Projektant o międzynarodowej sławie, autor wielu publikacji, ceniony nauczyciel i zdobywca złotych medali na Chelsea Flower Show. Za swoje zasługi dla ogrodnictwa został nawet uhonorowany Orderem Imperium Brytyjskiego.
książka Brookes'a z mojej biblioteki |
Uznał, że projekt powinien opierać się przede wszystkim na potrzebach jego mieszkańców, a nie na wielkich tradycjach ogrodnictwa, kosztownych i pracochłonnych w realizacji. W latach 60-ch XX w. to było rewolucyjne myślenie, choć dziś wydaje nam się bardziej oczywiste.
Przez ponad 50 lat swojej kariery zawodowej John Brookes zaprojektował około 1000 ogrodów, od niewielkich, prywatnych założeń po prestiżowe przedsięwzięcia na wszystkich kontynentach.
Możemy czerpać z jego ogromnego doświadczenia, bo napisał 24 książki o ogrodach i uprawie roślin.
Np. "Wielka księga ogrodów", która ukazała się w Polsce na początku lat 90-ych, na długi czas stała się niezbędną lekturą studentów architektury krajobrazu i wielu ogrodników amatorów.
W mojej bibliotece znajduje się inna pozycja, "Projektowanie ogrodów" z 2006 r. i o niej właśnie chcę za chwilę napisać kilka słów.
książka ładnie wydana i pouczająca |
W karierze Brookes'a są też polskie akcenty. Słynny projektant wykonał także w Polsce autorskie ogrody.
Zaś w 2012 r. był gościem wystawy Zieleń To Życie, gdzie opowiadał o kulisach swojej pracy i o zasadach dobrego projektowania.
Dla początkujących ogrodników też miał rady. A ponieważ niedawno rozmawialiśmy sobie o tym, warto przytoczyć słowa sławnego projektanta:
"Staraj się zżyć z danym miejscem. Nie spiesz się. Używaj lokalnych materiałów i prostych nasadzeń.(...) I ciesz się czasem spędzanym w ogrodzie."
Brookes uczy na przykładach |
A co z moją książką autorstwa Brookes'a?
To w zasadzie księga - duża i ciężka, w sztywnej oprawie, licząca 380 stron, ładnie wydana. Pełna wykresów, planów i pięknych fotografii.
Są w niej rozdziały natury ogólnej, gdzie autor pisze o współpracy z naturą, poszanowaniu otaczającego ogród krajobrazu, który powinien "pracować" na rzecz projektu.
Zachęca, aby nawiązywać do lokalnej tradycji, czy to przez sadzenie roślin rodzimych czy wykorzystanie lokalnych materiałów.
I podobnie jak komentujący pod postami o brzydocie w naszych ogrodach, zwraca uwagę, że najpierw należy zająć się koncepcją i układem, a dopiero na końcu dobierać do tego rośliny.
efekty takich działań są doskonałe |
To ważne, bo pozwala umieścić dalsze praktyczne porady projektanta w szerszym kontekście.
Ale to tylko krótki wstęp, bo trzon książki to nauka projektowania.
w książce jest mnóstwo inspirujących ilustracji |
Wszystko to poparte jest szkicami i zdjęciami, więc laik nie ma wątpliwości, o co chodzi i jak to przełożyć na swój ogród. To dla mnie była bardzo zajmująca część książki.
na każdej stronie jest coś ciekawego |
kto chce się sam douczyć, ta książka mu pomoże |
Przystępnie wyjaśnia, jak powstaje projekt, pokazuje, jak pomaga w tym stworzenie siatki, opartej na powtarzalnym module, zaczerpniętym z budynku mieszkalnego. Dzięki temu dom i wszystko w ogrodzie pięknie połączy się w całość.
Wszystko, oczywiście, ilustrując wieloma przykładami.
W ogóle w książce jest masa szkiców, rysunków, zdjęć, przykładów różnych rozwiązań jednej przestrzeni. Chyba więcej jest ilustracji niż tekstu, ale zawsze z doskonałym komentarzem, wyjaśniającym skutki dokonanych wyborów. Np. jaki wpływ na ogród ma posadzenie czerwonolistnej śliwy i klonu jesionolistnego Variegatum, co często spotykamy w polskich ogrodach.
charakterystyczny dla Brookes'a sposób projektowania w oparciu o siatkę |
jeden ogródek, trzy rozwiązania |
przykłady miejskich ogródków |
Ta część książki jest bardziej techniczna, co może dla wielu być nieciekawe. Więc można coś ominąć, ale nawet skupienie się tylko na ogólnych uwagach będzie niezwykle pomocne dla tworzącego swój ogród. Ja przeczytałam całość z zainteresowaniem.
rysunek z opisem i zdjęciami z tego ogrodu |
za dużo techniki dla laika..? |
tego już nie strawiłam... |
Te zagadnienia znajdziemy i w innych książkach, ale tutaj potraktowano je bardzo szczegółowo i zostały dogłębnie omówione.
