Gdybyście mieli wybrać spośród kilku grup roślin: drzew, bylin, traw, pnączy, róż, krzewów... - co byście wybrali?
Mamy przedstawicieli tych grup w ogrodach, ale czym większość z nas dziś się ekscytuje? Co przyprawia o bicie serca, choćby na widok na zdjęciu?
Mam wrażenie, że dziś najczęściej trawy.
Czy tak jest w Waszym przypadku?
cudowna aranżacja z trawami w Hyde Hall Gardens |
trawy mają różne kolory, ta rozplenica pięknie komponuje się z tłem (ogród Szmitów) |
W moim przypadku - zdecydowanie nie. Mogę tu zacytować niedawne słowa Dali, że "nie podzielam modnego obecnie trendu obsadzania trawami każdej rabaty ."
Gdybym miała wybierać miedzy nimi a tradycyjnymi bylinami, bez chwili wahania wybieram byliny.
Nie wyobrażam sobie swojego ogrodu bez drzew. Albo bez krzewów liściastych. Albo bez bylin.
Bez traw - owszem. Nawet bez trawnika, chociaż to inna "kategoria" ( i o tym wkrótce).
Żeby było jasne - nie jestem przeciwniczką traw. Mam je w ogrodzie i będę dosadzać. Niektóre podobają mi się jako takie, nawet bardzo.
Lubię też efekt, jaki tworzą w ogrodzie.
Ale obecne szaleństwo na ich punkcie mnie nie rusza i czasem zadziwia. Nie podpisuję się pod stwierdzeniem Ani Stachurskiej, że "trawy to królowe ogrodów".
Powyższy film nakręciłam w cudownym Ogrodzie Kwiatowym w Rykach (pisałam o nim dwukrotnie tu i tu)
suchy ogród z trawami u Beth Chatto |
trawy są tak różne... hakonechloa macra (ogród Szmitów) |
Ale przyznaję, że trawy są wyjątkowe, pod wieloma względami.
Mają specyficzny pokrój. Bywają delikatne, subtelne, wiotkie. Jak mgiełka.
Dzięki temu nadają lekkości kompozycjom.
Można je sadzić na pierwszym planie, bo są ażurowe i tworzą intrygujące przesłony.
trawy ładnie komponują się ze żwirem - suchy ogród Beth Chatto |
widok jak przez firankę (też u Beth Chatto) |
ogrodem w Hyde Hall jestem zachwycona |
ogrodem traw w Rykach też |
Bywają też trawy wielkie i mocarne. Mogą stanowić dominujący akcent na rabacie. Albo być soliterem.
Można z ich tworzyć wysokie przesłony (jeśli ktoś chce mieć je przez pewien okres w roku).
ukryty w trawach zakątek w East Ruston Old Vicarage |
trawy bardzo różnią się wzrostem i strukturą (Kew Gardens) |
ogród traw w Kew Gardens, w głębi mocarny miskant |
Wiotkie trawy się poruszają pod wpływem wiatru, więc wprowadzają do ogrodu ruch, dynamizm.
A z tego powodu i dźwięki. Kto nie lubi szelestu traw?
falujące trawy w Kew |
trawa jak mgiełka |
Mają jeszcze jeden plus - w większości wypadków dobrze łączą się z sąsiadującymi roślinami - bylinami czy krzewami.
Wielu ogrodników uważa, że doskonale łączą się ze wszystkim.
imperata Red Baron połączona z żurawką w ogrodzie April |
czy to srebrzyste połączenie nie jest urocze? (Kew Gardens) |
ogród Uli - różne faktury i formy |
tylko dwa gatunki, a jak pięknie... (Kew Gardens) |
trawy z bylinami doskonale się łączą (Hyde Hall) |
Miałam uzasadniać swój chłodny stosunek do traw, a wychodzi mi pean na ich cześć...
No, bo obiektywnie, cóż można im zarzucić..?
dzieło Pieta Oudolfa - rabaty preriowe w ogrodzie Pensthorpe |
miskanty w ogrodzie Szmitów, bardzo mi się podoba ta kompozycja |
rozplenice przechylają się przez niski żywopłot w ogrodzie Uli |
a tu zupełnie inny efekt - imperata Red Baron ograniczona ceglaną nawierzchnią w ogrodzie Vity |
A co sądzicie o kompozycjach z samych traw, różniących się pokrojem i rozmiarami, troszkę też kolorem?
