A było warto zdecydowanie! Nie tylko ja byłam zachwycona tym ogrodem, moi towarzysze wyprawy także. W ogóle wielu ogrodników uważa Coton Manor Garden za jeden z najpiękniejszych w Anglii.
Zapraszam więc do zwiedzania!
przy pięknym, starym dworze leży ogród tarasowy |
Ogród ma powierzchnię ok. 4 ha, z czego połowę zajmuje łąka i las.
Posiadłość należy do rodziny Pasley-Tyler, dziadkowie obecnych właścicieli założyli go w latach 20-ych XX w., a kolejne pokolenia go doskonalą.
Co często nas zaskakuje, sami właściciele pracują w ogrodzie, pielęgnują go, nie zważając na zwiedzających.
W Coton o ogród dbają jeszcze 3 ogrodnicy na pełnym etacie oraz wolontariusze. Czy to nie doskonały zwyczaj?
W ogóle fajne jest to, że turysta może pogadać o ogrodzie z pracującym właścicielem, wokół biegają domowe zwierzaki, właścicielka sprzedaje bilety wstępu, ale podaje ciasto w przyogrodowej kawiarence (tu działa w dawnej stajni). Zwykle przy takich ogrodach jest mała szkółka (tu także), oferująca uprawiane w ogrodzie rośliny. W Coton jeszcze od 1994 funkcjonuje Szkoła Ogrodnicza, w której kursy prowadzi właścicielka ogrodu.
Na każdym kroku czuje się, że życie właścicieli naprawdę związane jest z ogrodem. Także za to lubię Anglię.
poszczególne części ogrodu różnią się klimatem, a każda jest piękna |
Ogród towarzyszy pięknej, kamiennej rezydencji z XVII w. Stary dom jest obrośnięty pnączami, po miodowych ścianach pną się róże, glicynia i botaniczne powojniki. Uwielbiam ten efekt! Takie domy wspaniale łączą się z ogrodem, prawda?
Dlatego mój dom też jest obrośnięty roślinami (i planuję puścić na ścianę kolejne powojniki).
mała, formalna sadzawka, u nas się takich nie spotyka |
Dla mnie to tradycyjny, angielski country garden.
Jak zwykle tu bywa, jest pięknie położony w krajobrazie, na skarpie, więc widoki są idealnym uzupełnieniem ogrodu.
Jest łąka i sad. Jest duży las (Bluebell Wood), niezwykle atrakcyjny wiosną, dzięki łanom niebieskich hiacyncików. Są cudowne rabaty bylinowe i staw.
Przez ogród prowadzą swobodne, kamienne ścieżki i schodki, co krok mijamy pięknie obrośnięte murki oporowe z kamienia. Są i ceglane mury.
No, po prostu jest wszystko, o czym może marzyć ogrodnik.
architektura ogrodowa tonie w zieleni, tak lubię |
Ogród położony jest na kilku poziomach. Między górnym a dolnym ogrodem na tarasach stworzono wspaniałe rabaty bylinowe w różnych tonacjach kolorystycznych.
miłośnicy rabat bylinowych mają tu co podziwiać |
cudowna, piętrowa rabata, najwięcej w tym ogrodzie jest koloru różowego |
Wrażenie różnorodności i przyjemność zwiedzających potęguje jeszcze podział na serię mniejszych wnętrz ogrodowych, co jest moim ulubionym sposobem aranżacji ogrodów i co, jak wiecie, próbuję realizować u siebie.
w Coton jest mnóstwo powojników na rabatach |
jeden z wielu zakątków |
Charakterystyczne dla tego ogrodu wydaje mi się wykorzystanie wody. Miałam wrażenie, że jest wszędzie (a dodatkowo zwiedzałam Coton w ulewnym deszczu). Co krok napotykałam większe i mniejsze stawy, strumyczki, kaskady...
