poniedziałek, 30 października 2017

ZAKĄTEK LEŚNY WEDŁUG MONTY'EGO

W najnowszym numerze Gardeners' World Monty Don opowiada o tym, jak tworzy nową część swojego ogrodu w Longmeadow. Zawsze z ciekawością zabieram się za czytanie artykułów Monty'ego, jak wiecie, jestem jego gorącą wielbicielką.

Tym razem byłam szczególnie zainteresowana, bo rzecz dotyczy ogrodu w cieniu, usytuowanemu pod drzewami. A tak się składa, że sama jestem właśnie w trakcie tworzenia nowego Zakątka Leśnego.

rośliny do cienistych zakątków - paprocie i parzydełko blekotolistne



cienisty ogród
 w moim nowym zakątku już jest ścieżka (tu jeszcze nie skończona) i trochę roślin



Ale nie o tworzeniu cienistej rabaty leśnej chcę napisać.
Zaciekawił mnie opisywany przez Monty'ego sam proces, schemat jej powstawania.

Po pierwsze idea, że "każda nowa rabata powinna być zbudowana wokół jakiegoś tematu lub pomysłu".
Jako punkt wyjścia Monty przyjmuje warunki glebowe i świetlne, standard. Ale potem skupia się na wizji, wrażeniu, które chce uzyskać (tu: świetlisty zagajnik w starym sadzie).
W tym działamy podobnie, ja też zaczęłam od oceny miejsca i pomysłu. Chcę stworzyć leśny zakątek, bazując na sosnowym lasku, który tam rośnie. Ponieważ to miejsce na końcu ogrodu, na uboczu, bez nawadniania, stale w cieniu i półcieniu, planuję tam zakątek nieco dziki w nastroju.
Służyć temu ma dobór niewymagających roślin z podszytu lasu, liściastych, a wiec kwiaty nie będą tam odgrywały roli. Do tego nieformalny, swobodny układ.

Monty pisze, że zagospodarowywany przez niego "teren położony jest w pewnej odległości od domu, czyli jest miejscem, do którego się dociera, a nie na które się wychodzi. Musi tu być poczucie osiągnięcia celu - coś, czego nie ma w innych częściach ogrodu."
Dokładnie tak jest w moim przypadku! Dotarcie do zagospodarowywanej przeze mnie części wymaga pewnego zaangażowania.
Więc ta uwaga wydała mi się bardzo cenna. Że trzeba zadbać o specjalny charakter takiego miejsca, żeby chciało się tam pójść samej czy zaprosić gości, bo znaleźć tam można coś innego niż w częściach ogrodu, widocznych wokół miejsca stałego przebywania ( u mnie tarasu).

W innym artykule tego numeru pisma Monty radzi, jak uczynić ogród bardziej przyjazny stworzeniom, pisząc, że NALEŻY założyć sadzawkę, nawet tak malutką, jak miska. A obok jest zdjęcie jego stawu, kompletnie zasypanego liśćmi.
Wracając więc do głównego wątku tworzenia kącika, oddalonego od głównych traktów ogrodu, u mnie takim wabikiem ma być mała sadzawka.
Taka o naturalnym w odbiorze charakterze. Cały styl tego miejsca ma być nieco rustykalno-leśny, odmienny niż w całym ogrodzie.
Więc będzie leśna sadzawka... A dębowe liście i igły będą mi zasypywać wodę... (czy ja na pewno wiem, co robię??)

ścieżka z cegły rozbiórkowej
to tu na pierwszym planie ma powstać małe oczko, ukryte wśród roślin...


małe oczko wodne
np. takie, jak w Arboretum Ryki...


ogród angielski, cienisty ogród, oczko wodne
...albo takie, jak w Vann



Do tego momentu czytania artykułu, czułam bliskość toku myślenia z autorem.
Ale dalej Monty Don pisze, że nie ma planu nasadzeń. I nigdy w życiu go nie robił! To coś nowego...
Więc jak tworzy swoje rabaty?

