Coś już o nim wspominałam (na oddzielny artykuł poświęcony Zakątkowi Leśnemu wkrótce przyjdzie czas), a dziś chcę napisać o charakterystycznym elemencie tej części ogrodu.
Miałam wizję tego miejsca, wiedziałam, jaki nastrój ma tu panować, a plan miał się rozwijać wokół wijącej się, ceglanej ścieżki. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, czy od razu wymyśliłam, aby sercem tego zakątka była sadzawka.
W każdym razie w 2018 zaczęłam kopać dół na nowe oczko wodne.
a dziś mam coś takiego |
...i jak się cieszę! |
Zimą rozmyślałam, jak zagospodarować brzegi i okolice oczka. Chciałam, żeby miało zupełnie inny charakter niż formalna sadzawka w Kąciku pod Lipą. Ta - miała być leśną sadzawką, której woda połyskuje wśród paproci. Zdecydowanie naturalistyczna, o zamaskowanych brzegach.
Nad tym właśnie długo kombinowałam - jak uniknąć kamiennej obwódki wokół wody, a zamaskować folię. Sięgnęłam do swoich materiałów, które zbierałam szykując się do wykonania swojej pierwszej sadzawki i szukałam informacji o zacienionych sadzawkach, gdzie się dało.
Martwiłam się też, w jakiej kolejności kopać w poszczególnych miejscach, żeby wszystko dobrze wyszło - półki na rośliny na różnej głębokości, a jednej strony rodzaj rampy i płycizna dla dzikich stworzeń.
Zrobiłam nawet pokraczny model z plasteliny, żeby zminimalizować błędy.
Było trochę nerwów, dużo pracy - i jest! Mam leśną sadzawkę!
w 2017 w tej części ogrodu zaczęło się coś dziać - właśnie tu, po prawej stronie ścieżki, powstanie nowa sadzawka |
ścieżka skończona, są już pierwsze rośliny, a w miejscu oczka wbita łopata (2018) |
widok na miejsce przyszłego oczka z drugiej strony |
makieta oczka z plasteliny miała mi pomóc w ustaleniu etapów pracy w realu |
"wykończone" oczko wodne |
Wiosną tego roku prace ruszyły intensywnie.
Szczególnie dużo pracy było przy kopaniu - ile taczek piachu trzeba było wywieźć! A droga do Zakątka Leśnego jest dość skomplikowana. Na szczęście miałam tu męską pomoc.
Najgłębsze miejsce nowej sadzawki ma 75 cm głębokości, wokół zbiornika idą półki na 30 cm szerokie i na 30 cm głębokie. Z jednej strony półki się wypłaszczają i z najgłębszego miejsca dno w miarę łagodnie podnosi się aż do płycizny.
Cała powierzchnia wody ma ok. 5 m 2, wielkość oczka wynika z rozmiarów wolnej powierzchni między drzewami i ścieżką.
Sadzawka powstała między dużymi sosnami i mile byłam zaskoczona, że w zasadzie nie napotkaliśmy przy kopaniu na duże korzenie, co mogłoby wręcz zmusić mnie do rezygnacji z realizacji pomysłu.
Po wykopaniu niecki i dokładnych pomiarach, ostatecznie wyliczyłam ilość potrzebnej membrany (z zapasem!).
Bardzo ważne przy budowie sadzawki jest poziomowanie jej brzegów. Jeśli zrobimy to nieuważnie, po nalaniu wody jej lustro ułoży się w idealnym poziomie, a nierówny brzeg (folia!) będzie wystawał.
Cały więc czas przy kopaniu towarzyszyła nam długa poziomica, przykładana wielokrotnie wzdłuż i w poprzek i we wszystkie możliwe skosy.
tak to wyglądało jesienią 2018 |
wiosną 2019 dół został porządnie pogłębiony, widać półki na rośliny i formuje się łagodny brzeg |
Nie od razu wyłożyłam folią wyprofilowaną nieckę - najpierw sprawdziłam, czy piaszczystym gruncie nie ma żadnych korzeni, kamieni czy twardych przedmiotów, usunęłam szyszki.
Potem całość wyłożyłam starymi kocami i nawet ręcznikami, a na nie ułożyliśmy membranę EPDM.
