Jestem, wróciłam, naładowana wrażeniami po uszy! Wyjazd był szalony, bardzo intensywny, nie tylko ogrodniczo.
Zasadniczym punktem programu było, oczywiście, Chelsea Flower Show.
Jestem szczęśliwa, że mogłam uczestniczyć w tym wyjątkowym dla ogrodników wydarzeniu, że mogłam przyjrzeć się wielu pięknym aranżacjom ogrodowym, znaleźć ciekawe rośliny, które mogłabym posadzić u siebie (a znalazłam takie! tylko je spisałam, nic nie kupowałam). Nie przeżyłam jakiegoś spektakularnego zaskoczenia, ale napiszę o tym obszerniej niebawem.
Udało mi się także odwiedzić dwa słynne ogrody, których wcześniej nie widziałam, a zawsze o nich marzyłam: Sissinghurst i Great Dixter. To ikony sztuki ogrodowej i bardzo byłam ciekawa, czy mnie zauroczą. Które bardziej i dlaczego, napiszę wkrótce.
Dodatkowym bonusem był długi spacer po Isabella Plantation w Richmond Park w Londynie, a jest to niezwykle urokliwe miejsce. Sami zobaczcie:
|
cudna, wielopniowa brzoza nad stawem, magiczny widok, od razu człowieka ogarnia spokój
|
|
wśród bujnej roślinności wiją się strumyki, podłoże jest bardzo wilgotne |
|
a to już stary dwór w Great Dixter, za słynnymi żywopłotami
|
|
uroczy detal z ogrodów Sissinghurst, do wykorzystania dla każdego z nas |
|
bezpretensjonalny urok starego domu i ogrodu (Sissinghurst) |
|
stare różaneczniki, może moje też kiedyś będą takimi drzewkami? (Isabella Plantation) |
Efekt wycieczki - 1300 zdjęć, kilkanaście filmików i totalny chaos wrażeń.
Ogólnie jestem zachwycona, ale zanim to wszystko ogarnę, upłynie trochę czasu. Postaram się jak najszybciej opublikować artykuł z pierwszymi wrażeniami (a mój zestaw informacji z wystawy zabrała w plecaku koleżanka...).
Wiem, że powinnam na bieżąco wrzucać coś na Facebooka, ale jakoś nie daję rady, chyba jestem trochę nie z tej epoki.
|
złoty medalista z Chelsea - ogród Welcome to Yorkshire, projektu Marka Gregory, mnie też się bardzo podobał
|
|
egzotyka i gorące kolory, jest wielu miłośników takich klimatów
|
|
ja wolę takie klimaty - The Weston Garden, twórcą jest Tom Stuart-Smith, którego ogrody bardzo lubię
|
|
takie barwy spotykałam na każdym kroku na wystawie, jakie te łubiny dorodne
|
|
a ja od jakiegoś czasu wolę drobne kwiaty i takie kolory, co to się porobiło...
|
Mój własny ogród przeżył w dobrej formie, także pomidory w donicach, rodzinka nie zawiodła (mąż!). Naturalnie, wiele rzeczy wygląda inaczej niż tydzień temu, jedno przekwitło, inne się rozwinęło, chwasty są, jak zwykle.
Żeby Was zachęcić do zaglądania do Ogrodu Tamaryszka, chociaż nie uporządkowałam jeszcze tysiąca zdjęć, pokazuję dziś nieco przypadkowy fotoreportaż z tegorocznych ogrodów angielskich i obiecuję wkrótce szczegółowe relacje z wszystkich odwiedzonych miejsc.
|
charakterystyczny i bajkowy dwór w Great Dixter, ze słynnymi donicami przy wejściu
|
|
czy ta rodgersja nie jest ciekawa? co za faktura liści!
|
|
altana, w której jadała posiłki Vita Sackville-West z rodziną (Biały Ogród w Sissinghurst)
|
|
skoro tyle ostatnio było o altanach - kolejna w Great Dixter, fajnie przy niej wyglądają te bambusy |
|
w ogrodach Sissinghurst dużo jest fioletów
|
|
domek jak z bajki, mogłabym w takim mieszkać (Sissinghurst)
|
|
w każdym przyzwoitym ogrodzie angielskim są kompostowniki (Sissinghurst)
|
|
bez fajerwerków, ale jak ładnie, prawda? (Chelsea Flower Show)
|
Mam nadzieję, że chcecie się dowiedzieć, który ogród na Chelsea najbardziej mi się podobał i przeczytacie kolejny artykuł, zapraszam!
Czy słychać te moje bicia serca? Oczywiście, ze chcę czytać o wszystkim, co tam widziałaś Tamaryszku. Szkoda, że nie można poczuć zapachów. Pamiętasz, pisałam kiedyś o mączniaku na przywrotniku ostroklapowym; właśnie wszystkie krzaczki pokryły się po deszczach białym nalotem. Mój jest jakiś inny niż te bujne, oglądane na zdjęciach, bo chyba niższy. Rozeta liściowa nie przekracza 15 cm wysokości a często i mniej, a łodygi kwiatostanowe ok. 20-25 cm.
