wielotorowo.
    Wiesz, zachwyciła mnie Twoja rabata pod sosną, wykwintna, dobór form białych roslin wysmienity. Rutewki są cudowne u Ciebie, jak im dogadzasz, ja ratowałam swoje w tym roku....EwaSierika
    p.s. przepraszam, że wcięłam się poza ksiązkowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I fajne jest, że pasję MOŻNA rozwijać wielotorowo. Niewiele u nas książek o ogrodach, poza prostymi poradnikami. Tych już nie kupuję, inne sprawdzam wszystkie.
      Dzięki za dobre słowo o Rabacie pod Sosną. Niektóre fragmenty się udały, ale wiosną jeszcze będę zmieniała miejsca niektórych roślin, dlatego jeszcze o niej nie pisałam.
      Rutewki rosną zaskakująco dobrze, sama jestem zdziwiona. I to w kilku miejscach w ogrodzie. Nic specjalnego z nimi nie robię. Najlepszą ziemię mają właśnie na tej rabacie, a na innych gorszą i mniej światła. Jestem szczęśliwa, bo je uwielbiam. Zamierzam dosadzić kolejne.

      Usuń
  2. Wystarczy mi Twoja recenzja bo coś ostatnio nie mam weny do czytania za to chętnie oglądam obrazki.Tak więc rdest Fat Domino bardzo mnie zauroczył /mam od tego roku/.
    Potwierdzam sposób zakładania trawnika - kosić co jest. Ja mam tak założony trawnik choć przyznam, że była raz zrobiona dosiewka wiosną i tyle.

    Chyba zmęczył mnie już ogród w tym sezonie bo nie chce mi się czytać dlaczego ogród jest taki jaki jest.Jakby nie było jest taki jak sobie go sama tworzę ale też zadaję trud polepszania gleby poprzez materię organiczną. O! ten fragment mi się spodobał - chyba najbardziej.
    pozdrawiam i raz jeszcze podelektuję się fotkami - mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem zmęczona, ale książkami nie, bo na to latem mam mniej czasu. Ta jest zróżnicowana pod względem tematyki, każdy znajdzie coś ciekawego, tak mi się wydaje.
      Rdest u mnie się fajnie rozrasta, też go lubię.

      Usuń
  3. Zainteresowałaś mnie tą książką, muszę ją poszukać i przeczytać :)
    Twoja rabata pod sosną jest wspaniała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wietrzyku, to tylko ładne zdjęcie, rabata absolutnie nie wygląda jeszcze tak, jak bym chciała. Gdyby cała była taka, jak na tej fotce, byłabym usatysfakcjonowana.

      Usuń
  4. Mówiąc krótko: mam kolejną książkę na liście "do przeczytania" na lubimy czytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno znajdziesz w tej książce coś ciekawego, a przy okazji trochę uśmiechu.

      Usuń
  5. Piękne są rutewki w Twoim ogrodzie i ich delikatne kwiatki przez, które prześwituje światło. Bardzo mi się podobają. Zdarza się, że ogrody „katalogowe’ wypielęgnowane, strzyżone i z wielką troską utrzymywane są piękne ale brakuje w nich czegoś… jest wyczuwalny jakiś przymus. Są ogrody na które nie zwróciłabym uwagi – niefotogeniczne i wbrew wszelkim zaleceniom poradników, a jednak mają w sobie to „coś”, że czujemy się we właściwym miejscu tak jakby czas stanął i nie było nic ważnego poza. Stare drzewa potrafią nadać magiczny charakter miejscu ale czasem może to być widok albo kolor ziemi, obecność wody albo jeszcze coś bardzo nieuchwytnego co powoduje, że miejsce jest „swoje własne” naturalne, swobodne, nienachalne a jednak przecież to nadal jest ogród - sztucznie stworzony przez człowieka.
    Malgorzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rutewki są cudowne, żałuję tylko, że nie ma niższych odmian, żeby efekt, jaki dają, przenieść na niższy poziom rabaty.
      Zgadzam się z Tobą, że w ogrodzie najważniejsze jest to "między słowami". Jeśli udało się wytworzyć wartość dodaną, ogród staje się wyjątkowy. Ta atmosfera, ogólne wrażenie jest dla mnie najistotniejsze. I nie ma tu jednego wzorca - to może być to zatrzymanie w czasie, o którym piszesz albo tajemnica albo przyjazny nastrój czy poczucie swobody. Oby nasze ogrody takie były!

      Usuń
  6. Koniec listopada, ahh jak żałuję, że rabatki już nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Wywołana zgłasza się. Co ja powiem? Ano nic, bo w sprawach trawnikowych nie mam nic do gadania. Mamy podział - M trawniki i żywopłoty, ja resztę, z którą mogę co chcę. Kompromis to się nazywa i już się pogodziłam. Mój trawnik składałby się z koniczyny, karmnika, mchów i co by tam jeszcze chciało sobie porastać. A M walczy teraz z wiechliną roczną, która się wkradła i chce zawładnąć tą idealną mieszanką. M walczy, ja się śmieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałaś u siebie o tym podziale pracy, ale jakoś mi umknęło, że jest różnica w wizji, myślałam, że jesteś wielbicielką takich idealnych trawników. A Wasz trawnik jest idealny (wiechliny nie widać).
      Moje to właściwie zielone murawy. Nie przejmuję się tym specjalnie, trawnik najmniej mnie absorbuje w ogrodzie. Ale powiem Ci, że bardzo lubię takie super trawniki. Wiem, to niezgodne z moją ideologią, że to ekologiczna pustynia itd., ale jak wspaniale uzupełnia się z rabatami! W mojej wizji idealnego ogrodu trawnik jest (niestety) niezbędnym dopełnieniem miejsc obsadzonych bujną roślinnością wszelakiego rodzaju.

      Usuń
  8. Witaj Tamaryszku kochany! Dziękuję za wpis na moim blogu, chciałam odpisać wcześniej, ale doba jest taka krótka:(

    Książka zapowiada się ciekawie, może kiedyś wpadnie w moje ręce:) Ah, ja też dorobiłam się rdestu himalajskiego w tym roku:) Ciekawe jak wyglądać będzie za rok. Ja już wiosny się nie mogę doczekać, ale mając świadomośc tego, że mój najmłodszy syn już wtedy będzie się przemieszczał z miejsca na miejsce, trochę się boję co to będzie, jak wydolę z pielęgnacją ogrodu i innymi obowiązkami....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, przy maluchach zawsze jest co robić, a zresztą trzeba cieszyć się z nimi tym wspólnym czasem, szybko dorosną. Nawet jak ogród zaniedbasz przez rok, nic się nie stanie, wrócisz do niego, kiedy dzieci będą bardziej samodzielne. One są najważniejsze.

      Usuń
  9. Książkę zamówiłam, przyjdzie jutro, "Edukację ogrodnika" też nabyłam za Twoją namową, dzięki wielkie. W księgarniach różności o ogrodach,nawet celebryci mają odwagę pisać poradniki ogrodnicze!!!
    Twój ogród prezentuje się na zdjęciach pięknie.
    pozdrawiam Lila R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Lilu! Mam nadzieję, że lektura przyniesie Ci radość i satysfakcję. Daj znać, czy Cię nie rozczarowała.
      Zajrzyj do innych recenzji z Biblioteki ogrodnika, może coś jeszcze Cię zainteresuje. W księgarniach są w zasadzie poradniki, tylko na podstawowym poziomie i wiele kiepskiej jakości. Innych pozycji jak na lekarstwo i to głównie stare, z dawnych lat.

      Usuń