Starałam się jak najbardziej płasko układać folię, co wcale nie było łatwe, bo sporo było schodków i łuków na brzegach. W rezultacie i tak pozostało dużo zagnieceń, fachowiec pewnie by załamał ręce.
rozgrzana na słońcu membrana, chociaż ciężka, daje się układać, ale w małym oczku nie jest to łatwe |
bardzo się starałam, wyszło, jak wyszło, i wreszcie w oczku pojawia się woda... to moja głębina! |
sadzawka napełniona, trzeba wziąć się za brzegi, na rośliny przyjdzie czas później |
Wreszcie - nalewanie wody!
W trakcie, stojąc na dnie, starałam się naciągać i wygładzać membranę, którą woda potem szczelnie dociśnie do ścian zbiornika. Nadmiar na brzegach był zabezpieczony kamieniami.
Nie obcinałam membrany od razu, trzeba to zrobić dopiero po całkowitym napełnieniu wodą, która pod swoim wielkim ciężarem wciąga folię w dół.
Po napełnieniu zbiornika 3 tygodnie czekałam z sadzeniem roślin, żeby zaczęły się tam dziać odpowiednie procesy (okrzemki). Woda jakoś nie zbielała, ale i tak wzięłam się za wprowadzanie roślin wodnych.
A czekając na ten moment, wykańczałam brzegi. Pod brzeg koca i folii położyłam stare, betonowe cegiełki. Żebym mogła stanąć na brzegu bez ryzyka osypania podłoża.
Potem przycięłam nadmiar folii.
cały czas sprawdzałam poziom, poziomica leży na ukrytych cegiełkach |
Pozostało tylko (!) zamaskowanie brzegów. Wykorzystałam do tego najpierw duże kamienie, potem mniejsze, oraz stare kłody drewna, no i oczywiście rośliny, posadzone w wodzie (kosze stojące na półkach) i na brzegach. Starałam się to wszystko w miarę nieregularnie przeplatać, żeby efekt był jak najbardziej naturalny.
Czy mi się udało, okaże się może za rok, kiedy rośliny się rozrosną, ale zważywszy, że sadzawka ma 3 miesiące - jestem zadowolona.
najtrudniejsze wydawało mi się wykończenie wąziutkiego brzegu przy ścieżce, zrobiłam tam rodzaj kieszeni z włókniny |
jest tam tylko 10 cm ziemi, a woda podsiąka, bo poziom wody dochodzi do dołu "kieszeni" |
uznałam, że doskonałą rośliną na takie miejsce będzie tojeść rozesłana, już wkrótce przykryje cały ten brzeg |
Część kamieni posłużyła mi do wyłożenia łagodnego zbocza, biegnącego z "głębiny" aż do płycizny. Folia byłaby widoczna przez wodę w tym miejscu. Naturalnie, zastosowane kamienie były płaskie. Ostrożnie, ale mogę tędy wejść do wody, gdyby trzeba było wykonać jakieś prace.
do łagodnego brzegu prowadzi jakby ścieżka z luźno ułożonych kamieni, pomiędzy którymi wsadziłam skalnicę cienistą |
jest już trochę roślin, ale kamienie okropnie dominują na razie (na pierwszym planie liriope) |
Jeszcze jedna rzecz, absolutnie nie planowana!
Rzadko kiedy tak działam, bez zastanowienia, ale Maja Popielarska zwróciła mi uwagę, że rybki mogłyby mi wyjadać larwy komarów i że małe karasiki są zupełnie bezproblemowe.
Zawsze się obawiałam, że rybki to tylko kłopot i że moja ignorancja może im nie posłużyć, dlatego dziwię się sama sobie, że jednak je kupiłam.
I tak moja nowa sadzawka ma swoich mieszkańców - Fiszkę i Rysika (dostały takie imiona, choć ich płeć jest nieznana). Oby były szczęśliwe w mojej leśnej sadzawce.
Są też i ślimaki i szczeżuja i różne robaczki i owady. Żabka - na razie tylko mosiężna.
Fiszka i Rysik jeszcze w podróżnym "akwarium" |
Z wyborem roślin do oczka był pewien kłopot, bo usytuowane jest w cieniu, może nie głębokim, ale jednak. A zdecydowana większość roślin wodnych lubi słońce.