Dla mnie takie założenia są zbyt monotonne, brak mi jakiejś struktury, jakiejś osi czy punktu zaczepienia w takich kompozycjach.
Nawet, jeśli połączymy różniące się wielkością czy pokrojem gatunki, dla mnie, szczególnie do oglądania na stałe, to nudny widok.
Przeczytałam kiedyś u Megi, żeby na najbardziej trawiastych rabatach ograniczyć ich ilość do 50% wszystkich roślin. I zawsze łączyć je z kwitnącymi bylinami. "Rabaty z samych traw to zieleń miejska".
Czy odezwie się ktoś, kto chciałby (ma) ogród prawie z samych traw?
ogród traw w Kew - trochę nudno... |
tu dzięki kolorom trochę ciekawiej - fragment dużego ogrodu traw w Kew |
trawy, trawy , trawy... |
Królewski Ogród Botaniczny w Kew jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO |
Poza walorami ozdobnymi warto wspomnieć, że rodzina traw (wiechlinowate) liczy chyba 10 tysięcy gatunków, co stanowi ok. 20% ziemskiej flory.
Ma ogromne znaczenie pod względem ekonomicznym - to podstawowe źródło pożywienia ludzi i zwierząt hodowlanych.
Nie tylko z powodu ich urody życie bez traw byłoby trudne, o ile w ogóle możliwe...
kontrastowe połączenie traw i kamieni w ogrodzie Mufki |
ścieżka ze zrębek prowadzi przez Narodową Kolekcję Miskantów w Rykach |
nie wiem, co to za trawa (Kew) |
Tak modne obecnie trawy nie zawsze były obecne w ogrodach, wręcz pojawiły się tam niedawno. Obiecuję tę historię opowiedzieć za kilka dni.
A tymczasem, cudowne kompozycje z trawami w Hyde Hall (czy ja mówiłam, że trawy mnie nie ruszają..?).
ogród płynie - trudno się oprzeć takim widokom! |
pięknie - powtarzalność kolorów na rabacie, łącznie z korą drzewa (ogród Szmitów) |
Piszcie, piszcie, co sądzicie o trawach!
Trawy jako dodatek do innych bylin są bardzo efektowne, ale ich udział w roli głównej uważam za niezbyt trafiony.
OdpowiedzUsuńWiadomo - rzecz gustu:)
Pozdrawiam:)
Ogrodnicy, znający rynek roślin w Polsce sprzed wielu lat, często wspominają, jak niewiele można było kupić... Dobrze, że teraz możemy wybierać: same trawy czy wszystkiego po trochu? I realizować swoje marzenia.
UsuńTrawy lubię zdecydowanie, zaczęłam je wprowadzać jeszcze przed "modą" i nie żałuję.
OdpowiedzUsuńCo mnie do tego zachęciło? lekkość? nie wszystkie są lekkie, ale każda płynie z wiatrem, ten ruch bardziej mnie urzekł. Na szczęście nie popadłam w przesadę co nie znaczy, że nie dokupuję ich, ale juz tylko te najbardziej zwiewne. Wg mnie trawy pasują do wszystkiego, no prawie, kwestia wyczucia ale tak jest z każdą grupą roslin. Czy sa mniej ważne od bylin? nie stawiam takiego pytania bo one współgrają ze sobą, byle nie przesadzić. Lubię usiąść na huśtawce obok ogromnej kępy miskanta giganteusa uzupełnionej innymi gatunkami, zastanawiać się o czym szumią trawy w ogrodzie. EwaSierika
Jaka ładna parafraza... Dobrze byłoby zrozumieć choć trochę, o czym szumią trawy... Chyba mam za mało traw na takie efekty albo rosną w nieodpowiednich miejscach. A najbardziej prawdopodobne, że dominuje szum wielkich brzóz, których gałązki także poruszają się przy najlżejszym podmuchu.
