W ogrodzie mam sporo cienia (na szczęście, głównie świetlistego), więc sporo u mnie roślin lubiących takie warunki. Należy do nich aruncus aethusifolius, które dziś chcę zaprezentować i które rośnie u mnie już od wielu lat.
To wieloletnia bylina, pochodząca z Korei, wyróżniająca się niewielkimi rozmiarami wśród licznych gatunków okazałych parzydeł. Stąd polski synonim: parzydło drobne.
kępy parzydła blekotolistnego w środku lata, w tle rodgersja kasztanowcolistna |
Parzydło blekotolistne osiąga rozmiary 20-30 cm wzwyż i wszerz.
Przypomina nieco karłową tawułkę, ale kwitnie mniej spektakularnie od niej, za to ma mniejsze wymagania wodne. Żadna z posadzonych niegdyś przeze mnie tawułek nie przeżyła w mojej suchej, przepuszczalnej glebie, ostały się tylko 2 sztuki nad strumykiem. Cieszę się więc, że parzydło, o mniejszych wymaganiach co do wilgotności, może je zastąpić.
Parzydło ma zgrabny pokrój - tworzy zwarte kępy w formie półkuli. Posadzone w grupie, szczelnie pokrywa glebę, nie dając szansy żadnym chwastom.
dwie gęste kępy parzydła późną wiosną (tego bukszpana już nie ma) |
Atutem tego niewielkiego parzydła są liście - pierzaste, delikatne, ażurowe, w gęstych kępach. Niektórym przypominają tawułki, innym paprocie.
To ważne, gdy liście są ozdobą rośliny, bo przecież kwitnienie trwa tak krótko.
Dodatkowo, liście parzydła blekotolitnego jesienią przybierają atrakcyjne kolory - od żółtych, przez różowawe, a nawet karminowe, zależy to, oczywiście, od pogody.
delikatne, paprociowe listki parzydła |
jesień - zaczynają zmieniać kolor |
trochę kiepskie zdjęcie, ale widać karminowy kolor listków |
Parzydło kwitnie w czerwcu. Białe, wiechowate kwiatostany wyrastają nad kępy liści na sztywnych łodyżkach. Nie są tak gęste, jak u tawułek.
Wraz z przekwitaniem, część kwiatów przybiera beżową barwę, młodsze zaś są białe.
Przeczytałam, że zaschnięte kwiatostany mogą zdobić ogród również zimą, ja jednak obcinam je, nie podobają mi się, wolę zostawić zielone, ładne kępy liści po przekwitnięciu, do końca sezonu.
Podobno roślina może się rozsiewać, a siewki gatunku powtarzają cechy. Dla rozmnożenia, można też tradycyjnie dzielić kępy.
pojawiły się kwiatostanowe łodyżki |
kwiaty są białe, ale to raczej mleczna biel |
widać różne fazy kwitnienia |
Parzydło blekotolistne nie ma specjalnie dużych wymagań. Jest tolerancyjne co do ph, lubi dość żyzne gleby, raczej przepuszczalne i wilgotne, ale w przeciętnych spokojnie da radę. Kompletnej suszy jednak nie zniesie.
Lubi półcień i świetlisty cień. Podobno w stale wilgotnej glebie, dobrze poradzi sobie też na pełnym słońcu, ale u siebie tego nie stosowałam, bo po co - tyle jest roślin po prostu lubiących słońce.
Jest w pełni mrozoodporne, nie niszczą go żadne choroby ani szkodniki, można uprawiać je również w pojemnikach.
jesienią parzydło blekotolistne przyciąga uwagę kolorem liści |
latem od sąsiadów wyróżnia je kształt i faktura liści |
Jest kilka odmian parzydła blekotolistnego, ale nie różnią się specjalnie miedzy sobą. Gatunek jest ciut większy i ma kwiaty białe, odmiany zaś nieco bardziej kremowe.
W swoim ogrodzie mam chyba 10 egzemplarzy gatunku i młodsze 3 sztuki odmiany Porzellan.
lśniące, skórzaste liście kopytnika i zielona koronka parzydła - bardzo lubię ten kontrast |
delikatne kwiaty i liście parzydła na tle mocnych rodgersji, cisa i host |
Parzydło to bylina leśna, lubi rosnąć ocienione większymi roślinami i dobrze się czuje w ich towarzystwie. Lubi też rosnąć w pobliżu wody (ale nie w wodzie).