Wybrałam rogatek (natlenia), osokę i rzęsę na powierzchnię, a jako rośliny czyszczące wodę ( w koszach) - bobrek trójlistkowy, skrzyp, przęstkę, irysa pseudacorus i coś tam jeszcze.
Mam nadzieję, że stworzą przyjazne środowisko dla wszelakich stworzeń.
Czy dadzą sobie radę i spełnia swoją rolę, zobaczymy, w każdym razie, mam nadzieję, że tak będzie.
widać też osokę i rzęsę, sadzawka żyje! |
Za mną kawał poważnej roboty i zrealizowane marzenie.
Jak to w ogrodzie, na prawdziwe efekty (i te dobre i te gorsze) trzeba poczekać rok, dwa.
Pozostają np. wątpliwości, jak sadzawka będzie sobie dawała radę pod sosnami (masa lecących igieł!). Na pewno będę miała z tym kłopot, ale jestem optymistką.
Życzcie mi, abym nie żałowała swojej decyzji założenia stawiku w Zakątku Leśnym!
A może moje doświadczenia skłonią kogoś z czytelników do założenia choć małej sadzawki w ogrodzie..? Sami widzicie, że się da, a warto, z różnych powodów.
widok na sadzawkę w trakcie obsadzania, poziom wody jeszcze podwyższę |
widok na to samo miejsce dzisiaj |
druga strona oczka, jeszcze tyle pustych miejsc... to chyba maj czy czerwiec |
nawet tak krótki czas robi swoje - początek sierpnia i ta sama strona mojej leśnej sadzawki |
Dzięki za ten wpis. Bardzo ładnie wyszła Twoja sadzawka.
OdpowiedzUsuńMam takie miejsce w ogrodzie, i czaję się na nie już od paru lat. Kiedyś wykonaliśmy tam bardzo niefachowo dziurę w ziemi, bo sadzawką, a nawet oczkiem nazwać tego się nie da. Potem zlikwidowaliśmy, ale nie całkiem. I ciągle wątpliwości - zasypać czy zrobić na nowo...
Zrobić! Miejsce zyska na mikroklimacie, w ogóle życie w ogrodzie zyska na najmniejszym nawet oczku. A dlaczego się wahacie, jakie macie wątpliwości?
UsuńJak widzisz, da się to zrobić samemu, nawet niefachowo, chociaż korzystając z doświadczeń fachowców. Kiedyś planowałam zrobić jeszcze mniejsze oczko w dużej kaście budowlanej. Każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Teraz mam dwie małe sadzawki i fajnie jest.
Bardzo mi się podoba ta Twoja sadzawka. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie, Elu.
UsuńŚwietnie Ci wyszło :) Życzę Ci abyś nie żałowała decyzji :) Kurcze ile to wymaga pracy... dzięki za tak szczegółowy opis może kiedyś mi się przyda chociaż nie jestem pewna czy mięlibyśmy tyle zacięcia w sobie aby tak dokładnie to wszystko robić. Pięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Aga! Pracy trochę wymaga, ważne, że można to zrobić spokojnie we własnym zakresie. No, ale co w ogrodzie nie wymaga pracy?? Moja koleżanka zrobiła ciut mniejsze oczko sama, bez niczyjej pomocy. Wiesz, jak to jest, ile energii można z siebie wykrzesać, kiedy się bardzo czegoś chce.
UsuńIzo, robota, robotą, ale najważniejsze jest zrealizowane marzenie...Twoja sadzawka już teraz wygląda super naturalnie! Zainspirowałaś mnie tym zakątkiem i pomyślałam sobie, że jak Alusia wyrośnie z plastikowej piaskownicy, to spróbuję ją (piaskownicę, nie Alusię) wykorzystać do zrobienia małego oczka. Jak myślisz? Mam nawet już potencjalne miejsce, również w cieniu, dosyć suche, gdzie posadzone jakiś czas temu języczki kompletnie nie dają rady.Dala
OdpowiedzUsuńDziękuję, Dalu. Wiesz, że o tę naturalność najtrudniej w ogrodzie, jednak stwarzamy sztuczne światy...
