Dodatkowo sprawę utrudniła moja niepełnosprawność. Codzienna rehabilitacja, kuśtykanie, a teraz pogorszenie stanu kolana, bo chciałam za szybko i za dużo. No, bo jak zrobić cokolwiek bez kucanie i klękania???
Jeszcze parę dni temu w ogrodzie było tak:
bardzo lubię przebiśniegi, ale słabo u mnie rosną |
efektowne krokusy, a w tle pozimowe resztki czyśćca |
wschodzące orliki są rozczulające, przynoszą chyba pierwszą świeżą zieleń w ogrodzie |
kapustki rozchodnika |
Tu i tu opisywałam, co zwykle robię w ogrodzie wiosną. To najbardziej pracowity czas w roku, każdy ogrodnik to zna.
A tu jeszcze dochodzi u mnie przesadzanie (ciągłe poprawianie błędów) i zagospodarowywanie nowych części ogrodu. Generalnie, wariactwo totalne.
Nic dziwnego, że zawsze o tej porze roku przychodzi mi na myśl powiedzenie:
Cokolwiek masz do zrobienia, odłóż to na później i zajmij się ogrodem.
Uwielbiam je, szczególnie o tej porze roku. Czyż nie jest piękne? To moja ogrodowa "złota myśl" na kwiecień.
młoda magnolia Kikuzaki, w tle wory z obornikiem granulowanym |
ta magnolia ma śliczne kwiaty, w tym roku kwitła bardzo ładnie |
tańczące kokoryczki na Rabacie Leśnej |
dobrze jest móc pożyczyć taki widok z ogrodu sąsiada |
Co sądzicie o zaniedbywaniu prac domowych na rzecz ogrodu?
Bo u mnie rzeczy do prasowania już nie mieszczą się w szafie, kurz zalega po kątach, jadłospis jakoś mało urozmaicony... A i tak pracom ogrodowym nie widać końca, bo tempo mam za wolne. A tu już dziewczyny namawiają na majową wyprawę do szkółki. Oj, kiepsko...
Ja i tak jestem w lepszej sytuacji niż ogrodnicy pracujący zawodowo czy mający małe dzieci albo jedno i drugie razem. Aż grzech narzekać.
Czy możliwe jest pogodzenie tego wszystkiego?!
nad strumykiem już porządek, ta robota wykończyła moje kolano |
zaczynają kwitnąć kaczeńce, rosną w wielu miejscach nad strumykiem |
ciekawa jestem, czy woda utrzyma się cały sezon |
Ciekawa jestem, czy mając nadmiar obowiązków, dokonujecie jakiejś selekcji, zaniedbując świadomie jedne wobec drugich? Czy można machnąć ręką na niektóre obowiązki i zająć się swoją pasją?
Ja machnęłam... Wcale nie oszukiwałam pisząc, że dom zaniedbany.
Ale przecież (tak się usprawiedliwiam) ogród nie może czekać! Bo jak teraz nie podzielę bylin, to potem już nie dam rady wleźć na rabaty i je wykopać, nie niszcząc wszystkiego wokół. Bo jak nie przytnę w odpowiednim czasie, to będzie źle rosło. Bo sieje się w określonym momencie. Itd., itd.
Przecież ogród ucierpi, jestem za niego odpowiedzialna, a kurz na meblach nikomu krzywdy nie zrobi. Mogę go wytrzeć później, w bliżej nieokreślonej przyszłości. Bo przecież w ogrodzie jest ZAWSZE coś do zrobienia.
No, chyba, że mąż się wreszcie zbuntuje...
tawuła Grefsheim rusza... |
...po paru dniach już jest cała biała |
A wracając do tych nieszczęsnych wyborów - ileż przyjemniejsze jest pielenie (mimo wszystko!) niż prasowanie. Trzeba więc dbać o swój dobrostan i wybierać przyjemniejsze i bardziej satysfakcjonujące zajęcia.
Co ja, głupia, gadam?
To przez to przemęczenie pracą w ogrodzie...
A może ktoś woli prasować niż pielić?
w warzywniku coś zaczyna kiełkować (zrobię tu ładniejsze "ścieżki") |
Gdyby nie poprawkowe zmiany, większość prac w ogrodzie mam wykonane. Porządki, trawnik, nawożenie już za mną. Tylko taras nie wyszorowany.
