Czy to dzięki życzliwości gospodarzy? Ludzi o rzadkiej umiejętności wyczucia miejsca i jego specyfiki, wynikającej z otoczenia i przeszłości?
Chyba nie tylko...
Bo przeszłość i otoczenie jest tu wyjątkowe! Po prostu nie mogę opowiedzieć Wam tylko o samym ogrodzie, bo tu wszystko się ze sobą łączy.
zapraszam do ogrodu Dali i Andrzeja! |
Po pierwsze, tuż obok ogrodu wznosi się masyw Ślęży.
Ślęża, to dawne miejsce kultu przedchrześcijańskiego, którego ślady w postaci kamiennych rzeźb zachowały się do dziś. Obecnie stanowi rezerwat historyczny i przyrodniczy.
W okolicy co roku odbywają się zjazdy zwolenników powrotu do religii słowiańskich, ludzi poszukujących jedności wszechświata i człowieka.
Podobno tu znajduje się czakram, czyli miejsce promieniujące silną, pozytywną energią.
Z pewnością jej moc obejmuje ogród Dali i Andrzeja.
taki widok na Ślężę rozciąga się tuż za furtką na tyłach ogrodu |
Jak przystało na otoczenie, Dala stara się tworzyć ogród w zgodzie z naturą.
Nie stosuje chemicznych oprysków, przyjaźnie odnosi się do wielu tzw. chwastów. Np. gruba warstwa ziarnopłonu pokrywa rabaty, a obok można zobaczyć kożuszek szczawiku rożkowatego, z którym chyba wszyscy walczą, a który według właścicielki jest taki ładny, a dodatkowo, okrywając ziemię, zatrzymuje wilgoć. Po co z nim walczyć?
Na rabatach, zamiast kory, rozkłada ściętą trawę lub zebrane igły sosny czarnej, a wiosną - zrębki ze ściętych krzewów.
Gołej ziemi w zasadzie nie ma, bardziej czy mniej szlachetne rośliny zadarniające królują, wszędzie rosną bodziszki, doskonale tu sobie radzące, podobnie jak przywrotniki czy dzwonki (także pod różami).
Wiele z nich samodzielnie rozprzestrzenia się po ogrodzie, ku radości gospodyni.
Ogród podlewa ręcznie, korzystając z deszczówki zbieranej w beczki.
Nie lubi formowania krzewów, stosuje tylko cięcie korygujące, żeby rozrastając się, nie szkodziły sobie wzajemnie. Większość roślin w ogrodzie ma naturalny pokrój.
Bo w działaniu przyświeca Dali zasada Megi: nie kontroluj, koryguj. Pozwala więc roślinom rosnąć swobodnie, dopóki naprawdę nie zaczynają przeszkadzać.
domek ogrodnika tonie wśród bujnej zieleni |
zwieszające się gałęzie krzewów otulają placyk wypoczynkowy |
Atmosfera w ogrodzie jest swobodna i przyjazna dla wszystkich stworzeń, nie tylko dla ludzi.
Bo ogród to nie tylko drugie mieszkanie - salon wypoczynkowy, kuchnia i jadalnia. To także (przede wszystkim?) miejsce zachwytu nad światem, także zimą, podpatrywanego choćby przez okna.
Po przeprowadzce z miasta, właściciele cieszą się zmieniającymi porami roku, obserwują cykle przyrody - od pierwszych krokusów do jesiennych liści, pokrywających trawnik. Prowadzą inny tryb życia, cieszy ich spokój i cisza i baraszkujące w ogrodzie psy. Ale także motyle i padalce, mrówki i biedronki, to wszystko niesie radość.
Dala nie może zrozumieć, dlaczego ciągle wokół słyszy pytania - jak wytępić to czy tamto stworzenie? Po co?
Od niedawna w ogrodzie nowa osóbka wprowadzana jest przez Dalę w świat natury - wnuczka Alusia. Magia Ślęży działa.
ogród chroni baldachim z drzew |
swobodne i romantyczne zakątki, a za drewnianym płotem majaczy Ślęża |
Również bliższa historia jest silnie związana z ogrodem Dali i Andrzeja.
Obecni właściciele w 2002 r. kupili w Sobótce stary dom z ogrodem. Początkowo miał to być dom weekendowy, ale po kilku latach zamieszkali w nim na stałe.