Wszystko cudownie zaaranżowane, więc temu poświęcę kolejny post, bo warto.
pomysłów na wodę w ogrodzie jest tutaj mnóstwo |
To ogród bardzo tradycyjny, więc na rabatach dominuje kolor różowy w różnych odcieniach, w towarzystwie fioletów i odrobiny bieli. Bez względu na upodobania kolorystyczne, każdy doceni doskonałe kompozycje, ja byłam zauroczona!
ciekawa jestem, co to za odmiana krwawnika? |
kolejny pomysł na rabatę w odcieniach różowego |
Jak w każdym tradycyjnym ogrodzie angielskim i w Coton jest ogród ziołowy i warzywny. Oba malutkie i urocze. Rabaty w Herb Garden otaczają bukszpanowe żywopłociki, w centrum ustawiono zegar słoneczny, a spacerujemy żwirowymi ścieżkami.
z powodu ulewy zioła były położone |
szpaler jabłoni dzieli części ogrodu użytkowego |
widok na warzywnik i szkółkę |
Najmniej podobał mi się "dolny ogród", jak go nazwałam na swoje potrzeby. Na wielkim trawniku rosły luźno posadzone krzewy (różane i inne) oraz mniejsze drzewa. Może powstaje tu luźny zagajnik?
Taki sposób sadzenia nie bardzo mi pasował, a dodatkowo proporcje między tą przestrzenią a rabatami na jej krańcach były dla mnie niewłaściwe.
Ale - widok stamtąd na łąkę i las jest ujmujący, a w dolnej części łaziły sobie swobodnie swojskie kaczki i egzotyczne flamingi, więc miejsce to było atrakcyjne.
rabata pośrodku wydaje się za wąska, za to widok jest wspaniały |
dla mnie dziwna to koncepcja... |
Ptactwo ma do swojej dyspozycji serię stawików (Dells).
Na granicy tego obszaru i naturalnej łąki można podziwiać Meadow Border - rabatę fioletowo-pomarańczową. Bardzo ładną, zobaczcie sami:
z bliska ta rabata nie wydaje się mała, dobór kolorów jest niezwykle staranny |
A tuż obok znajduje się piękny zakątek - kolejny staw, na poły ukryty wśród wielkich roślin. Po wielką brzozą umieszczono fajną ławkę.
Bardzo mi się to miejsce podobało, a było zupełnie inne niż ogród na górze.
I to cała sztuka, tworzyć kolejne zakątki, odmienne, a każdy uroczy i każdy w sposób naturalny łączy się z pozostałymi. Dla mnie mistrzostwo świata.
tu jest mniej koloru i spokojny nastrój |
romantycznie i malowniczo |
W Coton Manor Garden zachwycałam się też tradycyjnymi, angielskimi rabatami bylinowymi. Jest ich dużo, a każda o nieco odmiennym charakterze.
Zakomponowano je z dużą dyscyplina kolorystyczną, każda ma kolor wiodący, lubię taki sposób aranżacji. Jednocześnie rośliny tak dobrano, że całość ma swobodny charakter.
rabata żółto-fioletowa na tle bujnej zieleni |
zielenie i żółcie nad zmąconą od deszczu wodą |
Red Border |
widać cudowny układ ogrodu, mój ideał |
Ciekawie wykorzystano zbocze - czy to nie fajne rozwiązanie z ławką we wgłębniku wkopanym we wzgórze?
żwir ładnie dopasowany do cegły |
Przy domu są tradycyjnie duże tarasy z płyt piaskowca, obstawione donicami i różnymi ładnymi pojemnikami, a w nich np. kolekcja ciekawych pelargonii.
jak ja kocham takie schody... Formalność i naturalność jednocześnie |
te mchy i wykwity na kamieniach... |
nie lubię takiego mocnego różu, ale czy można nie zachwycić się czymś takim..? |
W pobliżu podziwiać można żywopłoty z ostrokrzewu i cisa, o które tradycyjnie opierają się rabaty bylinowe.
Na zdjęciu poniżej jest Holly Hedge Border - rabata na tle idealnej ściany z ostrokrzewu, klasyka pełna wdzięku.
Z drugiej strony domu leży dawny Ogród Różany. Dziś nie ma tu róż, które chorowały i 160 krzewów wykopano. Ozdobą tego zakątka jest mała fontanna.
ile musi być pracy przy takiej ilości donic... |
w tej części ogrodu do małej architektury wykorzystano cegłę |
ciekawa ta piętrowa rabata pod murem |
Na każdym kroku w Coton Manor Garden spotykałam coś ciekawego, co chwilę wzdychałam: och, jak pięknie... Zrobiłam tu kilkaset zdjęć, więc jak mam wybrać najciekawsze??? Część druga prezentacji tego ogrodu być musi, zapraszam za trzy dni!
Po prostu uczta dla oczu. Coś pięknego.
