Skręciłam, według wskazówek, w mniejszą uliczkę, a potem jeszcze raz…
Chyba z trudem mijają się tu samochody... Zza płotów i zieleni wychylają się niskie domy. Dojeżdżam do końca – ślepy zaułek, furtka… to tu.
Od furtki prowadzi alejka z pięknie przyciętymi, wielkimi bukszpanami. Na końcu – drewniany dom o mansardowych oknach, nad którym pochylają się drzewa.
I cisza.
|
sielski widok od samego wejścia...
|
|
zerknęłam na bok, a tam uroczy zakątek
|
Trafiłam do bajkowego, pełnego uroku ogrodu. To taki trochę świat zaginiony…
Samo miejsce i otoczenie jest niezwykłe. Z historią, nie tylko tą wielką.
Ogród ma bardzo osobisty charakter i czuje się to od razu. Nie tylko dlatego, że stworzony został całkowicie samodzielnie. Ale np. stoi w nim bryczka, zakupiona lata temu za pieniądze uzbierane z prezentów ślubnych. Wiele się zmieniło od tamtego czasu, a bryczkę zarosły pnącza.
|
"ślubnej" bryczki prawie nie widać wśród bluszczu, równie wiekowego
|
W ogrodzie, podobnie jak w sąsiednich, rosną wielkie, stare drzewa. Szczególną rolę odgrywa klon jesionolistny, jeszcze takiego nie widziałam. Sprawia trochę kłopotu właścicielce, bo szalenie się rozrasta i trzeba go bardzo pilnować.
Ale trwa, bo to drzewo, na którym swoje królestwo miały córki właścicielki, podobno nawet na nim spały. Rzeczywiście, jego grube konary są jakby zaplecione, tworząc kąciki do zabawy.
|
zobaczcie, jak te konary się zrosły..!
|
|
świetnie wygląda tojeść, spływająca po kamieniach
|
|
woda jak kryształ
|
W ogrodzie jest też własnoręcznie wykonane oczko, z rybami, ładnie obsadzone roślinami. W pobliżu jest kolekcja żurawek. Mnie szczególnie zachwyciła osoka, pływająca w wodzie (zimuje w sadzawce). Wygląda bardzo efektownie i podobno doskonale oczyszcza wodę. Nie stosuje się tu żadnej chemii ani urządzeń mechanicznych. I mimo obecności ryb i niewielkich rozmiarów zbiornika, woda jest czysta.
Rezydentami są tu żaby – egzemplarze z niegdyś ukochanej kolekcji z pokoju dziecinnego.
|
zabawny, blaszany gigant
|
|
a tu jedna z wielu mniejszych żabek, każda jest inna
|
Jak widać, ogród jest swobodny, niewymuszony.
Co ważne, styl ogrodu, jego urządzenie, idealnie pasuje do domu i otoczenia. I, oczywiście, jest wyrazem osobowości właścicielki, sympatycznej i otwartej osoby.
|
wejście do domu
|
Bo w tym ogrodzie to ona zrobiła wszystko sama, prawie bez pieniędzy.
Układała ścieżki, wykonuje ozdoby, rozmnaża rośliny, robi sadzonki… Także - dawno temu - te bukszpany rosnące przy ścieżce!
|
ścieżka z płyt betonowych ładnie się postarzała
|
|
bardzo efektownie przycięte bukszpany, prawda?
|
Ozdoby do ogrodu mogą powstać ze wszystkiego. Np. w kawałkach starych pniaków gospodyni tworzy kompozycje z rozchodników. Tu leży kamień, tu jakaś gałąź…
|
malowniczy, miniaturowy krajobraz
|
Z glinianych gąsiorów, pozostałych po układaniu dachu, powstają zmyślne donice na rośliny.
Pod ścianą domu widzę stare, odrapane półki - na pewno już niedługo coś fajnego z nich powstanie.
|
delikatne kwiaty, a obok całkiem naturalna murawa |
|
taka ścieżka wygląda lekko |
Wszędzie stoją koszyki i donice z kwiatami.