Znaleźć tu można informacje np. o ukształtowaniu terenu, doborze nawierzchni, schodów, furtek itp., wszystko niezwykle szczegółowo porównane, z uwzględnieniem różnych aspektów wyboru.
Myślę, że to bardzo ciekawa część dla amatora. Przyznam, że czerpałam z tych rozdziałów pomysły do siebie, np. przy projektowaniu Kącika pod Lipą.
jak najlepiej wykorzystać małe płytki na nawierzchniach |
mam wrażenie, że Brookes często stosował żwir |
mnóstwo inspiracji i wiedzy |
Dział o wykorzystaniu roślin także się spodoba, ma ciekawą strukturę, praktyczną. Już sam układ sugeruje możliwości, jakie daje wykorzystanie roślin.
jest też dział o wykorzystaniu roślin |
macie w ogrodzie pierzaste rośliny? |
Dla amatora, zainteresowanego projektowaniem, dla młodego projektanta, ale i dla zwykłego miłośnika ogrodów, który chce zrozumieć, jak osiąga się konkretne efekty w ogrodzie.
Ale także dla osoby szukającej po prostu przy przeglądaniu obrazków inspiracji i konkretnych pomysłów. Chociaż w takiej sytuacji nie warto kupować książki, tylko przejrzeć u kogoś.
Każdy czytelnik skupi się na innych częściach książki i każdy wiele z niej zaczerpnie.
Ja przestudiowałam ją dokładnie (no, może trochę po łebkach rozdziały ściśle techniczne), a teraz bardzo lubię do niej wracać i zawsze znajdę coś nowego. To bardzo rzetelna pozycja, lubię ją.
to samo miejsce w 4 porach roku |
wszystkie najważniejsze elementy ogrodu zostały uwzględnione w książce |
Jeśli nie mieliście okazji do tej pory zapoznać się z tą książką Brookes'a, zachęcam gorąco do sięgnięcia po nią.
A jeśli znacie tę pracę, podzielcie się, proszę, opiniami!
A może lubicie i możecie polecić inne prace tego autora?
John Brookes "Projektowanie ogrodów", wyd. nowe i rozszerzone, Wiedza i Życie
Nie posiadam książek Brooksa, ale w podobny sposób napisał ,,Projektowanie ogrodów przydomowych" Robin Williams (z 1998). Plan sytuacyjny, którego nie zrozumiałaś, prościej jest wykonać na papierze milimetrowym, wybierając sobie skalę np. 1 krok=1 mm i przerysowując z planu budowy domu. Potem już tylko liczymy kroki na nanosimy na mapkę :)
OdpowiedzUsuńDzięki za wyjaśnienie. Mój ogród już rozplanowany w zasadzie, więc pewnie nie będę już musiała korzystać, ale nigdy nie wiadomo. Jestem przekonana, że ktoś zaczynający przygodę z ogrodem, stojący na niezagospodarowanej działce, powinien sobie taki, nawet niedokładny, plan całości zrobić. Dziś wiem, jak by mi to ułatwiło pracę.
UsuńRobina Williamsa nie znam, te tematy pewnie poruszało wielu autorów. Brookes to na pewno marka.
oglądałam tą książkę, bardzo mi się spodobała, ale nie mogę jej znaleźć w żadnej księgarni :( na rynku wtórnym też braki...czekam na wznowienie, może się doczekam. Bardzo chciałabym ją mieć w swojej biblioteczce!
OdpowiedzUsuńWarto poszukać, czasem w internetowych księgarniach antykwariatach można się zapisać "na książkę". Jak tak szukam chyba jedynej wydanej po polsku książki Monty'ego Dona.
