Odrębną sprawą są chwasty, czyli niepożądane rośliny w określonym miejscu.
Po pierwsze: chwasty w trawniku. Jak pisałam, ostatnio postanowiłam (aczkolwiek nie bez wahania i wątpliwości) mieć raczej tzw. murawę, więc od 2 lat nie pryskam trawnika.
Po drugie: chwasty na nawierzchniach utwardzonych. Albo trudne do usunięcia chwasty w glebie (np. z długim korzeniem).
Wiem, że wielu ogrodników boryka się z tym problemem, próbując różnych metod i środków. I ja mam takie kłopoty.
Ponieważ ostatnio miałam okazję wypróbować nowy preparat marki Target, Effect 24h, postanowiłam podzielić się swoimi uwagami na jego temat.
miałam np. takie cudeńko pod ogrodzeniem (dla porównania wielkości mała doniczka) |
lekko osłabło, jak widać, po godzinie od oprysku |
wystarczyły 2 dni i padło kompletnie |
Skuteczność to jedna i istotna, oczywiście, sprawa, ale rzecz najważniejsza - jest to preparat naturalny.
Dotychczas w takich sytuacjach wielu z nas stosowało Roundap. Ileż opowieści krąży o zlewaniu tą trucizną całych połaci ogrodów.
Mnie się to nie zdarzyło, ale przyznaję, kilka razy punktowo go stosowałam. Pędzelkiem - na jakąś paskudę nie do wyrwania spośród irysów. Albo na chwasty wyrastające między kostkami podjazdu czy w ceglanych ścieżkach.
Glifosat, wchodzący w skład tego preparatu, jest silnym środkiem chemicznym i jego stosowanie budzi wiele kontrowersji, mówiąc delikatnie. Wielu ogrodników nie chciało go stosować, inni, jak ja, stosowali sporadycznie i z wyrzutami sumienia.
Więc jeśli pojawił się preparat bardziej przyjazny środowisku, postanowiłam go wypróbować.
Effect 24 h nie zawiera glifosatu. To środek chwastobójczy naturalny, produkt pochodzenia roślinnego, w którym substancją czynną jest kwas pelargonowy (nonanowy) - naturalny olejek otrzymany z pelargonii.
Substancja ta łatwo ulega biodegradacji, nie jest toksyczna dla organizmów wodnych i nie powoduje niekorzystnych zmian w środowisku.
Dla mnie jeszcze jedna rzecz jest ważna - kiedy płyn na roślinach obeschnie po oprysku, pies może bezpiecznie biegać po ogrodzie.
między cegłami ciągle pojawiają mi się małe mleczyki |
po godzinie od oprysku wyraźnie widać zmiany |
To produkt dla amatorów, do stosowania w ogrodach przydomowych, a oprysk wykonuje się zwykłym, ręcznym opryskiwaczem.
Niszczy chwasty jedno- i dwuliścienne (czyli nie wolno go stosować do niszczenia chwastów w trawniku, bo pozbędziemy się w ten sposób i samej trawy).
Kto nie lubi mchu (ja lubię!), może także się go pozbyć na ścieżce np. (w bardziej rozcieńczonej dawce).
Effect 24h niszczy naziemne, miękkie, zielone części rośliny. Działa bowiem powierzchniowo, nie przemieszcza się w roślinie, nie wnika w korzenie. Powoduje więc zasychanie opryskanych części rośliny, hamuje dalszy wzrost i roślina z czasem zamiera.
Oprysk osłabia roślinę, bo w zniszczonych tkankach nie zachodzi fotosynteza, ale korzenie nie są zniszczone, ale jedynie osłabione. Więc w niektórych przypadkach po pewnym czasie mogą pojawić się odrosty. Wtedy należy zastosować drugi oprysk.
Effect nie niszczy zdrewniałych tkanek, co ma znaczenie dla osób, które chcą przez oprysk pozbyć się chwastów pod krzewami owocowymi. A że nie truje gleby, nie zatruje też owoców.
Rośliny jadalne są bezpieczne, można na glebie po spryskaniu chwastów je uprawiać. A owoce podobno można zbierać już następnego dnia po wykonaniu oprysku przeciw chwastom.
wypróbowałam Effect 24h na bardzo żywotnym podagryczniku |
po godzinie wyraźnie zmarniał |
a po 48 h padł (i się nie odrodził) |
Czy są jakieś specyficzne warunki stosowania Effectu?
