Jeszcze kilka lat temu miałam do marca zwały śniegu na północnym tarasie... Dziś pogoda lutowa jest, jak każdy widzi, więc pierwsze prace w ogrodzie już ruszyły.
|
błękitne niebo i kwitnący oczar wprowadzają w dobry humor
|
|
pędzelki kwiatów oczaru Diane
|
|
a to właśnie efekty pierwszego etapu prac - przystrzyżony bluszcz na sosnach
|
Zajmuję się cięciem
bluszczu. Robię to teraz, bo po pierwsze w innych porach roku jest wiele innych zajęć ogrodowych, a poza tym można teraz swobodnie chodzić po rabatach i wszystkie bylinki są pod ziemią lub ledwie się z niej wychylają, więc doskonale widać, gdzie bluszcz się rozplenił.
Już kilka razy w ciągu ostatnich dni miałam wątpliwą przyjemność stać na trzęsących się nogach na drabinie i strzyc bluszcz, rosnący za wysoko. Trochę się boję, bo drabinę wysuwam prawie maksymalnie, ale staram się nie patrzeć w dół i działać.
|
a tymczasem na dole wychylają się pierwsze kwiaty ciemiernika - wiosna idzie!
|
Napisałam kiedyś
artykuł o bluszczu, jednej z roślin, która odgrywa znaczącą rolę w moim ogrodzie. Lubię go, rośnie u mnie w dużej ilości i doskonale sobie radzi nawet w miejscach absolutnie suchych i prawie jałowych. O jego zaletach i możliwościach wykorzystania pisałam tu, a dziś więcej o problematycznej stronie tego pnącza.
Niby rośnie powoli, ale jak już ruszy..! Nawet w tak niesprzyjających warunkach, jak u mnie, staje się BARDZO ekspansywny.
Jakie są tego skutki? Jak sobie z tym radzić?
|
cieszą mnie przebiśniegi, niestety, nieliczne
|
|
oczar szaleje, cały obsypany kwiatami
|
|
gałązki są całe oblepione kwiatami
|
Początkowo pieczołowicie robiłam sadzonki z gałązek bluszczu i wtykałam prawie wszędzie, gdzie popadło. Jak wielu początkujących ogrodników nie mogłam się doczekać, aby ogród był cały zielony, aby nie było gołej ziemi i łanów kory. A tu miałam pod rękę roślinę w dużej ilości sadzonek i za darmo, więc wykorzystywałam ją beztrosko wszędzie.
Co, naturalnie, było błędem i odkryłam to poniewczasie.
Po pierwsze - głupim pomysłem było sadzenie bluszczu jako okrywy na rabatach.
Owszem, mam zielone w każdych warunkach podłoże, z czego cieszyłam się początkowo, ale wkrótce się przekonałam, że bluszcz dusi rośliny, praktycznie uniemożliwia życie bylinom, wrasta w krzewy, oplata ich koronę, a pod ziemią tworzy trudne do usunięcia kłębowisko korzeni. I odrasta szybko z najmniejszego kawałeczka.
Nie wpuszczajcie
bluszczu na rabaty!
|
całe to miejsce zarastają byliny, a pod spodem było kłębowisko bluszczu
|
|
jeszcze co nieco zostało do wyrwania, także z wnętrza tych żywotników
|
|
ciemierniki coraz większe
|
|
ciemiernik biały (helleborus niger)
|
Teraz mam dużo niepotrzebnej i niełatwej roboty z usuwaniem bluszczu z rabat, taką przyjemność zafundowałam sobie choćby w zacienionej części
Białego Ogrodu. Wycinam, co się da, wyrywam z ziemi z korzeniami, mając świadomość, że kawałeczki jakieś zostają i bluszcz znów się pojawi.