UsuńPozdrawiam zwolenniczkę równowagi!
Zapomniałam zapytać - jakie z tych zwiewnych traw są obecnie Twoimi faworytami?
UsuńTrawy sa bez watpienia urokliwe.Bardzo podobaja mi sie rabaty preriowe.Natomiast kompozycje z samych traw juz niekoniecznie.Jak Ty uwazam je za nudnawe.Zgadzam sie z Toba ze w ogrodzie musza jednak znajdowac sie rowniez drzewa .krzewy.iglaki.Sa one jakby wpisane w nasz krajobraz.nie wyobrazam sobie ogrodu z samych traw czy rabat preriowych.Nawet najpiekniejszych.Po pierwszych zachwytach uznałabym zapewne,że czegoś brakuje.Podziwiam cię ile dokonałaś w swoim ogrodzie.Niedawno czytałam pierwsze Twoje posty-kolejny raz ,tak dla mobilizacji.Dokonałaś u siebie wielkiej rzeczy. Violetta
OdpowiedzUsuńkolejny tak dla zachęty.
Dziękuję za miłe słowa o moich dokonaniach, Violetto! Chyba muszę zajrzeć do swoich starych postów, może to być niezły punkt odniesienia do dzisiejszego pisania.
UsuńPodobnie, jak Ty, podziwiam rabaty preriowe. Z ogromną przyjemnością spacerowałam po ogrodzie Oudolfa w Pensthorpe (domaga się osobnego artykułu), ale mimo podziwu, nie chciałabym mieć takiego wokół swojego domu. No, może jedną rabatę mógłby mi Piet Oudolf zrobić...
Lubię, nawet bardzo, ale ogrodu z samych traw sobie nie wyobrażam - rośliny kwitnące muszą być i już, obojętnie małe czy duże.
OdpowiedzUsuńCzyli potrzebujesz bogactwa koloru?
UsuńMnie najbardziej podoba się połączenie traw z bylinami i obowiązkowo wiosennymi cebulowymi :) Wtedy o każdej porze roku ogród wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTak, cebule są niezbędne. Tam, gdzie dużo traw trzeba zadbać o atrakcyjność miejsca w pierwszej połowie sezonu, kiedy traw w zasadzie nie ma. Ja posadziłam między rozplenicami czosnek Krzysztofa o wielkich kwiatostanach, fajnie wyszło.
UsuńU mnie pomiędzy niższymi trawami niedługo królować będą białe narcyzy :)
UsuńBardzo lubię narcyzy, marzę o białej, starej odmianie Thalia. Niestety, u mnie nie za bardzo chcą rosnąć, więc mam ich niewiele.
UsuńTrawy są tez o tyle fajne, ze rzadko je dopada jakaś choroba czy szkodnik i niemal przez cały swój okres wegetacji wyglądają świetnie ;)
OdpowiedzUsuńFakt, czasem może jakieś rdze się pojawią.
UsuńTrawy nadają lekkości i zwiewności rabatom, bez nich mój ogród byłby "niepełny", ale...trawy nie powinny dominować, lecz być subtelnym uzupełnieniem - takie jest moje zdanie. W moim ogrodzie są trawy, a jakie? Miskanty 'Morning Light', rozplenica 'Hammeln' i 'Miłka 'Spectabilis'. Te trawy dla mnie są - póki co - najpiękniejsze i najbardziej pasują do mojego ogrodu w jurajskim charakterze.
OdpowiedzUsuńAga
Ja też je lubię, chociaż z miłką próbowałam i się nie udało, sama nie wiem, dlaczego. Muszę spróbować jeszcze raz. Na razie zastąpiłam je sporobolusem heterolepsis. Jako uzupełnienie rabat wolę te delikatne trawy, o miękkim pokroju.