UsuńJestem przekonana, że nawet najmniejsza sadzawka dobrze zrobi ogrodowi i przyniesie mnóstwo radości. Pojemnik plastikowy może być doskonałym rozwiązaniem, ale... Woda jest ciężka, więc musi być solidny, czym większy, tym mocniejszy. Wiem, że wykorzystuje się do tego celu tanie kasty budowlane. No i głębokość - czym głębiej, tym łatwiej utrzymać czystość wody, bo się nie nagrzewa (bez chemii, oczywiście). Moje pierwsze oczko ma jakieś 60 cm. Ale z kolei w mniejszym pojemniku, dla czystości, można łatwo i szybko wymienić całą wodę, jeśli będzie trzeba. Robi się takie mini oczka w wazach, dużych donicach. Nie wiem, ile głębokości ma piaskownica Alusi. Ale jak jest miejsce i chęć, to i rozwiązanie znajdziesz!
Ja postawiłam na rabacie wielką, kamienną podstawkę do donicy i napełniłam ją wodą, uzupełniam ją co 2-3 dni. Też jest fajnie otulona roślinami, ale już w środku roślin nie ma. Tu stara piaskownica (wkopana w ziemię?) może z pewnością być wykorzystana, można tam rzucić na powierzchnię pływającą roślinę i będzie fajnie. Każde rozwiązanie daje trochę inny efekt. Na pewno coś wymyślisz, w razie wątpliwości -pytaj.
Pięknie, pięknie, pięknie. Gdyby nie zdjęcia z kolejnych etapów - pomyślałabym, że sadzawka jest tam od dawna. Wspaniale wkomponowana w środowisko.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba, dziękuję za miłe słowa. Tak, jak pisałam, sadzawka to świeżynka. Zdjęcia wybrałam najładniejsze, więc trochę do naturalności tam jeszcze brakuje, ale wierzę, że wkrótce naprawdę będzie ładnie.
UsuńKolejne marzenie spełnione, najważniejsze, że cieszysz się tworzeniem i efektem, a nam dałaś motywację z dokładną instrukcją, może zainspirujesz kogoś do działania, przekonasz nie przekonanych, że warto i da się zrobić. Często myślałam nad mini sadzawką ale gdy przychodził czas podjęcia decyzji wycofywałam się, w końcu miejsce pod wodę zajęła rabatka i tak już zostanie..podziwiam Twój nie słabnący zapał.
OdpowiedzUsuńOj, tak, bardzo się cieszę. I rybki żyją! Przez pierwsze dwa tygodnie się nie pokazywały, byłam przekonana, że zginęły.
UsuńZapał trochę słabnie, bo sił brakuje, ale przede mną jeszcze tylko jeden duży projekt - rabata przy nowej furteczce. A potem tylko zwykłe prace ogrodnicze do późnej starości.
Nie łudź się, na pewno coś wymyślisz nowego, haha.
OdpowiedzUsuńOby nie, już nie chcę żadnych dużych projektów.
UsuńTamaryszku, wspaniały przykład realizacji marzeń w ogrodzie, zarówno jeśli chodzi o sadzawkę jak i inne pomysły. Pokazałaś, że jak się chce to można. Efekt końcowy śliczny, urokliwy, jak z czarownej krainy. w dodatku otrzymaliśmy praktyczny instruktaż. Może kiedyś i ja się odważę, na razie powstrzymują mnie kolejne wnuki. Gratulacje! Pozdrawiam, Alik
OdpowiedzUsuńCałkiem przyjemna przyczyna powstrzymywania się od przedsięwzięć ogrodowych, zazdroszczę. I bardzo mi miło, że chwalisz nową sadzawkę, dziękuję.
UsuńPomysł i realizacja super, juz wygląda ładnie i naturalnie , a na przyszły rok to hoho :) pozdrawiam i czekam na nowe wpisy
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwały! Fajnie, że Ci się spodobało. Będę, oczywiście, pokazywała zmiany w czasie, liczę, że na lepsze. Wiesz, jak się cieszę tymi rybkami?