Standardowo - ma być sucho, bez deszczu, temperatura powyżej 10 stopni, trzeba pracować w rękawiczkach i okularach, bo preparat może podrażnić skórę czy oczy. Zapach niezbyt przyjemny, jak dla mnie.
Ważne, żeby dokładnie opryskać całą roślinę, bo preparat działa powierzchniowo.
Szczegółowe informacje i instrukcję stosowania można znaleźć tu.
znów mój nieszczęsny, ceglany chodnik - tym razem jaskółcze ziele |
preparat zadziałał |
Producent zaleca stosować preparat na chwasty młode, nieduże, o wysokości do 10 cm, o kilku liściach (gdy rozety mają do 4 cm średnicy jest najbardziej skuteczny).
Ja postanowiłam wypróbować go również na zdecydowanie większych, niż zaleca producent.
Zrobiłam próby na chwastach rosnących na ziemi i, co dla mnie szczególnie ważne, na ścieżkach ceglanych (na których żadnych plam nie pozostawił).
Opryskałam chwasty niewielkie (jak zaleca producent), ale i duże, bo przecież i takich czasem trzeba się pozbyć, a niektóre naprawdę nie dają się wyciągnąć (mam takie specjalne urządzenie, ale w chodnik go nie wbiję...).
Efekty działania preparatu widać już po godzinie. Spryskane rośliny zwiędły, zszarzały, były przyklapnięte.
Niektóre wyglądały na martwe (jaskółcze ziele, podagrycznik Variegata).
Następnego dnia proces obumierania u pozostałych jest wyraźniejszy, a po 2 dniach nawet duża kępa perzu w cegłach była cała żółta i wyglądała jak martwa.
W kilku przypadkach po pewnym czasie pojawiły się odrosty - jednak drugi oprysk ostatecznie zniszczył roślinę.
wielki chwaścior, 15 cm średnicy... |
po godzinie - martwiłam się, że oprysk słabo zadziałał... |
... jednak po 2 dniach okazało się, że oprysk był skuteczny (chwast nie odrodził się potem) |
30 cm średnicy kępa perzu w chodniku |
opryskana, jakby trochę się zmieniła... |
po 48 h wygląda na martwą - jednak po dłuższym czasie pojawiły się w niej młode źdźbła, więc zrobiłam drugi oprysk, który pokonał perz |
Warto dodać, że opisywany przeze mnie środek jest wydajny -160 ml dodajemy do 2 l wody i możemy opryskać nawet 100 m 2.
Preparat jest dostępny w rożnej wielkości pojemnikach.
Czasem, jak wspomniałam, trzeba zastosować powtórny zabieg (po 30 dniach).
tu wybrałam wielkie (15 cm), dorodne rozety mniszka, w dodatku kwitnące |
efekt widać już po 1h |
po 48 h roślina obumarła, wystarczył jeden oprysk |
Jak wypada porównanie ze stosowanymi wcześniej środkami chwastobójczymi?
Wypróbowany przeze mnie preparat daje dużo szybsze efekty (pierwsze już po godzinie), niż środki wcześniej przeze mnie stosowane.
Nie zanieczyszcza gleby, nie wymaga odczekania do sadzenia w spryskanym miejscu nowych roślin, także jadalnych.
Minusem jest działanie tylko powierzchniowe, więc mogą pojawić się odrosty, a więc konieczność powtórnego oprysku. Tak było u mnie w przypadku dużej kępy perzu.
To nie jest tak silny środek chemiczny, jak glifosat. I dobrze.
Jak wiecie, nie walczę desperacko z tzw. chwastami w ogrodzie. Uznałam jednak, że jeśli już będę musiała jakiś usunąć np. w ceglanych nawierzchniach, wolę preparat oparty na naturalnej substancji roślinnej, bezpieczny dla zwierząt i środowiska naturalnego, niż stosowanie podejrzanego glifosatu.
O! Ciekawy produkt, nigdy nie stosowałam roundapu ale może zainteresuje się tym - też wprawdzie bardzo punktowo ale widać bezpieczniej. Właściwie to tylko chodnikowo bo często coś tam stara się rosnąć a palce bolą od wyrywania.