U wielu moich znajomych ogrodników ten proces przebiega tak: mam kawałek ziemi na słońcu, więc posadzę... i dalej układa się listę roślin, wymarzonych na słoneczne warunki.
A często nawet wcześniej jest lista roślin, które koniecznie chce się mieć, a nie mieściły się na dotychczasowych rabatach, więc najważniejsze jest tylko znalezienie miejsca. A potem już tylko cudowne zakupy w szkółce.

Ja najpierw wymyślam wizję ogólną rabaty, a potem próbuję skrupulatnie zaplanować układ całości i tworzę listę roślin.
A tu nagle czytam, że mój guru nie ma planu nasadzeń! Więc jak działa?

U Monty'ego powstają tylko drogowskazy, punkty zaczepienia, a nie dokładna mapa, czy plan nasadzeń. Wyjaśnia, że: "nie potrzebuje wiedzieć, do czego go to dokładnie doprowadzi.(...) Ku celowi zmierza nieco bez ładu i składu". O, mamo..!
Tak więc wszystko rozwija się stopniowo, a koncepcja uszczegóławia się po drodze. W efekcie, czasem nie dochodzi do pierwotnego celu, a produkt finalny jest nieco inny niż pierwotnie zamierzano. "Ale zawsze towarzyszy temu wielka frajda".
Ciekawe, prawda? Widać, że Monty jest zorientowany na proces, a nie na efekt. Zupełnie odwrotnie niż ja.

oczko wodne, rzęsa
mała sadzawka w Newby Hall - czy u mnie też będzie rzęsa..?

Z tym stopniowym tworzeniem ogrodu jest podobnie w większości naszych ogrodów (moim też), ale raczej z powodu braku możliwości szybkiej realizacji. A czasem z powodu nie do końca przemyślanej koncepcji, albo zgoła żadnej.

Monty z pewnością ma możliwość założenia jakiegoś wnętrza ogrodowego aż do końca, zrealizowania koncepcji całkowicie, a jednak wybiera inną drogę.
Lubię dowiadywać się, że ktoś inaczej niż ja realizuje zamierzenia, to interesujące.

Wychodzi od oceny warunków glebowych i świetlnych, rosnących roślin (tu: dorosłych drzew), a potem skupia się na nastroju, który chce na tej bazie zbudować.
Kolejny czynnik, który rozważa Monty, to pielęgnacja, ona wyznacza kolejne kroki. W opisywanym przypadku, ponieważ rabaty są wielkie, zanim posadzone, tworzące oczekiwany nastrój, krzewy się rozrosną, połacie ziemi muszą pokryć jednoroczne (np. z siewu). Jako etap przejściowy.
Może warto wykorzystać ten tani w realizacji pomysł?

czerwone owoce
konwalii w nowym zakątku będzie sporo...


...paproci także, myślę o narecznicach, bo się u mnie sprawdziły w takich miejscach



Wiadomo, że najtrudniejsze do obsadzenia są miejsca, gdzie jest cień i sucho, tak jak u podstawy drzew - takie warunki mam wszędzie w nowym zakątku, i jeszcze piaszczystą glebę - skorzystam więc z rad w artykule, dotyczących doboru roślin (np. spróbuję dać tu cyklameny, przytulię wonną czyli marzankę czy ciemiernik cuchnący). Lista się tworzy. Może jeszcze telima..?
Na cudowne mekonopsy, które sadzi w swoim zakątku Monty, niestety, nie mam szans...

ogród angielski cienisty, kokoryczka
za to kokoryczki to pewniak do leśnego ogrodu, zaczęłam je już tam sadzić (tu w York Gate Garden)



A jak Wy działacie, tworząc rabaty czy zakątki ogrodowe? Który ze sposobów jest Wam bliski?

A jeśli ktoś z Was ma jakąś wiedzę na temat oczka wodnego w bardziej cienistym miejscu - każda informacja będzie cenna, z góry dziękuję!