UsuńOooo, polecam tą książkę wszystkim, którzy chcą mieć naprawdę piękny ogród:D. Skrzywiła mnie nieodwracalnie:D. Wkurzam wszystkich na forum ogrodniczym niemiłosiernie, bo oni chcą wiedzieć po prostu "co posadzić na tej rabatce?" a ja się dopytuję o plan działki, zdjęcia całego ogrodu, a nie tego jednego spłachetka ziemi i dywaguję: gdzie trzeba coś przesłonić, a gdzie wyeksponować; czy lepsze będą linie faliste czy proste; gdzie rabatka może być szeroka a gdzie wąska, a może w ogóle w innymi miejscu powinna być; a altankę może lepiej zaplanować w innym miejscu itd. Tego właśnie nauczył mnie John Brookes: ważne są proporcje, bryły, osie i punkty widokowe. A czy na rabatce będzie carex czy funkia to naprawdę ma najmniejsze znaczenie:D
OdpowiedzUsuńTakże mnie w książce zdecydowanie najbardziej inspirowały właśnie techniczne aspekty robienia projektu ogrodu, a najmniej - jakie nawierzchnie, wykończenia w poszczególnych stylach;
Bardzo inspirujący był też dział o sposobie dobierania roślin pod kątem ich wpływu na cały ogród. Ale z tej wiedzy rzadziej mam okazję korzystać.
A na jakim forum się udzielasz? Ja wielokrotnie miałam podobne odczucia, kiedy ktoś prosił o rady dotyczące urządzenia rabaty, nie umiem tak bez spojrzenia na całość, lubię jak wszystko do siebie pasuje, ale nie dla każdego to jest ważne.
UsuńFajnie, że polecasz Brookes'a, dla mnie lektura jego książki to też wielka lekcja patrzenia na ogród.
Na ogrodowisku:D
UsuńI masz tam wątek pod tym samym nickiem? Chciałabym zajrzeć do Ciebie.
UsuńJa mam chyba nieco inną jego książkę, choć o tym samym tytule: John Brookes "Projektowanie Ogrodów" - praktyczny podręcznik dla stylistów i projektantów ogrodów. Wydanie z 1996, 350 stron, jest również świetna, choć Twoja wydaje się być obszerniejsza.
OdpowiedzUsuńAga
Może to wcześniejsze wydanie. Na pewno też masa wiedzy. Warto uczyć się od mistrzów.
UsuńJa mam Wielką Księgę Ogrodów. Sztuka zakładania i pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńDostałam ją w prezencie akurat zaraz po zakupie działki. Tak więc prawie z nią spałam. I co? otóż dziś jak do niej zaglądam to rozumie o czym autor pisze a wtedy niestety nie do końca. Musiałam narobić sporo głupot żeby zrozumieć pewne zagadnienia.
Wydaje się że tematyka jest dość podobna do Twojej książki.
Wtedy /rok 2000/ to była jedyna taka książka pięknie wydana a każda ilustracja to masa inspiracji.
pozdrawiam mira
Kiedyś bardzo szukałam tej książki, wiem, że jest bardzo ciekawa.
UsuńWięc jesteś przykładem osoby, która dostała taką lekturę na początku drogi..! Czyli dla kompletnego laika, pewne rzeczy na początku mogą okazać się za trudne... Ale i tak pewnie mnóstwo rad dla siebie znalazłaś. Od razu nie da się przyswoić wszystkiego. Ja czytam po kilka razy, mam dużą literaturę przedmiotu, ale i tak robię błędy w sprawach, które niby przewałkowałam. Taki to już nasz los amatorów. Pozdrawiam!
Mam i "wielką księgę" i "projektowanie".
UsuńObie fajne. W Wielkiej Księdze jest przedstawiony sam efekt końcowy projektowania, a w Projektowaniu - cały proces. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany planowaniem, rysowaniem, rozkminianiem "a może tak, a może inaczej" - to "wielka Księga jest dla niego. A jak ktoś właśnie lubi rozkminiać, wiedzieć dlaczego takie rozwiązanie, a nie inne, co ma na celu, jakie są inne możliwości - to polecam wtedy Projektowanie:D
O, to dobre podsumowanie! Na pewno się przyda osobom, które zastanawiają się, po którą z tych pozycji sięgnąć.
UsuńMam ją! co jakiś czas do niej wracam, z przyjemnością szukam inspiracji, uczę się. Mam też Wielką Księgę Ogrodów z której "ściągnęłam" rewelacyjne rozwiązanie schodów - podestów, zejście z tarasu. Te albumy dodatkowo pięknie wyglądają na półce albo czytane na stoliku z filiżanką kawy :)
OdpowiedzUsuńLila R.
Takie książki to skarbnica wiedzy i inspiracji, pomysły na schody świetne, aż żałuję, że nie mam gdzie wykorzystać takich pomysłów. Jeden marny schodek (który i tak lubię) przy Kąciku pod Lipą się nie liczy.