Walczę też z usuwaniem pędów bluszczu, który powrastał we wnętrza iglaków, tzn. moich olbrzymich żywotników. Muszę to zrobić, bo za parę lat zabiłby żywotniki, odcinając im kompletnie dostęp światła. To okropna robota, bo muszę prawie na leżąco (chore kolano), wciśnięta pod gałęzie żywotnika, usuwać wszędobylskie pędy.
|
na rabatach nic jeszcze nie robiłam, boję się, że ewentualny mróz może zaszkodzić wychodzącym bylinom i schowanym w ściółce biedronkom
|
|
i tak wygląda to nieźle, jak na tę porę roku
|
Mając
bluszcz w ogrodzie, trzeba SYSTEMATYCZNIE go przycinać, na pewno dwa razy w sezonie. Po pierwsze, żeby rósł tam, gdzie ma rosnąć.
Po drugie, żeby nie dopuszczać do zbytniego rozrostu, tzn. drewnienia pędów (bo bluszcz może mieć pień, jak drzewo), bo wtedy bardzo utrudnimy sobie późniejszą pracę.
|
przez suche liście przebijają się tulipany i nie tylko
|
|
bluszcz na tym dębie jeszcze muszę przyciąć, nie będzie to łatwe
|
Dla mnie to zdrewnienie pędów okazało się to szczególnym problemem, bo puściłam bluszcz na swoje sosny.
Co samo w sobie jest fajnym pomysłem i bardzo podobają mi się moje zielone kolumny. Ale powinnam systematycznie przycinać bluszcz od góry.
Po co to robię?
Pień nie ucierpi nawet od najgrubszej okrywy bluszczu, który tylko przyczepia się do kory, a nie wrasta w drzewo.
Ale bluszcz wspina się błyskawicznie -bardzo malowniczo to wygląda, ale niech Was to nie zwiedzie! Bo jeśli rozrośnie się w koronie, odetnie jej dopływ światła i zniszczy drzewo, które przestaje już wyglądać malowniczo i może się z czasem zwalić.
Kiedy bluszcz dostanie się do korony, na usuwanie jest już w zasadzie za późno, wiec trzeba uchronić się przed tym wcześniej.
Ja, niestety, nie robiłam tego co roku, pnącze na wielu drzewach wspięło się za wysoko, mało tego - zdrewniały mu pędy, więc cięcie i odrywanie przyssanych, grubych pędów jest trudne (użyłam nawet kilka razy piły, bo sekatorem nie dałam rady).
|
ta sosna z lewej zarosła za bardzo - nie udało mi się ściągnąć bluszczu z góry |
|
część na górze musi wyschnąć i liście spadną same |
|
odcięłam górną część bluszczu od dolnej, tylko tyle dałam radę zrobić - będzie pozbawiona wody i składników odżywczych, więc obumrze
|
|
bluszcz na reszcie sosen udało mi się przyciąć porządnie i oczyścić górę
|
Warto w tym miejscu przypomnieć o wielkich pożytkach bluszczu dla ogrodowych stworzeń - nektar z kwiatów uwielbiają owady, a ptaki w gęstwinie gałązek i liści budują gniazda. Zresztą zapewne nie tylko one znajdują tam schronienie.
A ja w usuwanej plątaninie pędów na pniach znalazłam dwa zeszłoroczne gniazda.
|
taki bluszcz to dobrodziejstwo dla ptaków, ale dla mnie to będzie największe wyzwanie - jak ja to usunę??? |
|
to moje kolejne zadanie, może w najbliższy weekend się uda |
|
a tu coś mniejszego - kuklik w zadziwiająco dobrej formie
|
|
i już niedługo zakwitną wiosenne kwiaty
|
Mimo opisanych wyżej problemów, nie żałuję, że mam bluszcz w ogrodzie, wręcz odwrotnie - robi kawał dobrej roboty.
I to zarówno pod względem praktycznym (osłony), jak i estetycznym (nastrój ogrodu). Jest też dobrodziejstwem dla ptaków i innych stworzeń (o pozytywach bluszczu więcej pisałam
tu).
Tak więc, zachęcam do stosowania tego zimozielonego pnącza w ogrodzie, chociaż należy to czynić z rozwagą.