UsuńW ubiegłym sezonie posadziłam/jako dodatek/ śmiałki, palczatki, drżączki, mniej lub bardziej zwiewne, zobaczę jak po zimie przetrwają. Rozplenice bardzo lubię dopóki nie wypuszczają kłosów/no nie znoszę ich/, carexy zawsze padały albo wegetowały po zimie to samo ostnica cieniutka, w tym roku mam nie nie nowy pomysł, zobaczę czy wypali. EwaSierika
OdpowiedzUsuńO śmiałku kiedyś myślałam, m.in. dlatego, że podobno miał rosnąć w półcieniu. Rozplenice lubię, a rozrastają się u mnie lepiej niż miskanty. A Ty masz miskanty? Drżączkę sprawdzę.
UsuńMam miskanty ale niewiele odmian, żadnej nowinki.
OdpowiedzUsuńTo tak, jak ja, mam chyba 3 odmiany. Zresztą ja w zasadzie w ogóle nie kupuję nowinek.
UsuńMasz rację. Trawy wnoszą do ogrodu dużo ciekawego, ale ja też lubię je tylko w zestawieniach z kwitnącymi bylinami lub krzewami.
OdpowiedzUsuńA jeszcze tak niedawno w ogóle ich nie było w ogrodach... Ciekawa jestem, czy jeszcze coś nowego może pojawić się w ogrodach?
UsuńNie jestem jakimś szczególnym wielbicielem ogrodów trawiastych czy preriowych. Podobają mi jednak w ogrodzie takie akcenty o charakterze ażurowym. Wspaniale ilustrują to kompozycje przedstawione przez Ciebie na zdjęciach opisanych jako: "cudowna aranżacja z trawami w Hyde Hall Gardens" zwłaszcza górna część za ścieżką oraz "widok jak przez firankę (też u Beth Chatto)". Właśnie ta mgiełka, którą tworzą niektóre trawy, wrażenie ruchu i pewna baśniowość - to coś co mi odpowiada. Tak więc trawy owszem, w niewielkich ilościach w towarzystwie bylin i krzewów. Ale rozumiem, że może podobać się ogród trawiasty wprowadzający spokój czy melancholię, w zależności od doboru gatunków, mimo lekkiego drażnienia szelestem liści. Czy bez traw mogłabym się obejść - trudno powiedzieć. Pewnie tak, skoro do niedawna wystarczał mi miskant Zebrinus. Ale podobają mi się te mgiełki i zaczynam je wprowadzać. Na razie w donicach, ale gdybym jeszcze umiała tak je dobrać, by przez wiele, wiele lat nie powiększały przeznaczonego dla nich miejsca... kto wie. Pozdrawiam serdecznie i naprawdę już wiosennie nawet u mnie, Alik
OdpowiedzUsuńU mnie wiosnę widać ciut, ciut, np. krokusy i inne cebule. A nawet na tawule widać już wyraźnie lekką, zieloną mgiełkę pąków kwiatowych. Jestem w trakcie porządków na rabatach.
UsuńA jeśli chodzi o te ażurowe trawy, też chyba ten efekt wydaje mi się najbardziej interesujący w ogrodzie. W zeszłym sezonie posadziłam blisko brzegu rabaty bylinowej kilka sporobolusów, zobaczymy niedługo, co z tego wyjdzie.
Izo, tak jak już pisałam, trawy lubię, ale nie lubię mody na trawy. Są piękne, co widać na większości Twoich zdjęć - czasami fajnie wyglądają na rabatach monotematycznych, czasami w kompozycjach z bylinami. Wszystko zależy - od otoczenia, pory roku, stylu domu i ogrodu. U siebie mam miskanta Giganteusa, który pyszni się na środku trawnika jako soliter - jest zbyt wielki, aby mógł konkurować na rabacie z innymi roślinami. No i pojedyncze rozplenice. Więcej nie chcę, gdyż wydaje mi się, że nie pasują do mojego ogrodu, raczej cienistego, dość naturalnego, przy wiejskim domku. Nie lubię tego trendu szpalerów hortensji i traw, który powoli zdaje się zastępować wszechobecne jeszcze niedawno tuje. Hortensje są piękne, trawy też, ale - na litość boską - dlaczego w szpalerze i w co drugim ogrodzie? Dala
OdpowiedzUsuńMasz rację, mam podobne wrażenia. Kiedy świetne rozwiązania i pomysły zaczynają być w co drugim ogrodzie, zaczynają mnie denerwować, wydają się pospolite zamiast ciekawe. I nawet, jeśli mi się podobały, raczej unikam wprowadzania ich do siebie.