OdpowiedzUsuńNo, właśnie, dla mnie też chwasty w chodniku są najbardziej kłopotliwe. Jak wyrośnie mała kępka trawy, to by mi nie przeszkadzało, ale miedzy moimi cegłami położonymi na piachu wyrastają i wielkie chwaściory, które trzeba jednak usunąć. Ten środek może być wykorzystany w tym celu.
UsuńZ nieba mi spadasz z tym artykułem, w warzywniku M ułożył mi chodnik/ resztki kostki brukowej/ abym nie walczyła z narastającymi tam w ekspresowym tempie/słowo/ chwastami. Już w trakcie układania miałam wątpliwosci czy nie zamieniam siekierki na kijek, wszak skubanie chwastów spomiędzy ciasno ułożonej kostki, cegły uciążliwe ponad miarę a czas ich pojawienia się na nowym chodniku krótki, zbyt krótki aby nacieszyć się, że wreszcie ich nie ma. No i warzywnik, jak użyć R. między porzeczkami, warzywami.....a tu proszę, nie grożą mi zdarte do krwi kostki, sumienie uratowane/ czasem i ja pędzelkowałam, o grzechach M nie piszę/. EwaSierika
OdpowiedzUsuńI mój chodnik jest przy warzywniku i malinach. Oczywiście, pryskając starałam się omijać rośliny uprawne, ale świadomość, że nie przeniknie glebą daje znaczny luz. Wypróbuj i daj znać, czy spełnił oczekiwania.
UsuńTamaryszku, przyznam się, że ja też kiedyś się złamałam i użyłam Roundap oczywiście nakładany punktowo, ale i tak nie czułam się z tym dobrze. Bardzo się więc cieszę, że jest jakiś środek oparty na naturalnych składnikach i że został przez Ciebie wypróbowany. Swoją drogą zawsze się w takich momentach zastanawiam czy jeśli naturalny to na pewno nieszkodliwy? Oczywiście na chwast musi być szkodliwy, ale czy np. na owady nie działa zabójczo (na szczęście zawsze można pryskać wieczorem). W końcu zazwyczaj między lekarstwem a trucizną jest tylko różnica stężenia.
OdpowiedzUsuńSłusznie przypominasz, że te tzw. naturalne środki nie są selektywne i tak samo skutecznie zabijają pożyteczne owady. Kiedyś rozważałam problem stosowania oleju parafinowego. Dla pewności warto te opryski na chwasty robić pod wieczór, żeby ograniczyć negatywny wpływ na owady.
UsuńNo cóż, ja na żwirowy podjazd stosuję roundup. Niestety na niektóre chwasty o bardzo długim palowym korzeniu - osty, albo o korzeniach 4 m lub więcej - skrzyp błotny, nie ma innej metody. Długo się opierałam wyrywając te cuda ręcznie, ale to w sezonie jest niemożliwe. Ja jestem wśród pól, namnażanie chwastów jest tak szybkie, że nie mam innego wyjścia. Do tego mam wrażenie, że opisany preparat działa na część nadziemną jedynie, a nie penetruje do korzenia. I jeszcze - to też jest herbicyd nieselektywny, a to że jest naturalny, nie znaczy, że nie jest trujący.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu perzu jest chyba chwastnica?
Tak, preparat działa tylko powierzchniowo, nie wnika do korzenia. Niszcząc naziemną część opryskaną, osłabiamy korzenie i po dwóch opryskach u mnie skuteczność była ok, więc po R. pewnie już nie sięgnę. Niestety, bywają sytuacje, jak u Ciebie, że zmuszają do użycia środków ostrych chemicznie, oby jak najrzadziej.
UsuńPreparat jest trujący, oczywiście, ale ważne, że nie skażą gleby i organizmów w niej żyjących. Perz czy chwastnica..? Nie wiem, chwastnica ma chyba szersze źdźbła, ale może się mylę.
Nie wierzę, w żadne ,,naturalne środki" działające tak szybko. Nie, dziękuję :/
OdpowiedzUsuńWiesz co, to nie jest naturalny środek (typu: napar z czosnku), tyle, że substancja czynna jest z rośliny i że nie skaża ziemi. Ostrożność jest wskazana. I ograniczanie stosowania wszelkich środków chwasto- i szkodnikobójczych - także. Ale jeśli ktoś czasem potrzebuje coś zastosować, myślę, że to może być alternatywa dla wydłubywania.