I przycinać systematycznie!
|
powiększony kwiat Diane
|
|
pąki różanecznika zapowiadają obfite kwitnienie już wkrótce
|
Prześliczny ten Twój kawałek ziemi.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, chyba pierwszy raz jesteś u mnie? Dziękuję za miłe słowa o moim ukochanym ogrodzie.
UsuńBywałam, czytałam, ale teraz się odezwałam, a przywędrowałam kiedyś z Kurnika.:)
UsuńO, to fajnie, i ja tam zaglądam. Zapraszam ponownie!
UsuńTamaryszku, Twój ogród wygląda bardzo ciekawie nawet o tej porze roku - brawo! Przypomniałaś mi, że ja też muszę się zająć moim bluszczem - w minionym sezonie już nawet zakwitł, więc tak jak piszesz, muszę koniecznie obniżyć jego zasięg, bo magnolia i tak ledwo dyszy ... Ale żal mi się go pozbywać tak zupełnie ...
OdpowiedzUsuńOczar piękny :) Pozdrawiam serdecznie
Jak miło, że tak uważasz, Doranmo. Powiem Ci, że jeszcze parę lat temu uważałam, że ogród na przedwiośniu jest ohydny. Może lżejsze zimy sprawiły, że wygląda lepiej, a może dojrzał i ma wyraźniejsza strukturę?
UsuńMój bluszcz także "atakuje" magnolię (krzewiastą), stworzył wspaniałą okrywę u jej stóp, co pewnie jej służy, ale nie pozwalam mu się wspinać wyżej.
Bluszcz na sosnach prezentuje się niezwykle malowniczo, ale prawdą jest, że rośnie jak szalony i bez systematycznego cięcia z czasem będzie problemem. Mimo to jak dla mnie wart jest uprawy. Bluszcz pospolity i hortensja pnąca, to moje ulubione pnącza, dlatego także ukorzeniałem dziesiątki sadzonek i obsadzałem zacieniony zakątek ogrodu. Przez kilka lat pięknie pokrył pień sędziwej jabłoni, śliwy i stworzył zwarty dywan pod rozłożystą koroną jabłoni. Paproci jednak nie zagłuszył, więc mimo wszystko cieszy, choć musi być trzymany w ryzach :) Poza tym oczar pięknie kwitnie!:) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to też malowniczy widok, ale już większej ilości drzew nie będę obsadzała, mam ich obrośniętych bluszczem jakieś 17 sztuk, i tak trudno mi to obrobić, a latka lecą.
UsuńDo zacienionych, trudnych miejsc wspomniane przez Ciebie pnącza są świetne, jeszcze dodają im tajemniczości. A wiesz, że i u mnie paprocie, póki co, dają sobie radę w bluszczu, ale wycinam wokół nich co roku. Pozdrawiam już prawie wiosennie!
Mam bluszcz w ogrodzie.Zawsze podobały mi się właśnie wysokie drzewa oblepione bluszczem.Niestety nigdy nie myślałam jakie mogą być konsekwencje.
OdpowiedzUsuńTakiej pracy jak Ty wykonujesz nie mogłabym robić - podziwiam Cię.
Mam bluszcz którego nie tnę za wiele, puszczony na starą śliwkę - stworzył na niej bluszczowe drzewo - nie wiem czy to się zwali. Jest tam sporo wszelkiego owadziego życia.
Jest wielki minus - stale lecą liście z tego bluszczu.Zastanawiam się czy się nie zwali choć mam nadzieję że tam jest wielka plątanina.
Piękny masz oczar - jednak pokrój mi się nie podoba - właśnie zastanawiałam się czy się tnie oczary ale jednak nie.
No to zaczynamy sezon.
pozdrawiam mira
No, widzisz, i sama się wpakowałam w taką robotę. Co będzie za parę lat - nie wiem.
UsuńBluszczowe drzewo, niskie, może długo wytrzymać, bo przecież bluszcz drewnieje, wytwarza wiele "pni". Ale z kolei masa liści tworzy żagiel dla wiatru, wiec w nieosłoniętym miejscu, przy dużych rozmiarach i spróchniałym po latach pniu starego drzewa to może być spore ryzyko, czuwaj.