32 komentarze:

  1. Cóż, mój ogród to proces chaotyczny, początkowo wydawało mi się, żę skoro chcę uchodzić w swoich oczach za odpowiedzialną ogrodniczkę powinnam wszystko przemysleć, przeanalizować i dążyć do celu. Szybko jednak od tego odeszłam, bo ciągle coś wypatrzyłam, wyczytałam, coś co powinnam miec u siebie, tak sobie myslałam.
    Tylko, że to sprzeczne z moją naturą, odbierało mi to radość spontanicznej twórczości a skoro nie ma przyjemności to po co zmuszać się. Teraz gdy wpadnie mi do głowy luźna myśl to zaczynam ją wprowadzać wiedząc, że w danej chwili nie mam pojęcia czym to się skończy, nie mam końcowej dopracowanej wizji, ale dobrze mi z tym. Moje stwierdzenie-pomyslę poźniej, wyjdzie w trakcie, coś tam wykombinuję. Nie jestem projektantką, nie nadaję się na projektantkę.
    Ilekroć ktoś mnie pyta co posadziłabyś tu i tu, jaki kształt rabaty widzisz mam białą plamę przed oczami, nie wiem. Mimo, że sporo lat zbieram jakieś przemyslenia i doświadczenia. Jak wychodzi na tym ogród? bardziej chodzi mi o dobrą zabawę niż perfekcyjny projekt, więc
    nie stworzę dzieła do podziwiania i zachwytów ale ogród i tak daje mi radość, i o to chodzi. EwaSierika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę mnie zaskoczyłaś, Ewo, myślałam, że działasz bardziej planowo. A tu okazuje się, że najważniejsza jest radość działania, a efekty zawsze można skorygować. Jak by nie było, Twoje spontaniczne nasadzenia układają się w cudowne kompozycje, podziwiam.

      Usuń
  2. Na gorąco - mnie nie przekonuje dobór roślin z artykułu (to pierwsza myśl po obejrzeniu listy)- to bardziej angielskie warunki nie polskie (a co Monty wie o suchym cieniu - ciągle narzeka na podmokłą glebę). Przytulia na suchym podłożu - wegetacją. Musi mieć trochę wilgoci, W cieniu (bez drzew) na piaszczystej glebie daje radę. Ostrzegam przed konwalią (chyba, że chcesz mieć wszystko poprzerastane).
    Przyznam się, że na razie przejrzałam w artykule tylko listę roślin, ale po przeczytaniu Twojego streszczenia doszłam do wniosku, że działam podobnie. Gleba, nastrój, rośliny. Raczej ogólne wyznaczniki jak rośliny powinny wyglądać, aby ów nastrój osiągnąć. Dobór przeważnie z tego co jest dostępne w okolicy :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że u Monty'ego jest zupełnie inna ziemia, więc jego pomysły "przefiltrowałam". Ale takie np. naparstnice, które uwielbiam, dają u mnie radę. Tak naprawdę głównie zainteresowało mnie w tym artykule opis jego podejścia do tworzenia ogrodu, mniej - konkretne propozycje.
      Oczywiście, ziemię tam ulepszam, bo nic by nie wyrosło. A marzankę trochę dopieszczę, będę podlewała. Nie mam jej nigdzie w ogrodzie, to będzie pierwsza próba. Konwalii mam dużo, od dawna, jakoś sobie radzimy. Tam też sporo dałam, podobnie jak bodziszka korzeniastego czy kokoryczki, bo zależy mi, żeby większość obszaru tam była bezobsługowa. A w niektórych miejscach bardziej się postaram. Kiedy skończę ten zakątek, może mnie ponownie odwiedzisz.

      Usuń
    2. U mnie przytulia świetnie się zadomowiła w suchym cieniu między akacją a modrzewiem, pod kalinami - ale nieustannie wzbogacam tam glebę.Pszcz.

      Usuń
    3. ważne jest, żeby tworzyć duże plamy z tego, co chce tam rosnąć. Minimum po 10 szt. z danego gatunku/odmiany obok siebie, niezależnie od wielkości powierzchni. Jeżeli tylko konwalie będą chciały rosnąć, to trudno, same konwalie (może poprzetykane tu i tam narecznicą) będą wyglądały lepiej niż chaotyczne pozostałości nieudanych prób.
      Rozważyłabym epimedia, kosmatki, cyklameny, barwinki, pragnie, poziomki. Bambus niski sprawdziłby się z pewnością, ale to inna bajka.

      Usuń
    4. PSZCZELARNIA - ja także staram się wzbogacać glebę, pytanie tylko, czy wystarczająco? W każdym razie Twoje doświadczenia z przytulią cenne, spróbuję z nią na pewno.