Ogród się zazielenił, kwitną cebulowe i wiosenne krzewy, no i znowu mam zielone, brzozowe firanki, co ostatecznie przypieczętowuje wiosnę. Ładnie jest!
zielone firanki osłaniają taras od wschodu |
malowniczo wygląda ta wierzba, ale choruje, więc za rok chyba się pożegnamy |
nie tylko kwiaty dają kolor wiosną - tawuła japońska Magic Carpet |
Zostało przesadzanie na cito i odświeżenie oczka.
A także zaplanowane kopanie nowego w Zakątku Leśnym. Ale tak szczerze mówiąc, to ostatnie może poczekać.
na razie osłoniłam puste miejsca w nowym Zakątku Leśnym tekturami, żeby chwastami nie zarosły |
świdośliwa, którą próbuję wyprowadzić na wielopniowe drzewko |
migdałek szaleje na Rabacie pod Sosną |
Jeszcze taka wiadomość - wymiana tarasu i ścieżek, która miała ruszyć wiosną, została przesunięta. Beznadzieja.
No i nie wszystko w ogrodzie jest w idealnym stanie. A jak u Was po zimie?
bażyna dostała grzyba |
mój problem z bukszpanami już znacie |
i żeby milej zakończyć - tulipany w Białym Ogrodzie |
A kto dotrwał do końca posta - zapraszam do obejrzenia dwóch odcinków filmu p.t. "Zbrodnia nad strumykiem".
Nie wiem, jak to się skończyło (chociaż mogę się domyślić), bo uciekłam i nie wróciłam w to miejsce aż do końca dnia. Po całym zdarzeniu nie było śladu.
Dajcie znać, czy filmiki dobrze się odtwarzają!
Moja droga, nie jesteś osamotniona w swoich ogrodowo-domowych wyborach :) Odkąd zdałam sobie sprawę, że wszystkiemu nie podołam, to świadomie odkładam prace domowe na późną jesień, by móc każdy wolny dzień spędzić na działce. Tak więc mój rok dzieli się na dwa okresy: od wiosny do jesieni, gdy króluje ogród oraz od jesieni do wiosny, gdy nadganiam zaległości domowe. I nie mam już z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia, bo wszystkiego się nie da zrobić :)Dbaj koniecznie o to kolano, smaruj, a będzie dobrze. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZ kolanem już było lepiej, ale niepotrzebnie się wzięłam za czyszczenie strumyka i znów jest kiepsko.
UsuńA wiesz, że ja też tak dzielę rok? Po sezonie załatwiam np. wszystkie badania lekarskie. Stworzyłyśmy sobie nowy kalendarz.
Izo, doskonale Cię rozumiem, bo ja "walczę" z pozimowym bałaganem w ogrodzie od początku marca (z krótką przerwą na marcowe mrozy) i właściwie dopiero dzisiaj mogę powiedzieć - uff, skończone! Został mi jeszcze do posprzątania domek ogrodnika, ale on może poczekać. Przez te kilka tygodni codziennie pracowałam w pocie czoła w ogrodzie 2,3 godziny. Czasami, gdy naprawdę miałam już dosyć wracałam do domu z tragiczną miną i łzami w oczach, a wtedy mój ślubny ruszał cztery litery i coś tam mi pomagał.Z tym, że ja mam taki system - do obiadu załatwiam sprawy domowe, czyli sprzątanie, zakupy, gotowanie itd, a po obiedzie zajmuję się ogrodem (w tzw. międzyczasie mam kilka lekcji). U mnie to działa. Ale powiem Ci, że od paru dni w ogrodzie jest tak pięknie, że szybko zapomniałam o trudach prac wiosennych i stwierdziłam, że warto,warto było. Te widoki, jakie mam teraz w ogrodzie - bezcenne!!! Nie mogę się napatrzyć i nacieszyć. Od kilku dni jest bardzo ciepło i teraz wszystko kwitnie i rozwija się na wyścigi - drzewa owocowe, magnolie, ozdobne wiśnie i jabłonki na wyżynach, a niżej tawuły, złotliny, na dole - hiacynty, narcyzy, tulipany, pierwsze azalie...Orgia kolorów i zapachów. Nie mam tylko strumyczka, którego bardzo Ci zazdroszczę i takich fajnych gości jak zaskroniec i żabka. Pozdrawiam serdecznie. Dala
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, jak pięknie jest u Ciebie z kwitnącymi drzewami. Jesteś jakby w środku bukietu, tak fajnie to wszystko opisałaś.