Pokrój oczara Ci się nie podoba? Mojego czy w ogóle? To ciekawe, ja właśnie m.in. dla pokroju będę sadziła drugi egzemplarz. Co do cięcia, zasadniczo się nie tnie (choćby ze względu na pokrój), ale jak trzeba coś skorygować, to nic się nie stanie. Pozdrawiam i ja.
To jaki ma pokrój taki krzaczasty luźny? to potrzebuje sporo miejsca? Pytam bo obserwuje oczar gdzieś w mieście i rośnie tam bardzo wolno i ma zwarty pokrój taki kompaktowy. Masz rację warto go posadzić na dobrym tle.
Usuńmira
To duży i rozłożysty krzew, choć rośnie dość wolno. Ma luźny pokrój (ostatnio mi się takie podobają), jakby horyzontalnie ułożone gałęzie. Teraz, kwitnąc, wygląda ciekawie, ale potem z liśćmi (duże) jest po prostu ładny. Mimo rozmiarów, wygląda lekko i naturalnie. Przez pierwsze 3 lata uważałam, że oczar to nic ciekawego, ale potem stał się naprawdę efektowny i go bardzo doceniłam.
UsuńNiestety ja też popełniłam błąd pozwalając piąć się pędom bluszczu po drewnianym płocie. W zeszłym roku jesienią zwróciłam uwagę, że wrósł w drewno. Zaczęłam powoli go usuwać, ale jeszcze sporo pracy przede mną :(
OdpowiedzUsuńU mnie bluszcz wrósł między dechy kompostownika i panele drewniane, zakrywające siatkę. Na pewno je rozwali z czasem, ale go nie usuwam, będzie ładniej wyglądał niż brzydkie panele.
UsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńJa oczywiście tez mam bluszcz w ogrodzie. Jeden egzemplarz pnie się po żywotniku - ale po przeczytaniu Twoich uwag powyciągam go z jego korony (żywotnik przycięłam na takie drzewko) i zdecydowanie zredukuję długie bluszczowe macki, które suną po ziemi, wzdłuż płotu. Sądzą chyba, że ich nie widzę ;)))
Drugi egzemplarz mam na ciurkadle... wygląda świetnie, ale coś czuję, że to on jest przyczyna ubytku wody, chyba uszkodził folię położoną pod kamieniami.Zastanawiam się czy go stamtąd w ogóle nie usunąć.
Pnącze ładnie wyglądające, ale tez kłopotliwe jak widać.
Zachwycające są te pierwsze widoki wiosny w Twoim ogrodzie.
Ewa/Ave
Ja też mam niektóre żywotniki przycięte na drzewka, fajnie wygląda goła, dolna część pnia obrośnięta bluszczem, ale przycinam ostro i nie pozwalam mu wcisnąć się w koronę.
UsuńCiekawe, czy rzeczywiście uszkodził Ci folię przy wodzie... Szkoda byłoby, wyobrażam sobie, jak malowniczo wygląda w takim miejscu.
Dzięki za miłe słowa!
Twoje bluszcze są imponujące!!!
OdpowiedzUsuńJa wpuściłam bluszcz na rabaty i rzeczywiście rozpanoszył się okrutnie, ale bardzo mi się to podoba:)
Pozdrawiam:)
Oj, są imponujące, co ma, jak widzisz, swoje złe strony. Uważaj na bluszcz na rabacie, Mario, i ja się tak kiedyś cieszyłam. Ale bluszczowe pnącza mają wiele uroku, więc człowiek ma słabość do niego.
UsuńJa także kocham bluszcz i mam w ogrodzie zielony dywan. Raczej jest on w leśnym ogrodzie i jak na razie, minęło 20 lat, obrósł tylko dach ziemnej piwniczki. Wygląda tajemniczo (ta piwniczka)i dlatego nie usuwam go z dachu. Zobaczę jak daleko pójdzie. Ale na rajską jabłonkę dostała się trzmielina. Też wygląda malowniczo, ale muszę przyciąć, bo jak piszesz, drzewo umrze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Lubię takie wspinające się trzmieliny, u mnie jedna zbiera się na sosnę. Chyba z dachu piwniczki nie ma potrzeby usuwać bluszczu, tym bardziej, że wygląda nastrojowo. A w leśnym ogrodzie bluszcz nie wspiął Ci się na drzewa?