Ważne, że w takich warunkach ładnie wygląda i dobrze się z nim komponują rośliny lubiące podobne warunki.
Tak więc to dobra propozycja do ogrodów leśnych czy stylizowanych na ogród japoński.
Ze względu na swój niski wzrost i zwarty pokrój, dobrze się sprawdzi na brzegu cienistej rabaty, także jako obwódka. U mnie nie rośnie na brzegu, ale właśnie uświadomiłam sobie, że mogę je wykorzystać w takim miejscu.
Koronkowe listki sprawiają, że parzydła ładnie wyglądają przy bylinach o dużych liściach, jak hosty czy żurawki.
U mnie duża grupa parzydeł rośnie od lat w cienistej części Długiej Rabaty. Na pierwszym planie, otoczona łanem kopytnika, w bliskim towarzystwie rodgersji i zawilców japońskich.
początek kwitnienia, w tle rodgersja, czekam, aż cis będzie zwartym blokiem, co poprawi wygląd całości |
słońce jest tu tylko przez chwilę, to północna ściana domu (srebrna rura to chwilowy skutek awarii) |
kopytnik strasznie się rozrasta, muszę go trochę stąd zabrać, bo zadusi parzydła - tu rosną 3 sztuki |
Drugą grupę parzydeł posadziłam na zboczu przy strumyku, zajmują niewielką, osobna półkę. Dotychczas w środku sezonu było nieco przytłoczone zwisającymi z góry paprociami, ale minionej jesieni zreorganizowałam tę rabatę i teraz parzydło będzie miało za sąsiada na górnej półce dąbrówkę.
Trzecia grupa parzydeł (tym razem Porzellan) rośnie w cienistej części Białego Ogrodu, nie rozrosła się jeszcze, ale mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. Zamierzam w pobliżu dosadzić jeszcze kilka sztuk tej byliny.
uwaga koncentruje się na irysach Butter&Shugar, ale za nimi widać parzydła |
biedaki, musiały się odchylać spod baldachimu paproci, teraz będą miały lepiej |
Mam nadzieję, że udało mi się pokazać, że to niewielkie parzydło jest ozdobą ogrodu przez cały rok.
Bo wcześnie wychodzi wiosną, utrzymuje całe lato ładną zieleń liści, gęstość i kształt, co w przypadku roślin leśnych nie jest regułą. Jesienią natomiast kolorowe liście zwracają uwagę.
Bo ma urocze kwiaty, ale nawet po przekwitnięciu stanowi atrakcyjny element rabaty, jeśli podkreślimy urodę jego liści. Bo może pełnić funkcję okrywy gruntu.
Niby skromna roślina, a ma wiele walorów dekoracyjnych, a jeszcze jest łatwa w uprawie. Fachowcy docenili jej zalety, bo gatunek parzydła blekotolistnego otrzymał wyróżnienie AGM.
kopytnik już brzydnie, a parzydło wciąż atrakcyjne |
jesienne kolory są bardzo zmienne |
ta skromna bylina jesienią rzuca się w oczy |
Przy okazji powiem, że staram się sadzić u siebie jak najwięcej roślin z AGM (Award of Garden Merit, przyznawane przez RHS, czyli angielskie Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze). Jeśli np. szukam jakiegoś bodziszka, spełniającego określone warunki, i nie mogę zdecydować się na odmianę, zawsze wybieram tę z AGM. Albo jak nie znam jakiegoś gatunku i zaczynam dopiero z nim swoja przygodę - znak AGM upewnia mnie, że warto spróbować.
tak wygląda zbocze strumyka wczesną wiosną - paprocie i hosty nie wyszły z ziemi, a kępy parzydeł już ładnie zielone |
wczesna wiosna - rodgersje pod ziemią, hosty ledwie widoczne, a parzydła już cieszą oczy |
fragment rabaty nad strumykiem wiosną - parzydła blekotolistne po lewej, poniżej paproci |
Mam wrażenie, że parzydła nie są zbyt popularne... Czy macie je w swoim ogrodzie?