A dom, podobnie jak cały Dolny Śląsk, miał za sobą ciekawą i skomplikowaną historię.
Kiedy powstał w 1930 r. dla miejscowego naczelnika poczty, Sobótka, wraz z całym regionem, wchodziła w skład ziem niemieckich (od dobrych kilkuset lat). Jednak kilkanaście lat później, po zakończeniu II wojny światowej i przyłączeniu Śląska do Polski, rodzina pierwszego właściciela została wypędzona, na te tereny zaczęli napływać Polacy i przesiedleńcy ze wschodu, zajmując również dom niemieckiego naczelnika poczty.
stonowane barwy wpływają na atmosferę ogrodu |
Wyobraźcie sobie, że potomkowie dawnych właścicieli domu byli po latach gośćmi Dali i Andrzeja!
Córka niemieckiego naczelnika poczty, która w wieku 16 lat opuściła to miejsce, jako staruszka mogła odwiedzić swój dom rodzinny wraz z wnuczką, życzliwie ugoszczona przez nowych właścicieli. Poplątana i tragiczna historia tego rejonu zyskała nowy wymiar.
Nie obyło się bez wzruszeń i wspomnień. Co ciekawe, okazało się, że stary album ze zdjęciami, znaleziony w piwnicy i pieczołowicie przechowywany, nie należał do byłych właścicieli - widocznie jakaś inna rodzina pozostawiła go tutaj, wyjeżdżając.
Album sprzed lat to nie jedyny ślad przeszłości pozostawiony w domu przez Dalę i Andrzeja, na ścianach wiszą zdjęcia niegdyś zamieszkujących tu ludzi.
A czy nie jest znaczące, że przedwojenna pani domu dawała lekcje francuskiego, a obecna także udziela lekcji tego języka..?
Podobno starzy, rdzenni mieszkańcy Sobótki nadal mają obawy, że Niemcy wrócą, do dziś przechowują znalezione w przejętych domach rzeczy. Dala i Andrzej z szacunkiem podeszli do starego domu i ziemi, świadomi skomplikowanej historii tego terenu.
do takiego miejsca i domu nie pasowałby nowoczesny ogród |
zieleń otula wejście do domu |
W ogrodzie także Dala i Andrzej pozostawili ślady przeszłości, przede wszystkim ukochane drzewa owocowe, tworzące nastrój o każdej porze roku.
Spacerując po ogrodzie, napotykamy odnalezioną tu płytę z granitu, umieszczony na niej napis opowiada o słynnej rzeźbie kultowej (?), zwanej Mnichem. To z kolei pamiątka z czasów powojennych, kiedy to Stanisław Dunajewski, ówczesny spiritus movens Sobótki, tworzył muzeum ślężańskie i przywracał świadomości mieszkańców (i nie tylko) ślady przedchrześcijańskiej przeszłości tych ziem (kierował pracami zabezpieczającymi rzeźby kultowe na Ślęży).
stare drzewa porastają pnącza |
drzewa nadal rodzą owoce, a wiosną ich delikatne kwiaty tworzą magiczny nastrój |
wędrując po ogrodzie, zaglądamy w przeszłość |
W ten klimat przeszłości wpisują się i inne elementy, zdobiące ogród.
niepowtarzalna fontanienka wśród host |
stary zlew na domku ogrodnika |
lampka wpisuje się dobrze w styl ogrodu |
Szkielet ogrodu tworzą stare drzewa owocowe - jabłonie, śliwy i grusze. Czasem nadmiar ich owoców stanowi problem dla właścicieli.
Jest też wiele ozdobnych drzew owocowych - wiśnie Kiku-shidare, Amonogawa, jabłonie Royalty i Ola, śliwa pissardii i Hessei.
Przestrzeń wypełniają głównie krzewy, bylin jest stosunkowo niewiele.
Np. sporo rośnie hortensji bukietowych, ale nie w szpalerach, bo gospodyni nie lubi dominującego ostatnio trendu hortensjowych szpalerów. A kwiatostany krzewów są delikatne, koronkowe, bo posadzono odmianę Kyushu.
ogród pod koronami starych drzew |
krzewy dominują w ogrodzie |
jaśminowiec |
Nawiązanie do miejsca i jego tradycji widoczne jest także w wykorzystanych materiałach. Granit to miejscowy surowiec, kopalnia tego kamienia znajduje się w Sobótce i z niego wykonana jest podmurówka domu i schody.