UsuńWitaj, bardzo bym chciała aby tak obrosły drzewa jak u Ciebie, ale o dziwo las został nietknięty przez bluszcz. Na jednym jest przywarka, też uroczo się wspina. Sama ją tam posadziłam:) I tyle, szkoda:)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Jeśli chcesz, żeby bluszcz się wspiął, może nakieruj pędy na drzewo, ja przywiązuję na początek kilka pędów sznurkiem do pnia, potem sam sobie radzi. Ale dodasz sobie roboty na przyszłość. Ja z kolei zazdroszczę Ci przywarki, u mnie słabo rośnie na sośnie, chyba ma większe wymagania. Pozdrawiam i ja.
UsuńTamaryszku, no, niezłe powitanie wiosny zafundowałaś sobie, ale efekt końcowy prześliczny. Też mam bluszcz w ogrodzie, ale nie na drzewach tylko na siatce i na ścianie garażu. Ten na siatce jest był wielką kwitnącą kępą, przyciągającą masowo pszczoły, chyba dzikie bo jakieś drobne, czy to może osy lub inne owady. Aż muzyka grała tak się uwijały. Niestety, sąsiadka zażyczyła sobie ścięcia go, bo się bo rzekomo zagrażały zdrowiu jej wnuków. Moje się nimi nie przejmowały. Jestem ciekawa kiedy po tak radykalnym przycięciu zakwitnie ponownie. To jest egzemplarz chyba jeszcze przedwojenny, który przesadziłam ok. 18 lat temu. Pierwotnie rósł przy budynku, ale podczas remontu został wykopany. Na garażu rośnie drugi, sadzony już z mojego zakupu, ale ma inne liście. Ten nie kwitnie, może dlatego, że jest corocznie przycinany, bo zająłby cały dach. Masz rację, bluszcz wymaga poskramiania jego ekspansji, ale wart jest naszego wysiłku, bo jest piękny. Podziwiam cię za te wyczyny przy sosnach. Wszystko u ciebie piękne i wiosnę już bardziej widać niż u mnie. Moje ciemierniki jeszcze nie kwitną, przebiśniegi też jeszcze się nie bielą, a oczar nieśmiało zaczyna rozwijać wstążeczki. Nawet ranniki jakoś tak leniwie tkwią w miejscu nie pokazując jeszcze koloru. Pozdrawiam i życzę zdrówka. Teraz nam się wszystkim bardzo przyda. Pozdrawiam Alik
OdpowiedzUsuńJa też z przyjemnością przyglądam się owadom, uwijającym się przy kwiatach bluszczu, robią za orkiestrę prawie. Wnuki sąsiadki straciły możliwość obserwacji przyrody, no, cóż...
UsuńMoże twój drugi bluszcz to inna odmiana, a może jest młodszy. Zapewne wiesz, że młody ma inny kształt liści i nie kwitnie, a potem całkowicie się zmienia.
Wczoraj ze zdziwieniem obserwowałam pąki na powojnikach i wyłażące listki na hortensji pnącej. Trochę się martwię, bo jeszcze może przyjść zima. Rabat jeszcze nie porządkuję, bo pod liśćmi pełno biedronek i boję się, że zimno może im zaszkodzić.
A zdrówko się przyda, bo moje kolano cały czas szwankuje, a tu tyle roboty czeka!
U mnie też bluszcz wspina się po pniach...
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda i wcale nie zamierzałam go przycinać. Dobrze że napisałaś tego posta, bo bym sobie pluła w brodę za kilka lat:D
Ogród na przedwiośniu prezentuje się świetnie!
Joanna
Na początku to niewiniątko, nawet człowiek się niecierpliwi, że wolno przyrasta. Ale przycinanie i na tym etapie się opłaca, bo się zagęszcza. A potem to wręcz trzeba dla bezpieczeństwa. Dzięki za pochwałę!