OdpowiedzUsuńW takim ogrodzie mogłabym mieszkać. Dom porośnięty pnączami to jedno z moich marzeń. Mam niestety dylemat w kwestii pnączy.
Jedni powiadają, że w domu jest wtedy wilgoć, a inni z kolei twierdzą, że pnącza wilgoć wyciągają. I komu tu wierzyć?:)
Mnie! Na połowie domu mam winobluszcz trójklapowy. Nie ma żadnej wilgoci, a latem na pewno jest chłodniej tam, gdzie pokrywa ściany. Jedynym kłopotem jest przycinanie, gdy wchodzi do rynien.
UsuńJak fajnie, że ogród Ci się spodobał, Mario.
UsuńTemat pnączy na ścianach zgłębiałam, kiedyś widziałam jakieś badania wilgotności murów, robione przez Anglików. Wszyscy potwierdzają, że pnącza osuszają nasadę murów i chronią je przed wilgocią, jak płaszcz. Jedynym zagrożeniem może być elewacja - jeśli jest uszkodzona, pnącza pogłębią problem. Trzeba też uważać na rynny. Czyli nie o wilgoć tu chodzi. Ja mam na domu stare tynki, pnącza od wielu lat, a nic złego się nie dzieje.
To wobec tego, nie zastanawiam się już nad posadzeniem pnączy, tylko działam.
UsuńNa wiosnę rozsadzam hortensję pnącą, która pięknie u mnie rośnie i obsadzam nią ganek.
Dziękuję za podpowiedzi:)
Na moim domu od strony północnej pnie się bluszcz i hortensja.Tę ostatnią trzeba trochę przymocować miejscami, zresztą to pewnie zależy, jak masz wykończone ściany. Z innych stron ma kraty, a na nich wiciokrzewy i powojniki.
UsuńCóż mogę napisać, widząc tytuł zasiadłam do czytania z filiżanką angielskiej herbaty, jakże inaczej. A tu pierwsze słowa....Iza dziekuję Ci bardzo, jestem szczęśliwa, że obejrzałaś ten cudowny, na wskroś angielski ogród. Chłonę i czekam na dalszy ciąg, za kilka dni mam urodziny a Ty sprawiłaś mi piękny prezent.Wracam do oglądania.
OdpowiedzUsuńEwaSierika
A jaka ja jestem szczęśliwa..! Oby więcej takich wrażeń mnie spotykało. Ten ogród mam na liście do ponownego odwiedzenia obowiązkowo, może kiedyś się uda. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
Usuńkto organizuje wycieczki po ogrodach angielskich?
OdpowiedzUsuńJa byłam z różnymi organizatorami, każdy wyjazd miał swoją specyfikę. Kiedyś były 2 biura podróży, które się tym zajmowały, ostatnio nie widziałam żadnego. Chyba co rok organizuje takie wyprawy Kasia Bellingham (byłam z nią 3 razy), są też wyjazdy w mniejszych grupach, czasem na poły prywatne. Np. Marta Góra ogłasza się na FB (ten wyjazd był właśnie z nią).
UsuńDziękuję za ten wpis i zapowiedź następnego. Sama o tym ogrodzie napisałam artykuł kilka lat temu. No i teraz już wiesz dlaczego dla mnie ten ogród to numer jeden. A jeśli dodać do tego, że on jest piękny przez cały rok, to tylko potwierdza, żę jest ogrodem idealnym.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, czytałam Twoje teksty, będzie do nich link na końcu drugiego artykułu. W tym ogrodzie chyba wszyscy się czują doskonale. Zastanawiam się, zgodnie z Twoją sugestią, nad listą tych najpiękniejszych dla mnie ogrodów, zbiorę to jakoś i napiszę o tym niedługo.
UsuńBardzo bym chciała odwiedzić Coton ponownie, przecież ogród zmienia się co dzień i wygląda inaczej. Dołączyłam do grona wielbicieli tego miejsca!
Przepiękny ogród...nawet w deszczu :) Podoba mi się fantazyjna ławeczka pod brzozą :) W trakcie oglądania zdjęć zaczęłam się zastanawiać ile czasu potrzebują ogrodnicy na podlanie tych wszystkich donic? Mają jakiś system nawadniający czy latają z konewkami ?
OdpowiedzUsuńTak, ta ławka też zwróciła moją uwagę, cały ten zakątek był niezwykle nastrojowy.