UsuńEch, to projektowanie...Czytam Twój blog od dawna, bardzo Ci dziękuję, że dzielisz się historią swojego ogrodu i podsuwasz wartościowe pozycje do analizy. Ja kończę budowę domu, razem z zakupem działki byłam pełna werwy i nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła zacząć tworzyć ogród. Byłam zielona w tym temacie. Wiedziałam tylko, że tuje plus trawnik to opcja nie dla mnie. No i zaczęłam czytać...książki, blogi, fora. Trafiłam na Twój blog, który pozostał największą inspiracją, trafiłam też na ogrodowisko. Poznałam programy Monty Dona, założenia różnych architektów krajobrazu. I przepadłam, najpierw z wypiekami na twarzy przesiedziałam wiele dni i nocy na Ogrodowisku, jednocześnie zapamiętywałam Twoje rady i doświadczenia, zachwycałam się tym, co pozostawił "w spadku" Piet Oudolf. Odkrywałam nowe światy, poznając co mi się podoba i czego chcę w swoim przyszłym ogrodzie.
OdpowiedzUsuńA potem mój początkowy entuzjazm zamieniał się w zniechęcenie i przerażenie, że ja sama nie dam rady zaprojektować ogrodu, który ma ręce i nogi, skrótowo mówiąc. Zleciłam więc to profesjonaliście, zaznaczając moje "chciejstwa". No i jak dostałam gotowy projekt, niby uwzględniający moje zdanie...to się przeraziłam. Bo ten projekt niby jest mój, a jednak nie mój. Niby wszystko uwzględnione ale np. świerki rozrzucone po trawniku, zamiast brzozowego zagajnika, pojedyńcze brzozy tu i ówdzie...
Teraz już jest ten moment, że powinnam z planem w ręku kupować i sadzic a ja ciągle nie wiem, czy nie popsuje proporcji, nie wyjdzie pstrokacizna, albo oderwane rabaty od całości. A naprawdę chcę mieć piękny ogród.
Podzieliłam się z Tobą moimi rozterkami, może wytrwałaś do końca moich wynurzeń:) W każdym razie, chciałam Ci podziękować - za blog.
Pozdrawiam, Dorota
Bardzo się cieszę, że moje pisanie się przydaje, że skłania do refleksji i poszukiwań własnej drogi. Mam nadzieję, że nadal będziesz czytać i dzielić się własnymi doświadczeniami z tworzenia wymarzonego ogrodu.
UsuńUdany projekt ogrodu to niełatwa sprawa. Myślę, że Twoje niezadowolenie z propozycji fachowca może wynikać z braku ostatecznego dogadania. Nie znam szczegółów, ale wyobrażam sobie, że po otrzymaniu rzeczonego projektu i Twoim rozczarowaniu, powinny nastąpić dalsze dyskusje, wyjaśnienia i poprawki, jakaś nowa wersja.
Czy zdecydowałaś się odrzucić ten projekt? Nie wykorzystasz go w ogóle? Jeśli będziesz miała choć podział przestrzeni, to już ogromna rzecz.
Myślę, że najważniejsze jest, że "widzisz" swój ogród, masz jego wizję. Nawet, jeśli zrobisz błędy (a tak pewnie będzie), będziesz wiedziała co i jak poprawiać.
Pewnie jesteś przygotowana, że samodzielne tworzenie ogrodu to proces. I w jego trakcie będziesz się stale uczyć, tak było w moim przypadku.
Poza tym może nie trzeba sie spieszyć? Daj sobie czas na ocenę pierwszego etapu prac, to ułatwi korekty, a może i w głowie coś sie wyklaruje.
Mnie wiele razy opadały ręce i entuzjazm, że nie uda mi się stworzyć wymarzonego ogrodu, szczególnie po oglądaniu zachwycających mnie, wspaniałych założeń. Zresztą w dalszym ciągu tak jest, nie dalej, jak dziś patrzyłam na ogród i martwiłam się, ile rzeczy ciągle jest nie tak.
Mnie wiele razy radzono, żeby "wrzucić na luz" (słusznie!), bawić się tworzeniem ogrodu, nie bać się zrobienia błędu. Działając z pasją i dając sobie czas, na pewno stworzysz coś niepowtarzalnego i bliskiego sercu. Życzę Ci tego!
No, i pisz o swoich rozterkach, po to jest ten blog, żebyśmy sobie pogadały. Pozdrawiam!
