wtorek, 5 czerwca 2018

CHELSEA FLOWER SHOW 2018 - WYSTAWA I ZWYCIĘSKIE OGRODY

Jak wiecie, jestem wielbicielką angielskiej sztuki ogrodowej i, mimo niewątpliwej odmienności kultury czy klimatu w Anglii i u nas, uważam, że możemy się z jej obserwacji wiele nauczyć i inspirować się tamtejszymi ogrodami.
Okazją do tego są np. wielkie wystawy ogrodnicze jak Chelsea Flower Show w Londynie. Udało mi się po raz drugi być na tej imprezie.

Na początek kilka słów o samej wystawie, a dalej przedstawię główne nagrody, zapraszam.

wejście do pawilonu wystawowego, wokół którego rozlokowane są ogrody pokazowe


Organizatorem wystawy jest RHS, czyli Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze. Niech Was nie zmyli nazwa - każdy z nas, ogrodników amatorów, może do tego towarzystwa należeć (oczywiście, wiążą się z tym różne profity i obowiązki). Piszę o tym, żeby zwrócić uwagę, jak szeroki zasięg mają działania tej instytucji.

RHS już ponad 200 lat pracuje nad podnoszeniem kultury ogrodniczej, a zakres jego działań jest szeroki. To procentuje!
Może i u nas powstanie kiedyś coś podobnego?


epimedium
stoisko nagrodzonej szkółki, zachwyciły mnie te epimedia



RHS m.in. prowadzi kilka wielkich ogrodów, otwartych dla publiczności, prowadzi badania i działalność edukacyjną, przyznaje medale za zasługi dla ogrodnictwa i nagrody dla roślin doskonałych (AGM - ważna wskazówka przy zakupach) oraz organizuje wielkie wystawy ogrodnicze, jak Chelsea Flower Show.

To jedna z najważniejszych imprez w branży na świecie. Ma wiekową tradycję i patronuje jej rodzina królewska, np. królowa Elżbieta rokrocznie odwiedza wystawę.
O jej rozmiarach dają wyobrażenie liczby - 4, 5 ha powierzchni, 550 wystawców, ponad 160 000 oglądających, codzienna, obszerna relacja w telewizji BBC.

Potężni sponsorzy finansują to gigantyczne przedsięwzięcie, także tworzone na wystawę ogrody. Koszt jednego to kilkaset tysięcy funtów, a ich autorami są gwiazdy światowego designu.

Wystawę odwiedzają tłumy każdego dnia (trwa 5 dni). W tym tłumie byłam i ja!

mimo tłumów, atmosfera jest bardzo sympatyczna


Co w takim miejscu robi ogrodnik amator?

Po pierwsze podziwia - piękne rośliny, piękne kompozycje, piękne ogrody.
Po drugie, uświadamia sobie, co jest bliskie ideałowi jego własnego, wymarzonego ogrodu, szuka własnego stylu albo nowej drogi. To jest łatwiejsze, gdy ogląda się tyle różnych rozwiązań i aranżacji obok siebie.
Po trzecie, wyszukuje konkretne pomysły i rozwiązania - na zestawienia kolorystyczne, wsporniki dla roślin, formę altany...
Po czwarte, na każdym kroku przekonuje się, że na małej przestrzeni można stworzyć atrakcyjny ogród i to na wiele sposobów i wcale nie za taką kwotę, jaką wyżej wymieniłam.
Po piąte i dziesiąte, pstryka setki zdjęć, gada do dyktafonu nazwy budzących zachwyt roślinek, cierpliwie wyczekuje na wolne miejsce przy barierce wokół kolejnego ogrodu, kupuje stare, używane narzędzia ogrodnicze itd., itd.

Nie przeżyłam na tej wystawie jakiejś iluminacji ogrodniczej, totalnego zachwytu nad ogrodem, który by mnie zaskoczył absolutnie nowym podejściem do tematu.
Ale to, co widziałam, przyniosło mi tyle radości, tyle satysfakcji, tyle przemyśleń, że starczy mi na długo.

clematis
ciekawe wykorzystanie konstrukcji z siatki, czyli pomysły na to, jak umieścić powojniki w zapełnionym ogrodzie

W tym roku było 26 konkursowych ogrodów i 2 poza konkursem, a także inne, małe, zaaranżowane przestrzenie.
Wyobrażacie sobie, ile wrażeń? Nawet za dużo, jak na jeden dzień, miałam mętlik w głowie.