UsuńA szpalery, rzędowe nasadzenia, to w ogóle inna sprawa, mam wątpliwości czy pasują do większości ogrodów przydomowych.
I zgadzam się, że nawet najlepsze pomysły warto wprowadzać do ogrodu wtedy, gdy pasują do nastroju całości już istniejącego założenia.
A masz zieloną hakonechloę? Zamierzam posadzić w cienistym ogrodzie.
No właśnie nie mam,a faktycznie lubi cień i pięknie rozświetla cieniste zakątki. Kto wie, może jak trafię, skuszę się? Póki co też jestem w trakcie porządkowania rabat i obcinania hortensji, róż i krzewów. Ale na razie końca nie widać...
UsuńU mnie to samo.
UsuńTrawy lubię, zwłaszcza miskany, ale podobają mi się przede wszystkim w dużych ogrodach i koniecznie w towarzystwie bylin. Nie wyobrażam sobie ogrodu z samymi trawami, albo inaczej wyobrażam, ale to już nie moja bajka. Mnie obecnie ( a tak naprawdę od dawna) zachwyca naturalizm na rabatach, kwietne łąki, przestrzeń, lesiste zakątki i to już się raczej nie zmieni. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo, właśnie... każdy ma swoją bajkę. Naturalistyczne trendy są teraz bardzo wyraźne w ogrodach, a w ogóle wśród ogrodników i nie tylko wzrasta wrażliwość na urodę i ochronę naturalnych środowisk, także tych najzwyklejszych. I dobrze, może choć trochę pomoże to niszczonej w zastraszającym tempie przyrodzie. Ostatnio czytałam o skali wymierania owadów.
UsuńNie wyobrażam sobie mojego ogrodu z samych traw. Ale trawy lubię. Są piękne, delikatne i tańczą na wietrze:) Mam miskanty Olbrzymiego i Purple Fall, w dwóch dużych grupach rosną nad stawem. Tam mi najbardziej pasują.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Dobrze, że wspomniałaś trawy nad wodą, to fajne dla nich miejsce. Mój miskant olbrzymi rośnie nad strumykiem, ale nie za dobrze, coś mu nie pasuje. Chyba światła ma za mało, bo powinien być już wielką kępą, a nie jest. Purple Fall nie znam.
Usuń"Gdybyście mieli wybrać spośród kilku grup roślin: drzew, bylin, traw, pnączy, róż, krzewów... - co byście wybrali?"
OdpowiedzUsuńBardo lubię Twój blog, Tamaryszku, ale odzywam się z rzadka, min. dlatego, że nie jestem "pełnoprawnym" ogrodnikiem - mam tylko balkon i skrawek ziemi pod nim. Większość z tego, co mogłabym napisać, to fantazjowanie na temat wymarzonego ogrodu. No i właśnie Twoje pytanie pobudziło moją wyobraźnię. Ciekawe, że podałaś właśnie takie kategorie; ja podzieliłabym drzewa na liściaste i iglaste, i spytała jeszcze o jednoroczne/dwuletnie i cebulowe. Najważniejsze w ogrodzie dla mnie: drzewa liściaste i byliny. Mogłabym przeżyć, choć z WIELKIM bólem bez róż, chociaż tkwi we mnie baśń Królowa Śniegu i przekonanie Gerdy, że w ogrodzie bez róży czegoś brakuje :). Dalej na liście są inne krzewy; później cebulowe, jednoroczne, pnącza (mniej więcej jeden poziom, nie chce mi się niuansować). Na dole listy są właśnie trawy i iglaki, których mogłabym nie mieć wcale. Myślę, że bardzo ukształtował mój gust ogródek mojej Babci, który był takim wiejskim ogródkiem w mieście. Przy tym wszystkim, to nie jest tak, że w ogóle nie lubię traw. Podobają mi się w innych ogrodach, rozważałam wysianie w skrzynkach balkonowych jako dodatek drżączki albo dmuszka. Ale nie zrobiłam tego, i chyba nie do końca "czuję trawy".