ładna poręcz, prawda? |
przy frontowych schodach poręcz jest podobna, a szare, granitowe elementy stanowią ładne tło dla zieleni |
Dala, mieszkanka Wrocławia, początkowo nie znała się na ogrodnictwie i nie wiedziała, co lubi w ogrodzie.
Wtedy cennych porad udzieliła Jej koleżanka, Megi, inspiracji i porad szukała na forach ogrodniczych. Ale przede wszystkim kierowała się intuicją, która podpowiadała Jej, że dobrze będzie się czuła w ogrodzie jak najbardziej naturalistycznym.
Tylko w przedogródku znajdują się elementy bardziej formalne - kule bukszpanu i trzmieliny. Ale zdecydowanie ton nadają tam wielki cedr i sosna czarna. Mimo, że posadzone niegdyś za blisko siebie i domu, rosną sobie dalej, bo stanowią o urodzie miejsca.
taki pojedynczy, formalny element, jak ten niski żywopłocik wspaniale podkreśla naturalny styl całości ogrodu |
podoba mi się ta stonowana kolorystyka |
Warunki do uprawy ogrodu są niełatwe - gleba jest kamienista, przy każdym sadzeniu trzeba wywieźć pół taczki kamieni. Więc chociaż ogród ma 1000 m 2, Dala w ogrodzie więcej pracuje niż odpoczywa (czy jest ogrodnik, który powie inaczej?).
Ogród pielęgnuje sama. Nieco ją przytłacza ogrom pracy wiosną, bo nawet jak ma być naturalnie, to pracy jest dużo. Nie ma systemu nawadniającego, a ostatnimi laty ogród trapią susze.
mimo zbyt małej ilości deszczu, ogród jest bujny i w dobrej kondycji |
W ogrodzie gleba jest kwaśna, więc doskonale rosną rośliny wrzosowate. I całe szczęście, bo azalie i rododendrony to ukochane rośliny gospodyni, a czas ich kwitnienia to ulubiony okres w życiu ogrodu. W świetnej formie są laurowiśnie, pierisy, skimia. Nawiasem mówiąc - u mnie padły.
Moja wizyta w Sobótce przypadła latem, więc nie mogłam podziwiać pełni urody rosnących tu wrzosowatych.
Dala lubi też kaliny i róże, które nie mają tu zbyt wiele słońca, ale dobrze sobie radzą (New Dawn na jabłoni!).
Generalnie gospodyni lubi to, co dobrze rośnie. Czy taka postawa nie ułatwia życia?
Wśród bylin przeważają te tradycyjne - ostróżki, krwawniki, miesięcznice, naparstnice, orliki i piwonie.
Są też kanny i lilie w ognistych kolorach. Rosną w jednym z kącików wypoczynkowych, słonecznym, o nieco egzotycznym nastroju.
kącików wypoczynkowych jest kilka, każdy ma swoja specyfikę |
mimo niesprzyjających warunków, róże rosną zdrowo |
W ogrodzie jest sporo cienia, co stwarza pewne ograniczenia, ale daje też wiele korzyści - Dala podkreśla, jaki wyjątkowy mikroklimat ma ogród: wchodząc do ogrodu, w którym cień dają liściaste drzewa, wkracza się w inny świat - jest świeżo i chłodniej, co w dobie coraz większych upałów podnosi komfort życia.
wąska ścieżka prowadzi do miejsca wypoczynku |
Co w ogrodzie jest najważniejsze? Co decyduje o jego urodzie?
Według mnie największą rolę odgrywa nastrój. Na jego wyjątkowość (czy w ogóle istnienie) wpływ mogą mieć różne elementy, choćby umiejętnie wykorzystane rośliny.
Ogród Dali i Andrzeja z całą pewnością wyjątkowy nastrój posiada. Mam nadzieję, że zdjęcia choć trochę go oddają.
Panuje tu harmonia - z otoczeniem i przeszłością. Z przyrodą i ludźmi. Każdy gość odczuwa tę przyjazną atmosferę. Może i energia pobliskiego czakramu ma na to wpływ, ale z pewnością wielka w tym zasługa gospodarzy.
bardzo dobrze się czułam w nieco tajemniczym ogrodzie Dali i Andrzeja |
Przepiękny ogród i pięknie opowiedziany :) Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, także w imieniu właścicieli. Ciekawi ludzie, ciekawe miejsce, trudno to wszystko przekazać, cieszę się, że się udało.