Na stworzenie pokazowego ogrodu na pustym placu musi wystarczyć podobno ok. 2 tygodni, pamiętajcie o tym, oglądając zdjęcia.

Ogrody oceniane są w 3 kategoriach.
Pierwsza, Show Gardens, to główne ogrody pokazowe, dość duże i w tym roku było ich 10.
Drugą grupę stanowią Artisan Gardens, są niewielkie, odwołują się do lokalnych tradycji i rzemiosła, tematów artystycznych czy osobistych historii (w tym roku 7).
Tegoroczna nowość to kategoria Space to Grow Gardens, ma na celu zainspirować odwiedzających do przekształcania ich miejskich, małych lub nietypowych przestrzeni i proponować konkretne pomysły (było 8).

Medale przyznają sędziowie z RHS, każdemu z ogrodów jakiś. Ponieważ może być kilka medali złotych czy srebrnych w każdej kategorii, spośród nagrodzonych złotym medalem, wybierany jest najlepszy ogród - Best Show Garden.

nowoczesny zdrój wodny
podoba mi się ten pomysł na zdrój wodny - ten z prawej, łatwy do zrobienia


Publiczność wystawy również przyznaje własne wyróżnienie najpiękniejszemu ogrodowi.

Są też inne medale - dla szkółkarzy, florystów i producentów akcesoriów ogrodniczych, a także dla najlepszej rośliny roku.
Na Chelsea oglądamy i uczymy się od najlepszych.

Chelsea Flower Show 2018
`Roślina Roku - nagrodzona hortensja Runaway Bride Snow White (zdjęcie ze strony RHS)


W tym roku można było zobaczyć jeszcze dwa ogrody, nie biorące udziału w rywalizacji, bardzo ciekawe.
No i dziesiątki stoisk z różnymi ogrodowymi akcesoriami. Tyle mam do pokazania!

Zaczynam od dwóch kompletnie różnych ogrodów z kategorii show garden.

odmiany lawendy
stoisko z odmianami lawendy w pawilonie - roślina dobra dla zapylaczy


Pierwszy z nich otrzymał wyróżnienie Best Show Garden, czyli uznany został za najlepszy na wystawie.
To The Morgan Stanley Garden for the NSPCC, projekt Chrisa Beardshawa (znanego nam z angielskich programów w polskiej telewizji).

Drugi ogród, który chcę dziś zaprezentować, to Welcome to Yorkshire, który dostał nagrodę publiczności w kategorii Show Garden.

To nagrody specjalistów i zwykłych ogrodników, odwiedzających wystawę. Ciekawa jestem, co Wy o nich powiecie?
Poniżej filmik z ogrodu Chrisa Beardshawa. Przepraszam za jakość, ciągle się uczę.



Ogród Chrisa Beardshawa powstał dla angielskiego Stowarzyszenia na rzecz Przeciwdziałania Przemocy wobec Dzieci.
Jest metaforą przemian emocjonalnych, zachodzących w dzieciach, które otrzymują wsparcie ze strony organizacji. Od zagubienia i cierpienia (jaskrawy różanecznik i dziki zakątek), przez bogactwo regenerujących wrażeń przyjaznego środowiska (ścieżka w lasku, otwarta przestrzeń z bylinami), do azylu, dającego poczucie bezpieczeństwa, spokoju i siły (miejsce wypoczynku, otoczone spokojna wodą).

Chelsea Flower Show 2018, Best Show Garden
początek drogi - ten różanecznik jakby nie pasuje do reszty ogrodu


Chelsea Flower Show 2018
trzeba przedzierać się przez gąszcz roślin...