UsuńWygląda na to, że Tobie się udało pogodzić wszystkie obowiązki, mimo zmęczenia. Ja, niestety, nie zdążyłabym ogarnąć wszystkiego w takim systemie. Teraz i tak mam łatwiej, bo wczesną wiosną na 2-3 dni przychodzi do mnie pomoc z zewnątrz i najcięższe prace wykonują. Ale ten rok jest wyjątkowy przez moje chore kolano, bo poruszam się jak staruszka, robota idzie jak po grudzie. Naturalnie, tak jak piszesz, warto to wszystko robić, efekty wynagradzają każdy wysiłek. Pozdrawiam, Dalu!
Oj, Tamaryszku mój kochany, wspóczuję problemów z kolanami, sama je ostatnio miewam niestety z przemęczenia prawdopodobnie. W dodatku halluksy mi tez rosną, w prawej nodze są już do operacji, co mnie przeraża... A pracy w ogrodzie taaak dużo. Dopiero teraz wychodze na prostą, wreszcie prawie wszystko ogarnęłam i jakoś to wygląda...
OdpowiedzUsuńU mnie to też przemęczenie i kumulujące się przez lata mikro urazy, nie miałam żadnego wypadku. Wysiłek na nartach okazał się punktem krytycznym. Wiem, że operacja mnie czeka, ale może uda się ją odsunąć w czasie.
UsuńJak dobrze, że radość z ogrodu jest pociechą, prawda?
Życzę zdrowia i dobrej formy, Klaudio, mimo wszystko.
Kiedyś robiłam w tym samym czasie i w domu i w ogrodzie. Teraz, po wielu bojach z mężem, udało nam się wypracować kompromis. Ja jedno, on drugie. A większe porządki w domu zostawiam sobie na okres jesienno-zimowy. Prasowanie nadganiam w dzień deszczowy :)
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana Twoim migdałkiem :) U mnie jeszcze krzewy nie kwitną...
Tak, deszczowe dni się przydają na zaległe prace. Mąż w tygodniu nie ma czasu, w niedzielę pomaga przy cięższych pracach w ogrodzie. Ale zawsze mi głupio, że zamiast odpoczywać po tygodniu roboty, musi coś robić.
UsuńMigdałek dziś jeszcze piękniejszy, prawie wszystkie kwiaty rozwinął. U Ciebie zimniej?
Ja uważam tak jak Ty, domowe porządki mogą poczekać:) Obiady u mnie to głównie zapiekanki, aby szybciej i aby więcej zrobić w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńBukszpan musisz wykopać i spalić. Nie wolno też w tym miejscu od nowa sadzić bukszpanów, bo patogeny z ziemi nie znikają. Ostatnio o chorobie bukszpanów oglądałam na filmie z Monthy Donem (BBC Gardener's World) . Miał w swoim ogrodzie taki problem.
Piękna wiosna u Ciebie i w ogóle:) Dni są cudowne i nareszcie kolory, zapachy i ciepło.
Miłego weekendu.
Dzięki za rozgrzeszenie! Wiosna cudna, wszystko w ogrodzie coraz bujniejsze.
UsuńZ bukszpanami nie jestem pewna. Był u mnie Marek Jezierski z "Roku w ogrodzie" i powiedział, że to grzyb, który można wyleczyć, więc próbuję. Chociaż niektóre są w takim stanie, że chyba je spalę. Poczekam jeszcze chwilę i zobaczę, jak będą się zachowywać te w lepszym stanie. A takiej ziemi nie można czymś odkazić? Monty'ego oglądałam, tylko miałam nadzieję, że to co innego.
Ogród prawie ogarnięty. Taras nie umyty. Zupełnie jak u Ciebie. Na obiady najczęściej pierogi (zakupione w sklepie na Dolnej). Mąż coraz bardziej zdegustowany (nie przepada za pierogami), ale przecież ogród teraz jest ważniejszy... W poniedziałek idę do ortopedy z bolącym barkiem i łokciem. Historie ogrodniczek chyba lubią się powtarzać...
OdpowiedzUsuńOjej, to mamy prawie identyczną sytuację! Trzymam kciuki, żeby to nie było nic poważnego, u mnie cały czas operacja wisi na włosku. A Dolną muszę sprawdzić, będzie jak znalazł na kolejną wiosnę, a może i wcześniej się przyda.
UsuńFilmiki się odtwarzają ale nie mogę na to patrzeć.
OdpowiedzUsuńDylematy takie same choć już prasowanie mnie nie rusza bo nigdy mi ta kupa nie topnieje.Teraz jest tak cudny czas że każda czynność w ogrodzie czy to spacer z aparatem czy grabiami są bezcenne i nie wolno jej zmarnować.Ja nawet jak już zakończę wieczorem prace to się po ogrodzie przechadzam, wącham i chłonę.