A ostatnie dzieło gospodyni to małe, bulgoczące źródełko, zrobione w kotle na bieliznę. Jeszcze nie zdążyło zarosnąć roślinami. Umieszczone jest w pobliżu kącika wypoczynkowego, żeby dźwięk wody umilał relaks.
|
woda bulgoce w starym kotle na malutkim żwirowym placyku
|
Rzadko, bo rzadko, ale czasem się tu także wypoczywa… Gospodyni marzy, aby takich chwil było więcej, ale praca zawodowa i pielęgnacja ogrodu to nieco utrudniają.
|
ta młoda hosta na pierwszym planie będzie olbrzymia
|
Ogród jest dość zacieniony. Niedawno właścicielka stworzyła cienistą rabatę, inspirowaną ogródkiem pokazowym, podziwianym na wystawie Chelsea Flower Show. Brakowało jej ładnego widoku z kuchennego okna – teraz może patrzeć na taki obrazek:
|
fajne te butelki
|
|
resztki starego drzewa z ogrodu są teraz ciekawym tłem tej małej rabaty
|
Ulubionymi roślinami gospodyni są hosty, żurawki i trawy. Kocha także kwiaty, np. lilie.
|
trawa i kamień, ładne połączenie |
|
tu nic nie jest pod linijkę...
|
Wszędzie w ogrodzie dostrzegam masy bodziszków, bergenii… tam tłoczą się przywrotniki i epimedia, tu dywan z barwinka…Lubię te byliny, są takie bezpretensjonalne.
Iglaków jest tu stosunkowo mało, są stare, większość ma rozmiary drzew. Tak np. wygląda tuja:
|
stary żywotnik - widać, że to drzewo
|
Uprawa w tym ogrodzie nie jest łatwa, ziemia jest gliniasta, ale jest dość sucho, bo wodę wyciągają duże drzewa.
Ogród nawożony jest granulowanym obornikiem, w kącie jest kompostownik.
Gospodyni uprawia warzywa w zbudowanych samodzielnie, wyniesionych grządkach. Stosuje metody permakultury. Rosną tu pomidory, ogórki, papryka, w tym roku była nawet pierwsza próba z ziemniakami. Są także zioła (gospodyni lubi gotować) oraz jagodnik z borówkami, malinami, jeżynami, rosną także truskawkami i porzeczka.
|
ścieżka ze starych dachówek
|
Jakim cudem tutaj się to wszystko mieści..?
Bo ogród jest nieduży, ma ok. 600 m2. Ale miałam wrażenie, że jego powierzchnia jest o wiele większa. Może dlatego, że granice między posesjami nie są podkreślone..? Żadnych murów ani tujowych żywopłotów, tylko niski płotek, ażurowa siatka, a do ogrodu zaglądają drzewa od sąsiadów.
|
można pomyśleć, że to wszystko wokół to jeden ogród
|
Może znaczenie ma także fakt, że w przestrzeni zorganizowano wiele małych zakątków..?
|
na przykład taki |
Ten ogród znajduje się na krańcu osiedla i od niedawna ma zupełnie kosmiczne sąsiedztwo – wysoki, nowoczesny blok. Kontrast między tymi budynkami i nastrojem, jakie je otacza jest niesamowity, jakby wylądowało UFO.
Tu wśród zieleni tętni życie – roślin, stworzeń wszelakich, ludzi… Jest swojsko i przyjaźnie, a tam chłodny, nawet niebrzydki, ale jakby niezamieszkany budynek. Na szczęście, niewiele go widać, oddzielone są wysokimi świerkami. Miałam wrażenie, że to granica obcych sobie światów.
|
dziwnie to wygląda, prawda?
|
Zresztą tak naprawdę tego dziwnego sąsiedztwa nie widać, bo wzrok nie wędruje w tym ogrodzie w górę - miło i ciekawie jest tu, na dole.
Ja miałam przemożne wrażenie, że świata wokół nie ma. Albo cały wygląda, jak ten tutaj.
|
a wygląda tak miło...
|
|
poidełko dla ptaków, a w głębi tara - czy to też pamiątka rodzinna..?
|
Ta enklawa znajduje się w Warszawie, w środku miasta, na powojennym osiedlu Przyjaźń.
Bardzo się cieszę, że dostałam zaproszenie do tego ogrodu! Warto tu zajrzeć, prawda?
Heh,poznałam osiedle, nie byłam pewna czy Boernerowo czy właśnie Konarskiego;)
OdpowiedzUsuńPiekny ogród.
Hanna
Zielone, willowe dzielnice się zdarzają, ale z takimi klimatycznymi, drewnianymi domami - rzadko. Bardzo ładne miejsce.