Chelsea Flower Show 2018, Best Show Garden
niebieskie kwiaty zapowiadają zmiany otoczenia

Chelsea Flower Show 2018
droga już jest prosta

Chelsea Flower Show 2018, Best Show Garden
azyl na końcu


Chelsea Flower Show 2018, Best Show Garden
cudowny ogród Chrisa Beardshawa


Chelsea Flower Show 2018, Best Show Garden
spokój i harmonia, tu można odpocząć


Według mnie, pięknie pokazane.

Ale poza tym, to po prostu wspaniały ogród. Muszę powiedzieć, że to także mój faworyt. Elegancki i wysmakowany w jednej części, swobodny i naturalny tuż obok, a wszystko ładnie się łączy. Ta altana (?) w chłodnych kolorach to takie spokojne miejsce...

Bardzo podobają mi się kolory zastosowane w tym projekcie, starannie dobrane, nieliczne, idealnie harmonizują.
Niby rośliny na większości terenu posadzone są swobodnie czy pozornie chaotycznie, ale przeciwwagę dla tego stanowi bardzo klarowny w odbiorze kącik wypoczynkowy i jego otoczenie z wodą.

Znalazłam więc tu dwa ulubione i niezbędne dla mojego komfortu elementy i pewnie dlatego ten ogród tak mi się spodobał.
Ja się zachwycam, ale piszcie śmiało, jakie są Wasze wrażenia! Może jest nudny albo za mało kolorowy?

Chelsea Flower Show 2018, Best Show Garden
The Morgan Stanley Garden, projekt Chris Beardshaw





Jak widać na powyżej umieszczonym filmiku, kompletnie inny świat ukazuje się ogrodzie wybranym przez publiczność, Welcome to Yorkshire (autorstwa Marka Gregory).

Inspirowany jest malowniczymi rejonami Yorkshire, pełnymi tętniących życiem łąk, malowniczych dolinek z wartko płynącymi potokami i kamiennych domków. Będący pochwałą tradycyjnego rzemiosła i lokalnej żywności.

Pokazowy ogród położony jest na skraju lasu, to romantyczny, wiejski ogródek, zanurzony w naturalnym krajobrazie.

Chelsea Flower Show 2018
doskonale zaaranżowany strumień w ogrodzie Welcome to Yorkshire Marka Gregory


Chelsea Flower Show 2018
naturalne detale i rośliny, urok wiejskiego ogrodu


Chelsea Flower Show 2018
świetnie obsadzony strumień, prawda?


Chelsea Flower Show 2018
z komina kamiennego domku unosił się dym


To w zasadzie nie jest ogród, tylko jakby fragment wyciętego krajobrazu, z wyglądającym zupełnie naturalnie strumieniem z kaskadami.
Przy domku jest niewielka, kwiatowa rabata i ogródek ziołowo-warzywny.

To właśnie ten bajkowy świat najbardziej zachwycił zwiedzających wystawę.
Jurorzy także wysoko ocenili ten ogród (złoty medal w kategorii show garden).
Czym był dla mnie?
Uroczym obrazkiem, na który z wielką przyjemnością patrzyłam. Podziwiałam doskonałe wykonanie, odtworzenie krajobrazu (za co zresztą także dostał nagrodę).
Chociaż nie patrzyłam na niego właściwie jak na ogród, w sensie inspiracji.
Było to także przypomnienie lekcji o wadze dopasowania ogrodu do otoczenia. Na co uczulali zwiedzających twórcy, zestawiając tu pozornie naturalny krajobraz z ogródkiem (który był przecież tylko częścią tego założenia).
Efekt zachwycił wszystkich, więc czy nie warto iść w tym kierunku?

Chelsea Flower Show 2018
detal z ogrodu Welcome to Yorkshire (Mark Gregory)


Chelsea Flower Show 2018
stokrotki w trawie, jak na wiejski ogródek przystało


Chelsea Flower Show 2018
ale to - czy widzicie, jakie rośliny posadzono w nagrodzonym ogrodzie pokazowym??


Na chwilę jeszcze wrócę do ogólnych refleksji.
Spotkałam się z opiniami, że prezentowane na Chelsea ogrody są zachowawcze i służą promocji sponsorów.