Czasami mnie wkurza że w ogrodzie jest tyle pracy która nigdy się nie kończy. U mnie nie ma czegoś takiego że jest w ogrodzie zrobione. Stale jest praca. Zauważyłam że kumuluje się po każdej porze roku.
Jedynie co mogę zaakceptować przed ogrodem to moje wnuki - jeszcze kilka lat urosną i tyle a nie posadzone rośliny kiedyś posadzę i niedokończone prace wykonam jak nie teraz to kiedyś.
Fotka z tańczącymi kokoryczkami wyśmienita.
pozdrawiam
mira
Próbuję się uczyć kręcenia takich mini filmików, może to uatrakcyjnić artykuły. Nie mam jeszcze programu do obróbki.
UsuńA myślałam, że tylko moja kupa prasowania się nie zmniejsza... Bardzo mi się podoba Twoje stwierdzenie, że wiosenne chwile w ogrodzie "są bezcenne i nie wolno ich marnować".
Dobrze, że napisałaś, że nigdy nie udaje Ci się zrobić wszystkiego, myślałam, że to tylko ja jestem taka grzebuła.
Zapomniałam Ci napisać że z kolanem miałam tak samo - mikro urazy a potem narty a potem wiosenny ogród no i operacja była bo przestałam chodzić. Oczywiście wytrwałam do listopada, a na wiosnę na leżąco grzebałam w ziemi.
OdpowiedzUsuńJedziesz gdzieś w tym roku?
mira
Ogrodowo..? Żaden dłuższy wyjazd tym razem (bo jadę na dłuższy, rodzinny urlop), za to już wkrótce Londyn na kilka dni - będę znów po latach na Chelsea Flower Show! Ciekawa jestem, czy zrobi na mnie takie wrażenie, jak poprzednio. Planowałam tydzień w ogrodach holenderskich, ale dopiero za rok się uda.
UsuńA Ty planujesz jakiś ogrodowy wyjazd?
Same here:D.
OdpowiedzUsuńJak jest ładna pogoda, to każda chwila spędzona w domu jest dla mnie okropną i niepowetowaną stratą czasu, a gotowanie to już w ogóle jakiś tragiczny, syzyfowy obowiązek:D
A jaka to strata czasu i beznadziejny nastrój, kiedy z powodu kolana siedzę na kanapie, zamiast działać..! I to sama to sobie zrobiłam.
UsuńPrzedkładam i ja prace w ogrodzie nad domowe choć nie lubię ani pielić ani prasować. Taras i u mnie nie wyszorowany ale przycięte trawy, drzewa i krzewy oraz opanowany warzywnik :)
OdpowiedzUsuńTak szczerze, to i ja za pieleniem nie przepadam, ale jednak wolę niż prasowanie. Chociaż teraz trudno mi to robić, kaleką jestem. Opanowany warzywnik, tzn. że coś już kiełkuje?
UsuńLepiej bym nie ujęła tego co sie dzieje w ogrodzie od miesiąca. Cóż, szaleje przyroda, szalejemy my, tylko czasem trudno nadążyć za nią, a za sobą? Nasnuło się planów, takich i owakich, nasadzenia, przesadzania, odmładzanie, podlewanie wszystkiego dodane do zwyczajowych o tej porze roku porządków wrzuca nas w karuzelę, bo przecież marzymy o nowych zakątkach i spirala nakręca się dalej.
OdpowiedzUsuńA jak wkurza człowieka, że niektóre plany znów odjeżdżają, na jak długo? kto to wie.
Moja rodzinka wie, zaczyna się wiosna mama, zona na nic czasu nie znajdzie, na nic co nie wiąże się z ogrodem naturalnie, menu monotonia, ale czy to powód do płaczu? chętnie zjadłabym cokolwiek byle mi podano.
Grunt, że pomału wychodzimy z zakrętu bo o prostej jeszcze nie piszę.
Wszystko kwitnie, wszystko spiewa, dusza też, czegóż więcej..EwaSierika
Szaleństwo, ale przyjemne, masz rację. Ja i tak mam lżej w tym roku, bo skorzystałam z pomocy fachowców. Muszę jeszcze coś zrobić z tymi bukszpanami - część wywalić, część przesadzić. a planów mnóstwo, jak zwykle.
UsuńW sumie ja lubię i prasowanie i pielenie. Obiady mógłby mi ktoś gotować bo gotowanie to stanowczo nie moja bajka:). Z drugiej strony jak pomyślę, że kuchni bym nie poznała to jakoś to przeżyję.