Czy zgadzacie się ze mną, że to cenna bylina? A może macie z nią inne doświadczenia?
to samo miejsce w pełni lata - kwitnące parzydła giną w masie roślin |
Widziałam tę roślinę w centrum ogrodniczym, ale nie sądziłam, że jest tak ujmująca. Mnie zakręcił kolor jesienny, chciałabym właśnie nasadzić sporo takich roślin, które dodają jesienią koloru w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńMam sporo cienia, więc propozycja idealna. Prześwietnie komponuje się z kopytnikiem (w ogóle co za megaroślina, bardzo lubię takie mięsieste liście)
Uściski :)
Dla mnie też jesienne kolory są bardzo ważne. Jesienią bardziej stawiam na liście niż na kwiaty (nie lubię astrów i nie mam ich w ogrodzie). Kupując krzewy, zawsze sprawdzam, czy przebarwiają się jesienią.
UsuńKopytnik jest fajny. Jedyny minus - jesienią dość szybko brzydnie, ale można mu to wybaczyć.
Co do kopytnika, to rzeczywiście ładna i niewybredna roślinka, ale bardzo ekspansywna, przynajmniej u mnie. Tak więc trzeba uważać, gdzie się ją sadzi. Idzie jak burza, podobnie zresztą jak ziarnopłon i zawilec gajowy. I mam wrażenie, że pomagają mu w tym może mrówki, bo wyrasta w miejscach gdzie nie był sadzony. Jak i przylaszczki.
UsuńNo, widzisz, u mnie przylaszczki padły, zawilce gajowe rozrastają się baardzo wolno, a kopytnik rozrasta się, ale też powolutku. Natomiast pojawił się w miejscu, gdzie go nie sadziłam, pewnie, jak piszesz, dzięki mrówkom.
UsuńDziękuję za cenne informacje o nowej dla mnie roślinie. Pięknie ją opisałaś, przedstawiłaś zdjęciami. Zapisałam do listy zakupowej,zdecydowanie warto ją mieć w ogrodzie. Kopytnik taki dorodny u Ciebie zresztą cały ogród jest wzorcowy gdy go oglądam bardzo mnie inspiruje aż chce się nadążyć za nim chociaż troszeczkę. Jednym słowem kształtujesz gusta amatorów:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że moje doświadczenia się przydają! Oby to parzydło sprawdziło się i u Ciebie, Lilu.
UsuńOgród mój wzorcowy nie jest, jak by nie rozumieć tego wzorca. Według moich kryteriów idealnego ogrodu, sporo mu jeszcze brakuje. Ale to przecież ta droga do wymarzonego ogrodu jest fajna, prawda? Poszukiwania, zmiany, odkrycia... Szczególnie dla młodych ogrodników. Bo ja to już bym chciała nieco mniej tych zmian, bo sił już mam mniej.
ha, ha Ty do mnie to jesteś młódka;)tak gdyby człowiek młodszy był to by jeszcze np podkładów i płyt trochę poukładał. Widzę że też zbierasz ocynkowane stare przedmioty. Często wracam do Twoich artykułów szukając inspiracji czy pomysłu.
UsuńBardzo mnie to cieszy! Zaletą blogów (w odróżnieniu od FB) jest to, że łatwo można wejść do starych artykułów i wrócić do konkretnych tematów.
UsuńLubię stare przedmioty, w ogóle interesuje mnie życie w przeszłości (studiowałam historię). Mam tego trochę w domu, mniej w ogrodzie. Bo wiekszość takich staroci, które nadają się do wykorzystania w ogrodzie, ma charakter rustykalny, jak to sie mówi, a to nie bardzo pasuje do stylu, który wybrałam. Chociaż wiem, że mieszkając na wsi, wybrałabym właśnie taki styl i dodatki. Teraz mogę je wykorzystywać tylko w niektórych częściach ogrodu. Mam konewki, kocioł, koła od wozu, jakieś kosze.
A wiek... właśnie miałam 61. urodziny.
Spóźnione Urodzinowe serdeczności przesyłam, bądź szczęśliwa, realizuj marzenia i plany:) Tak jak przypuszczałam jesteś duuużo młodsza....
UsuńŚledzę, podpatruję Twój opis realizacji i końcowy efekt powstawania strumienia,wyszło jak zwykle - pięknie.
Ostrożnie dekoruję ogród, nie chcę skansenu nawet na wsi ale lubię metal (biżuteria rdzą mal.) ocynk. Tydzień ciepły więc pracowity zapowiada się:)
Dziękuję, Lilu. Obyśmy szczęśliwe pracowały w ogrodzie co najmniej do dziewięćdziesiątki!