UsuńAch, przepięknie <3 Jesteś czarodziejką! Te ostatnie zdjęcia pokazują już bardzo naturalny efekt, a gdy wszystko zarośnie tow góle będzie majstersztyk. Inspirujesz, choć ja z 'wody w ogrodzie' planuję jedynie wodozdrój i poidełko :) Pozdrawiam, Magda
OdpowiedzUsuńJak mi miło! Dziękuję za tyle wyrazów uznania.
UsuńMam nadzieję, że moje artykuły mogą być inspirujące nie tylko dlatego, że zachęcają do stworzenia czegoś podobnego,co ja, ale w ogóle są zachętą do realizacji marzeń ogrodowych, do działania. Dlatego pokazuję, że można, że się da, że zrobiłam sama. Więc wodozdrój i poidło to super sprawa! Pozdrawiam
Dużo ciężkiej pracy, ale wykonane po mistrzowsku, gratuluj, prezentuje się niesamowicie!
OdpowiedzUsuńDziękuję, praca i niepokój, czy dobrze wyjdzie, był. Cieszę się, że Zakątek Leśny ma już wodę, liczę, że to wpłynie na jego mikroklimat.
UsuńTamaryszku, jakie to piękne co stworzyłaś. Takie klimatyczne, urkliwe miejsce! Tylko czekać aż zamieszkają jeszcze elfy i wróżki leśne, czego z całego serca Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, liczę, że sadzawka i okolice staną się domem dla jak największej liczby istot. Na razie są 2 rybki, ślimaki, ważki i masa innych owadów. A kto wie, kto się tam kryje wśród paproci...
UsuńPocieszyłaś mnie, że i u Ciebie prace rozłożone są na etapy i trwały dwa lata, od razu mi raźniej 😊 Zdawaj nam relację na bieżąco z tego miejsca, jak się rozwija☺
OdpowiedzUsuńOj, tak, u mnie często od pomysłu do realizacji mija sporo czasu, wiesz, jakie są realia. Ale może to lepiej? Jest czas na dopieszczanie pomysłu.
UsuńTo jest niesamowicie magiczne miejsce i pomyśleć ,że to dopiero początek. :) Bajka.
OdpowiedzUsuńI podziwiam.W życiu nie wlazłabym w takie bajorko...no nie mogę brrr :D Zresztą w żadne. :D Ale patrzeć na nie bardzo lubię. :D Dzielna Kobieto. :)
Cofnęłam się do Twojego poprzedniego postu o Leśnym Zakątku i urzekła mnie gwiazdnica wielkokwiatowa .Cudo.Gdzie to można kupić ? Nigdzie nie mogę znaleźć.
Pozdrawiam
Danka
Jeśli widzisz w moim Zakątku Leśnym magiczny klimat, to jestem szczęśliwa.
UsuńDziękuję za dobre słowo.
Gwiazdnicy w sklepie ogrodniczym nie widziałam, to dzika, leśna roślina. Dostałam ją, jako bezimienną, od znajomej ogrodniczki, wiedziała, że lubię takie klimaty. Może i do Ciebie trafi w ten sposób.
Pozdrawiam!
cuda, cudenka..
OdpowiedzUsuńmam pytanie, dlaczego w moim ogrodzie nie chca rosna paprocie. Ogrod cienisty, kupuje juz trzeci rok z rzedu i nici z tego..
Teresa
Dziękuję za uznanie.
UsuńA co do paproci - na dobrą kondycje roślin składa się wiele czynników. przyczyną może być ziemia. Może za sucha? Większość paproci lubi wilgotną i dość żyzną glebę. Nie wiem, jakie próbowałaś u siebie, u mnie np. nie chciały rosnąć języczniki, które zniosą ziemię suchą, ale nie kwaśną, jaka jest w moim ogrodzie.
Pozdrawiam, Tereso, i zapraszam ponownie!
Nastrojowo elficko wyszło.Makieta z plasteliny mnie powaliła, no pełna profeska.
OdpowiedzUsuńOstatnio testuje na różnych stanowiskach ożankę Crispa Marginata i myślę,że w tym zakątku nieżle dawała by sobie radę.
Przebadam ożankę, dzięki za pomysł.