UsuńAle u Ciebie czyściutko. I te oczary! Wspaniale jak zawsze przechadzać się po Twoim ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńCzyściutko to nie jest, z rabat jeszcze nie sprzątałam, a zaczęłam to cięcie, więc będzie gorzej, no, ale to normalny etap porządków o tej porze.
UsuńOczar rzeczywiście efektowny, co mnie cieszy, bo przez pierwsze lata wcale tak nie było. Cieszę się, że wizyta sprawiła Ci przyjemność. Pozdrawiam ciepło!
Iza, wielkie dzięki za ten artykuł. Też posadziłam bluszcz u siebie, bo go niesamowicie lubię, ale jeszcze młodziutki i czekam na taki efekt wow. Znów się czegoś nauczyłam - że trzeba go ciąć i nie wpuszczać na rabatki! A właśnie w cienistym pozwoliłam mu rosnąć, dobrze że przeczytałam na czas i nie zdążył wszystkich bylin wydusić. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTroszkę cierpliwości i czasu, a się rozszaleje, zobaczysz. Przycinaj końcówki już teraz, będzie się rozkrzewiał. I pozwalaj zajmować tylko ten obszar, który mu przeznaczyłaś. Będzie pięknie!
UsuńIzo, bardzo ciekawy artykuł o bluszczu. Miałam dylemat, czy sadzić go przy murku, ale jednak nie posadzę, bo zadusi okalający bukszpan, jesienne zawilce i funkie, które to rośliny mam posadzone u stóp murka (zostają powojniki, które już tam rosną). Uświadomiłaś mi, że bluszcz, choć piękny, musi mieć wybrane staranne miejsce. Mam go posadzonego na zapłociu, jako roślina zadarniająca, radzi sobie nieźle, muszę go przycinać, bo włazi na schody. Na sosnę wspina się u mnie trzmielina srebrna, mam nadzieję, że nie będzie tak duża jak bluszcz.
OdpowiedzUsuńPięknego masz oczara, wygląda wręcz zjawiskowo. Myślę właśnie nad soliterowym krzewem efektownym cały rok, sądzisz, że oczar "Diane" lub "Jelena" się do tego nadaje?
Aga
Fajnie, że artykuł się przydał.Trzmielina nie rozrośnie się tak jak bluszcz.
UsuńNie wiem, czy czytałaś post, poświęcony specjalnie oczarowi. Pisałam tam, że przez pierwsze lata nie wydawał mi się atrakcyjny, np. nie kwitł tak obficie. Może dojrzał, a może bardziej o niego dbałam, faktem jest, że teraz jestem z niego bardzo zadowolona. Zamierzam dosadzić kolejny krzew, myślę właśnie o odmianie Jelena albo Aphrodite.
Gdybyś zdecydowała się na posadzenie oczara, weź pod uwagę na jakim tle będziesz go oglądać. Mój ma rosnąć na tle północnego lasu sosnowego, dosyć ciemnego, więc chcę posadzić oczar kwitnący na żółto-pomarańczowo, żeby był dobrze widoczny. Czerwony Diane za bardzo by się zlewał z tłem.
Jest wiele krzewów atrakcyjnych przez kilka pór roku. Np. fotergilla. Trudno mi radzić, trzeba brać pod uwagę wiele czynników, których nie znam w Twoim przypadku. Ale oczar jest ok.
Bardzo ciekawe, dziękuje
OdpowiedzUsuńCieszę się!
UsuńOczar wygląda cudnie ! Ciemierniki kocham od dawna, a kolumny z bluszczem wyglądają wprost egzotycznie !!! Zawsze bałam się bluszczu, ponieważ wiem, że jest bardzo ekspansywny.