OdpowiedzUsuńTyle wrażeń, tyle zdjęć, więc i opowieści będzie dużo, zapraszam.
UsuńCo do przywrotnika, z Twojego opisu wynika, że masz jakąś odmianę, wiem, że są takie o małych rozmiarach, odmiany bywają bardziej kapryśne i wrażliwe, może stąd ten mączniak. Ja mam ten najzwyklejszy, nigdy nie miałam z nich żadnych kłopotów. Może spróbuj z gatunkiem?
Izo, czekam z niecierpliwością na dalsze relacje. Zapowiada się ekscytująco.
OdpowiedzUsuńAga
Już uporządkowałam zdjęcia, będę mogła szykować artykuły.
UsuńZ niecierpliwością czekam na relację :)
OdpowiedzUsuńJuż szykuję, mam nadzieję, że Ci się spodoba, Wietrzyku.
UsuńNie mogę się doczekać szczegółowej relacji - zarówno z pokazu jak i ogrodów:D
OdpowiedzUsuńSzczególnie Great Dixter mnie interesuje, od kiedy przeczytałam tego posta Thomasa Rainiera:D:
http://landscapeofmeaning.blogspot.com/2012/05/why-perennial-border-matters.html
Jako ciekawostka - jak wrzuciłam na forum linki do ogrodów pokazowych, to zachwytu raczej nie było:D. Większość osób stwierdziła, że za duży chaos w nasadzeniach jak na ich gust. Jeśli już, to L-G Eco City był najbardziej strawny:D
Dzięki za polecenie posta o Great Dixter, przeczytam i się ustosunkuję w swoim artykule.
UsuńLG Eco City Garden był bardzo klarowny, fakt. Może te wrażenia wynikały z faktu, że u nas cały czas propaguje się nasadzenia roślin w blokach, grupowo i że kompozycje "łąkowe" nie są popularne. A takich rzeczywiście było najwięcej na wystawie. Mnie i inne ogrody się podobały, napiszę dlaczego. Chociaż w niektórych i dla mnie było za dużo chaosu.
nie tylko u nas:D.
Usuńna tym samym blogu, w kontekście rabat preriowych, przeczytałam bardzo ciekawą polemikę na temat zalet i wad nasadzeń mieszanych i blokowych:D
O, widzę, że muszę się zagłębić w tego bloga, to bardzo ciekawe zagadnienie, sama się nad tym zastanawiam. Oby tylko mój angielski dał radę.
UsuńUwielbiam angielskie ogrody i architekturę. Prześlicznie tam jest, no i te bardzo klimatyczne domki. :)
OdpowiedzUsuńJa chyba też z innej epoki, na facebooka wchodzę tylko, kiedy muszę, nie lubię. hehe Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. :)
Ja jestem wielką wielbicielką angielskiej sztuki ogrodowej i w ogóle Anglii. Może dlatego, że poznaję tylko jej najlepsze strony.
UsuńPozdrawiam i zapraszam, Agnieszko.
Ja też z niecierpliwością czekam na relację! Nie dziwię Ci się, że nie masz czasu na to wszystko... Nie martw się kochana, rób tyle ile chcesz, ile czujesz.
OdpowiedzUsuńPowoli działam, ale chyba wiek robi swoje, że nie wyrabiam się, jak bym chciała. A może za dużo bym chciała?
UsuńOj, widzę, że było bardzo fajnie!!! Niecierpliwe czekam na więcej nowinek.
OdpowiedzUsuńByło fajnie, wrażeń masa, będzie problem, które wybrać do pokazania na blogu.
UsuńIza, wstęp zachęcający, nawet bardzo ale czekamy na więcej.
OdpowiedzUsuńOstatnia kompozycja z Chelsea to gotowiec pod moje brzozy:)
April
Mnie też zachwyciła. Wiesz, że mam spisy roślin z każdego ogrodu pokazowego? Tylko kupić i sadzić. Zimą będę wybierać dla siebie, może też skorzystasz.
UsuńJa tez z niecierpliwością czekam jak Twoje oczy i emocje widziały to co ja w tym czasie :)
OdpowiedzUsuńM.towrzyszka wyprawy :)
Warto porównać wrażenia, czytelnicy skorzystają na wymianie opinii. Już jest relacja nr 1, zajrzyj!
UsuńO! bardzo jestem ciekawa relacji z tych ogrodów bo w obu byłam /Sissinghurst i Great Dixter/. Już się cieszę.
OdpowiedzUsuńJak czytam takie radosne informacje że wszystko poprzesadzane jak trzeba to i zazdrość. U mnie niebywała wiosenna susza zabiera mi radość z ogrodowania.
pozdrawiam mira
Relacje z tych ogrodów na pewno będą, tylko nie wiem, kiedy, bo mam teraz urwanie głowy, rusza remont, więc wyobrażasz sobie, co się dzieje.
UsuńU mnie też sucho, te upały... Pozdrawiam!