      MEGI - w takim miejscu duże plamy, jak najbardziej, tak będzie. Konwalii właśnie nasadziłam, barwinki też. Paprocie i epimedia dojdą wiosną. Nie pomyślałam o poziomkach przy ścieżce, dobry pomysł.

      Usuń
  3. Wydaje mi się, że takie tworzenie ogrodu jest bardzo ciężkie tak naprawdę w naszych realiach zazwyczaj. Bo jaki nastrój lub klimat miałabym wyczuć i dopasować na swoim klepisku bez żadnego drzewa, na działce budowalnej w środku osiedla. Cieżko... mnie ratuje jedynie pomysł na salony ogrodowe, strefy. I to jest szalenie ciężko wyobrazić sobie efekt końcowy. Najgorsze jest to że w głowie jest jedno na kartce też, a potem przyjeżdżam, wysiadam z samochodu patrzę na płaski ugór i.... nic do siebie mi nie pasuje, nie widzę tego na żywo. Dlatego tak podziwiam takie ogrody jak Pani, tak wysmakowane, jakby rosły 100 lat a nie kilkanaście i takie spójne. Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dziękuję za takie pochwały! Takie słowa to chyba największy komplement dla ogrodu.
      Problem dopasowania się do miejsca i otoczenia to oddzielna sprawa, w warunkach, jakie Pani opisuje - niełatwa. Ja bym wybrała najbliższe mi klimaty i styl, ale odrzucając wszelką egzotykę,żeby nie było dużego dysonansu z polskim krajobrazem.
      A potem trzeba trzymać się tej stylistyki, nawet dzieląc ogród na części (co uwielbiam!). Mnie też trudno jest wyobrazić sobie, jak rośliny i kompozycja będzie wyglądała za 10 lat, wiele błędów z tym poczyniłam. Mnie było trochę łatwiej, bo sosny i brzozy już rosły, miałam punkt wyjścia.

      Usuń
  4. Nie mam kącika leśnego, ale w cieniu za gęstymi krzewami i iglakami wspaniale rośnie u mnie ułudka. Z nasadzeniami zawsze jest kłopot. Dopiero po pewnym czasie nauczyłam się, że najpierw trzeba podpatrywać ogródki sąsiadów, zanim się coś kupi. Obecnie jestem na etapie kupowania pojedynczych roślin, a jak przetrwają, to dokupuję więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ułudkę mam, u mnie też radzi sobie doskonale. To bardzo wdzięczna bylinka.
      A z sąsiadami różnie bywa, od moich niespecjalnie miałabym się czego uczyć (głównie trawnik i iglaki). Ale jeśli ogrody są z prawdziwego zdarzenia - to z pewnością nieocenione źródło pomocy.
      Metoda kupowania pojedynczych roślin i sprawdzania - niezła, tylko wymaga cierpliwości, jeśli ogród duży.

      Usuń
  5. Nie zawsze dokładne planowanie się sprawdza. Dwa lata temu wymarzły mi wszystkie miskanty wąskolistne, które zaplanowałam na rabatach trawiasto-bylinowych. Plany legły w gruzach... Teraz bardziej poszukuję, testuję, obserwuję niż planuję. Chyba bliższy jest mi system Monty'ego... W poszukiwaniu najlepszych gatunków i odmian do ogrodu jest sporo przyjemności. A i końcowy efekt może czasem mile zaskoczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja planuję dokładnie - ale z efektów nie jestem zadowolona, potem wiele rzeczy zmieniam, bo się z takich czy innych powodów nie sprawdza. Ale wiem, że to wynika z błędów, jakie robię w tych planach, brak mi wiedzy i umiejętności. Więc tak naprawdę stosuję z konieczności metody mieszane.
      Ciekawa jestem, czy ogrodnicy fachowo przygotowujący plany rabat, też potem muszą wiele zmieniać.

      Usuń
    2. Na przykład Piet Oudolf... Ciekawe byłoby wiedzieć, czy zdarzają mu się wpadki. Prawda?