Po pierwsze, nie zgadzam się, że to tylko patrzenie wstecz. Promowanie trendów (np. ekologicznych czy technologicznych) jest na wystawie bardzo wyraźne, to wskazuje kierunki na przyszłość pasjonatom ogrodnictwa.
Po drugie, obcowanie z uwspółcześnioną klasyką sztuki ogrodowej, przeciętnemu ogrodnikowi zawsze wyjdzie na dobre. Mam wrażenie, że obecność takich projektów na wystawie to przejaw otwarcia na publiczność, to impreza przede wszystkim dla ludzi, a nie dla branżowców.
Po trzecie, ogrody pokazowe powstają zawsze wokół pewnej idei, będąc jednocześnie subtelną reklamą sponsora. Jestem przewrażliwiona, jeśli chodzi o reklamę i obyśmy z taką tylko mieli do czynienia, jak tu.
Według mnie, ogród stworzony, żeby uczulić na problem walki z epilepsją, braku wody na ziemi, dziecięcych zachorowań na raka czy funkcjonowaniu niepełnosprawnych, to dobre działanie. Wtedy nazwa sponsora na tabliczce mnie nie razi.

Różnie można na to patrzeć, ale takie aspekty są dla mnie ważniejsze niż eksperymenty formalne, które chyba rzadko się tu zdarzają.
A czy Wy wolelibyście zobaczyć na takiej wystawie więcej spektakularnych, awangardowych projektów?

Chelsea Flower Show 2018
mistrzowska aranżacja naturalnego ogrodu i otoczenia





33 komentarze:

  1. To, co mnie najbardziej uderza (i równocześnie urzeka) w ogrodzie Chrisa Beardshawa to bogactwo roślin obsadzonych wokół nowoczesnej altany. Chciałabym, żeby takie ujęcie ogrodu formalnego, uporządkowanego, nowoczesnego, pojawiało się w naszych amatorskich ogrodach częściej - formalność jako ograniczona paleta, dobry rytm rabaty, uporządkowanie przestrzenne. Niekoniecznie tylko monokultury bukszpanu i miskantów.
    Bo przecież mimo, że tam kolor, kwitnienie i wielogatunkowość, to zestawiając zdjęcia z ogrodem Yorkshire od razu wiemy, kto zacz i co różni te dwa miejsca.

    Czekam na więcej,
    Hanako

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, właśnie i mnie to samo zachwyciło, uwielbiam takie połączenia, które opisałaś. Monokultur nie lubię, z różnych względów.
      Takie zestawienie nowoczesnych, prostych form i bujności roślin tworzy świetne efekty, intrygujące.

      Usuń
  2. Każdy na pewno chciałby odpocząć w takim romantycznym ogrodzie, słuchać szumu strumyka, czuć się jak w górach... Tylko w ogrodzie pokazowym można umieścić obok siebie pokrzywę z rośliną ozdobną. W realu ta pierwsza przejęłaby dowodzenie i rozpanoszyła się po całym ogrodzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozbawiła mnie ta pokrzywa. Myślę, że nie pojawiła się tam przypadkiem i nie chodzi o to, żeby sadzić ją jako roślinę ozdobną. Może chodzi o akceptację, że pokrzywy w większości ogrodów są, przypomnienie, że mają w nich swoją rolę, że ogrody sterylne, to nie jest właściwa droga. No i dodało to aranżacji wiejskiego ogrodu autentyczności. Jest to zgodne z wyraźną od lat tendencją, że dzikie rośliny, które nazywamy chwastami maja prawo pojawiać się w ogrodzie.

      Usuń
  3. Z tych ogrodów przez Ciebie, Izo, pięknie pokazanych bije spokój i harmonia. To się w tych ogrodach po prostu wyczuwa, chce się w nich przebywać, odpoczywać. Są takie "normalne", bliskie naturze. Przez chwilę zastanawiałam się, dlaczego... Po chwili już sobie odpowiedziałam: Te ogrody nie są obce naturze, a kompatybilne z nią. Nie ma w nich przesadnie udziwnionej "nowoczesności", może drogich rzeźb, mówiących o właścicielu: patrzcie, ja mam kasę, mam drogie rzeźby w ogrodzie, nowoczesna architekturę ogrodową...itp... Mnie osobiście bardzo podobał się ogród z kamiennym domkiem, omszałymi kamieniami (trochę podobny do mojego, hi...) i stokrotkami w trawniku, ale ten pierwszy z pokazanych też mnie urzekł...
    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mieszkasz w rajskim zakątku, Aga! Z pewnością swobodne kompozycje roślinne i zastosowanie swojskich z wyglądu roślin wywołuje wrażenie naturalności i "kompatybilności z naturą", jak to nazwałaś. Nawet jeśli w ogrodzie znajduje się nowoczesna w formie mała architektura czy rzeźby, o ile nie są dominujące, epatujące, bo wtedy równowaga runie i wrażenie zniknie.