Cieszę się, że temat wyciągnął Cię do odpowiedzi! I myślę, że jesteś absolutnie pełnoprawnym ogrodnikiem, nie o metraż tu przecież chodzi, a o zaangażowanie, prawda? Często tak jest, że wspomnienia z dzieciństwa kształtują nasze sentymenty i wpływają na wybory, nawet nieświadome, w dorosłym życiu.
UsuńA kategorie, które wymieniłam, miały raczej wywołać temat... chociaż może nie pojawiły się przypadkowo. Iglaki uważam za bardzo użyteczne u nas, u siebie niezbędne. Niektóre lubię, ale żadnych nie darzę miłością. Bardzo natomiast lubię pnącza, za nastrój, jaki wprowadzają do ogrodu. One poruszają moje emocje. Róże też, ale negatywne lub ambiwalentne - mam wrażenie, że one mnie nie lubią - bo kłują. Chciałabym usunąć wszystkie kłujące rośliny z ogrodu (berberysy!).
Dziękuję za odpowiedź. Jeśli lubisz pnącza, nie lubisz kolców, to może polubiłabyś różę Lykkefund? Uwaga, jak pisałam powyżej, ogrodnik ze mnie w dużej mierze teoretyk, i tę różę znam wyłącznie z netu, ale pasuje mi do Twojego ogrodu :). Toleruje gorsze gleby, cień, mrozoodporna, pachnie! Kwitnie co prawda tylko raz w roku. Biała z żółtymi pręcikami, półpełna. Pozdrawiam, Monika - Shiraz
OdpowiedzUsuńPnącza uwielbiam i na pewno wiele ich pojawi się jeszcze w moim ogrodzie. Trafiłaś w punkt z tym Lykkefundem! Jeśli w ogóle brakuje mi róż w ogrodzie, to właśnie jakiejś pnącej - na ścianie lub na bramce. Lykkefund ma wszystkie wymienione przez Ciebie zalety, a podobają mi się jej delikatne kwiaty (nie za duże i prawie pojedyncze), no i te kolce. Widziałam ją u kilku osób i zrobiła na mnie duże wrażenie. Jedyny jej "minus", to rozmiary. Na moim jedynym, małym łuku by się nie zmieściła, więc posadziłam tam powojniki (a myślałam o niej!). Tak więc, co jakiś czas wraca temat znalezienia dla niej miejsca i kto wie, może pojawi się u mnie.
UsuńPozdrawiam, Moniko! (chyba znamy się z innego miejsca w sieci?)
Tak, miło mi, że kojarzysz - bo odzywam się rzadko i w dodatku czasem zapominam się podpisać. :) Monika-Shiraz
UsuńAle cieszę się, że zaglądasz!
UsuńMam zero sympatii do traw ze względu na alergię moich dzieciaków.Dla mnie numerem jeden są powojniki . :) I te pnące i bylinowe. Nie myślałam,ze uda mi się wcisnąć aż 10 na podwórzu przedwojennej kamienicy. Niestety,nie mam ogrodu,ale postanowiłam w ogród zmienić to podwórze.Praca od podstaw,wyrywanie kamieni i wymiana piachu na ziemię.Teraz czekam na efekty.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Danuta
No, argument zdrowotny nie podlega dyskusji, żadne względy estetyczne nie mogą tu nic zmienić.
UsuńPodzielam Twoją sympatię do powojników! Niestety, mój ogród ma niesprzyjające dla nich warunki, więc nie mogę za bardzo szaleć. Wielkokwiatowych mam mało, bo są bardziej wymagające, ale bylinowe, botaniczne - owszem.
Podziwiam Twoją akcję wprowadzenia zieleni i kwiatów na podwórze kamienicy. Co na to inni lokatorzy, pewnie zachwyceni? Czy ktoś się przyłączył do Twojej pracy?
Ciekawa jestem, jak tam jest ze światłem? Bo większość powojników lubi słońce, sama mam z tego powodu problem z wyborem, chociaż znalazłam odmiany dobrze czujące się bez pełnego słońca.
Pozdrawiam, Danusiu!