UsuńLubię wiejski styl, ale i naturalność, więc skansenu, jak i Ty, w ogrodzie bym unikała. Metal - owszem, rdza - także. Rdzą malowane ozdoby obu Przemków lubię, boję się już tylko na zapas, żeby nie pojawiały się w każdym ogrodzie, bo taka popularność zwykle mnie zniechęca.
Ja jeszcze do prac w ogrodzie nie jestem gotowa, muszę oddać projekty, a wtedy będę mogła całkowicie poświęcić się swojemu ogrodowi. Życzę udanego tygodnia
Przyłączam się do życzeń urodzinowych. Wszystkiego co najlepsze dla ciebie i dla ogrodu.
UsuńChyba się nie podpisałam wcześniej pisząc o ekspansywności kopytnika i niżej - w komentarzu o jarzmiance w ekstremalnych dla niej warunkach (piasek i słońce). Alik
Dziękuję, Aliku!
UsuńMam i ja, już wiosną pozwoliłem sobie pożyczyć Twoje połączenie parzydła z kopytnikiem, urzekło mnie. Faktycznie - nie sprawia żadnych problemów, jest filigranowe i delikatne, ale tylko z wyglądu. Jesienią było prześliczne, ale brakuje mi jeszcze jakiejś rośliny do zestawienia, bo jarzmianka wypadła w ciągu lata w tamtym akurat miejscu, być może wybiorę rodgersję. Chyba, że jarzmianka odbije jeszcze na wiosnę.
OdpowiedzUsuńTo cieszę się, że pomysł sprawdził się i u Ciebie. Rodgersje wydają mi się bardzo efektowne, chcę dosadzić je jeszcze w innych miejscach. Jeszcze zawilce Honorine Jobert tam mam(moja miłość). Wtedy kwitnienie tej trójki następuje po sobie, a liście dobrze grają razem.
UsuńDlaczego jarzmianka Ci wypadła? U mnie mają trochę za sucho, ale próbuję. Wydaje mi się, że Shaggy jest silna (i ładna), masz ją?
Jarzmianka wypadła, bo wyschła. Niestety nie mogłem podlewać tamtego zakątka, był bardzo daleko od źródła wody, poza tym raczej nie podlewam ogrodu. Tylko jarzmianki ucierpiały. Jesienią część egzemplarzy wypuściła liście, przesadziłem je w inne miejsce. Być może reszta też wypuści wiosną. Mam dwie odmiany jarzmianki: gatunek i Romę. W tamtym miejscu akurat był gatunek, ale myślę, że to bez większego znaczenia.
UsuńJarzmianki nie lubią mieć sucho. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, bo się nimi nie zachwycałam, ale teraz mi się zmieniło i próbuję w kilku miejscach. Gatunku nie znam, ale Roma to silna roślina, może dać radę, chociaż pewnie nie będzie w najlepszej formie.
UsuńPozostałe na szczęście nie ucierpiały. Już niedługo okaże się, co z nimi. Niestety jarzmianka w naturze rośnie na terenach wilgotnych: w ziołoroślach nad potokami, na skrajach mokrych łąk i lasów, w wilgotnych, a nawet podmokłych lasach. Z tego powodu potrzebuje wilgoci.
UsuńU mnie jedna jarzmianka NN (w kolorze ciemny róż) od lat rośnie akurat na piaseczku w pełnym słońcu od rana do godz. 17-tej i radzi sobie, ale to fakt - jest niziutka ok. 30 - 35)cm. Chyba się przystosowała, choć nie daje samosiewów. Pewnie byłaby większa i piękniejsza w innych warunkach.
UsuńMoże się przystosowała rzeczywiście. Obserwuję wiele roślin w moim suchym ogrodzie i w innych, różnica jest kolosalna czasem.
UsuńNie mam, ale tak kusząco o nich opowiadasz, że zaczęłam poważnie rozważać! No i ta jesienna szata, duży plus!
OdpowiedzUsuń(tak, drugi raz się odzywam, chociaż czytam oczywiście częściej ;) Nie rozliczaj mnie tak, bo się boję! :D)
Cieszę się, że jesteś, Karolu. Na mojej liście zakupów na ten sezon parzydło małe jest, chcę dosadzić w Białym Ogrodzie. A poza nim lista sporawa... Właśnie spisuję jeszcze nasiona i preparaty do zamówienia. Chcę mieć wszystko gotowe, kiedy wiosna przyjdzie.