UsuńIzo, dzięki wielkie - pięknie opisałaś nasz ogród, jego historię i powiązania. To niezwykle ciekawe doświadczenie zobaczyć swój ogród widziany oczami innej osoby...Wiadomo, że my pasjonaci traktujemy nasze ogrody jak swoje dzieci - bardzo emocjonalnie i siłą rzeczy trudno nam być obiektywnym. Cieszę się, że Ty zrozumiałaś, że dla nas ogród to nie tylko po prostu rośliny. Kochamy to miejsce, jego historię, wierzymy w jego magię. To jest po prostu nasze miejsce na ziemi. Dala
OdpowiedzUsuńFajnie, że artykuł zyskał Waszą akceptację. Ja także lubię czasem patrzeć na świat oczami innych ludzi, jakże bywa on wtedy inny! Zawsze mówię, że ogród to prawie moje trzecie dziecko i bardzo emocjonalnie odbieram wrażenia i opinie na jego temat. Ale zawsze jest to ciekawe i inspirujące. Pozdrawiam Sobótkę!
UsuńNo, właśnie, teraz ja z wielką przyjemnością obejrzałabym "na żywo" Twój ogród, ale - niestety - jeszcze nie teraz, we wrześniu. Okazało się, że wystawa, o której rozmawiałyśmy, odbędzie się jednak w przyszłym tygodniu (5-7 września), a my wyjeżdżamy na urlop i terminy się nam pokryją. Ale - co się odwlecze, to nie uciecze!
UsuńSzkoda, że tym razem się nie spotkamy. Ale może kiedy indziej będę mogła lepiej Cię ugościć. Zapraszam, jak zawsze, daj znać, kiedy będziesz wybierać się do Warszawy. Udanego urlopu, Dalu!
UsuńIza, nie mogłaś ująć lepiej tego co czuje się w ogrodzie Dali. Na pewno sami gospodarze też przyczyniają się do nastroju ogrodu.
OdpowiedzUsuńJa mam same dobre wspomnienia z tego pobytu i bardzo żałuję, że tak szybko go opuściliśmy.
Tak, ciekawy ogród, to ogród z charakterem, w którym widać osobowość, indywidualność właścicieli. Takie ogrody są wyjątkowe nie dlatego, że są doskonałe, ale dlatego, że mają osobisty charakter.
UsuńŁadnie opowiedziałaś ogród Dali, dziwnie brzmi? ale tak jest, miałam jak i Ty szczęście spotkać się z Dalą i gościć w nim/ w tym samym dniu zresztą, tylko dużo krócej, niestety/ Znałam Dalę z FO i Jej ogród dlatego bardzo chciałam choć przez chwilę tam być, udało się spełnić marzenie, ciepło wspomninam tę wizytę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że zupełnie inaczej widzimy, co innego dostrzegamy, kiedy wiemy coś o miejscu, kontekście, twórcach.
UsuńSzkoda, że nie zwiedzałyśmy ogrodu razem. Ja też poznałam Dalę i Jej ogród na FO i bardzo się cieszę, że mogłam go zobaczyć na żywo i poznać właścicielkę.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że opowieść się podobała, a ogród Dali i Andrzeja chwycił za serce.
UsuńI bardzo dziękuję za miłe słowa o moim ogrodzie i artykułach.
Jeszcze o kleszczach i zagrożeniach słów kilka.
Prawdopodobnie kleszcze w ogrodzie Dali są, w moim także.
Oczywiście, ugryzienie przez kleszcza może być bardzo niebezpieczne, nie należy tego lekceważyć, jak słusznie Pani napisała, i starać się temu zapobiegać. Może warto po każdym sezonie spędzonym na łonie przyrody zrobić kontrolne badania krwi?
W mojej kilkunastoletniej historii ogrodniczej byłam ugryziona przez kleszcza raz, a dokładnie - zauważyłam niepokojący odczyn na skórze i po badaniu krwi, dowiedziałam się, że to borelioza. Po kuracji antybiotykowej wróciłam do zdrowia.
Ale kiedy nie miałam jeszcze ogrodu, mieszkałam w bloku, kilkakrotnie ja i moje dzieci miały usuwane kleszcze (nie było żadnych zakażeń), po prostu zdarzyło się to w czasie wyjazdów wakacyjnych. Tak więc na ryzyko ukąszenia przez kleszcza narażeni są nie tylko właściciele ogrodów.