Super książka, wydaje się niezwykle inspirująca!
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię książkę Brooksa "Mały ogród". Mnóstwo rozwiązań do małych ogrodów szczególnie miejskich. Duże jest inspiracji architektonicznych - czegoś czego mi trochę brakuje w polskich ogrodach. U nas mała architektura to grill, altana ew. pergola. W książce kupa inspiracji na nawierzchnie, meble ogrodowe. Rośliny może są na dalszym planie przy omawianiu, ale zdjęcia są nimi wypełnione.
OdpowiedzUsuńWiem, że jest taka książka, ale jej nie znam. Może będzie okazja zajrzeć. Inspiracje architektoniczne... Dla mnie to nic dziwnego, że ich brakuje w polskich ogrodach, bo są drogie. Altanę i pergolę da się złożyć samemu i kupić za niewielkie pieniądze, a z resztą już jest problem. Ale może i pomysłów brakuje, więc ta książka Brookes'a może kogoś natchnąć.
UsuńEwo, brakuje dobrego podejścia i wzorów do elementów architektonicznych w naszych ogrodach: panuje okropna różnorodność (nawierzchnie), pomylenie funkcji (altany), brak dobrych praktyk w tym zakresie w przydomowych ogrodach "normalnych" ludzi. Mnie zawsze fascynuje środowisko zwane tarasem. Zawsze zaglądam jak to wygląda u innych, do czego służy etc. Tamaryszku warto zdobyć 2 pozycje Robin'a William'a, są wydane po polsku - on jest mocno zakorzeniony w tradycji wiktoriańskich ogrodów a to jest też bogactwo inspiracji. Pszcz.
UsuńWiesz, ja nigdy nie chciałam altany, uznałam, że nikt nie będzie jej używał. Wiedziałam (i się sprawdziło), że wszystko będzie się działo na tarasie. Mój jest duży, jak widziałaś. Tu się je posiłki, leży z książką, przyjmuje gości. Kiedyś, gdy robiliśmy jeszcze grilla, też był ustawiany na tarasie. Za to w innych częściach ogrodu są ławki, żeby przysiąść na chwilę.
UsuńNie mam książek polecanego przez Ciebie autora, poszukam.
U mnie na półce także znajduje się "Mały ogród" i faktycznie, bardzo ładnie wydana książka z mnóstwem inspirujących zdjęć :)
UsuńMam nadzieję, że uda mi się ją znaleźć, dobrych książek nigdy za dużo.
UsuńMam wydanie tej książki z 1996 r. kupiona za grosze w antykwariacie, nie jest tak obszerna jak Twoje wydanie - rozszerzone, co nie zmienia faktu, że po jej przeczytaniu w mojej głowie wybuchła rewolucja. Sporo czytam, czasem kilka książek na raz, ale ta leży na nocnym stoliku bo do niej sięgam wciąż i wciąż, doszłam do wniosku, że nie warto jej wkładać na półkę, skoro i tak ją ciągle wyjmuję. Za każdym razem zwracam uwagę na coś innego. Ostatnio siedzę w rozdziale pt. "Miejski ogród wodny". I choć wiem, że wytwory moich rąk jeszcze dalekie są od ideału, to dzięki tej książce jest wizja. Inna sprawa, że jego założenia są mi bardzo bliskie - żwir, wysiewające się w nim rośliny, swobodne ścieżki... Do tego dążę.
OdpowiedzUsuńDla mnie pewnym odkryciem było, aby na rośliny spojrzeć geometrycznie, żeby widzieć jakimi bryłami będą. Może to trochę śmiesznie zabrzmi, ale złapałam się na tym że właśnie myślę odwrotnie - roślina i gdzie ją posadzić, a powinnam się zastanowić jakiej bryły mi brakuje a potem myśleć o tym, co tak rośnie. Myślę, że każdemu, któremu nie wystarczy trawnik i tuje, po spojrzeniu do książki i nawet tylko po obejrzeniu zdjęć i przeczytaniu komentarzy do nich, już będzie o wiele, wiele bogatszy. Pozdrawiam! :)
Czyli dobry był nauczyciel z tego Brookes'a! Chyba wszyscy mają tendencje do patrzenia na ogród przez rośliny, a to często nie służy jego wyglądowi jako całości. Takie książki pomagają wyrobić sobie inne spojrzenie.
UsuńJa też wracam do tej książki i podobnie, jak Ty, mam w różnych miejscach sterty książek, do których zaglądam.