      Usuń
    3. ja tak jak Monty ;-) pewnie kiedyś pisałam, jeszcze wiele razy przypomnę- pod koniec cyklu #kluczdoogrodu

      Usuń
    4. JOLA - chętnie bym poczytała o takich zmianach (jeśli do nich dochodzi...) i, oczywiście, o przyczynach.

      MEGI - cykl czytam, wiesz. Ciekawa jestem, czy polecałabyś te metodę pracy dla amatorów?

      Usuń
  6. Iza, do piasku, pod drzewami i w cieniu czy półcieniu świetnie daje radę liriope, to naprawdę bezobsługowa roslina, daje duzą plamę zieleni
    a w lecie nawet odrobinę koloru, ale Ty go nie znosisz, to lila.
    Nie proponuję sadzenia, piszę tylko co ja mam w takim zakatku i co daje fajny efekt. Ja tez mam maleńki kawałek w takich warunkach
    z odzysku po fiołkach, ot strzeliło do głowy, a teraz co tam dobrać?
    myślę, że nerecznice spokojnie dadzą radę, nie bedzie wyszukanie, nie bedzie wytwornie a co wyjdzie zobaczę w trakcie.EwaSierika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio przyglądałam się liriope w szkółce, wyglądało nieźle, jak na moje upodobania kolorystyczne, miało dość ciemne kwiaty. Kto wie, może kiedyś u mnie się pojawi.
      O narecznicach napisałam Ci pw, u mnie sprawdzają się doskonale. Fajne są z bergeniami przez konrast liści.

      Usuń
  7. Zdecydowanie proces! I aż do tego artykułu uważałam, że to bardzo nieprofesjonalne podejście, że profesjonaliści robią to inaczej... ulżyło mi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też byłam zaskoczona, bo myślałam, że profesjonaliści najpierw planują skrupulatnie. No, ale Monty chyba nie jest z wykształcenia projektantem czy ogrodnikiem. Jak by nie było, udowadnia, że można tworzyć imponujący ogród różnymi metodami.

      Usuń
  8. Kiedy zakladalam mój ogród 5 lat temu, wykonalam 2 dokladne projekty,to miał być styl" wiejsko-naturalny" miałam pojęcie o prowadzeniu ogrodu i doświadczenie, po zaoraniu i zbronowaniu dzialki przystapilam do sadzenia,w pierwszym roku byłam zadowolona, że cokolwiek rośnie na moim ugorze, w drugim poprzesadzalam większość roślin, teraz widzę że z projektów ostaly się tylko niewielkie fragmenty, a tak to pełna improwizacja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli metoda planowa się nie sprawdziła... Ciekawa jestem, dlaczego? Czy zmieniły się oczekiwania? Czy w planach były błędy, np.źle oszacowana ilość roślin czy źle dobrane kolory?

      Usuń
    2. Podstawowa sprawa to była gleba, która wiosną mocno podsiąkala mimo położenia na zboczu i mimo słonecznej wystawy, z perspektywy czasu mogę stwierdzić że za mało solidnie przygotowywalam podłoże, poza tym ta niecierpliwość... Chcę mieć pięknie i to szybko,... Zmiana koncepcji, ogród preriowy...? Trawy? A właściwie to może same krzewy? Zazdroszczę Ci tej żelaznej konsekwencji w realizowaniu ogrodowych planów, Bożena

      Usuń
    3. Też mam problem z brakiem cierpliwości... Na zmiany koncepcji jestem bardziej odporna, ogólna wizja ogrodu mi się nie zmienia, na szczęście. Ale np. zmiana upodobań kolorystycznych narobiła sporo zamieszania i dodała mi roboty.

      Usuń
  9. Nie mam jeszcze ogrodu, ale z przyjemnością poszerzam swoją wiedzę o nich. Wydaje mi się, że - u mnie przynajmniej - lepiej sprawdziłaby się improwizacja. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy musi znaleźć najlepszą dla siebie metodę pracy, ważne, żeby efekt był zadowalający.