UsuńProszę mi się tu nie wyśmiewać z mojej plastelinowej makiety. Wiesz, ile mnie nerwów kosztowało to kombinowanie?
ładnie bardzo wyszło! I widać juć jak mocno zarasta na brzegach i wokoło, co doda dzikości, sklei wodę z otoczeniem. Świetnie jest!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie
Marta
Oj, Marta, jak się cieszę, że chwalisz! Rośliny od Ciebie rosną w okolicy wody. Liczę, że w nowym sezonie wszystko się znaturalizuje, kiedy rośliny pochylą się nad wodą.
UsuńA ja tymczasem jestem w trakcie dużych zmian w Białym Ogrodzie. Pozdrawiam ciepło.
cudo
OdpowiedzUsuńdziękuję
takich blogów oraz wpisów nam potrzeba
Dzięki za miłe słowa, zapraszam do czytania!
UsuńPiękna sadzawka! Czy rybki przezimowały w niej? Czy w takiej sadzwace trzeba wymieniać wodę, czy wytworzył się jakiś ekosystem i wszystko działa bez ingerencji człowieka?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że sadzawka się podoba. Rybki przezimowały! Przykryłam większość tafli wody słomianą matą, tak się nimi przejmowałam. Chyba niepotrzebnie, bo mrozów przecież nie było. Wody w sadzawce nie wymieniam, zresztą w pierwszej, którą zrobiłam kilka lat temu, też tego nie robię. Dolewam ją w sezonie, bo paruje, ale nie wymieniam. Jak pisałam, nie ma tam żadnych urządzeń ani sztucznego natleniania. Moja ingerencja jest, bo sadzę rośliny, wyciągam liście i igły, bo obie sadzawki są pod drzewami, czasem wyciągam glony, bo na początku sezonu lub w czasie wielkich upałów zawsze jakieś się pojawią. Z tą leśną sadzawką nie mam jeszcze wielu doświadczeń, teraz będzie drugi sezon, będę relacjonować, jak funkcjonuje. Ale tamta starsza nie wymaga wielu zabiegów, mogę powiedzieć, że dobrze funkcjonuje. Mam nadzieję, że i z tą tak będzie.
UsuńPrzepięknie to wygląda! Planuję u siebie też zrobić podobną sadzawkę pod sosnami, a wiele osób mi ją odradza z powodu spadających igieł. U mnie faktycznie leci ich dużo. Jak sobie z tym radzisz? Jest faktycznie problem czy nie taki diabeł straszny? :) Jak widzę ile pracy włożyłaś w to miejsce to podziwiam i już sobie współczuję tego, co mnie czeka ;)
OdpowiedzUsuńPracy trochę jest, ale najcięższe było kopanie dołu i wywożenie wielu taczek piachu. Na szczęście, do tego miałam pomoc. Reszta do ogarnięcia bez problemu, tym bardziej, że przecież kochamy te prace w ogrodzie.
UsuńMnie też odradzano oczko pod sosnami, decyzję podjęłam świadomie, że nie jest to optymalne miejsce. Igieł leci dużo, ale po 2 sezonach moge powiedzieć, że zdrowemu funkcjonowaniu oczka to nie przeszkadza. Jak widzisz na zdjęciach, na urodę to też nie szkodzi. Tyle, że woda nie jest przezroczysta do dna. Nie jest mętna, nie ma wiecej glonów, niż bywa w innych oczkach, ma raczej inny kolor, ale wygląda ładnie i rybki w niej żyją. Według mnie, igły to nie jest problem.
Chyba, że sadzawka byłaby duża, wtedy okazjonalne zbieranie igieł czy liści nie wchodzi w grę, bo nie można dosięgnąć, i wszystko opadałoby na dno.
Ja zachęcam! Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Przychodząc tam, zbieram ręką czy siatką to, co pływa po wierzchu, nie jest to problem. Igły mają swoje okresy intensywniejszego spadania, można wtedy rzucić jakąś siatkę o drobnych oczkach, ale ja tego nie robię.
Twój sukces mnie przekonuje. Sadzawka wygląda pięknie i naturalnie. Nikt mnie już nie zniechęci 😀
UsuńŻyczę więc powodzenia, napisz, jak się przedsięwzięcie rozwija.
Usuń