UsuńPrzy donicach nie ma żadnego systemu nawadniającego, w ogóle w Anglii rzadko się spotyka coś takiego. Akurat w Coton, ku mojemu zdziwieniu, na jednej ze skarp zauważyłam węże kroplujące, widocznie to jakieś wyjątkowo suche miejsce w ogrodzie, bo cały jest dość wilgotny. W Anglii jest bardzo dużo deszczu i wilgoci w powietrzu i ziemia dobra, trzymająca wilgoć, dbają o to. Rośliny w donicach pewnie też z tego powodu łatwiej pielęgnować. We wszystkich ogrodach jest ich dużo, często pada, więc pewnie nie muszą podlewać tak często jak u nas.
Wyjątkowo piękny... Z niecierpliwością czekam na kolejną część relacji:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że robione w deszczu zdjęcia uchwyciły urodę tego ogrodu. Trudno mi wybrać, co pokazać, na każdej fotce jest coś ładnego, czym chciałabym się podzielić. Drugi artykuł już gotowy.
UsuńPoezja! Daleko nam do angielskiej kultury ogrodniczej.
OdpowiedzUsuńOj, tak... Niezmiennie zachwyca mnie naturalność tych ogrodów, mimo formalnego często planu i tylu formalnych elementów. Takie wyczucie, którą roślinkę z murka czy schodów trzeba zostawić, a którą już usunąć. Ten efekt równowagi i swobody, ach...
Usuńzdecydowanie kocham takie ogrody,przepiękne :)
OdpowiedzUsuńZapraszam więc do czytania relacji z innych angielskich ogrodów! Pozdrawiam
UsuńTakie miejsca to coś, co kocham najbardziej na świecie. Uuuuups, moja rodzina mogłaby się obrazić, ale na szczęście nie czyta tego bloga. Zresztą, przecież są różne odmiany miłości... Te rabaty to mistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuńTo wyjątkowo piękny ogród, taką miłośc rodzina na pewno Ci wybaczy. A może też się zakochają.
UsuńJak dobrze że to pierwsza część. Pokaż wszystkie zdjęcia, pięknie Ci wyszły jak na tak trudne warunki. Ale Ci się trafiła pogoda w Anglii. Bardzo bym chciała zobaczyć ten ogród bez limitu czasu.Nie byłam tam.
OdpowiedzUsuńWidać na zdjęciach to co uwielbiam w ogrodach najbardziej - klimat miejsca.
Ten krwawnik to może Krwawnik millefolium Lilac Beauty.
Z radością czekam na kolejną część.
Klimat ogrodu wyjątkowy, szczegóły nie mają znaczenia.
UsuńLało jak z cebra cały dzień, aparat mi zamakał, przysiąść się nie dało, ale i tak wrażenia cudowne. Może uda się tam wrócić, jak napisałaś, na dłużej. I nie w deszczu!
nie podpisałam się - z wrażenia - pozdrawiam mira
OdpowiedzUsuńMira, jedź tam, jak będziesz miała możliwość, na pewno będziesz zachwycona.
UsuńPiękny ogród! Dziękuję za wspaniałą podróż!
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podoba. Podróż bardzo udana, w zasadzie wszystkie ogrody wspaniałe lub co najmniej ciekawe. Znalazłam też swój ideał, pokażę niedługo.
UsuńIzo znowu cudowny ogród zaprezentowałaś. Marzenie każdego ogrodnika. Ten mocny róż , którego nie lubisz, cudowny- a w całości kompozycja rewelacyjna. Architektura cudowna, te mchy na kamieniach, murkach. Jak ja uwielbiam takie ogrody, ale nie powinnam ich chyba oglądać bo popadnę w depresję :) . Cudowny zakątek nad stawem i ta ławeczka pod brzozą, muszę pomyśleć o wykorzystaniu u siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dorota DTJ1
Spełnione marzenie ogrodnika, tak... I żeby mieszkać w takim domu z tym ogrodem wokół.
UsuńZ kolorem tak jest - amarant mi się nie podoba, ale te kompozycje z nim świetne. Więc najważniejsza jest kompozycja.
Te ogrody to niby niedościgłe ideały, ale zawsze można coś dla siebie wyciągnąć, jak np. taką ławeczkę czy sposób łączenia roślin na rabatach czy te poprzerastane murki. Przecież to można zrobić u siebie. Pozdrawiam!