      Usuń
    2. Tak, masz rację, Izo. Nowoczesność też jest piękna i ciekawa, byle by była ze smakiem i w równowadze do reszty "skomponowana".

      Usuń
  4. DZIĘKUJE,DZIĘKUJĘ !DZIĘKI TOBIE MOGĘ OGLĄDAĆ TYLE CUDOWNYCH MIEJSC I ROŚLIN.CZEKAM NA WIĘCEJ Z NIECIERPLIWOŚCIA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że sprawiłam Ci tyle przyjemności.

      Usuń
  5. Mnie też się podoba ta naturalność nasadzeń ale nie bardzo widzę możliwość, żeby w typowych amatorskich ogródkach prędko zdobyła popularność. Wystarczająco trudno jest dobrze zrobić takie nasadzenia na te kilka dni wystawy - jak zapewnić atrakcyjność nasadzen w ciągu roku? Myślę, że zarówno projekt jak i późniejsza pielęgnacja przekracza możliwości przeciętnego właściciela ogródka. Stąd popularność nasadzeń blokowych, szpalerowych itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że to jest trudniejsze. Ja np. próbuję i nie jestem zadowolona z efektów. Ale się nie poddaję, zobaczymy, co z tego wyniknie.
      Jak rozumiesz "atrakcyjność nasadzeń w ciągu roku"? Czy masz na myśli ciągłe kwitnienie? Jeśli tak, to na pewno powód, że taka metoda nie zdobędzie łatwo popularności, bo chyba większość ogrodników lubi, jak coś stale kwitnie. Jeśli to odpuścimy, pozostaje "tylko" trudność z kompozycją.
      A grupy roślin też mogą mieć różne kształty (np. rabaty dryfujace), nie muszą być takie wyraźne, coraz mniej takie lubię, a Ty?

      Usuń
    2. Atrakcyjność nasadzeń można osiągnąć nie tylko kwitnieniem, tylko właśnie pokrojem, ulistnieniem. Tylko że jak się doda jeszcze ten czynnik do innych kryteriów wyboru rośliny (warunki glebowe i słoneczne, kolor i termin kwitnięcia, wysokość) to już się robi niezła łamigłówka do rozwiązania. Jeszcze komuś doradzić, to pół biedy, najgorzej to sobie samemu - chciejstwa zakłócają racjonalny osąd:D
      Co do nasadzeń blokowych/wymieszanych to musiałybyśmy rozmawiać na konkretnych przykładach, bo z obu kategorii mogłabym wskazać takie, które mi się podobają i takie, które nie:D

      Usuń
    3. Dla mnie też atrakcyjne nasadzenia to nie tylko kwiaty i całkowicie się zgadzam, że to niezła łamigłówka. Według mnie łatwiejsze są nasadzenia blokowe.

      Usuń
  6. Świetna ta wystawa! Gdybym była w Anglii, to chętnie bym tam się wybrała. Cieszę się, że tyle ciekawych fotografii zostawiasz, to cudowne! :) Ja bardzo lubię natomiast także ogrody w stylu japońskim :) nie wiem, czy w Anglii to jest popularne? Ja chodzę regularnie na różne wystawy.

    Tutaj pokazuję jak te ogrody wyglądają i co mnie urzeka w nich:

    https://blisko-domu.pl/ogrod-w-stylu-japonskim/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ogrodach japońskich i ja pisałam (choćby o wrocławskim i w Jarkowie), ale już szykuję artykuł o pięknym, nagrodzonym ogrodzie japońskim z wystawy w Chelsea, zapraszam do czytania, napisz, co sądzisz.