      Usuń
  10. Monty jest "amatorem" ale ma ogromną wiedzę z zakresu aranżacji. Gdy on mówi, że robi coś spontanicznie to jednak trzeba brać pod uwagę ogromne otrzaskanie w temacie. Nie da się tej podprogowej wiedzy ignorować, korzysta się z tego bezwiednie :) ale tak, proces nie efekt. Ogród jest procesem, jest w ciągłym ruchu, zmianie. Co roku jest inny bo choćby rośliny się zmieniają, rosną, starzeją, mężnieją, maleją :) Nie ma czegoś takiego jak efekt końcowy a projekt jest tylko nadaniem kierunku procesowi, inicjacją procesu w danym kierunku. Projekt nie warunkuje powstania dobrego ogrodu - mało to mamy koszmarków w PL na bazie tzw. projektów? Projekt to tylko wizualizacja procesu zachodzącego w głowie. W sercu i w głowie odbywa się projektowanie. Przelanie tego na papier pozwala jedynie uporządkować pomysły, skonfrontować je z konkretnymi realiami i przygotować do wykonania. Myślę, że jest wiele nieporozumień wokół projektowania ogrodów :) Pozdrawiam, a.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze, że zwróciłaś na to uwagę, Aniu. Na co może sobie pozwolić Monty (bez uszczerbku dla efektu), początkujący ogrodnik już nie bardzo. Tzn. pozwolić można sobie na wszystko, ale skutki będą zgoła odmienne.
      Podoba mi się Twoje twierdzenie, że projekt jest nadaniem kierunku procesowi. Rozumiem, że ogród to stałe zmiany.
      Niemniej wizję "końcową" kolejnych etapów chyba trzeba mieć..? Albo przynajmniej tych pierwszych?
      Ale Ty, jako doświadczona projektantka, uważasz chyba, że dobry projekt, realizowany, gwarantuje powstanie dobrego ogrodu? Bo jakikolwiek projekt, oczywiście, nie.

      Usuń
  11. Zgadzam się z wypowiedzią AniS. Projekt nadaje kierunek, zarys ogrodu, ustala charakter.
    Ja w swoim ogrodzie staram się planować, ale niezbyt często rysuję. Najczęściej stoję i dumam, siedzę i dumam, wracam znów na miejsce i ... dumam. Zwykle chyba za dużo mam w głowie i muszę eliminować, chodzić ze sobą na kompromisy.

    Akurat suchy cień na piasku to pond 1/3 mojej działki.
    Mam wytestowane trochę roślin.
    Konwalie na piachu- najpiękniejsze! Nie łapią ich grzyby latem.
    Jak ułudka Ci rosnie tzn że Twój suchy piach nei jest całkiem beznadziejny- mojej co roku obiecuję że wyleci, ale rodzina o nią walczy. No i wczesną wiosną jej wybaczam na jakieś 3-4 tygodnie że potem wygląda jakbym ją roundapem podlała.
    U mnie barwinek się nie sprawdził. Nie lubię go- schnie co lato, potem sie odradza, ale mówię mu nie!
    Marzanka rosnie pięknie w takich warunkach, może w bardzo suche lata schnie zupełnie nie podlana, ale to nie dzieje się co roku. Wiosną powinna mieć trochę słońca, więc sprawdzi się pod liściastymi.
    Lirope spicata- jest niezawodne, cudne. Mam jedne bardziej różowe, drugie lekko w fiolet wchodzi. ma ciemną, butelkową zieleń liści,wg mnie piękne.
    Telima- świetnie sobie radzi, bergenia też.
    Epimedium rubrum raczej dobrze, choć woli dalej od świerków.
    e. Niveum się zastanawia jeszcze.
    sesleria heuflera w jasnym cieniu świetna, w głębokim jakby wylniała troszkę.
    Hosty niebieskie dają radę, babkolistne też
    bergenie dobrze sobie radzą i parzydła nawet nieźle- ja je lubię bo są wyższym akcentem w moim lasku.
    Naparstnice pasują bardzo i się sprawdzają.
    Zapomniałabym- i kosmatki !!!
    Marta/Magnolia
    p.s. Mogę Ci wysłać sadzonki jeśli masz ochotę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zajrzałaś Marto!
      Tak, Ania wie co mówi. A mówiąc o projekcie, mam na myśli niekoniecznie dokładny rysunek (projekt wykonawczy), ale konkretną wizję całości, której szczegółowe działania "w procesie" będą podporządkowane. Tak np., jak opisywane przez Ciebie dumanie i kompromisy.
      Co jest także moim stałym udziałem, bo nie działam spontanicznie. Ale i tak nie ustrzega mnie to od popełniania wielu błędów.
      Widzę, że mamy wspólne doświadczenia z tworzeniem ogrodu na piachach. Dzięki za podzielenie się swoimi!
      Konwalii mam dużo, radzą sobie doskonale, więc pojawiają się w leśnych częściach ogrodu.
      Jeśli sadzę cokolwiek, zawsze daję dobrą ziemię, w żółty piasek, jaki u mnie jest, nie ma sensu nic sadzić. No, i w miarę możliwości staram się podlewać, więc może dlatego ułudka sobie radzi. Jestem zaskoczona, że barwinek u Ciebie wysycha, wszędzie piszą, że nawet pod świerkami sobie radzi. U mnie liście ma ładne, chociaż nie kwitnie zbyt obficie. Marzankę chcę posadzić m.in. pod czarnym bzem, więc liczę, że da sobie radę. Tellimę i liriope już wpisałam na listę do kupienia, mimo, że kolor kwiatów nie mój! Kosmatki też.
      U mnie epimedium niveum, pozbawione podlewania słabnie i zamiera. Natomiast odporność host na takie warunki zawsze mnie zadziwia.
      Na seslerię namawiała mnie Marta Góra, jakoś do tej pory się nie zdecydowałam, chyba nie znalazłam jej ładnych zdjęć, bo cały czas mam wątpliwości, czy mi się spodoba. Za to naparstnice uwielbiam, chciałabym je mieć wszędzie, więc cieszę się, że potwierdzasz ich odporność.
      A czy jakieś bodziszki sprawdziły Ci się w takich trudnych warunkach? A cebulowe? Bo myślałam o cebulicach czy szafirkach.
      Dziękuję za chęć podzielenia się sadzonkami! Jeśli masz ich nadmiar, bardzo chętnie przyjmę.
      Pozdrawiam!