UsuńTeż może spróbuję z tym specyfikem :D
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy będziesz zadowolona.
UsuńTamaryszku, zostawię tutaj swoje wątpliwości i przemyślenia na temat tego specyfiku. Dobrych kilka tygodni temu, natknelam się na opinie o nim, był polecany na stronie FB któregoś z portali ogrodniczych. Od razu pojawiła się fala negatywnych komentarzy, że kwas nonanowy ma wpływ na środowisko wodne, że jest to bardzo toksyczny środek, bardzo szkodliwy dla zapylaczy, że nie ma przeprowadzonych badań dotyczących rakotworczosci i wpływu na człowieka (poza badaniami przeprowadzonymi na krolikach i szczurach dotyczącymi stopnia podrażnienia oczu- te badania sa zrobione), że mówienie ze jest zrobiony z naturalnych olejków peralgonii jest nieprawdziwe. W opisie produktu jest napisane że 'kwas nonanowy występuje w przyrodzie w naturalnych olejkach eterycznych peralgonii'. Zapamiętałam takie zdanie, które tam padło w dyskusji, że to taka sama prawda, jakby ktoś reklamował swój piernik, który zrobił na bazie sztucznego miodu i napisał, że jego produkt jest z naturalnych składników, bo miód występuje naturalnie w przyrodzie.
OdpowiedzUsuńJa ciągle szukam i mam nadzieję, że kiedyś znajdę:) czegoś nieszkodliwego na chwasty, wiec wtedy zainteresował mnie ten temat i nowy środek, ale odpuscilam po tamtych opiniach. I niedawno zauważyłam, że parę osób, blogerów ogrodniczych, poleca ten środek. Chcialam odnalezc tamta dyskusje z negatywnymi opiniami - i nie ma jej. Jest wykasowana.
Bardzo cenię Twoje opinie, Twoje doświadczenie, punkt widzenia i spojrzenie na ogrodowe tematy w każdym aspekcie. Dlatego postanowiłam napisać do Ciebie i jedna nietrafiona reklama tego nie zmieni na pewno, chciałam tylko pokazać Ci inny punkt widzenia na ten środek i kwas nonanowy w ogóle. W internecie są ogólnodostępne informacje o jego produkcji, jego wpływie na środowisko. Nawet na stronie Target, w karcie produktu są informacje, conajmniej dwuznaczne. Np. Info o niestosowaniu w okresie aktywności zapylaczy.
Pozdrawiam,
Dorota
Dobrze, że napisałaś o swoich wątpliwościach. Czytelnicy będą mieli możliwość rozważyć wszystkie za i przeciw i podjąć optymalną decyzję.
UsuńWiem, że to nie jest środek ekologiczny i całkowicie naturalny (zresztą substancje naturalne przecież też mogą niszczyć). I nie taka miała być wymowa artykułu. Z pewnością jednak jest łagodniejszy niż preparaty z glifosatem. Jak pisałam, rzadko stosuję chemię w ogrodzie i uznałam, że tym środkiem można go zastąpić.
Nie czytałam wspomnianej przez Ciebie dyskusji, więc nie mogę się do niej ustosunkowywać.
W karcie charakterystyki produktu, przygotowanej przez producenta jest informacja, że jego 71% stanowi pelargonic acid. Na zezwoleniu Ministerstwa Rolnictwa jest informacja, że nie wykazuje działania doglebowego, na wodę trzeba rzeczywiście uważać (określony jako lekko szkodliwy).
Dla mnie najbardziej przykre jest to, że produkt był testowany na zwierzętach.
Kiedyś widziałam, że skutecznie można niszczyć chwasty opalarką (ogniem). Na ścieżce może się to sprawdzić, wśród innych roślin już nie.
Dzięki!
OdpowiedzUsuńWow, tego jeszcze nie było. Nie wiedziałem, że są dostępne ekologiczne środki chwastobójcze. W rym roku muszę przetestować, ponieważ tak jak ty staram się stosować tylko naturalne środki w moim ogrodzie.
OdpowiedzUsuńNa pewno zerknąłeś do komentarzy, choćby ostatniego - preparat ekologicznym ideałem nie jest, ale może być dobrą alternatywą dla środków z glifosatem. Jeśli już coś trzeba zastosować. Wypróbuj i daj znać, czy jesteś zadowolony.
Usuń