      Usuń
    2. No cóż, będę bronić ogrodów angielskich Wydaję mi się że łatwiej je wkomponować w nasze otoczenia. Nie wyobrażam sobie tego typu ogrodu u mnie, a angielski jest przez swoją naturalność bliższy naszym klimatom łatwiej je wkomponować w otoczenie. Japońskie przez oszczędność środków wymagają większej dyscypliny i dbałości o detale Czy w japońskich ogrodach możliwe są migracje naparstnic, firletek, wrotyczu maruna i innych samosiewek po ogrodzie? Tak więc ja stawiam na angielskie - dają więcej wyborów.

      Usuń
    3. No cóż, ja także nie jestem fanką ogrodów japońskich. Przede wszystkim, jak to określiła Megimoher, ważny jest dla mnie "kontekst miejsca" czyli dopasowanie do otoczenia. Japońska latarenka przy swojskiej brzozie? Jestem na nie:D. Po drugie - to jest trudny styl, wymagający ogromnej wiedzy i wyczucia - mało kto potrafi zrobić udany ogród w stylu japońskim. A po trzecie - z racji charakterystycznych dla siebie roślin atrakcyjny jest głównie wiosną, w czasie kwitnienia krzewów, oraz jesienią - w czasie przebarwiania się klonów. Za to latem, kiedy mamy taki dostatek kwitnących bylin, w ogrodzie japońskim - pustawo.
      Także jestem jak najbardziej za tym, żeby wykorzystywać w naszych ogrodach rododendrony i azalie, ale niekoniecznie za tym, żeby przenosić cały styl.

      Usuń
    4. Ja jestem wielbicielką ogrodów japońskich i japońskiej sztuki ogrodowej, co nie znaczy, że mogłabym mieć taki ogród w Warszawie. Bo zależy mi na harmonii, także z otoczeniem. A kulturowo styl ogrodów angielskich jest nam jednak bliższy, więc inspiracje stamtąd stosunkowo dobrze się przenoszą.
      Jednak najważniejsza jest radość ogrodnika, jeśli kogoś uszczęśliwi choćby namiastka ogrodu japońskiego, niech tworzy swój japoński raj.

      Usuń
  7. Tamaryszku, dziękuję za wizytę na Chelsea Flower Show, bardzo chciałabym kiedyś zobaczyć ją na żywo. Fascynujące jest to, że w tak krótkim czasie można stworzyć tak dopracowane ogrody, które wyglądają, jakby były tam od lat! Najbardziej intryguje mnie, jak tak szybko zapanowali nad wodą, strumykami, małymi wodospadami, niezwykłe! A oczarowały mnie te pulchniutkie, grubiutkie lawendy, coś ślicznego. Ciekawe czy u nas by wymarzały.

    Oczywiście, jak zawsze zapraszam Cię do siebie, gdy będziesz miała chwilkę.

    http://domprzywiosennej5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy miłośnik ogrodów byłby zachwycony wizytą na Chelsea Flower Show, życzę Ci, abyś kiedyś mogła zobaczyć tę wystawę.
      A co do lawendy, to u nas nie mają szans, niestety.
      Ostatnio zaniedbałam zaprzyjaźnione blogi, mam trudny czas, ale na pewno będę czytać.

      Usuń
  8. Zerkając do "kącika" prasowego CHFS zawsze chciwie szukam opisów idei, którym przyświecało tworzenie tych ogrodów. Tylko w takim kontekście mogę swobodnie oglądać relacje. Pozbawiona tego kontekstu wyrywkowo oglądam roślinne zestawienia i materiałoznawstwo twórców. B. dziękuje za relację. Pszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także ciekawią przewodnie idee ogrodów pokazowych. Ale lubię też na nie patrzeć po prostu, jak na małe ogródki.
      Zapraszam na ciąg dalszy relacji.