Jak widzę na przykładzie swojej rodziny, takie niebezpieczeństwo grozi nam wszędzie.
A ile innych zagrożeń czyha na nas na każdym kroku? Staram się zachować zdrowy rozsądek, ale nie chcę unikać życia.
O innych zagrożeniach nie chcę się rozpisywać, może warto tylko pamiętać, ile z nich pochodzi od człowieka i cywilizacji.
A zachwyt nad przyrodą? No, cóż odczuwam go nieustannie i wcale nie dlatego, że wszystko w niej jest urocze, a każdy owad śliczny. Wręcz odwrotnie, na wiele z nich nawet nie lubię patrzeć (pająki!).
Napisała Pani: " Natura jest piękna, ale także groźna i dla nas bezwzględna".
Z pierwszą częścią tej opinii się zgadzam, z drugą nie. Natura może być groźna, ale nie bezwzględna. Bezwzględny może być tylko człowiek. Który zresztą jest przecież częścią natury, czy tego chce, czy nie, więc w tym sensie ma Pani rację. Myślę, że o bezwzględności możemy mówić w kontekście moralności, a ta, jak na razie, przypisywana jest tylko gatunkowi ludzkiemu. I w mojej opinii bezwzględność człowiek przejawia nader często.
Pozdrawiam serdecznie, pani Justyno i zapraszam do czytania i wymiany opinii!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNatura a kultura - to fascynujący temat do dyskusji, dość daleko odchodzący od codziennej praktyki ogrodniczej, choć przecież nierozerwalnie z nią związany.
UsuńPrzyznam, że dla mnie ważny. Zresztą nie tylko w kontekście ogrodnictwa.
Efekty moich rozmyślań na ten temat chętnie skonfrontowałabym w bezpośredniej rozmowie ze znawcą tematu, ale obawiam się robić to w dostępnej na blogu formule. Moja wiedza na temat filozofii, wyniesiona z kilku przeczytanych książek i zajęć na studiach jest zdecydowanie zbyt skromna. A opinie - typowe dla laika. Chyba Kant nie jest mi najbliższy.
Krótko więc rzecz ujmując, raczej w formie haseł, choć temat - morze:
1. Widzę konflikt miedzy naturą i kulturą,
2. Moralność, pojęcie dobra (tak różne w różnych kulturach i epokach) uważam w znacznej mierze za wytwór życia społecznego i powstałe na jego użytek.
3. Człowiek jest dla mnie częścią przyrody, na pewno nie koroną stworzenia, tylko pewnym etapem. Antropocentryczne podejście do innych form życia bardzo mnie niepokoi, tak naprawdę tylu rzeczy (większości?) nie wiemy
4. Czujemy się osamotnieni i wyobcowani, bo uważamy się za coś wyjątkowego (oczywiście - doskonalszego) niż inne istoty, co wydaje mi się wyrazem nieuzasadnionej pychy
5. Nic nie wiem na temat myśli S. Brzozowskiego, więc tym bardziej nie powinnam wypowiadać się na temat zdania wyrwanego z kontekstu, ale niech tam, sprowokowała mnie Pani: postrzeganie człowieka jako zerwania wątku ewolucji wydaje mi się absurdalne, a wznoszenie się człowieka na coraz wyższe piętra doskonałości moralnej, którego liczne przykłady daje nam historia i współczesność, budzi moje przerażenie
6. Jestem przekonana, że człowiek absolutnie zaniedbuje swój rozwój duchowy, wszystkie siły koncentrując na doskonaleniu otoczenia (natury i kultury), a i to doskonalenie należałoby jakże często wziąć w cudzysłów
7. Zgoda, często mamy do czynienia z naturą "uczłowieczoną", co pozwala nam się łudzić co do naszej wszechmocy, ale często też - z tą w najczystszej postaci (kilkunastometrowe fale na oceanie, wirusy)
8. Ogród to twór kultury i przyznam, że to moja arkadia (mimo tych kleszczy, daje mi poczucie bezpieczeństwa). A proporcja, ile natury, ile kultury w ogrodzie bardzo się zmieniała i zmienia, co zresztą jest ciekawe
9. Myślę, że wartością jest równowaga miedzy różnymi elementami natury (w tym z człowiekiem). W naturze nie mają znaczenia pojedyncze byty, jeśli zniszczymy kawałek lasu na budowę domu, niszcząc przy okazji część jakiegoś biotopu, on będzie dalej funkcjonował w przestrzeni obok. Ale jeśli zniszczymy za dużo... Wiemy już, co się wtedy dzieje.