UsuńFajna roślina, nie mam, ale zachęciłaś mnie do nabycia. Będzie pasować do różnorodnych tawułek, wielkiego parzydła i funkii w leśnej części mojego ogrodu. Mam tylko pytanie -czy się rozrasta?
OdpowiedzUsuńBożena
Fajna roślina, popróbuj z nią. Nie jest ekspansywna i nie rozrasta się bardzo szybko. Tworzy spokojnie powiększające się kępy. Te, które pokazałam najwięcej, tworzą kępy po 3 sztuki. Według mnie, to minimum dla uzyskania efektu, ale wszystko zależy, oczywiście, od wielkości rabaty i całej kompozycji. Na pewno jedna sztuka nie da spektakularnego efektu. A nawet duża grupa nie zagrozi sąsiadom.
UsuńWitam serdecznie, od kilku lat śledzę Pani bloga (jedyny, jaki czytam) i jestem pod wrażeniem ogrodu, kompozycji, gustu i konsekwencji. Mam parzydła leśne, radzą sobie pod orzechami włoskimi, jestem bardzo z nich zadowolona. Chętnie sprawię sobie te maluszki.
OdpowiedzUsuńOjej, jestem cała dumna!I dziękuję za dobre słowa o moim ukochanym ogrodzie.
UsuńNigdy bym nie pomyślała, że parzydła leśne dadzą radę pod orzechem. Kiedyś miałam je u siebie, ale padły, nie miałam wtedy podlewania kropelkowego, a ziemia u mnie bardzo przepuszczalna, mówiac delikatnie. Może powinnam teraz spróbować jeszcze raz z nimi.
Pozdrawiam serdecznie!
Wcale mnie nie cieszy ten post. Wcale a wcale:D
OdpowiedzUsuńMam dużo niskich i średnich bylin do cienia, a mało wysokich - w zasadzie tylko parzydło leśne się tutaj kwalifikuje. A Ty mi dokładasz kolejne chciejstwo?! Zemszczę się zaraz i polecę Ci inną odporną roślinę do cienia - kokorycz żółta. Też nieduża i ma pierzaste liście. kwitnie niestety na żółto ale za to przez całe lato. Jedyna taka roślina do cienia:D
Pozdrawiam
Asia
Zemsta jest słodka. Kokorycz żółta zapisana!
UsuńA co powiesz na rodgersję kasztanowcolisyną? Rośnie u mnie pod północną ścianą domu, a od zachodu ma tujowy żywopłot. I kwitnie. A astilboides odpada?
Piękny ogród i ciekawe informacje, ja jednak najbardziej kocham kwiaty :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwałę. Rozumiem, że wolisz kwiaty o bardziej spektakularnej urodzie niż ma parzydło?
UsuńNiestety, takie wymagają zwykle słońca, co najmniej półcienia. A w każdym ogrodzie są miejsca bardziej cieniste, wiec warto szukać bylin kwitnacych w takich warunkach. A one mają skromniejsze kwiaty.
Mam taką panią bylinową, która parzydło blekolistne doradza mi za każdym razem jak szukam czegoś do cienia. Kiedy przeczytałam tytuł twojego posta od razu przed oczami pojawiła mi się jej sympatyczna twarz :)
OdpowiedzUsuńDobrze jest popatrzeć na twoje cieniste nasadzenia, wszystko w nich jest takie soczyście zielone, zdrowe, nasycone wodą :)
Jankosia
Z tym nawodnieniem u mnie wcale nie tak różowo, ale staram się.
UsuńA możesz zdradzić, gdzie ta Twoja pani bylinowa doradza/sprzedaje? Nigdy nie za wiele takich miejsc do buszowania.
To mały punkt sprzedaży w Łasku pod Łodzią, a pani nie ma nawet sklepu internetowego, więc raczej do niej nie zajrzysz jeśli nie mieszkasz po sąsiedzku.
UsuńO, to szkoda, za daleko
UsuńOj spodobało mi się parzydełko, zapisane do listy
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak długa jest ta lista..? Napisz, będzie mi lżej. Albo się załamię.