UsuńPerełka, prawdziwa perełka w molochu miejskim, czy jednak taki domek mógłby mieć inne otoczenie? mógłby, jednak właścicielka tego zakątka włożyła cząstkę duszy w zagospodarowanie, dopieszczanie w kazdym calu. Stworzyła otoczenie zachwycające, przyciągające wzrok, idąc zastanawiamy się co będzie dalej, co nas dalej zaskoczy, zachwyci. Wbrew utartemu przekonaniu niewielkie ogrody są bardzo trudne do zagospodarowania...na szczęscie niektórym to się udaje. I tyle detali, nowego zycia danego starym przedmiotom z duszą, z historią, uwielbiam takie detale więc dla mnie to smaczek nie do przecenienia.
OdpowiedzUsuńKlon jesionolistny, usmiecham się melancholijnie bo....mam, miałam
podobny w ogrodzie..przez ludzkie, niepojęte dla mnie zacietrzewienie został kawałek...
Iza, cieszę się, że masz mozliwość, chęć odwiedzania takich ogrodów i dzielenia sie wrażeniami. Jedyny zgrzyt to... blok, przywraca nas do zgrzebnej rzeczywistości...niestety nie każdy jest szczęsliwcem stąpającym po swojej ziemi...Ewa Sierika
Zgadzam się, że z małymi ogrodami jest trudniej. Tu bardzo dobrze dopasowano styl ogrodu do domu i otoczenia. Wielkiego, nowoczesnego miasta tu nie widać.
UsuńCieszę się, że ogród przypadł Ci do gustu.
Piękny zakątek. Właśnie takie ogrody lubię i taki chciałabym kiedyś stworzyć u siebie ...
OdpowiedzUsuńNa pewno Ci się uda, trzymam kciuki! Jak napisałam, wszystko tu zostało wykonane we własnym zakresie, czyli można.
UsuńZachwycający zakątek i jaki inspirujący! Szkoda, że nie pokazałaś w jaki sposób Gospodymi wykorzystuje stare gąsiory. Mam ich trochę i ciągle coś z nimi kombinuję, ale nie zadowalają mnie te kombinacje.
OdpowiedzUsuńO ile pamiętam, zestawione gąsiory są lekko wkopane w ziemię. Jeśli znajdę na zdjęciu, to wkleję. Sama spróbuję zrobić, tak jak powyżej, bo u mnie też ich sporo zostało.
UsuńPrzepiękny ogród i brawa dla właścicielki...ile pomysłów na małe zakątki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwały - w imieniu właścicielki i swoim. Na pewno takie słowa sprawiły Jej przyjemność.
UsuńBryczki trochę szkoda, chociaż wygląda pięknie!
OdpowiedzUsuńW Warszawie trudno byłoby ją wykorzystać...Więc została oryginalną ozdobą. I fajnie, że obrasta roślinami.
UsuńOgród artystyczny:) Też dobrze bym się w nim czuła. Takie klimaty to odpoczynek od gonitwy w innym świecie, tym za płotem. Współczuję właścicielce ogrodu tych bloków, są tak niedaleko. Ale najważniejsze, że jej oaza pozostała nienaruszona. Niestety UFO pędzi wszędzie, cóż...nic nie możemy zrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za piękną, odstresowującą wycieczkę!
Mam wrażenie, że w tym miejscu każdy by się czuł dobrze. Nawet zwolennik innego stylu, tu po prostu jest taka przyjazna, swobodna atmosfera. I to kompletne oderwanie od świata wielkiego miasta... Cieszę się, że Ci się podobało!
UsuńDziękuję za pokazanie tego ogrodu. Cudowne zakątki, brawa za pomysły, całość wygląda zjawiskowo, oaza spokoju. Dobrze, że są duże drzewa, które osłaniają "Szklane domy". Wiele można się nauczyć od tej Ogrodniczki.DTJ
OdpowiedzUsuńOaza, to dobre określenie dla tego miejsca. Dziękuję w imieniu właścicielki ogrodu za tyle pochwał!
UsuńBardzo ciekawe miejsce :) Z przyjemnością obejrzałam zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńIntrygujący jest kontekst - taki ogród, taki dom, w środku Warszawy, i bez dysonansu. Bo on jest jakby na wyspie.
UsuńCudowne miejsce, takie z duszą.
OdpowiedzUsuńPochwała z Twoich ust jest szczególnie ważna dla właścicielki, Marto. I ja się cieszę!
Usuń