No, i się rozgadałam, a wielu czytelników pewnie się znudziło moimi wywodami domorosłego filozofa.
Ja jednak dziękuję za wywołanie tematu, skłaniającego do refleksji nieco głębszej niż zwykle.
Piękny ogród ! Jestem zachwycona tym miejscem. W ogóle kocham ogrody, lubię je zwiedzać i oglądać, i czuć ich klimat. W tym ogrodzie wszystko wygląda na takie naturalne, jakby samo się stało - i ścieżki, i kąciki wypoczynkowe. Zupełnie jakby nikt tego nie planował, a jedynie starał się żyć w zgodzie z naturą. Dobrze, że jest dużo drzew , bo one dają cień i roślinom łatwiej jest przetrwać suszę. Dziękuję za tę dawkę inspiracji i za piękny spacer ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń"Jakby samo się stało..."- trafnie to ujęłaś. To sztuka, tak zaaranżować ogród, prawda?
UsuńCześć Tamaryszku,
OdpowiedzUsuńJaki cudny, dojrzały ogród pokazałaś. I tak pięknie go opisałaś. Ja opisuję ogrody technicznie, za pomocą takich słów jak "punkty widokowe, kompozycje, osie", a Ty zawsze tak wzruszająco o odbiorze na poziomie emocji. Ciekawa jestem, czy kiedyś dojdę do tego etapu, kiedy będę mogła odrzucić te "kule dla inwalidy" i spojrzeć na ogród prawdziwszymi oczami.
Rozmowa filozoficzna w komentarzach też bardzo ciekawa. Temat "ile natury, a ile kultury" w ogrodach też mnie nieustająco frapuje. Ostatnio rozmawiałyśmy na ten temat przy omawianiu tegorocznej CHFS:D.
Pozdrawiam ciepło!
Asia
Jak miło, że Ci się podobało!
UsuńA co do sposobu opisywania - jak wiesz, i mnie bardzo interesują wszelakie techniczne zabiegi, stosowane przy tworzeniu ogrodów. Ale jako środek do celu, jakim jest stworzenie ciekawego i nastrojowego ogrodu. Najważniejszy jest ten efekt, jaki dzięki technicznym zabiegom można osiągnąć. I o tym staram się pisać, w zabiegi techniczne wnikając mniej, bo nie czuję się kompetentna. No, a poza tym jestem bardzo emocjonalna (choć nie zawsze to pokazuję) i ogrody też tak odbieram.
Jak by nie było, z każdego rodzaju opisywania ogrodu wiele korzystamy, więc każdy jest potrzebny. Pisz, kochana, pisz, po swojemu, wszyscy z tego czerpiemy.
Rozmowa filozoficzna ciekawa, zgadzam się, ale jej inspiratorka poprosiła o usunięcie swojej wypowiedzi, więc muszę okroić ten wątek. Warto pogadać na ten temat przy spotkaniu! Pozdrawiam (książkę czytam!)
Dziękuję za bogatą relację.Przypomniało mi to, że ja już ten ogród poznałam kilka lat temu na jakimś forum a potem zagubiłam.Ale pamiętałam, że jest takie magiczne miejsce w Sobótce bo ja patrzę codziennie na Ślężę, tylko z innej strony.
OdpowiedzUsuńDyskusja filozoficzna też nie nudna.Skoro już jesteśmy stworzeniami zdolnymi do refleksji, to czemuż by tego talentu od czasu do czasu nie używać?Trening czyni mistrza.
Korzystając z okazji chciałam przekazać pozdrowienia i gratulacje dla właścicieli ogrodu.
Lidka
Cieszę się, że artykuł pozwolił wrócić do lubianego ogrodu Dali. Na pewno Twoja sympatyczna opinia sprawi Jej przyjemność.
UsuńA co do dyskusji, żałuję, ale zgodnie z życzeniem inicjatorki tych rozważań, muszę je skorygować. Może nadarzy się jeszcze okazja do podobnej wymiany opinii, może warto ruszyć temat w osobnym artykule? Ja uwielbiam takie rozważania.
:)
OdpowiedzUsuń