OdpowiedzUsuńMam takie miejsce pod starym, wielkim świerkiem, pod którym nic nie chce rosnąć. Gdy tylko posadzę tam jakieś rośliny czy krzewy - wszystko pada. Moje pomysły są już na wyczerpaniu. Czy miałabyś jakiś pomysł na zagospodarowanie takiego miejsca ? Pozdrawiam :)
Dzięki za tyle pochwał. Ja też miałam problem, co sadzić pod świerkami. U mnie pod dwoma wielkimi sprawdził się doskonale, oczywiście, bluszcz. Pozwalam mu wspinać się nad podcięte dołem gałęzie, na pień, ale nie pozwalam wchodzić wyżej.
UsuńDruga rośliną, która rośnie wszędzie i mam ją właśnie pod świerkami, są mahonie, te zwykłe. Nawet ich specjalnie nie podlewam. Tylko przycinam, żeby się zagęszczały. Mają błyszczące liście i żółte kwiaty, a obie te cechy fajnie wyglądają w głębokim cieniu pod świerkami. Możesz je przycinać dość nisko, na pokrywę lub puścić, żeby rosły na krzewy, ja tak własnie robię.
Te dwie rośliny się u mnie sprawdziły, ale w innych miejscach, bardzo suchych i ogólnie beznadziejnych, radzą sobie doskonale bodziszki korzeniaste, tylko te najzwyklejsze. Na kwitnienie nie licz, ale pokrywę Ci stworzą.
Naturalnie, sadząc, daj roślinom dobrej ziemi i podlewaj na początku. Powodzenia! I daj znać, jeśli znajdziesz inną roślinę na takie miejsca, przyda mi się taka informacja.
Bardzo Ci dziękuję :) Lubię mahonie, ale nie mam ich w moim ogrodzie. Za bodziszkiem nie przepadam, ale chyba fajnie by wyglądał pod świerkiem. Dam na pewno znać co wymyśliłam i posadziłam. Ściskam :))
UsuńW tak trudnym miejscu wybór, niestety, jest ograniczony, trzeba iść na kompromisy lub zadowolić się korą... Pozdrawiam!
UsuńPost jakby pisany pode mnie, bo też mam sporo bluszczu w ogrodzie i też bardzo lubię nastrój jaki tworzy. Jednak właśnie dziś doświadczony ogrodnik uświadomił mi, że muszę go mocno przyciąć. Taką radę znalazłam też w Twoim artykule. Niestety w wielu miejscach jest już zdrewniały, więc łatwo nie będzie, ale będę ciąć! Radykalnie ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli nie robi się tego w porę, to mogą być trudności, sama sobie narobiłam problemów, dopuszczając bluszcz na sosny za wysoko i zdążył zdrewnieć, a tam ciężko mi się cięło. To jednorazowa sprawa, potem, jeśli robi się to systematycznie, to lekkie cięcie. Pozdrawiam!
UsuńBluszcz może wymaga dużo pracy, ale sprawia, że ogród nabiera głębi i tajemniczości. Kojarzy mi sie z jedną z moich ukochanych książek, Tajemniczy Ogród. Jestem początkującym ogrodnikiem, na szczęście mam w ogrodzie kilka starych drzew, których broniłam, jak lwica przy budowie domu. Przed domem rośnie sporych rozmiarów świerk kłujący, w dość suchym miejscu, Posadziłam pod nim runiankę japońską, niestety nie dała rady. Myślisz, że bluszcz da radę? Pięknie wyglądałby tam.
OdpowiedzUsuńBluszcz wymaga dużo pracy, jeśli jest w dużej ilości i jeśli się wcześniej dopuści do zaniedbań. A nastrój robi na pewno (do "Tajemniczego ogrodu" wracam co jakiś czas, niezapomniana książka z dzieciństwa dobrze mi robi i teraz).
UsuńChwała Ci za obronę starych drzew w ogrodzie! Miejsca pod starymi świerkami to chyba najtrudniejsze miejsca do obsadzania, mało co tam da radę. U mnie sprawdza się tam mahonia (podcięłam świerkowi od dołu trochę gałęzi) oraz własnie bluszcz, doskonale. Daj mu trochę dobrej ziemi, na początku w pierwszym roku podlewaj. Kiedy ruszy, niczego nie potrzebuje, to terminator. Tylko nie pozwól mu za wysoko wspiąć się w gałęzie świerka.