I tu się zdziwisz.Nikt nie pomógł.My jesteśmy lokatorami,co prawda od 28 lat,ale tylko lokatorami,bo nie odczuwamy potrzeby posiadania mieszkania.Co innego ,jakby to był dom z ogrodem.Wspólnota mieszkaniowa nie robi nic,bo nic jej się nie chce ,a dozorcy nie ma.W końcu stwierdziliśmy z mężem,że nie mamy zamiaru reszty życia spędzić w syfie.Na początku,gdy zaczęliśmy działać ,była awantura.Kto nam pozwolił to robić i co my sobie wyobrażamy.Problem polega na tym,że gdy ktoś zaczyna coś robić ,a reszta nie robi nic,to nagle bardzo źle wypada na tym tle.Oznajmiłam,ze sama kupię ziemię i rośliny ,i nikt nie musi przy nich pracować..Poprosiłam tylko o pomoc w zakupie narzędzi ogrodniczych ,odblokowanie kranu w piwnicy i założenia licznika na wodę ogrodową ,którą będę sama opłacać.Nie zgodzili się.Nawet grabi nie kupili.Na podwórzu są trzy drzewa i to wyłącznie ja do tej pory sama grabiłam liście.Gdyby kupili grabie,czasem musieliby posprzątać. :D W efekcie wyrzucam z drugiego piętra wąż podłączony do kranu w kuchni,który ciągnie się przez pół dachu,bliższe klomby nim podlewam,a dla dalszych napełniam konewki i biegam z nimi przez cała podwórze. I wciąż się boję ,ze mi dom zaleje więc instalujemy w tym roku beczki pod rynnami.Podwórze jest bardzo słoneczne , jasne,ciepłe ,z trzech stron otoczone murami,a z czwartej mała uliczka.Mam nadzieję ,ze powojnikom będzie dobrze.Osobiście wolałabym więcej cienia,bo właśnie rośliny rosnące w takich miejscach najbardziej lubię.Wszystko zaczęliśmy jesienią ,zobaczymy czy się uda.Nie usłyszeliśmy ani słowa aprobaty,za to wiele dobrego od zupełnie obcych ludzi,którzy przechodzą koło płotu i chwalą naszą pracę.Nie poddamy się .Rodzina i znajomi ,na różne okazje ,zamiast prezentów rzeczowych ,wręczają mi pieniądze - kup sobie kwiatki. :D Zobaczymy co będzie dalej. :) Pozdrawiam. :)
UsuńO, mamo, ale historia. Mam wielką nadzieję, że stanowisko sąsiadów się zmieni, może to taki opór przed zmianami i lenistwo,a potem piękniejące otoczenie ich "rozmiękczy". Może jaka ławeczka wśród zieleni? Tylko kto ją sfinansuje... Jak by nie było, jeszcze raz moje wyrazy uznania za upiększanie i zazielenianie otoczenia.
UsuńNa takim podwórzu z łatwych roślin i milin by dobrze sobie radził. Życzę powodzenia!
Trawy - mam jednoznaczny do nich stosunek. Lubie tylko te, które nie sięgają wyżej niż kolana (nie licząc, kwiatostanów) i nie epatują urodą swych zbyt obfitych kłosów. Takie wydają mi się bardziej z naszego krajobrazu (nie licząc szuwarów i trzcin). Tak wiec wszelkie miskanty i rozplenice to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńTy chyba w ogóle, Ewo, nie przepadasz za roślinami o spektakularnej urodzie, prawda? Masz rację, że warto zwracać uwagę na to, jak roślina wpisuje się nie tylko w nasz ogród, ale i szersze otoczenie, kontekst przyrodniczy i kulturowy. Dla mnie to też ważne. Ale, jak wiesz, rozplenice mam. Dla każdego ta granica akceptacji jest nieco inna.
UsuńOgród z samymi trawami absolutnie nie dla mnie mimo, że je bardzo lubię. Mam ich trochę jako dodatek do całej reszty. Dla mnie ogród powinien mieć coś w sobie o każdej porze roku i o każdej zaskakiwać czymś innym.
OdpowiedzUsuńTak, tak, mam podobną opinię.
Usuń