      Usuń
  9. Izo, dzięki :), jak zawsze mam dzięki Twoim postom sporo przemyśleń ale wciąż za mało czasu na rozpisywanie się o nich :(. Tak tylko króciutko o tym, że nic nie jest proste jak na obrazku - na pięknej rabacie Chrisa kojącym akcentem kolorystycznym są m.in. kwitnące obok siebie kamasje białe i niebieskie.... cóż, ja też miałam taką wizję, mam je posadzone razem, tyle, że biała zaczyna kwitnąć jak niebieska już przekwitnie...... I tak to moja kompozycja padła.
    Myśl i zachwyty rozwinę jak złapię oddech :).
    Oczywiście, ogólnie zgadzam się z Hanako, nie po raz pierwszy :)).
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Basiu! Chciałoby się podyskutować, pewnie, że tak łatwiej wymieniać myśli. Miałam nadzieję na spotkanie wiosną, ale problemy z kolanem przeszkodziły (trudności z chodzeniem, dwie serie rehabilitacji, wolniejsze, a wręcz ślimacze tempo prac w ogrodzie).
      A co do ogrodu Chrisa - w końcu to pokazowy koncept (ale i tak uroczy), więc nie wszystko musi być jak w realu. Ale zestawienie kolorów, spokojne tonacje i kontrast z ta prostą ścianą np., można wykorzystać, prawda?

      Usuń
  10. Izo, dziękuję za relację. Bez ruszania się z domu, doznaję wspaniałych wrażeń. Rozumiem że po wizycie na wystawie, rewolucji w twoim ogrodzie nie będzie... No może podrasujesz swój strumyk, bo widzę że bardzo ci się spodobało to co stworzył Mark Gregory.
    Mi osobiście bliżej do stylu pierwszego ogrodu. Nowoczesność elementów budowanych obsadzona lekko, sielsko ale spokojnie. Dążę do takiego efektu, choć wielu błędów wcześniejszych nasadzeń, nie dam rady już poprawić, bo musiałabym tworzyć ogród od nowa.
    No i jeszcze jedno, bardzo ważne, przestaję się przejmować jak mi urośnie pokrzywa na rabacie:)
    Z ciekawością czekam na ciąg dalszy
    April

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rewolucji nie będzie,ale parę pomysłów wykorzystam. Mnie w zasadzie też bardziej się podobał ogród Beardshawa. Ty idziesz w tym kierunku, fajnie. Ten drugi to dla mnie urocze miejsce, ale nie ogród przy domu w mieście, wymaga relacji z otoczeniem.

      Usuń
  11. Byłoby świetnie, gdyby u nas powstało coś na kształt RHS :) Świetna relacja, dzięki za ten post

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrzeba zaangażowania jakiejś instytucji i wciągnięcia pasjonatów, oby tak się stało.

      Usuń
  12. A to zielone kolczaste spiczaste na 12 zdjęciu to co to ? :) Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... O ile dobrze zidentyfikowałam, o co Ci chodzi, to chyba euphorbia characias Black Pearl.

      Usuń
    2. A dziękuję tak to chyba to :) Pozdrawiam Marek

      Usuń
  13. Izo bardzo dziękuję za relację i Twoje spojrzenie.
    Podziwiam Cię bo ja bym się tam zgubiła z moimi myślami zwłaszcza w tych tłumach ale i takiej ilości pokazowych ogrodów.
    Jak na razie pokazałaś takie "moje". ja nie lubię awangardy w ogrodach więc spokojne mi odpowiadają.
    Hmmm ....ogród dopasowany do otoczenia.
    To ładnie brzmi i ma sens jak się ma jakieś ciekawe otoczenie i tym samym dużą działkę.
    To nie działa w małych ogrodach gdzie rozmowy sąsiadów i ich style ogrodowe są na odległość kilku metrów.
    pozdrawiam mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam początkowo chaos we wrażeniach, za dużo bodźców. Ale dzięki folderom, setkom zdjęć, notatkom, wszystko uporządkowałam.
      Mnie też pasują spokojne ogrody, wrażenie spokoju, to jedna z ważniejszych dla mnie spraw w ogrodzie.
      Z dopasowaniem do otoczenia,masz rację. Z tym, że warto to otoczenie rozumieć też jako szerszy kontekst historyczno-kulturowy, nie tylko najbliższe sąsiedztwo za płotem.

      Usuń