      Usuń
  12. fakt, jakoś nie ma dobrych ujęć seslerii heuflera, i są miejsca gdzie jakoś ginie w otoczeniu.
    Tu jest link do zdjęcia mojej, tez nie jakieś świetne ujęcie, ale pokazuje jej bryły i fakturę, wg mnie fajną:
    https://www.facebook.com/photo.php?fbid=184622672086416&set=pb.100016160537049.-2207520000.1510743646.&type=3&theater
    Z bodziszków mam wspaniałego ale w półcieniu- radzi sobie ładnie
    I jeszcze Biokovo w większej plamie- czasem latem jak jest sucho, to gorzej się zbiera po kwitnieniu, tzn dłużej jest taki łysawy, wolno mu nowa zmiana listków przyrasta. Ale jestem z nich zadowolona
    Miałam jeszcze bodziszka czerwonego, tez mu dobrze było,jednak coś mnie w nim drażniło, więc zarządziłam wyprowadzkę.
    Cebulice rosną doskonale u mnie, szafirki też, i tzw śpiochy czyli ornitogallum tez.
    Kępa tulipanów botanicznych Little Beauty od wielu lat pod akacją może się nie powiększa bardzo, ale jednak.
    Ale najpiękniej wg mnie sprawuje się zdrojówka rutewkowata. Kupiłam kiedyś na all kilka bulwek i rosną. Co roku jest ich więcej. Kwitną długo, maja ładne listki i dają taki dziki efekt
    http://assets0.ogrodowisko.pl/uploads/p/136/1362422/original.JPG
    w innym miejscu półcieniu super radzą sobie kamasje, w słońcu dają marny efekt, bo krótki.
    Pozdrawiam Marta/Magnolia


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę o tej seslerii, myślę... Śpioszki też mam i lubię. Ale najbardziej mnie ucieszyłaś wiadomością o zdrojówce! Kiedyś jej się przyglądałam, ale bałam się, że będzie jej u mnie za sucho. Skoro u Ciebie tak dobrze sobie radzi, na pewno i ja spróbuję, bo jest śliczna.
      Mam nadzieję, że odezwiesz się w sprawie sadzonek.
      Pozdrawiam i ja.

      Usuń