UsuńTaka mała roślinka, a doczekała takiego interesującego i pięknego opisu. I jakie poruszenie i zainteresowanie wywołała. Miałam to parzydełko na początku mojej ogrodomanii, ale czy to na skutek niewiedzy w jej pielęgnacji, czy może zbyt suchego podłoża wyschła. Może powróci do moich łask z uwagi na to jesienne przebarwienie. Tylko gdzie ja jej znajdę półcień i wilgotne podłoże? Zwykłe parzydło leśne ma się za to wspaniale. A ozdoby ogrodowe typu rdzą malowane czy też wszelkiego rodzaju figurki - amorki i inne w tym guście obserwuję już w wielu, wręcz w bardzo wielu ogrodach, przynajmniej w tych podglądanych na Ogrodowisku. Coś jak w Hortulusie tyle, że tam jest przegląd różnych ogrodów. Źle to czy dobrze? Myślę, że dobrze, jeśli się to komuś podoba. Wszak gród ma cieszyć i podobać się właścicielowi. Poza tym de gustibus non est disputandum. Jednak myślę, że ze strojeniem ogrodu jest podobnie jak ze strojeniem kobiety - im mniej tym lepiej. Mi wystarczą dekoracje roślinne, których też nie mogę uporządkować. Twój ogród jest dla mnie wzorem i przyznaję, niedoścignionym wzorem. Taki naturalny, kojący i zachęcający do odpoczynku. No właśnie, czy Ty Tamaryszku odpoczywasz? Pozdrawiam, Alik
OdpowiedzUsuńOdpoczywam. Mam swoje "rytuały" odprężenia i bardzo ich pilnuję i delektuję się każdą chwilą.
UsuńMyślę też, że moja praca w ogrodzie, ciągłe obmyślanie, co w nim zmienić, to też odpoczynek - od wszelkiego zła tego świata.
Temat ozdób w ogrodzie ciekawy, może by tak poświecić mu osobny post..?
Myślę, że o gustach należy dyskutować (była wymiana opinii o tym przy okazji serii o brzydkich ogrodach, według mnie - udana). Co nie oznacza narzucania komuś własnych upodobań. Podobnie, jak Ty, jestem przekonana, że ogród ma przede wszystkim cieszyć właściciela. Ale z poszanowaniem przyrody i przestrzeni publicznej.
A wracając do parzydeł - coś czuję, że muszę spróbować jeszcze raz z tym dużym, leśnym. Może tym razem się uda, a przecież pasowałoby u mnie.
Mam też. :)
OdpowiedzUsuńKupiłam dwa lata temu i rośnie sobie pięknie między bukszpanem,a sarcococcą.
Nigdy nie mogę zapamiętać tej nazwy. :D
Piękna ,zimozielona roślina. Od miesiąca kwitnie. To jest własnie czas jej kwitnienia, gdy inne dopiero się budzą. :)
Pozdrawiam
Danuta
A gdzie Ty mieszkasz, że sarcococca Ci tak dobrze rośnie? To świetna roślina i chyba pachnie?
Usuń60 kilometrów na południowy zachód od Poznania. :)
UsuńPachnie cudnie. Właśnie dziś poczułam w pełni ten zapach i rozglądałam się , co mnie takim pachnidłem raczy. :D
Ona ma cieplutko, rośnie w zakątku pod murkiem, w świetlistym cieniu ,z trzech stron ogrodzona. Wiatr tam wieje tylko od południa, więc nawet ostatnie mrozy przeżyła.
Jakimś cudem spadł u nas śnieg, co się niezmiernie rzadko zdarza i walnęłam na nią kilka łopat dla zabezpieczenia. Zastanawiałam się, czy kwiatki nie oberwą , ale nic się nie stało.
A jak długo ją masz? Narobiłaś mi apetytu, ale u mnie ona chyba nie ma szans.
UsuńA może warto o niej pomyśleć jednak...
Drugi rok i sięga mi do kolana. Mam długie nogi :D Ona wolno rośnie, ale elegancko się rozkrzewia. Kupiłam w necie ładną sadzonkę , w szkółce happygreenpl. Zresztą ja wszystko kupuję w necie, bo u mnie w miasteczku tylko dział ogrodniczy ma Brico . Co akurat rzucą,to jest.
UsuńDzięki, sprawdzę tę szkółkę.
Usuńmam parzydło, mam! Wbrew nazwie jest roślina bardzo przyjemna w dotyku. Specjalnie posadziłam ją z brzegu cienistej rabaty, bo uwielbiam ją dotykać. I rozrasta się cudownie - mam wielką kilkuletnią kępę.
OdpowiedzUsuńNo, popatrz nie przyszło mi do głowy, że można pomyśleć, że ta roślina jest nieprzyjemna w dotyku. Ja też lubię dotykać rosliny!
Usuń