OdpowiedzUsuńMyślę sobie .......... do tego, że nie wszytko da się trzeba zwyczajnie dojrzeć. Bo się nie da jeśli pracuje się zawodowo i ogrodowe, ma się dzieci.....Staram się być systematyczna i nie odkładać nic na później. Moi panowie i tak zostawiają taki bałagan, że przy nich gdybym i ja "zostawiała" to dom po okresie wiosenno-jesiennym" byłby nie do ogarnięcia. Remonty zostawiam faktycznie na okres jesienno-zimowy i wychodzi, co może nie do końca jest dobre, że remont mam najczęściej na same święta. W ogrodzie generalnie pracuje sama. Prace budowlane i trawnik to działka mojego M. Jak na razie większość spraw ogrodowych tj porządkowych zrobione. Poprawiam błędy i pewnie mnóstwo nowych strzelam no ale......
Zatem życzę zdrówka i cudownych chwil w ogrodzie
ściskam mocno
Może i masz rację, że trzeba dojrzeć do takiej postawy, a wtedy - jaka ulga... Chociaż niektórzy tak mają wcześniej, to na pewno zdrowsze podejście.
UsuńDzięki za życzenia, pozdrawiam ciepło!
Drogi Tamaryszku, skąd ja to znam. U mnie jeszcze ten dzik. Dzisiaj sobota miałam wielkie plany a tu łóżko z grypą. Dzięki temu zaległości w blogach nadrobię. Pozdrawiam Elżbieta https://mojeogrodowo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzasem i choroba ma swoje dobre strony, można poczytać itp. Trzeba się jakoś pocieszać i wykorzystać taki czas jak najlepiej. Czasem po prostu leniuchować i wracać do zdrowia. Pozdrawiam!
UsuńOgród wyjątkowy, klimatyczny, przepełniony zielenią, z wieloma bardzo interesującymi zakątkami. Jestem pod wielkim wrażeniem tego miejsca, tym bardziej, że to moje klimaty i patrząc na ten ogród, doskonale wiem, że bym się w nim bardzo dobrze czuł. Świetnie, że mimo tylu lat tworzenia, są w nim jeszcze miejsca, w których można poszaleć. Oczywiście zdrowie najważniejsze, a więc dużo zdrówka, bez którego ciężko utrzymać, tak piękny ogród. Cieszę się, że trafiłem na ten blog. Dziwię się, że tak późno. Z ciepłymi pozdrowieniami Grzegorz
OdpowiedzUsuńDziękuję za tyle miłych słów o moim ogrodzie! I witam nowego czytelnika!
UsuńOgród jest spory, urządzam go w zasadzie sama, bez większych pieniędzy, więc wszystko trwa. A dodatkowo ciągle coś poprawiam, bo brakuje mi wiedzy. W efekcie ciągle jeszcze mam "pole do popisu". Oby Twoje życzenia zdrowia się spełniły, bo tyle pracy na mnie czeka, tyle pomysłów do realizacji...
Ale powolutku będę działać i opisywać swoje ogrodowe życie. Zapraszam jak najczęściej, do czytania i wymiany doświadczeń. Pozdrawiam!
Witam, na wstepie powiem, iz podgladam Twojego bloga z przyjemnoscia. Od czerwca ub. r. zakladam swoj "ogrodek" (z rozkosza) na Bawarii. Niespelna 400 m. kw., na ktorych glownie mam: warzywa, ziola, przyprawy, roze i byliny oraz szklarenke. Do tego "mnostwo" roslin, w PL uchodzacych za chwasty oraz roslin jednorocznych.Zalozenie mojego ogrodka: ekologicznie i w zgodzie z natura. 0 chemii, bez ktorej tutaj sie obejsc nie moga i maxymalnie wykorzystana przestrzen :) Zazdroszcze Tobie pola do dzialania :)
OdpowiedzUsuńMiło mi powitać nowego czytelnika! Niestety, albo na szczęście, wielkość ogrodów bywa różna, ale radość płynąca z ich uprawy jest taka sama.
UsuńZ Twoich słów wynika, że masz wiele pięknych i pożytecznych roślin u siebie, nawet szklarnię (zazdroszczę). Za to chwasty też mam, niektóre są urocze i fajnie uzupełniają ogród (jest artykuł na blogu im poświęcony, zajrzyj). Ja także staram się prowadzić swój ogród ekologicznie, chemia wcale nie jest konieczna, albo naprawdę sporadycznie. A ile takie działanie jest lepsze dla nas i dla świata.
Pozdrawiam!